Walka z bezdusznym systemem i gorąca miłość, konspiracja i budzące się namiętności, starcie młodzieńczego entuzjazmu z politycznym wyrachowaniem.
Ukarana przez bezduszny Trybunał, 17-letnia Celestine, zostaje ikoną rewolucji zmierzającej do obalenia rządów ludzi, którym się wydaje, że mają prawo narzucać społeczeństwu swoje moralne i obyczajowe dogmaty. Choć napiętnowana Skazą, razem z ukochanym Carrickiem podejmuje walkę o powrót jej świata do normalności.
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2016-10-26
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Flawed
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska
Nigdy nie ufaj człowiekowi, który w cudzym domu siada u szczytu stołu.
Nieczęsto zdarza mi się czytywać powieści z gatunku fantasy, ale gdy już się na jakąś zdecyduję, okazuje się ona prawdziwą perełką. Już samo nazwisko Cecelii Ahern może być gwarancją sukcesu, a do tego niebanalna, intrygująca opowieść, w której można czytać między wersami i dopatrywać się głębszego znaczenia okazały się „strzałem w dziesiątkę”. „Skaza” różni się znacznie od poprzednich powieści autorki, co jest dużym plusem tej historii.
Ktoś kiedyś powiedział, że z ideałem trudno wytrzymać, wprost nie da się z nim żyć. A tymczasem pani Ahern zabiera nas do idealnego świata, gdzie mieszkają prawdziwi perfekcjoniści, a celem ich życia jest nieustanne dążenie do doskonałości. W takim hermetycznym państwie obok rządu, który ma niewiele do powiedzenia, działa trybunał sądowy, który nadzoruje mieszkańców, rozpatruje wykroczenia i wymierza kary. Każdy występek przeciwko doskonałości, przewinienie i łamanie ustalonych zasad jest osądzane i piętnowane wypalanym na ciele znakiem. Osoba naznaczona, posiadająca skazę staje się wyrzutkiem społeczności, a jej życie od tej pory podlega wielu restrykcjom i ograniczeniom.
Niestety coraz częściej zdarza się, że Trybunał przekracza swoje uprawnienia, a stojący na jego czele sędzia jest stronniczy i załatwia swoje prywatne porachunki kosztem innych ludzi. W osądzaniu skazanych coraz mniej jest obiektywizmu, a coraz więcej chaosu. Prasa i telewizja dodatkowo nagłaśniają wszelkie precedensowe sprawy, jak w przypadku Celestine – 17-letniej dziewczyny, która wbrew zakazom pomogła choremu, starszemu człowiekowi naznaczonemu skazą, za co sama stanęła przed Trybunałem.
Ukazując idealny świat autorka pokazała wiele rys i pęknięć na jego doskonałości. Perfekcja, do której dążą bohaterowie prowadzi ich do zguby, bo przecież nikt nie jest z natury idealny. Kreowanie mody na doskonałość za wszelką cenę po prostu się nie sprawdza, a wszystko dlatego, że ludzie mają swoje wady, słabości i braki. Pomimo całej fikcji przedstawionego świata, licznych elementów dystopii i antyutopii powieść zawiera w sobie wiele autentyzmu i prawdy życiowej. Całe mechanizmy działania, niedoskonałość, fałsz i hipokryzję można bez problemu odnieść do obecnej rzeczywistości, a wyeksponowanie niektórych cech i zachowań ma pomóc w prawidłowym odbiorze i trafnej ocenie sytuacji. Przekaz „Skazy” jest uniwersalny i mimo, że historia została skierowana do młodzieży, na pewno wiele z niej wyniosą także dorośli.
Ta ciekawa, frapująca opowieść szybko wciągnęła mnie w przedstawiony świat. Ciekawe sylwetki bohaterów, przełamywanie schematów, elementy zaskoczenia i intrygujące wydarzenia sprawiły, że z ochotą i zainteresowaniem sięgnę po kontynuację losów Celestine w powieści „Doskonała”.
Koniecznie przeczytajcie „Skazę”, a poznacie zupełnie nowe oblicze Cecelii Ahern i wcale nie będziecie chcieli rozstać się z bohaterami tej nietuzinkowej opowieści.
Czym jest skaza?To wada jakiegoś przedmiotu w postaci rysy, plamy itp.; słaba strona czegoś; szczególna skłonność organizmu do nieprawidłowych reakcji na określone bodźce; wada charakteru lub niechlubny postępek.W świecie Highlandu to coś,czego należy się wystrzegać.Każdy z obywateli dąży do perfekcji.Idealny wygląd,perfekcyjne zachowanie,przestrzeganie zasad,to to do czego dąży każdy.Nauka na własnych błędach postrzegana jest jako skaza charakteru.Bohaterka książki ,Celestine to siedemnastolatka ,która widzi świat w biało czarnych kolorach.Przestrzega zasad,nigdy ich nie nagina ani nie łamie.Zasady pojmuje jak zadania logiczne.Cos wynika z czegoś,więc wniosek końcowy powinien być dla każdego oczywisty.Tak jest do czasu,gdy na skutek logiki i współczucia łamie podstawową zasadę swojej społeczności-pomaga Naznaczonemu.Naznaczeni to w społeczeństwie przedstawionym ludzie,którzy popełnili jakiś błąd.Chwilami wystarczy jedna decyzja,by odmieniło się czyjeś życie.Tutaj,nad moralnymi wyborami obywateli stoi Trybunał.Jak mówi jedna z bohaterek Trybunał miał być tylko tymczasowym rozwiązaniem.Tymczasem stał się czymś więcej i rozwinął tak szybko,że rząd nie zdążył w porę zareagować.Granice pomiędzy prawem a zasadami Trybunału zaczynaja się zacierać.
