Świat składający się z samych idealnych ludzi, całkowicie pozbawionych rys na charakterze – to największe marzenie Trybunału, który znalazł doskonałe rozwiązanie tego paskudnego problemu. Otóż każdy, kto dopuści się czynu, uznanego przez nich za szkodliwy, zostaje napiętnowany Skazą, czyli wypaleniem na pewnej części ciała paskudnej litery „S”. Oprócz tak drastycznego czynu, ludzie skazani na taką karę mają rzucane kłody pod nogi w postaci godziny policyjnej, biedniejszych racji żywnościowych czy ograniczonych miejsc w środkach transportu miejskiego. Muszą również nosić specjalną opaskę informującą pozostałych, z kim mają do czynienia. Przez takie utrudnienia stają się obiektem drwin perfekcyjnego w każdym calu społeczeństwa, które znacznie odsuwa się od takich ludzi, boleśnie pokazując im miejsce poza zwartym szeregiem.
Siedemnastoletnia Celestine, ślepo zapatrzona w taki system Trybunału, popierała go każdą cząsteczką ciała. Sama dziewczyna śmiało mogłaby stanowić ikonę idealności, gdzie mieszkańcy kraju mogliby brać z niej przykład. Taka postawa zagwarantowała jej nie tylko zaufanie ludzi, ale również samego sędziego Crevana, z którego synem, Artem, się spotykała. Tylko czasami wszystko, co piękne, nie może trwać wiecznie...
Wystarczył jeden nieprzemyślany ruch, aby pożegnać się z łatką doskonałości. Przerażona takim obrotem spraw Celestine nadal nie potrafi pogodzić się z utratą przywilejów oraz z tym, że odtąd ona sama stanowi obiekt do naśmiewania. I to jeszcze przez tych, których niegdyś mogłaby uznać za przyjaciół. Także tajemnicze zniknięcie ukochanego oraz nieprzychylne spojrzenia sędziego nie podnoszą jej na duchu. Przytłoczona tym wszystkim niemalże popada w czarną rozpacz.
Jednakże wielu odnajduje w jej napiętnowaniu nadzieję na obalenie rządów tych, którzy pragną narzucać społeczeństwu swoje moralne i obyczajowe dogmaty. Zafascynowani jej postawą, przez którą odkryto domniemaną Skazę na jej charakterze, robią wszystko, aby Celestine stanęła po ich stronie, stając się ikoną zbliżającej się wielkimi krokami rewolucji.
Czy siedemnastolatka odrzuci ich propozycję i na zawsze pozostanie w czterech ścianach swego pokoju, opłakując swój los? A może odnajdzie w sobie siłę i pomoże innym napiętnowanym w walce o lepsze prawa, ucierając tym samym nosa samemu Crevanowi? I czy będzie w stanie pogodzić się z ucieczką kogoś, kto ją ponoć kochał i powinien wspierać w najtrudniejszych momentach?
Należę do grona osób, które kiedy tylko mogą, wyciągają pomocną dłoń, niezależnie od znajomości i sympatii. Nieraz to okazywałam komuś pomoc w zapakowaniu towaru do reklamówek, przytrzymania drzwi, wniesienia ciężkiego wózka do autobusu czy podniesienia kogoś, gdy kierowca zahamował niespodziewanie, z taką gwałtownością, przez co pasażerowie stawali się żywymi kręglami. Jednakże w świecie przedstawionym w [Skazie] musiałabym zważać na to, kogo pragnę wesprzeć, bo gdybym tylko wykonała tak ciepły gest w stronę napiętnowanego, to cóż... mogłoby się to źle skończyć! Przekonała się o tym sama Celestine, której poukładane i zaplanowane niemalże do samej starości życie tak naprawdę stanowiło odpowiednik bańki mydlanej, gdzie jeden dobry uczynek przebił ją swym paluchem, wszystko przekreślając. Boleśnie było czytać o tym, jak ludzie potrafią być bezwzględni, tak zażarci w swej nienawiści, nieobliczalni w czynach, jeżeli w grę wchodziło napotkanie na swej drodze naznaczonego skazą. Przyglądałam się życiu siedemnastolatki z przerażeniem wymalowanym na twarzy, bo nie mieściło mi się w głowie, że można tak traktować innych. Niestety właśnie tak działa okrutna presja otoczenia. Ślepe podążanie za tłumem. Jeżeli jedna osoba nie zamierza podpaść komuś wyżej postawionemu (w tym przypadku Trybunałowi), to raczej nikt nie odważy się wyjść ze zwartego szeregu. Razem, w zwartej grupie, będą wielbić trzęsących krajem i działać tak, aby ich zadowolić. Tylko zastanawiałam się, czemu więźniowie – w trakcie lub po odbyciu kary – mieli więcej przywilejów od naznaczonych krwistą skazą. Skoro uczynili coś na ich poziomie lub znacznie gorszego, co spowodowało odsiadkę, to również nie stanowili doskonałego przykładu człowieka bez rys na charakterze. Wydaje mi się, że ten element fabuły nie został dopracowany przez autorkę. Nie winię jej za to – w końcu napisała tę książkę w sześć tygodni, ale gdyby tylko poświęciła jej nieco więcej uwagi, zapewne nie doszłoby do takiego „skandalu”. I przypuszczam, że nie jestem odosobniona w tych rozmyśleniach.
