3: W poszukiwaniu przeznaczenia.
Szłam już dłuższą chwilę, ale końca zakazanego lasu nie było widać. ‘Zgubiłam się?’ Pomyślałam. W tle słyszałam głosy, szepty. To las. W nocy drzewa rozmawiają między sobą. A ja byłam ich gościem. To o mnie drzewa rozmawiały.
W tle własnych kroków usłyszałam inne. Mniejsze. Jakby jakaś kopytna istota mnie śledziła. Odwróciłam się w stronę dochodzących kroków. Już dawno nie widziałam polany ani bram krainy tysiąca łez. Byłam już za daleko, by ktokolwiek mógł mi pomóc…. Ale czego ja oczekiwałam. To ziemia niczyja. Tutaj nikt mi nie pomoże.
- Kto tu jest?! - Krzyknęłam. Kroki ucichły. - Wyjdź i pokaż się! - Nadal moje pytania zostawały bez odpowiedzi.
Postanowiłam, że będę szła dalej. ‘Nic mnie nie przestraszy! Lilo by się nie bała...’ pomyślałam. Na myśl o mojej przyjaciółce zrobiło mi się smutno. Z moich rozmyślań wyrwał mnie okropny warkot i przerażający kwik dzikiej świni.
- Drapieżnik wyszedł na polowanie? - Powiedziałam głośno. - Pewnie ta biedna świnka potrzebowała pomocy. - Dodałam.
- W to wątpię. - Rozległ się donośny, basowy głos. Już go słyszałam. To nie kto inny, jak ten sam chłopak, który obiecał mnie zabić. ‘Że też nie mógł wybrać sobie bardziej odpowiedniego momentu’, pomyślałam w duchu.
Zza drzewa wyszedł ten sam chłopak, który zaatakował mnie i Lilo w dniu święta Suvenqy.
- Po co tu jesteś?! Nie wystarczy ci śmierć mojej przyjaciółki?! - Warknęłam. Chłopak tylko prychnął.
- A skąd ta pewność, że to ja kazałem ją zabić? Mało jest tutaj istot, które mogły to zrobić? Z drugiej strony…. - zauważyłam, że coraz bliżej do mnie podchodzi. - Gdybym faktycznie chciał ją zabić, zrobiłbym to nad magicznym jeziorem, czyż nie?
Miał rację. Gdyby chciał, Lilo zginęłaby tego dnia, kiedy pojawił się pierwszy raz nad jeziorem.
- To po co tu jesteś? - zapytałam.
- Żeby ci pomóc. - odparł chłopak.
- Pomóc? Ty?
- A co, wyglądam ci na klauna który uciekł z cyrku i właśnie sprzedaje tani żart? - prychnął. - Jeśli chcesz dojść do Królestwa smoków w jednym kawałku, musisz przyjąć moją pomoc. W innym przypadku…. Albo zabiją cię dzikie zwierzęta, albo drzewce. - dodał.
- Drzewce? Co to takiego?
- Gnomy. Małe wulgarne stworzonka przypominające w pewnym sensie małe drzewka. Stąd ich nazwa.