Znacie chłopaków Dunbarów? A kto miałby nie znać tych pięciu dryblasów. Matthew, Henry, wspaniałomyślny Clay, Rory i najmłodzszy, uwielbiający zwierzątka Tommy. To właśnie tej buntowniczej paczce najnowsza powieść Zusaka, Gliniany most zawdzięcza sukces. Dzięki wspaniale pomyślanej grupie braci, ich młodzieńczemu idealizmowi i zadziorności, można ustawić ją na półce obok „Buszującego w zbożu” czy „Co gryzie Gilberta Grape’a?”. Ten wzruszający, czasami bolesny, ale niezwykle wiarygodny zapis czasu dojrzewania powinien trafić do młodzieżowej klasyki.
Uwielbiam Markusa Zusaka za jego miłość do opowieści i pietyzm, z jakim obchodzi się się z wydarzeniami, miejcami i ludźmi. Dba o każdy detal opowiadanej historii i przemyca do niej to, co zasłyszał od własnych rodziców, a oni jeszcze od swoich. Zusak dorastał jako najmłodsze dziecko i choć nie przekładało się to na uznanie w oczach reszty rodzeństwa, to pzyczyniło się do tego, że kilka cennych lat rodzice mogli poświęcić wyłącznie jemu. Tak, z długich rozmów, zrodziła się jego pasja opowiadania. Autor obdarował nią jedego z najważniejszych bohaterów Glinianego mostu – Claya. Jest w pisarstwie Zusaka dar lekkości i szczerości, które wyróżniają go na tle innych.
Podobnie jak w Złodziejce książek losy bohaterów najnowszej powieści poznajemy dzięki retrospekcji. Kiedy wkraczamy w jej wykreowany świat, wszystko, co nas interesuje, już dawno się wydarzyło. Losy bohaterów się dopełniły i niestety, jak w najbardziej współcześnie poczytnych gatunkach, nie będą dziać się na naszych oczach. Wiemy, że mamy do czynienia z zamkniętą całością. A mimo to, chcemy razem z narratorem te stare dzieje jak najszybciej przywołać. I w tym tkwi chyba największa tajemnica twórczości Zusaka. Zastawia na biednego czytelnika przynętę w postaci kilku charakterystycznych scen czy tajemniczego imienia. I sami nie wiemy kiedy, a już chcemy dowiedzieć się wszystkiego o jego bohaterach i zaczynamy zawzięcie tropić. To trochę tak, jakby miał w dłoniach gotową taśmę filmową, a później pociął logiczny ciąg, żeby zmontować go na nowo. Albo jakby zakładał przesłonę i pokazywał kawałek po kawałku fragmenty, które czytelnik najbardziej chce poznać. Nie wdając się dłużej w te techniczne metafory, trzeba przyznać, że Zusak być wielki czarownik narracji. Otwieram każdą jego kolejną powieść jak prezent i wiem, że nie zawiedzie. Mógłby w ten sposób skonstruować powieść o fizyce kwantowej albo fitnessie, a ja nadal bym czytała, bez względu na to, jak obce mi są poruszane kwestie.
Na szczęście jednak Zusak dba o to, aby jakość pisarskiego stylu szła pod rękę z tematami, na które stara się zwrócić naszą uwagę w Glinianym moście. W swojej najnowszej powieści udowodnił po raz kolejny, jak dobrym jest obserwatorem i znawcą tajników ludzkiej wrażliwości. Nie ma tu polityki, globalnego ocieplenia, wojen, grup społecznych i czym tam jeszcze na co dzień raczą nas wiadomości. Nie ma zgiełku. Jest za to miasteczko. Mama i tata, i ich historie. Pięciu braci, ich dorastanie, złość, ambicje, a czasami pierwsza miłość. Sporo strat oraz starań o to, żeby posklejać rodzinę tymi stratami naznaczoną . Zusak domyśla się, co tli się w ludzkich serduszkach. A z pewnością wie, jaki wpływ na nasze losy ma tożsamość i ci, których kochamy najbardziej.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: Bridge of Clay
Dodał/a opinię:
Bibliotekara
Myślę o Walczącym Rubenie Wolfie.W środku. Myślę, o walkach, o których wiesz, że przegrasz, i o walkach, o których nie wiesz nic. Teraz ja...
W książce poznajemy historię dziesięcioletniej Liesel, mieszkającej u rodziny zastępczej w Molching. Mamy rok 1939, a jak wszyscy wiemy, były to bardzo...