Muszę Wam się przyznać, że bałam się tej książki. Po Łzach Tess, tej autorki i moim wielkim zawodzie, bałam się, że dostanę powtórkę z rozrywki. Niestety po części moje obawy się sprawdziły. Jednak w porównaniu z poprzednią pozycją, ta jest o wiele lepsza! Ogólnie książkę chciałam już przeczytać od bardzo dawna. Okładka pojawiała mi się już w wakacje w tamtym roku, ale premiera została z jakiegoś powodu przesunięta. Okładka od razu przykuwała uwagę, a opis, który był tajemniczy i intrygujący, jeszcze bardziej zachęcał po sięgnięcie po nią. No ale czas przejść do właściwej recenzji.
Fabuła nie wyróżnia się zbytnio na tle romansów i erotyków. Dziedziczka fortuny chce poczuć się jak normalna dziewczyna, zostaje zaatakowana, a zaraz z opresji ratuje ją jakiś przystojniak i oczywiście wielka miłość. Tutaj sprawa się różni, że jej wybawca nie jest jej przeznaczony, a ona musi jednak o nim zapomnieć. Co do historii w sumie nie mam co zbytnio się doczepić. Ogólnie takie schematy mi się podobają i naprawdę przyjemnie się o tym czyta. Problem miałam jednak, że autorka lubi robić coś takiego ze mną, że do pewnego momentu książka naprawdę mi się podoba, mam w głowie "tak, to będzie świetna książka", a zaraz dzieje się coś, co rujnuje całą moją nadzieję! Tutaj było tak samo, takie wrażenie miałam do momentu spotkania w Płaczącej Wierzbie. Do tej chwili chłonęłam książkę i zastanawiałam się, co raz się stanie, a dwa rozdziały później, był wielki zawód i powtórka z rozrywki. Drugie o czym chciałabym Wam powiedzieć to nie rozumiem, czemu autorka zrobiła coś takiego, że prawie każdy facet, który spotyka Ellie chce ją zgwałcić. Naprawdę, nie rozumiałam tego zabiegu, ale potem zostało to wynagrodzone na samym końcu!
Co do bohaterów, to brakuje mi słów, ponieważ wywoływali we mnie mnóstwo sprzecznych emocji. Ellie lubiłam do momentu z restauracji. Podobała mi się jej zawziętość, pracowitość, poświęcenie i wrażliwość. Była kulturalna i miła, ale nie pozwalała sobą pomiatać. Potem potrafiła myśleć tylko o seksie, a nie podejmowała racjonalnych decyzji i straciła silną wolę. Penn, o matko, naprawdę nie cierpię tego bohatera. Od samego początku działał na mnie jak płachta na byka. Nie rozumiałam go, nie lubiłam i nie rozumiałam, co ona w nim widziała. Normalnie jak o nim myślę to ciśnienie mi skacze! Jest jeszcze Greg, który był dziwny i trudny do zrozumienia. W głowie były mu tylko pieniądze i kariera. Serio, dziwna postać.
Za to, tak jak wcześniej wspominałam, wykonanie tej książki jest świetne. Okładka jest fenomenalna, tak samo jak dodatki w środku książki. Styl autorki jest lekki i powieść da się pochłonąć bardzo szybko. Zakończenie mocno zaskakuje i po prostu nie wierzę, że nie mam kontynuacji, bo kurde, chce wiedzieć co się dalej wydarzy!
Podsumowując, Korona kłamstw to powieść pełna tajemnic i kłamstw, w której nie wiadomo komu można tak naprawdę zaufać. To historia o trudnej relacji, traumatycznej przeszłość i toksycznych związków. To powieść dla dużych dziewczynek, które lubią czytać o takich scenach, że różowieją policzki. Zdecydowanie nie jest to powieść dla wszystkich. Jednak, jeśli podobały Wam się książki tj. Srebrny łabędź czy Łzy Tess, to i ta powinna przypaść Wam do gustu :)
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2019-01-23
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 424
Tytuł oryginału: Crown of Lies
Dodał/a opinię:
Paulina Balcerzak
Nie mają żadnych wspomnień, nie mają przeszłości. Gdy ich drogi się skrzyżują, świat, który znają, zmieni się na zawsze. Wataha wilków poluje na dziewczynę...
Pierwszy tom mrocznej serii, w której pożądanie miesza się ze strachem Dwudziestoletnia Tess Snow prowadzi spokojne życie. Jest o krok od rozpoczęcia...