To chyba ostatnia, przeczytana przeze mnie książka w tym roku. Książka bardzo dziwna, niezwykła.
Początek zapowiadał lekturę w stylu Rollinsa i Verne’a, których wielbię, obaj są dla mnie najlepszymi autorami, jeśli o przygodę chodzi. Niestety w miarę czytania pojawia się coraz więcej fantastyki, coraz więcej absurdalnych/niewiarygodnych wątków. W połowie nieco się znudziłam, by pod koniec zmęczyć się opisami stworów i potworów nie z tej ziemi. Nie chcę spojlerować, więc o fabule zbyt wiele nie powiem, poza tym, że rzecz dzieje się na początku XX wieku i tu wspomnieć należy o doskonałej narracji i stylu, jakim posługuje się autor. Pomimo kilku literówek czyta się tę powieść doskonale, bo tak też jest napisana – doskonały język, przepięknie zbudowane zdania – to naprawdę rzadkość dziś. Dużo tu też uniwersalnych prawd o naszej cywilizacji, ekologii, o żądzy pieniądza.
Dlatego też żałuję, że aż tyle fantastyki w fantastyce i nie do końca jestem zadowolona. Polecam jednak fanom gatunku! Myślę, że można się dobrze bawić przy tej książce.
Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 2019-11-05
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 590
Dodał/a opinię:
Monika Kruszyńska
Światy Solarne to powieść przenosząca nas w inną rzeczywistość, która spełnia wszelkie wymogi rzeczywistości steampunkowej. Mamy więc technologię wziętą...
Jan Maszczyszyn urodził się w 1960 roku w Bytomiu. Debiutował w 1977 roku na łamach „Nowego Wyrazu” opowiadaniem „Strażnik”. Następnie...