Człowiek osądzony przez Trybunał nie staje się przestępcą.Jeśli okazuje się winny zostaje naznaczony wypalona literą S.W zależności od udowodnionej winy może to być znak na skroni(za złą decyzję),na dłoni(kradzież wobec społęczeństwa),nad sercem(za brak lojalności wobec społeczeństwa i Trybunału),na języku(za kłamstwo) oraz na stopie(za zmowę z Naznaczonymi).Poza tym Naznaczeni musza przestrzegac wielu restrykcujnych ograniczeń.Nie mogą wyjeżdżać za granice,zajmować kierowniczych stanowisk,przestrzegać godziny policyjnej,restrykcyjnej diety i wielu innych rzeczy.W każdym pojeżdzie komunikacji miejskiej są tylko dwa wyznaczone miejsca dla naznaczonych.Żadnych innych nie wolno im zajmować.Naznaczeni nie moga się również spotykać w większych grupach-może byc ich najwyżej dwoje.Każde złamanie ograniczeń to dla nich kolejne ograniczenie wolności.Nad kżdym z nich czuwa demaskator,który kontroluje życie każdego ze swoich "podopiecznych".Za pomoc Naznaczonemu grozi zwykle kara więzienia.Nawet po śmierci nie moga być pochowani z reszta swojej rodziny-mają wyznaczone miejsce nawet na cmentarzu,opisane nazwiskiem i rodzajem popełnionej winy.
Winą Celestine jest fakt,że domagała się by w autobusie ustąpiono miejsca staremu,schorowanemu Naznaczonemu,który nie mógł zająć miejsca w pojeździe,ponieważ wyznaczone miejsca były zajęte przez zwykłe osoby.Celestine ujęła się za nim,a ten akt miłosierdzia zmienił jej dotychczasowe życie.Znalazła się w areszcie jako osoba podejrzana o skazę.Jej wystąpienie przed Trybunałem,w czasie którego mówi o przyczynach swojego postępowania robią z niej ikonę,symbol przewrotu o który od dawna zabiegali niektórzy ludzie.
-Nie zrozumiałaś ,że tu nie chodzi o ciebie,Celestine?-mówi sędzia Craven.-Tu chodzi o przyszłość naszego kraju,o zapewnienie mu wiarygodnych,perfekcyjnych,etycznie rozsądnych i moralnie kompetentnych przywódców,którzy są w stanie podejmować nieskażone decyzje i poprowadzić nas ku pomyslnej przyszłości.Nie pozwolę,żeby zrobili sobie z ciebie jakiś symbol,chciałem cię mieć po naszej stronie.
Celestine zostaje osądzona jako winna i skazana na wypalenie pięciu skaz.To w historii narodu pierwsza osoba,która została tak okrutnie naznaczona.Sędzia Craven każe jej jednak wypalić jeszcze jedną skazę-na kregosłupie-za największą skze na kręgosłupie moralnym.O tym ostanim znamieniu wiedza ,poza Cravenem i bohaterka ,jedynie strażnicy Trybunału,obecni przy wykonywaniu wyroku,adwokat Celestine i Carrick-jeden z naznaczonych.Jak sie zmieni życie Celestine po wykonaniu wyroku,kto będzie wobec niej lojalny,a kto ją zdradzi tego można dowiedieć się z książki.
Książka może wydawać sie sztampowa.To przeciez żaden odkrywczy pomysł,by z jednej osoby stworzyć wybrańca,ikonę walki o przyszłość,wolność itp.Cecelia Ahern jednak stworzyła świat,w który czytelnik zanurza się z przyjemnością.Wybory bohaterów staja sie jednocześnie naszymi wyborami,każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie jak by sam postąpił w takim czy innym przypadku.Bohaterki na początku nie polubiłam.Wydawała sie nienaturalna w swoim postępowaniu.Początek książki pokazuje jak bardzo system zakorzenił się w umysłach ludzi,którzy myśla i postepuja według tego co nakazuje im wszechwładny Trybunał.Mnie sie to kojarzyło nie tyle z państwem totalitarnym ,co z policją religijną,kontrolującą przestrzeganie narzuconych zachowań.
Wykreowany świat jest realistyczny i normalny.Ludzie i ich decyzje ,wszechobecna polityka,wykorzystywanie innych dla własnej korzyści to cechy kluczowe tej książki.książka jest bardzo emocjonalna.Ja czytałam ją doświadczają mocnego bicia serca,chwilami niemal bez tchu,jakby poruszane tematy dotyczyły bezpośrednio mnie,jakby to moje decyzje a nie decyzje bohaterki były oceniane.
Bohaterowie są niejednoznaczni.Podlegają nieustannej metamorfozie.Jedną z moich ulubionych postaci drugoplanoych jest dziadek bohaterki.ten to potrafi nieźle namieszać.Mam nadzieję,że pokaże on jeszcze nie raz na co go stać.Książka oczywiście nie jest idealna,chwilami brakuje jej dynamiki,niektóre rzeczy sa dość naiwnie przedstawione,ale jak na książkę młodzieżową nie jest źle.Trudno sie nie dopatrzyć podobieństw do innych dystopijnych serii ,ale nie sa to na tyle duże podobieństwa ,by odbierały radość z czytania.Wątek romansowy tez jest obecny,cho jest to wątek bardzo delikatny.Niemniej książkę czyta się z dużym zainteresowaniem.Osobiście nie moge doczekać sie kontynuacji.
Celestine bezgranicznie wierzy w słuszność i sprawiedliwość decyzji Trybunału. Przecież to jasne, że każdy, kto w jakikolwiek sposób splamił swój charakter, musi ponieść karę. Trudno też sprzeciwiać się panującemu prawu, kiedy spotyka się z synem sędziego Crevana, jednego z najważniejszych ludzi w kraju. Wszystko jednak się zmienia, gdy tamtego ranka do autobusu wsiada staruszek, który przypomina Celestine jej dziadka. Dziewczyna w ciągu zaledwie kilku dni staje się twarzą rewolucji, mającej obalić obecny porządek i wprowadzić nowe prawo.
