Zawodniczka fair play
Zawodniczka Fair Play
Wracała do domu. Szła ulicą, nie miała daleko. Zestresowana, znów koleżanki obluzgały ją przezwiskami, dokuczały jej jak zwykle… Dlaczego? Bo była lepsza od nich i zawsze grała fair. Nikomu nic nie robiła. Po prostu uczyła się bardzo dobrze i to wiedział każdy kto ją znał. Zapału do siatkówki też jej nie brakowało, zawsze najlepsze zagrywki, najlepsza obrona, przyjęcie, atak. Wszystko czego potrzebuje dobra siatkarka. Dziewczyny wkurzały się, że one tak nie umieją. Jedne były zawziętymi kujonkami albo siatkarkami. Żadna nie potrafiła być tym i tym równocześnie, żadna z małym wyjątkiem. Tym wyjątkiem była Ola. Wysoki rudzielec, do którego nikt nie miał szacunku. I niby dlaczego? Może i jej rodzina była biedna, nie ubierali się najlepiej, lecz czy to powód do oczerniania? Chyba nie. Ola ma czasami dość szkoły, przychodzi do domu a tam tyle pokus… okno, lina w garażu czy wysoki balkon, tyle możliwości… Wytrzymała dziewczyna na razie się nie poddaje, ale czy da radę?
Kiedy zawitała do domu mama pyta się czy chce rosół, jak zwykle bulion, ten najtańszy. Dziewczyna grzecznie odmówiła, skryła w sobie nienawiść do całego świata, byłaby dobrą aktorką.
Weszła do swojego pokoju długo rozmyślała o sobie postanowiła się nie poddawać, pójdzie na następne zawody i będzie w znakomitej formie. Wzięła książkę do ręki, tak odreagowuje stres.
Rano zmęczona sięgnęła po budzik. Była szósta trzydzieści pięć. Wcześnie. Olka wstała założyła ciuchy, spojrzała na kalendarz, dziś dziesiąty. Co za tym idzie? Dziś dostaje kieszonkowe- dziesięć złotych. Zawsze coś. Uczennica klasy gimnazjalnej ma małe rodzeństwo. Siostra Kaśka, roczek.
Ola ubrała się, zrobiła śniadanie mamie, sobie i Kaśce, tato dawno w pracy. Dorabia jako hydraulik, mama sprzątaczka…
O siódmej piętnaście starsza siostra odprowadza siostrę do babci, matka idzie do pracy. Gdy odprowadzi małą idzie do szarej szkoły, zawsze jest tam wcześniej. Szkołę z jednej strony kocha, z jednej nienawidzi. Uwielbia się uczyć, uwielbia książki, zeszyty, lubi pisać notatki i grać w siatkę. Nienawidzi rówieśników, płacze z powodu codziennych docinek. Przyszła do szkoły pod klasę, numer 13, biologia.
Znowu ta Elka idzie wąskim korytarzem przypominającym szpital, znowu czepia się Olki. Dziewczynie lecą łzy, nie hamuje swoich emocji, pobiegła do szkolnej toalety, zamknęła się, nie chce już nigdy stamtąd wyjść. Przeminęła przerwa, nastolatka opuszcza lekcję, matmę. Ogarnęła się przed treningiem, przecież chce pojechać na zawody, pokaże wszystkim co potrafi.
Lekcja treningu minęła świetnie, chociaż ta. Trener podszedł do niej po lekcji i oświadcza, że nastolatka będzie w pierwszym składzie na ataku. Ola była w siódmym niebie, nie zważała na koleżanki, cieszyła się chwilą. Zawody już za kilka dni, będzie bosko. Później też nie było najgorzej, cały dzień miała spokój. Wróciła do domu, zjadła wczorajszy rosół i poszła po siostrzyczkę do kochanej babci. U babci jak zwykle miła atmosfera, Kasia spała, więc starsza siostra musiała poczekać. Czekała jakieś pół godziny, wróciły do domu. Następnie poszła się uczyć , uczyła się matmy, jedyny przedmiot, którego nie lubiła, choć i tak zawsze dostawała piątki… Jutro nie ma nic ważnego, żadnej kartkówki, sprawdzianu, lecz Ola ćwiczyła, trening czyni mistrza…