Książka niedługa. Na jeden dzień, na godzinę, na chwilkę. Warto jednak tę chwilkę poświęcić, bo zostanie z nami na całe życie. Ta krótka historia pisana w formie listów małego chłopca do Boga nauczy nas czegoś, co przyda się każdemu. Każdego z nas bowiem kiedyś to czeka. „Oskar i Pani Róża” to książka, która nauczy nas umierać.
Można sobie zadać pytanie, czy naprawdę ktoś musi nas tego uczyć. Czy jest nam to do czegoś potrzebne? Raczej nie chcemy myśleć o tym, co nieuniknione i nie napawa nas zbytnim optymizmem. Śmierć to coś złego, smutnego, opłakujemy naszych zmarłych najbliższych. Czasem ociera się o nas, napawając lękiem. Chwilowo, lecz mocno możemy ją poczuć, unikając nagle jakiegoś wypadku. Życie przelatuje przed oczami, lecz po czasie wracamy do normalności, chcąc o tym zapomnieć, że ona była i spojrzeliśmy jej prosto w oczy.
Zupełnie inaczej jest, kiedy dopada nas śmiertelna choroba. Wtedy śmierć nie przemyka nagle, ale kroczy sobie spokojnie obok nas. Mało kto potrafi się z tym pogodzić. Wielu starszych ludzi mających długie życie za sobą nie potrafi. Co ma powiedzieć 10-letni chłopiec chorujący na białaczkę, któremu lekarze nie dają szans na przeżycie? Swoje ostatnie dni spędza w szpitalu. Tam pomaga mu Pani Róża. Kobieta będąca byłą zapaśniczką ma nietypowe, ale szczere podejście do życia.
Pani Róża dodaje do opowieści dużo humoru. Śmiałam się w głos, czytając jej historie. Kobieta pomaga chłopcu odnaleźć się w trudnej sytuacji. Proponuje mu, by zaczął pisać listy do Boga. Oskar, choć wychowany w ateistycznej rodzinie postanawia spróbować.
Mogłoby się wydawać, że w tym momencie książka nabierze charakteru mocno religijnego. Niekoniecznie. Moim zdaniem jest świetną pozycją zarówno dla osób wierzących, jak i niewierzących. Wiara jest bardzo ważnym elementem, który od zawsze pomagał ludziom w pogodzeniu się ze śmiercią. Nie wyobrażam sobie, żeby ten watek mógł zostać tutaj pominięty. Jednocześnie nie chodzi tutaj tylko o samego Boga i to jak ingeruje (bądź też właśnie wcale tego nie robi) w życie chłopca. Ważniejsze jest to, jak Oskar sam odbiera swoje życie. W jaki sposób zaczyna je prowadzić, a wszystko to zapisuje właśnie w owych listach.
Przy tej książce dużo się śmiałam, wywołała u mnie też łzy, ale najważniejsze, że jeszcze długo po zakończeniu lektury o niej myślałam. Spokojnie mogę ją określić jako – wyjątkowa.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2011-11-29
Kategoria: Dla dzieci
Kategoria wiekowa: 9-12 lat
ISBN:
Liczba stron: 88
Tytuł oryginału: Oscar et la dame rose
Język oryginału: francuski
Tłumaczenie: Grzegorzewska Barbara
Dodał/a opinię:
Sadu
Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy.
Listy, które Eric-Emmanuel Schmitt pisze do Mozarta, to właściwie quasi-autobiografia pisarza - zapis jego młodzieńczych fascynacji oraz intelektualnych...
Po co jechać do Jerozolimy? Dopiero podróż daje odpowiedź. By zderzyć własne wyobrażenia z surową materią historii i spalonej słońcem ziemi. By zrozumieć...
,, ...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć''
Więcej