Cecelia Ahern przyzwyczaiła swoich czytelników do romansów – całkiem zgrabnych i przyjemnych romansów, należy dodać. Byłam mocno zaskoczona, kiedy okazało się, że „Skaza” została utrzymana w klimatach dystopii / antyutopii. Miejscem akcji jest Highland, fikcyjne państwo, gdzie kontrolę sprawuje Trybunał, instytucja osądzająca i karząca tych członków społeczeństwa, którzy przestali być idealni. Wykrycie wady – może to być kłamstwo, może to być nielojalność wobec panującego systemu – powoduje, że oskarżonemu wypala się w wyznaczonym miejscu symbol z literką „s” w okręgu, co spycha go na margines i odtąd zmusza do wyzbycia się wszelkich luksusów.
Bardzo szybko i niestety z rozczarowaniem zorientowałam się, że „Skaza” to takie popłuczyny po „Igrzyskach śmierci” i „Niezgodnej”. Schemat jest niemalże identyczny: mamy totalitarne rządy, które szokują swoim okrucieństwem, jednak wkrótce z cienia wychodzi grupa opozycjonistów. A na ich czele, chcąc nie chcąc, staje nastoletnia dziewczyna, która przeradza się w ikonę buntu. Brzmi znajomo? Bo jest znajome. „Skaza” nie zaskoczyła mnie praktycznie ani razu; fabuła jest tak przewidywalna, że niemal przezroczysta. Cały czas nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że już o tym czytałam. Kreacja trybunału, koncepcja obowiązującego prawa, jak i sam wymiar kary to niby pomysły autorskie, ale właściwie nie odstają one do podziału społeczeństwa na frakcje, co zrobiła Veronica Roth czy też od organizacji śmiertelnie niebezpiecznego turnieju, co pojawia się w trylogii Suzanne Collins.
Nie mogę powiedzieć, by książkę czytało się źle. Po raz kolejny Cecelia Ahern kupiła mnie przyjemnym, lekkim stylem, który sprawił, że błyskawicznie pochłaniałam kolejne rozdziały. Akcja szybko się rozkręca, autorka niemal od razu przechodzi do rzeczy. Bohaterowie są wykreowani całkiem w porządku, a co najważniejsze: Celestine jako główna postać nie jest jakoś bardzo irytująca (choć oazy spokoju ze mnie nie zrobiła). Czasem zachowuje się jak ostatnia naiwniara, ale da się przeżyć. Sympatię budzi przede wszystkim jej siostra, Juniper, a także dziadek dziewczyn, który zdecydowanie zasługuje na miano najlepszego bohatera tej książki. Przede wszystkim dlatego, że ani razu mnie nie zdenerwował, a jego motywacja od samego początku jest jasna i jednoznaczna.
Co ironiczne, konstrukcja „Skazy” ma... skazę, i to w sumie nie jedną, a kilka. Wychwyciłam parę nielogicznych punktów, budowa świata przedstawionego też nie jest pełna. Do końca książki nie mamy pojęcia, gdzie leży Highland, jak to państwo w ogóle powstało, jaką ma właściwie historię. Z początku byłam przekonana, że akcja toczy się w zupełnie alternatywnej, fikcyjnej rzeczywistości, dopóki autorka nie poczyniła wzmianek wskazujących, że świat (przynajmniej pod względem historyczno-geograficznym) niewiele się tutaj zmienił. Ponadto widać, że niektóre sceny były zwyczajnie po to, żeby pchnąć fabułę do przodu. Celestine, oskarżona za niewielkie przewinienie, jest traktowana jak największa przestępczyni. Co więcej, szybko zaczyna odczuwać jakiś rodzaj porozumienia z chłopakiem, z którym właściwie nie zamieniła ani słowa. Mogłabym to po prostu zrzucić na nielogiczność jej zachowania, jednak można się zorientować, że bez tego nie byłoby otwarcia kolejnych wątków. Niestety efekt jest nieco wymuszony.
Skłamałabym mówiąc, że „Skaza” zupełnie mi się nie podobała. Lubię zarówno „Igrzyska śmierci”, jak i „Niezgodną”, dlatego dobrze się odnalazłam w tym dystopijnym otoczeniu. Akcja jest dość dynamiczna, na szczęście autorka w zupełności zrezygnowała ze zbędnych zapychaczy czy wszelkich innych zabiegów, które spowolniłyby fabułę lub też zwyczajnie zwiększyłyby objętość książki. Po kilku rozdziałach odkryłam, że się wciągnęłam, że realia Highlandu mnie pochłonęły i zaczęłam w głębi serca kibicować nie tylko Celestine, ale także wszystkim rebeliantom, którzy zdecydowali się zwrócić przeciwko Crevanowi. „Skaza” dostarczyła mi fajnej, wakacyjnej rozrywki, jednak nie jestem przekonana, czy Cecelia Ahern dobrze postąpiła, odchodząc od swoich tradycyjnych romansów (choć i tutaj uświadczymy wątku romansowego!).
Pierwszy tom przygód Celestine mogę określić mianem przyjemnego czytadła, które nie wyróżnia się niczym specjalnym; fabułę ma dość oklepaną, kompozycja czy sam pomysł nie budzi większego zachwytu. Ale bawiłam się nieźle. Fanom młodzieżówek, którzy lubią takie klimaty, powieść z pewnością przypadnie do gustu. Ja również nie mówię „nie” i z chęcią sięgnę po drugą część.
