Orson Scott Card jest jednym z niewielu pisarzy, do których mam autentyczną słabość. Być może powoduje to fakt, że jego powieści towarzyszą mi już od wielu lat, a może dzieje się tak dlatego, że bardzo rzadko się na nim zawodzę. Jakikolwiek byłby tego powód, Card zajmuje specjalne miejsce w moim sercu, a jego książki kupuję w ciemno. Tak było również w przypadku "Gości" - ostatniej części trylogii Tropiciela.
Jak wiele można zrzucić na grupę nastolatków, którzy i tak zmuszeni zostali do tego, by szybko pożegnać się z dzieciństwem? Rigg, Umbo i Param - przyjaciele, którzy dorastali na oczach czytelników, muszą zmierzyć się nie tylko z rosnącym zagrożeniem w Arkadii, ale także nadchodzącym końcem świata. Możliwość manipulowania czasem staje się w tej sytuacji niesamowicie pomocna, choć nawet ta utalentowana grupka nie do końca wie, jak wyjść z niej obronną ręką.
Sięgając po "Tropiciela", pierwszą część serii, nie spodziewałam się aż tak wciągającej lektury. Spiski i knowania, ciekawi bohaterowie i oczywiście ich niesamowite umiejętności. Wszystko to sprawiło, że tę młodzieżową książkę przeczytałam z wielką przyjemnością i nadziejami pokładanymi w kolejnych częściach. Niestety następny tom, "Ruiny", ogromnie mnie zawiódł. Płaskie dialogi, bohaterowie, którzy - zamiast wzbudzać sympatię - denerwowali na każdym kroku. Dlatego po ostatnią część serii sięgnęłam bez większych nadziei, raczej z chęci zakończenia tego, co rozpoczęłam prawie pięć lat temu. I bardzo dobrze, bo gdybym nastawiła się na coś lepszego od "Ruin", prawdopodobnie nie przebrnęłabym przez "Gości".
Ale zacznijmy od pozytywów - przecież tak dobry pisarz nie mógł całkowicie pokpić sprawy. Card nie zapomina o czytelniku, który oczekuje akcji, szalonych podróży (w miejscu i czasie) i coraz to nowych przygód młodych bohaterów. Gości czyta się bardzo szybko, jakby próbując nadążyć za pędzącymi wydarzeniami, w których bierzemy udział. Znów jednak, jak w przypadku poprzedniej części, odbywa się to przede wszystkim w sferze dialogów, rozmów między bohaterami. Card jak ognia unika opisów, które, kiedy nareszcie się pojawiają, pozwalają nam na odrobinę wytchnienia i, co ważne, zastanowienia nad kondycją Arkadii i zachowaniem postaci wykreowanych przez autora. Ogromnie żałuję, że pojawiają się one tak rzadko. Być może, gdyby Card odciążył odrobinę swoich bohaterów, zmuszonych do ciągłego paplania, "Goście" nie byliby tak nieudanym zakończeniem serii.
Tak samo jak w poprzedniej części, to dialogi okazują się największym problemem powieści. Jest to dla mnie wyjątkowo dziwne, gdyż miałam okazję przeczytać wiele książek Carda i w żadnej z nich nie zauważyłam, by bohaterowie byli tak infantylni i mało zabawni, pomimo ich usilnych starań. Całe szczęście tym razem czytelnik nie musi przechodzić przez niekończące się kłótnie postaci, ich miłosnych rozterek i pseudo-psychologicznych rozważań na temat życia. Zamiast tego przyjdzie nam śledzić zawiłe ciągi myślowe dotyczące podróży w czasie i wszystkich związanych z nimi konsekwencjami. Można się pogubić, jednak z całą pewnością jest to progres względem poprzedniej części.
Goście to lekka lektura, względnie przyjemna choć nie pozostająca w pamięci dłużej, niż przez kilka minut. To kolejny zawód, którego nie spodziewałam się po Cardzie i kolejna miałka powieść, która nie przynosi niczego poza zajęciem myśli. Całe szczęście ta seria już została zakończona - z całą pewnością nie będę do niej wracać.
Informacje dodatkowe o Goście:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-04-05
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
978-83-8069-264-0
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Visitors
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Dodał/a opinię:
Olga Drewnowska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...