„Chcę od wszystkich współczucia, bo ono świadczy o tym, że ludzie są nadal ludźmi, a nie tym, czym mi się teraz zdają”.
Przez całą książkę byłam świadkiem ogromnej przemiany, jaka zachodziła w Celestine. Niegdyś wręcz zakochana w systemie działania Trybunału, znająca jego regulamin na pamięć, nie potrafiłaby nawet odezwać się do kogoś napiętnowanego, ale kiedy tylko sama przeszła przez to piekło, zrozumiała, że przez całe swoje siedemnastoletnie życie wielbiła coś tak okrutnego. Świadomość tego faktu spada na nią z ogromną siłą, niemal przygniatając ją i doprowadzając do depresji. I gdyby nie wsparcie najbliższych osób na pewno nie umiałaby wyjść z dołka, a zaczęłaby w nim znacznie głębiej kopać, próbując się przysypać kolejnymi pesymistycznymi myślami. Z czasem zaczęła dostrzegać promień szansy i wykorzystywała sarkazm niczym tarczę, raz za razem racząc ludzi szczerością. I właśnie ten słowny bunt wobec systemu spowodował, że naznaczeni Skazą zaczęli widzieć w niej swoje wybawienie. Tylko jak tu się zgodzić stanąć po stronie „pobratymców”, kiedy czuje się oddech sędziego Crevana i jego popleczników na karku, a miłość życia, Art, po prostu zostawił ją samej sobie? Naprawdę nie mogłam pojąć, jak mógł zrobić coś takiego człowiek, który cały czas twiedzi, że ją kocha, a za chwilę zostawia w najgorszej chwili. Przecież tak się nie robi! Więcej wsparcia zapewniali jej obcy ludzie, niżeli on sam. Naprawdę irytowało mnie, gdy ten pan pojawiał się na kartach książki. Chciałam wtedy wejść do wnętrza [Skazy] i go spoliczkować! Tak samo chciałam potraktować siostrę Celestine, Juniper, która również nie zaskarbiła sobie mojej sympatii. Już w trakcie czytania pierwszego rozdziału wiedziałam, że jej nie zdobędzie i moje przeczucie się nie myliło. Za to pokochałam całym sercem dziadka dziewczyn, który – podobnie jak Celestine – nie bał się mówić tego, co mu leżało na wątrobie. Mógł sobie przez to narobić kłopotów, ale jak to powiadał: „Kłopoty to moje drugie imię”. A że tę dewizę życiową przejęła po nim wnuczka... Cóż – przecież bycie nudnym napiętnowanym jest przereklamowane!
Już przy opinii [Love, Rosie] wspominałam, że jeszcze kiedyś sięgnę po książkę spod pióra Cecelii Ahern. Jak widać, słowa dotrzymałam i muszę przyznać, iż tego nie żałuję, bo po raz kolejny przekonałam się o tym, że ta autorka jest utalentowana w swoim fachu. Może jej twórczości jeszcze daleko do perfekcji i doskonałości w każdym calu, ale większość czytelników nie może zaprzeczyć jednego: jej książek się nie czyta – przez nie się płynie! Owszem, zdarzają się słowne progi zwalniające, ale i tak człowiek chłonie zapisane przez nią słowa niczym gąbka wodę i, pomimo przesytu, pragnie ich więcej i więcej. Doprawdy muszę pozazdrościć Cecelii Ahern samozaparcia, bo napisanie czegoś tak dobrego w ciągu sześciu tygodni to ogromny wyczyn. Ale, niestety, tak krótki czas spowodował, że parę wątków zostało niedopracowanych oraz niektórzy bohaterowie wydawali się papierowi, jednakże w jakimś stopniu jestem w stanie wybaczyć te skazy. Zdziwieni?
Podsumowując:
Jeżeli liczysz na to, że [Skaza] wbije cię w fotel i nie pozwoli na to, byś po jej zakończeniu nie potrafił usiedzieć w miejscu, to muszę cię ostrzec – właśnie tego musisz się po tej książce spodziewać! Wystarczył tylko moment, abym przepadła i nawet nie wiedziałam, kiedy spoglądałam na kropkę zwieńczającą wszystko. Totalnie przepadłam! Historia Celestine wzrusza, nakazuje na chwilę refleksji, daje powód, aby mieć nadzieję. Nadzieję, że kolejny tom wciągnie z taką samą precyzją. Doprawdy nie żałuję, iż na tę książkę chorowałam. Było warto przeżyć to wszystko!
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Flawed
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Dodał/a opinię:
Aleksandra Bienio
Nigdy nie ufaj człowiekowi, który w cudzym domu siada u szczytu stołu.
Allegra Bird, zwana Pieguską, wiedzie w Dublinie proste, pozornie uporządkowane życie. Z dala od kochającego, lecz ekscentrycznego ojca, przyjaciół i dzieciństwa...
Bohaterką ,,Dziewczyny w lustrze" jest Lila, która dobrze wie, jaką jest szczęściarą - udało jej się znaleźć wymarzonego mężczyznę. Jednakże gdy w dniu...
Nieświadomość jest słodka. Wiedza to często odpowiedzialność, której nikt nie chce.
Więcej