Świat składający się z samych idealnych ludzi, całkowicie pozbawionych rys na charakterze – to największe marzenie Trybunału, który znalazł doskonałe rozwiązanie tego paskudnego problemu. Otóż każdy, kto dopuści się czynu, uznanego przez nich za szkodliwy, zostaje napiętnowany Skazą, czyli wypaleniem na pewnej części ciała paskudnej litery „S”. Oprócz tak drastycznego czynu, ludzie skazani na taką karę mają rzucane kłody pod nogi w postaci godziny policyjnej, biedniejszych racji żywnościowych czy ograniczonych miejsc w środkach transportu miejskiego. Muszą również nosić specjalną opaskę informującą pozostałych, z kim mają do czynienia. Przez takie utrudnienia stają się obiektem drwin perfekcyjnego w każdym calu społeczeństwa, które znacznie odsuwa się od takich ludzi, boleśnie pokazując im miejsce poza zwartym szeregiem.
Siedemnastoletnia Celestine, ślepo zapatrzona w taki system Trybunału, popierała go każdą cząsteczką ciała. Sama dziewczyna śmiało mogłaby stanowić ikonę idealności, gdzie mieszkańcy kraju mogliby brać z niej przykład. Taka postawa zagwarantowała jej nie tylko zaufanie ludzi, ale również samego sędziego Crevana, z którego synem, Artem, się spotykała. Tylko czasami wszystko, co piękne, nie może trwać wiecznie...
Wystarczył jeden nieprzemyślany ruch, aby pożegnać się z łatką doskonałości. Przerażona takim obrotem spraw Celestine nadal nie potrafi pogodzić się z utratą przywilejów oraz z tym, że odtąd ona sama stanowi obiekt do naśmiewania. I to jeszcze przez tych, których niegdyś mogłaby uznać za przyjaciół. Także tajemnicze zniknięcie ukochanego oraz nieprzychylne spojrzenia sędziego nie podnoszą jej na duchu. Przytłoczona tym wszystkim niemalże popada w czarną rozpacz.
Jednakże wielu odnajduje w jej napiętnowaniu nadzieję na obalenie rządów tych, którzy pragną narzucać społeczeństwu swoje moralne i obyczajowe dogmaty. Zafascynowani jej postawą, przez którą odkryto domniemaną Skazę na jej charakterze, robią wszystko, aby Celestine stanęła po ich stronie, stając się ikoną zbliżającej się wielkimi krokami rewolucji.
Czy siedemnastolatka odrzuci ich propozycję i na zawsze pozostanie w czterech ścianach swego pokoju, opłakując swój los? A może odnajdzie w sobie siłę i pomoże innym napiętnowanym w walce o lepsze prawa, ucierając tym samym nosa samemu Crevanowi? I czy będzie w stanie pogodzić się z ucieczką kogoś, kto ją ponoć kochał i powinien wspierać w najtrudniejszych momentach?
Należę do grona osób, które kiedy tylko mogą, wyciągają pomocną dłoń, niezależnie od znajomości i sympatii. Nieraz to okazywałam komuś pomoc w zapakowaniu towaru do reklamówek, przytrzymania drzwi, wniesienia ciężkiego wózka do autobusu czy podniesienia kogoś, gdy kierowca zahamował niespodziewanie, z taką gwałtownością, przez co pasażerowie stawali się żywymi kręglami. Jednakże w świecie przedstawionym w [Skazie] musiałabym zważać na to, kogo pragnę wesprzeć, bo gdybym tylko wykonała tak ciepły gest w stronę napiętnowanego, to cóż... mogłoby się to źle skończyć! Przekonała się o tym sama Celestine, której poukładane i zaplanowane niemalże do samej starości życie tak naprawdę stanowiło odpowiednik bańki mydlanej, gdzie jeden dobry uczynek przebił ją swym paluchem, wszystko przekreślając. Boleśnie było czytać o tym, jak ludzie potrafią być bezwzględni, tak zażarci w swej nienawiści, nieobliczalni w czynach, jeżeli w grę wchodziło napotkanie na swej drodze naznaczonego skazą. Przyglądałam się życiu siedemnastolatki z przerażeniem wymalowanym na twarzy, bo nie mieściło mi się w głowie, że można tak traktować innych. Niestety właśnie tak działa okrutna presja otoczenia. Ślepe podążanie za tłumem. Jeżeli jedna osoba nie zamierza podpaść komuś wyżej postawionemu (w tym przypadku Trybunałowi), to raczej nikt nie odważy się wyjść ze zwartego szeregu. Razem, w zwartej grupie, będą wielbić trzęsących krajem i działać tak, aby ich zadowolić. Tylko zastanawiałam się, czemu więźniowie – w trakcie lub po odbyciu kary – mieli więcej przywilejów od naznaczonych krwistą skazą. Skoro uczynili coś na ich poziomie lub znacznie gorszego, co spowodowało odsiadkę, to również nie stanowili doskonałego przykładu człowieka bez rys na charakterze. Wydaje mi się, że ten element fabuły nie został dopracowany przez autorkę. Nie winię jej za to – w końcu napisała tę książkę w sześć tygodni, ale gdyby tylko poświęciła jej nieco więcej uwagi, zapewne nie doszłoby do takiego „skandalu”. I przypuszczam, że nie jestem odosobniona w tych rozmyśleniach.
„Chcę od wszystkich współczucia, bo ono świadczy o tym, że ludzie są nadal ludźmi, a nie tym, czym mi się teraz zdają”.
