" W żywe oczy " jest drugą książką w dorobku J.P. Delaney’a. Wprawdzie „ Lokatorka „ nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, postanowiłam dać autorowi jeszcze jedną szansę, bo liczyłam , że tym razem będzie lepiej.
Okazuje się, że „ W żywe oczy „ nie jest czymś nowym, lecz poprawionym, do czego już na wstępie autor bez zbędnego zwodzenia się przyznaje. Powieść napisana ponad szesnaście lat temu, nie zyskała uznania czytelników, więc Dalaney na fali popularności „ Lokatorki „ postanowił wydać ją ponownie. Tak na marginesie, takie odcinanie kuponów od sukcesu, to zagrywka wobec czytelników niezbyt uczciwa.
Główna bohaterka Claire Wright jest zatrudniona w firmie prawniczej i specjalizuje się w demaskowaniu niewiernych mężów. Pierwszorzędna aktorka i do tego ambitna i ładna, to znaczy w swoim mniemaniu, ale czy tak jest naprawdę? Z pobieżnych opisów niewiele o niej się dowiedziałam, oprócz tego, że kłamie zawodowo. Claire otrzymuje kolejne zlecenie, ale nic nie idzie po jej myśli. Zleceniodawczyni zostaje odnaleziona martwa w pokoju hotelowym i w tym momencie akcja nabiera tempa i wreszcie coś się dzieje. Chociaż emocje są średnie, ale przynajmniej w końcu poczułam się zaintrygowana i zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę zaszło. Gdy w grze pojawia się uroczy i czarujący Patrick Fogler, mąż denatki, jedyny męski osobnik, który oparł się urokowi Claire, stawka gwałtownie rośnie.
Kto jest winny, a kto prowadzi własną grę?
Pomysł na powieść nawet bardzo dobry, ale z wykonaniem poszło już znacznie gorzej, bo Denaley przekombinował i chyba sam pogubił się w tym wszystkim. Dość szybko domyśliłam się sprawcy, więc na końcówce autor nie za bardzo miał mnie czym zaskoczyć. Wolałabym nie mieć pewności, a tak tylko czekałam w jaki sposób zakończy powieść , ale odniosłam wrażenie, że zabrakło mu pomysłów, więc napisał cokolwiek. Główni bohaterowie, wykreowani przez autora także mnie nie zachwycili. Claire zachwiana emocjonalnie, płytka, egoistka zapatrzona w siebie, której nie byłam w stanie polubić. Patrick, chociaż wydał mi się znacznie ciekawszą postacią, też nie wypadł przekonująco. W książce pojawia się jeszcze kilka postaci, płaskich i papierowych, które nie wiele wnoszą do całej intrygi. Zacytuję moje zdanie, gdy pisałam o „ Lokatorce „, że każdy thriller psychologiczny powinny łączyć: rozbudowane portrety psychologiczne bohaterów i napięcie. Niestety "W żywe oczy" to powieść , której daleko jednak do klimatu napięcia, mroku i niepewności.
Czyta się szybko i płynnie, ale nadmiar naiwności, absurdów i infantylnych wypowiedzi jest zwyczajnie denerwująca. Zgadzam się z opiniami niektórych czytelników, że na końcu brakowało tylko kosmitów, a samo zakończenie wyjaśnione w sposób łopatologiczny. Nie mniej nie zniechęcam do czytania, bo powieść „ W żywe oczy „ to ten rodzaj książki, którą jedni się zachwycają, a inni ostro krytykują. Jestem gdzieś po środku, śmiało mogę porównać książkę do filmów klasy B, przeczytałam dla czystej rozrywki i nie jestem za bardzo rozczarowana, bo zbyt wiele nie oczekiwałam.
„Bo jeśli kobieta nie może ufać facetowi, który mówił, że zawsze ją będzie kochał to komu na tym świecie można ufać? „
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2018-09-05
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 424
Tytuł oryginału: Believe me
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Gralak Anna
Dodał/a opinię:
Idealne mieszkanie. Wymarzona lokatorka. Doskonała zbrodnia. Emma już nie mieszka przy Folger Street 1, na jej miejsce wprowadza się Jane. Obie lokatorki...
Intrygujący thriller psychologiczny. Lektura obowiązkowa dla fanów Dziewczyny z pociągu. Jane trafia na świetną ofertę wynajmu mieszkania -...