"Tylko nie ty" to lektura, która idealnie sprawdzi się podczas zimniejszych wieczorów, a najlepsza będzie, kiedy spadnie już śnieg, bo klimat mroźnego miasteczka Mackinac jest wyczuwalny niemal na każdej kolejnej stronie. I mimo tego zimowego chłodu, to książka jest bardzo hot. Chyba po raz pierwszy mam jakieś "ale" w przypadku książki autorstwa Lucy Score. Jednak pamiętajcie, że po każdym minusie, zawsze może pojawić się plus, więc wyjątkowo zachęcam do przeczytania kontynuacji recenzji…
Zacznę od początku...
Jest sam środek zimy. Remi Ford nagle wraca na rodzinną wyspę, Mackinac. Dziewczyna nikomu nie zdradza, co skłoniło ją do tej spontanicznej decyzji. Jednak jej złamana ręka i zmęczenie wypisane na twarzy wzbudzają podejrzenia Bricka, lokalnego policjanta i barmana w jednym. Kiedyś coś łączyło tę dwójkę. Coś, co nigdy się nie spełniło, a czego pragnęli oboje. On z nieznanych powodów ożenił się z jej przyjaciółką, a ona poczuła się odrzucona. Kiedy jednak decyduje się wyjawić Brickowi prawdę o powodach swojej obecności na wyspie, ten zrobi wszystko, aby ochronić Remi. On w końcu zawsze otwiera przed nią spadochron bezpieczeństwa, w przeciwieństwie do swojego serca, które jeszcze do niedawna broniło się przed miłością.
Mimo iż książka napisana jest z typową dla Lucy Score lekkością i czyta się ją bardzo przyjemnie, to niestety zabolało mnie tu kilka kwestii. Po pierwsze klimat małomiasteczkowej społeczności, do której autorka lubi wprowadzać czytelnika i robi to w sposób rewelacyjny, tu potraktowała po macoszemu i odniosłam wrażenie, że został on dotknięty tak pobieżnie.
Wiem, że nie każda książka będzie taka sama i chwała za to, ale tak się cieszyłam na przyjazną, hermetyczną atmosferę, w której roi się od ludzi ciekawskich, przyjaznych i troskliwych, a spotkałam
jakieś jednostki, które widują się w barze i w zasadzie nawet nie dostałam szansy na to, aby którąś z nich polubić, czy w ogóle bliżej poznać. Po drugie — hot sceny. Lubię, miło, że są, w końcu co to byłby za romans bez spicy dodatków? Ale! Ich nagromadzenie przypadło gdzieś w okolicach 3/4 książki, co sprawiło, że cała fabuła sprowadziła się tylko do s*ksu, a pozostałe poruszone wątki zostały wówczas zepchnięte na dalszy plan. Po trzecie — wątek kryminalny był jakby taką doklejoną, wciśniętą na siłę częścią, która w żaden sposób nie była spójna z resztą. Mam wrażenie, jakbym czytała osobno romans i osobno coś na wzór powieści sensacyjnej, ale też nie do końca. Nie poczułam więzi z bohaterami, nie mogę Wam polecić kolejnego książkowego męża, no ogólnie tak trochę mi przykro...jednak…
...na plus oceniam zakończenie! Podobało mi się, że autorka nie poszła w sztampę, a zaserwowała miły, może dla niektórych lekko kontrowersyjny, no wiadomo przecież, że happy end! I to nie jest tak, że książka kompletnie nie przypadła mi do gustu, po prostu znając poprzednie romanse autorki, to poziom tej jest znacznie niższy, a myślę, że każd* oczekuje tego, że wraz z kolejnymi powieściami będzie jeszcze większy sztos niż poprzednio. A tu było po prostu dobrze. Miło się czytało, opisy scen ero*ycznych jak dla mnie super — czułam się komfortowo, nie było ani jednego procenta żenady, a to jest wielka sztuka, napisać sceny zbliżeń w taki sposób, aby nie musieć robić co rusz gestu typu facepalm.
Jeśli ktoś mnie zapyta, czy polecam tę konkretną książkę, powiem, że why not? Pewnie, przeczytaj, może Tobie spodoba się bardziej, ale poprzednie książki autorki były po prostu lepsze.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2024-10-09
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 592
Tytuł oryginału: Forever Never
Dodał/a opinię:
zaczytania
Aldo Moretta był bohaterem. Odwagi z pewnością mu nie brakowało. Nie tylko stworzył w swoim mieście świetnie prosperującą firmę i zadbał o rodzinę i przyjaciół...
Druga część gorącej serii Knockemout zapoczątkowanej historią Naomi i Knoxa. Nash Morgan, komendant lokalnej policji w Knockemout, zawsze uważany był...