Przez całą książkę byłam świadkiem ogromnej przemiany, jaka zachodziła w Celestine. Niegdyś wręcz zakochana w systemie działania Trybunału, znająca jego regulamin na pamięć, nie potrafiłaby nawet odezwać się do kogoś napiętnowanego, ale kiedy tylko sama przeszła przez to piekło, zrozumiała, że przez całe swoje siedemnastoletnie życie wielbiła coś tak okrutnego. Świadomość tego faktu spada na nią z ogromną siłą, niemal przygniatając ją i doprowadzając do depresji. I gdyby nie wsparcie najbliższych osób na pewno nie umiałaby wyjść z dołka, a zaczęłaby w nim znacznie głębiej kopać, próbując się przysypać kolejnymi pesymistycznymi myślami. Z czasem zaczęła dostrzegać promień szansy i wykorzystywała sarkazm niczym tarczę, raz za razem racząc ludzi szczerością. I właśnie ten słowny bunt wobec systemu spowodował, że naznaczeni Skazą zaczęli widzieć w niej swoje wybawienie. Tylko jak tu się zgodzić stanąć po stronie „pobratymców”, kiedy czuje się oddech sędziego Crevana i jego popleczników na karku, a miłość życia, Art, po prostu zostawił ją samej sobie? Naprawdę nie mogłam pojąć, jak mógł zrobić coś takiego człowiek, który cały czas twiedzi, że ją kocha, a za chwilę zostawia w najgorszej chwili. Przecież tak się nie robi! Więcej wsparcia zapewniali jej obcy ludzie, niżeli on sam. Naprawdę irytowało mnie, gdy ten pan pojawiał się na kartach książki. Chciałam wtedy wejść do wnętrza [Skazy] i go spoliczkować! Tak samo chciałam potraktować siostrę Celestine, Juniper, która również nie zaskarbiła sobie mojej sympatii. Już w trakcie czytania pierwszego rozdziału wiedziałam, że jej nie zdobędzie i moje przeczucie się nie myliło. Za to pokochałam całym sercem dziadka dziewczyn, który – podobnie jak Celestine – nie bał się mówić tego, co mu leżało na wątrobie. Mógł sobie przez to narobić kłopotów, ale jak to powiadał: „Kłopoty to moje drugie imię”. A że tę dewizę życiową przejęła po nim wnuczka... Cóż – przecież bycie nudnym napiętnowanym jest przereklamowane!
Już przy opinii [Love, Rosie] wspominałam, że jeszcze kiedyś sięgnę po książkę spod pióra Cecelii Ahern. Jak widać, słowa dotrzymałam i muszę przyznać, iż tego nie żałuję, bo po raz kolejny przekonałam się o tym, że ta autorka jest utalentowana w swoim fachu. Może jej twórczości jeszcze daleko do perfekcji i doskonałości w każdym calu, ale większość czytelników nie może zaprzeczyć jednego: jej książek się nie czyta – przez nie się płynie! Owszem, zdarzają się słowne progi zwalniające, ale i tak człowiek chłonie zapisane przez nią słowa niczym gąbka wodę i, pomimo przesytu, pragnie ich więcej i więcej. Doprawdy muszę pozazdrościć Cecelii Ahern samozaparcia, bo napisanie czegoś tak dobrego w ciągu sześciu tygodni to ogromny wyczyn. Ale, niestety, tak krótki czas spowodował, że parę wątków zostało niedopracowanych oraz niektórzy bohaterowie wydawali się papierowi, jednakże w jakimś stopniu jestem w stanie wybaczyć te skazy. Zdziwieni?
Podsumowując:
Jeżeli liczysz na to, że [Skaza] wbije cię w fotel i nie pozwoli na to, byś po jej zakończeniu nie potrafił usiedzieć w miejscu, to muszę cię ostrzec – właśnie tego musisz się po tej książce spodziewać! Wystarczył tylko moment, abym przepadła i nawet nie wiedziałam, kiedy spoglądałam na kropkę zwieńczającą wszystko. Totalnie przepadłam! Historia Celestine wzrusza, nakazuje na chwilę refleksji, daje powód, aby mieć nadzieję. Nadzieję, że kolejny tom wciągnie z taką samą precyzją. Doprawdy nie żałuję, iż na tę książkę chorowałam. Było warto przeżyć to wszystko!
Każdy człowiek ma jakąś wadę. Skazę, która wyróżnia go wśród tłumu. Jeśli ustaniemy na chwilę w jakimś miejscu i spojrzymy na mijających nas ludzi, zobaczymy, że każdy z nich jest inny. Na początek zwrócimy uwagę na odcień włosów, później twarz, a na końcu ubrania. Zobaczymy, że choć na początku wydają się tacy sami, to różnią się od siebie wszystkim. Tak samo jest z charakterem. Jeśli poznamy kogoś lepiej, wiemy, jakie są jego wady i zalety. Czy jest odważny, cierpliwy, czy niezwykle temperamentny? Możemy przeszukać cały świat, ale i tak nie znajdziemy dwóch takich samych osób. Może będą do siebie podobne, ale i tak coś będzie je różniło i właśnie to jest piękne w ludzkości. Każdy z nas jest inny. Ma swoje przyzwyczajenia, wspomnienia, skazy na charakterze. Wiecie zapewne, że nie możliwe jest całkowite kontrolowanie społeczeństwa. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zakwestionuje obecny porządek. Czy możecie sobie wyobrazić, że pewnego dnia rząd pod wpływem wielu wad ludzkości, wprowadza nowy program, który ma naznaczać wszystkie skazy. Jeśli ktoś zrobi coś złego, odwróci się od prawa, od razu zostaje naznaczony piętnem, które ma być ostrzeżeniem dla innych. Czy potrafilibyście żyć w takim świecie i całkowicie podporządkować się takim zasadom? Czy pozwolilibyście zabić swoją indywidualność na rzecz społeczeństwa? Moi drodzy, zapraszam Was dziś na recenzję książki, po której nie spodziewałam się za dużo. Cecelia Ahern tworzy ciekawe powieści, ale nie sądziłam, by potrafiła napisać tak dobrą książkę dla młodzieży, a tu proszę, wielkie zaskoczenie. Niesamowita, mająca w sobie to coś historia, która nie powiela schematów większości pozycji z tego gatunku, a wprowadza nutkę nowości. Jestem zachwycona ,,Skazą" i nie mogę doczekać się kontynuacji. Zakochałam się w tej powieści, ale czemu tak się stało, dowiecie się, czytając całą recenzję. Zapraszam!
,,Kiedy byłam mała, zawsze uważałam, że aby uciec, trzeba wstać i zacząć biec, jak robią dzieci w filmach. Nienawistny krzyk, trzaśnięcie drzwiami, potem bieg. Dowiedziałam się jednak, że wielu ludzi ucieka, choć nigdzie się nie rusza."
Celestine jest przykładowym obywatelem. Nigdy nie buntuje się przeciwko prawu, a wręcz popiera go całym sercem. Idealna siedemnastoletnia dziewczyna, która dba z wielką starannością o oceny oraz nieskazitelną opinię wśród znajomych. Bezgranicznie zakochana w Arcie - synu najwyższego Sędzia Trybunału ds. Skaz na charakterze, z którym swoją drogą ma świetne relacje, nie widzi świata poza tymi, których tak bardzo kocha. Sławni rodzice, cudowny chłopak - przyszłość mieni się złotymi barwami. Celestine nie spodziewa się, że jej życie tak bardzo się zmieni. Kiedy pewnego dnia wśród jej bliskich sąsiadów rząd odkrywa skazę, młoda kobieta zaczyna zastanawiać się nad obecnym prawem. Następnego dnia jest świadkiem okrucieństwa ludzi nad osobą naznaczoną. Bezinteresowna pomoc staruszkowi sprawia, że dziewczyna zostaje oskarżona o pomoc Skażonym. Celestine trafia do aresztu, gdzie w oczekiwaniu na wyrok spotyka tajemniczego Carricka, który od samego początku jej nienawidzi. Wie, że musi jak najszybciej się wydostać z tego piekielnego miejsca. Kiedy Sędzia przychodzi do jej celi i oznajmia, że jedynym sposobem na jej wyjście z więzienia jest kłamstwo, dziewczyna nie wie, co robić. Kłamiąc stanie się prawdziwym przestępcą, ale jeśli tego nie zrobi, zostanie naznaczona dla przykładu. Celestine nie wie, co robić. Kiedy przyznaje się do winy, zostanie okrutnie naznaczona. Młoda dziewczyna zostaje napiętnowana największa ilość Skaz, a to, że stanęła w obronie Naznaczonych, sprawia, że szybko staje się ikoną rewolucji. Przyjaciele się od niej odwracają, Art znika, a Sędzia cały czas ma ją na oku. Czy jedna młoda kobieta ma siłę obalić cały rząd? Czy świat, który tak dobrze się zna, może okazać się całkowicie inny? Czy skazy są naszą słabością? A może właśnie to one sprawiają, że jesteśmy silniejsi?
,,Uśmiecham się po raz pierwszy od prawie tygodnia. Kiedy ponosi się tak ogromne klęski, zwycięstwa zdają się małe. Lecz mimo wszystko są. Trzeba tylko umieć je rozpoznać, małe źródełka światła i nadziei ukryte w ciemności."
,,Skaza" to niesamowita, elektryzująca, intrygująca powieść, która wciąga czytelnika w wykreowany świat, w którym jednostki nieprzestrzegające absurdalnych reguł, karane są naznaczeniem oraz odepchnięte od społeczeństwa. Dawno nie czytałam tak oryginalnej powieści. Cecelia Ahern zachwyciła mnie swoją wizją, którą z wielką chęcią zobaczę na dużym ekranie, ponieważ ta historia ma w sobie to coś, co nie pozwala o sobie zapomnieć. Powoli budująca się akcja, przemiana głównej bohaterki, spokojne, a zarazem zachęcające czytelnika do głębszego zastanowienia się nad powieścią, tempo, fabuła jest niezwykle zaskakująca. ,,Skaza" to opowieść o walce z bezdusznym systemem, który próbuje zdusić ludzką indywidualności, historia ukazująca siłę jednego człowieka, który potrafi wzniecić rewolucję, mówi o poznawaniu samego siebie, wyborach, które nie zawsze są łatwe. To książka o buncie. Buncie przeciw okrucieństwu innego człowieka oraz sile, która wynika z naszych skaz. Nie mogę doczekać się momentu, gdy w końcu zapoznam się z drugim tomem. To jedna z największych odkryć książkowych, jakich dokonałam w tym roku. Odkryje przed wami wiele tajemnic oraz zabierze do miejsca, gdzie będziecie musieli podjąć ostateczną decyzję. Czy podążycie ślepo za systemem, czy raczej odkryjecie w sobie ducha walki i sprzeciwicie się temu, co znajome?
,,Słyszałam kiedyś, że aby być odważnym, trzeba na każdym kroku czuć w sobie strach. Odwaga nie przejmuje kontroli, walczy i zmaga się z każdym wypowiedzianym słowem i poczynionym krokiem. To walka o to, czy pozwolić jej nami zawładnąć. Potrzeba odwagi, żeby pokonać strach, ale przeraźliwy strach jest konieczny, żeby być odważnym."
Celestine na początku powieści wydaje się idealną córką, uczennicą, dziewczyną. Wszystko robi tak, jak dyktują jej inni, a jakiekolwiek przejawu indywidualizmu ze świecą można szukać. Niepozorna dziewczyna, która nie wyróżnia się z tłumu, pewnego dnia staje w obronie chorego staruszka i sprzeciwia się ludzkiemu posłuszeństwu. Można powiedzieć, że powinny spotkać ją za to honory, ale świat w którym żyje, nie jest podobny do naszego. Każdy przejaw buntu i kreatywności karany jest naznaczeniem. Na nieszczęście dziewczyny osoba, której postanowiła pomóc, obdarzona jest Skazą, a to czyni z Celestine winną. Przez trwanie całej powieści odkrywamy powoli metamorfozę, jaka zaszła w głównej bohaterce. Z osoby potulnej, głęboko wierzącej w dotychczasowy system stała się buntowniczką, a zarazem twarzą rebelii. Cecelia Ahern ma talent do tworzenia wyrazistych, ciekawych postaci. Nie chcę opowiadać wam o reszcie, ponieważ tu pierwsze skrzypce gra właśnie Celestine, a reszta, choć niezwykle intrygująca jest otoczką mającą doprowadzić ją do odkrycia własnej siły. Autorka ukazała niezwykłą przemianę, której nie dokonuje miłość, a dusza osoby, która ją przechodzi. Odkrywa ona w sobie wewnętrzną moc, a to jak nią pokieruje, zostawię do sprawdzenia wam!
,,Skaza" porywa czytelnika od samego początku. Nie spodziewajcie się dynamicznej, szybkiej akcji, a raczej powolnej, budującej napięcie, która pozwoli wam głęboko zastanowić się nad niektórymi zagadnieniami i ukaże szerszą perspektywę. To jedna z tych historii, o których długo się nie zapomina. Niezwykła, intrygująca książka pełna niespodzianek oraz tajemnic. Dołączcie do walki z bezdusznym systemem oraz sprawdźcie, jak poradzi sobie w niej niewinna, młoda dziewczyna. Poznajcie siłę płynącą z waszych skaz i dajcie się oczarować. Polecam!
W moim odczuciu „Skaza” to porywający i intrygujący początek serii, która niewątpliwie stanowi powiew świeżości na gruncie dystopicznych powieści dla młodzieży. Z jednej strony lekka, a z drugiej dotykająca bardzo delikatnej materii i niosąca za sobą przesłanie - proste, ale bardzo ważne i bliskie sercu nie tylko młodym ludziom. Jeżeli lubicie niesztampowe lektury i szukacie w literaturze czegoś więcej niż dobrej rozrywki i miłego spędzenia czasu, to powinniście zapoznać się z Celestine North. Gorąco polecam.
"Skaza" to jedna z powieści C. Ahern, która jednak przyzwyczaiła nas jednak do innej tematyki.
Celestine jest zwykłą nastolatką snującą wielkie plany. Ma kochającą rodzinę, chłopaka, który ją ubóstwia, przyjaciół. Żyje w idealnym świecie. Ale czy na pewno.
W "Skazie" mamy przedstawiony świat, w którym każdy jest idealny. Przepraszam - musi być idealny. Każda skaza jest piętnowana. A skazą może być wszystko - kradzież, kłamstwo, zła decyzja a nawet, jak się okazuje zbytnia wrażliwość. Naznaczeni są wyrzutkami społecznymi, niemal pozbawieni praw obywatelskich.
Celestine jest doskonała. To nie żart. Jest chodzącą encyklopedią i zawsze wie, jak ma się zachować. I to ją gubi. Wiedziona odruchem pomaga naznaczonemu. A przez to, że pragnęła zostać wierna swoim przekonaniom zostaje naznaczona. I to nie jeden raz. Upokorzona, wyrzucona poza nawias społeczeństwa próbuje jakoś dojść do siebie. I raptem okazuje się, że jest wiele osób, które chcą ją wykorzystać do własnych celów. Celestine nie wie, komu ufać.
Przyznam, że początkowo główna bohaterka zdrowo mnie wkurzała. Była zbyt idealna. A jednocześnie infantylna. Ale potem przypomniałam sobie, że przecież to jeszcze praktycznie dziecko, które zostało wrzucone w świat dorosłych. I jakoś sobie radzi.
Historia bardzo wolno się rozkręca i momentami nudziłam się. Ale gdy już nabrała tempa... Wprawdzie w trakcie czytania nieraz stwierdziłam, że to wszystko już było, to jednak sama fabuła jest ciekawa. Idea społeczeństwa doskonałego. Czy jest możliwość zastosowania tego w praktyce?
Jak się okazuje, nie.
Książę mogę polecić z czystym sumieniem. Mimo że to powieść skierowana do młodzieży to jednak i dorosłym da do myślenia. Sama chętnie sięgnę po drugi tom.
Rozpoczynając "Skazę" myślałam, że to lekka młodzieżówka, którą szybko się czyta... A potem się rozpłakałam.
Celestine żyje w świecie idealnym. Bez kłamstw i innych równie niemoralnych postępowań. Zawdzięcza to Trybunałowi, który chroni swoich idealnych obywateli przed skazą. Dziewczyna w pełni popiera rządy instytucji i sama uważa się za osobę czystą od skaz. Do czasu...
Kiedy pewnego dnia do grona Naznaczonych dołącza mama jej przyjaciółki, Celestine zaczyna pękać. Stopniowo dostrzega jak Trybunał, który miał chronić, tak naprawdę niszczy społeczeństwo. Wkrótce sama zostaję oskarżona o posiadanie Skazy. Grozi jej wypalenia znamienia, ale nie tylko. Razem z wyrokiem zostaną na nią nałożone inne prawa i obowiązki. Podstawowa dieta, godzina policyjna, wykluczenie z dotychczasowego otoczenia, codzienna kontrola przez Demaskatora - to tylko część z masy ograniczeń. Celestine nie potrafi odnaleźć się w świecie, który z dnia na dzień jest dla niej coraz bardziej obcy. Staję się ikoną rewolucji i pionkiem w rękach wielu ludzi. Jak poradzi sobie w tej nowej roli? Podkuli ogon i pogodzi się ze swoim losem? A może stanie do walki z Trybunałem? Komu zaufa? Bez względu na to, jaką decyzję podejmie, nic nie będzie takie samo jak wcześniej. Idealny świat runął jak domek z kart.
"Skaza" autorstwa pani Ahern należy do gatunku young adult. Spodziewałam się po niej czegoś lekkiego, co będzie się szybko czytać, ale bez większego zachwytu. Faktycznie, czytało mi się ją bardzo szybko, a sam styl pisarki był bardzo przyjemny. To, co pozytywnie mnie zaskoczyło, to przekaz książki, który jest (niestety) idealny na dzisiejsze czasy.
Cecelia Ahern w swojej książce porusza chorą potrzebę ludzi do bycia idealnymi. Bez skaz i na ciele i na umyśle. Muszę przyznać, że czasem i ja ulegam temu dążeniu do perfekcjonizmu, ale ostatecznie wiem, że nie ma ludzi idealnych i staram się tego trzymać. W dystopijnym świecie wykreowanym przez autorkę, bohaterowie nie mogą pozwolić sobie na skazy, bo te są surowo karane. Początkowo ten system kusi, bo powiedzcie szczerze: kto nie chciałby zastosować tego np. w polityce? Kłamiesz? Pyk i wypalamy znamię, wykluczamy ze społeczeństwa, wyrzucamy z politycznej sceny. Podejmujesz niemoralne działania? Pyk i skaza, wykluczamy i wyrzucamy. Widzicie jakie to proste? Problem zacząłby się dopiero wtedy, gdy takie prawo dotyczyłoby reszty społeczeństwa. Jeśli Kowalskiemu wypalono by skazę, odebrano by mu prawa i godność za kłamstwo, wtedy system Trybunału przestałby nam odpowiadać. W końcu takim Kowalskim może być każdy z nas.
Nie spodziewałam się, że "Skaza" będzie tak dojrzałą (biorąc pod uwagę gatunek) książką. Przesłanie z niej płynące i lekki styl autorki pozwalały na pochłanianie każdej strony jeszcze szybciej niż poprzedniej. Wciągnęła mnie od początku i utrzymywała w tym stanie do samego końca. Miałam ochotę zarwać dla niej nockę, a to nie zdarza mi się często.
Świetnie wykreowani bohaterowie byli moją wisienką na torcie zadowolenia. Bez problemu mogłam wyobrazić sobie zmiany zachodzące w poszczególnych bohaterach. Największą widać w Celestine. Ewoluuje z idealnej dziewczyny wiernej systemowi, w buntowniczkę, która nie pozwoli na dalsze panoszenie się Trybunałowi. Bardzo mi zaimponowała. Szczególnie w trakcie zeznań (gdzie sama zastanawiałam się, jaką wersję bym wybrała) oraz wymierzania kary. Byłam wściekła na sędziego Bosco, za to, co zrobił, podziwiałam Celestine i jednocześnie jej współczułam, a to, co miało miejsce na koniec wymierzania kary... Rozbiło mnie emocjonalnie. Dawno bohaterowie książki nie wywołali we mnie tylu emocji.
Ukazanie relacji rodzinnych po naznaczeniu również było świetne. To z czym musieli się zmagać i to, w jaki sposób usiłowali pomóc Celestine w odnalezieniu się w tej trudnej sytuacji, było bardzo dobrze opisane. Nawet jej mama podbiła moje serce, choć jej początkowy obraz nie przypadł mi do gustu. Trochę zawiodłam się na Juniper, ale ostatecznie ją rozumiałam.
Jeśli chodzi o wątek miłosny, to jest go jak na lekarstwo. Nie brakowało mi go, a wręcz przeciwnie. Co prawda nasza bohaterka ma chłopaka, ale ich relacja nie będzie wychodziła na główny plan, a zamiast tego, zostanie tak poprowadzona, by nie tłumiła głównej fabuły (muszę przyznać, że to, co się między nimi wydarzyło, wywołało we mnie wiele emocji i to głównie tych negatywnych).
"Skaza" zdecydowanie wyróżnia się w dorobku pisarki. Choć należy do zupełnie innego gatunku niż ten, w którym Cecelia Ahern obraca się na co dzień, to wciąż posiada tę magię emocji, jaką autorka wywołuje swoimi książkami. Od radości, po smutek. Czułam się tak, jakbym weszła do historii nie jako czytelnik, ale jako jeden z bohaterów. Zostanie w mojej pamięci na bardzo długo.
Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Tak z jednej strony, to nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że całej kreacji świata w powieści brakuje pewnego sensu i logiki. "Skaza" była podobna do innych tego typu dystopii, a jednocześnie zupełnie różna, ale biorąc pod uwagę, w jakim kierunku głównie zmierza twórczość autorki postanowiłam przymknąć oko na potknięcia. Pozostaje jeszcze druga strona medalu, czyli fabuła, która dosłownie wgniotła mnie w fotel i nie pozwoliła przerwać lektury. Może nie chodzi o jej schemat, bo to akurat było dość szablonowe, tylko o sposób, w jaki zostały ukazane dysproporcje społeczne oraz nienawiść międzyludzka. Było to tak plastyczne i brutalne... cóż, chylę czoła. Nie wiem, czy następna część utrzyma ten poziom, ale jednego jestem pewna - chcę więcej!
Holly nie potrafi pogodzić się ze śmiercią Gerry'ego, zmarłego przedwcześnie ukochanego męża. Przed pogrążeniem się w depresji ratują ją tajemnicze listy...
Jasmine kocha swoją pracę i dotkniętą zespołem Downa siostrę. Zmuszona do odejścia z pracy stwierdza, że miłość do siostry to za mało, by nadać sens jej...
Nieświadomość jest słodka. Wiedza to często odpowiedzialność, której nikt nie chce.
Więcej