Ta książka, gdy przeczyta się o niej krótką notkę w prasie lub w sieci, to można ją po prostu zlekceważyć. Bo owszem wspomnienia osób są ciekawe, ale żeby na zapoznanie się z nimi tracić swój cenny czas? Poza tym te wspomnienia i statystyki przytaczane w książce dotyczą w większości osób biednych, bez wykształcenia. Cóż więc w tym może być ciekawego, skoro pewnie wszystkie te wspomnienia są podobne – bolesne, traumatyczne i w końcu pospolite? Gdybym takie założenie zastosował sprawiłoby to, że ominąłby mnie na początku 2024 roku prawdziwy „gejzer” emocjonalny, począwszy od zaczerwienienia na twarzy i wstydu, że jestem mężczyzną. Wielokrotnie czytając tę książkę dochodziłem bowiem do wniosku, że mężczyźni nawet wobec najbliższych byli bezduszni i bezczelni. We wspomnieniach kobiet wielokrotnie wykorzystywali patriarchalny ład nie zwracając uwagi na krzywdę i bohaterską postawę kobiet. Co gorsza te bohaterskie kobiety przyjmują często postawę „zadowolonej niewolnicy” i nie potrafią naturalnie okazywać swoich uczuć, bo te wg nich zarezerwowane są dla wyższych sfer, czyli bogatszych, lepiej wykształconych. Muszę przyznać, że co jakiś czas musiałem odkładać książkę, żeby „przetrawić” informacje, które otwierały mi oczy na przeszłość moich babek, której nie rozumiałem. I choć sam mieszkam od urodzenia na wsi i nieobca była mi bieda, to nie zdawałem sobie sprawy jak heroiczną postawą musieli wykazywać się moi przodkowie na wsi, żeby moje pokolenie było tu i teraz i żyło może nie w idealnym społeczeństwie, ale w takim, w którym młode osoby pewnie uznają te przedstawione w książce historie jako postapokaliptyczną fantastykę rodem z np. uniwersum „Metra” Dmitrija Głuchowskiego. (Do tej pory pamiętam karcące spojrzenie babci i kręcenie z politowania głową, gdy krzywiłem się gdy na śniadanie lub obiad podawała snelkę, czyli wodziankę. Wtedy nie rozumiałem, a teraz wiem, że dzięki temu nie byłem głodny i nie chorowałem). A to przecież zaledwie niecałe stulecie mija od czasów, których dotyczy ta książka. Myślę, że część z was podobnie do mnie inaczej spojrzy też na przebieg polskiej historii i przyczyny klęsk wielu powstań i nie tylko. Dla zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa międzywojennego najważniejsze bowiem było przetrwanie a nie walka o państwowość, niepodległość. Bo cóż to mogło dla nich znaczyć skoro nie było co jeść. Książka „Chłopki” to była dla mnie podróż nie tylko do przeszłości, dni z moich obrazów dzieciństwa, ale przede wszystkim nauka wdzięczności za to co mamy i jak wiele nasze mamy i babcie wycierpiały, żebyśmy mogli „bezczelnie” krytykować to co widzimy bez obawy, że zostaniemy wyklęci ze społeczeństwa lub spotka nas kara z rąk dziedzica, pracodawcy, czy też męża. Cieszę się, że jako pierwszą w tym roku przeczytałem właśnie tę książkę, bo moje spojrzenie na rzeczywistość jest teraz przepełnione pokorą. Ciekawe jak będzie u was. Oczywiście tych, którzy doczytają „Chłopki” do końca. Ja muszę przyznać miałem z tym problemy, bo obrazy w wyobraźni ...bolały.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 496
Dodał/a opinię:
kiczor
Poetka, wnuczka Tomasza Zana, przyjaciela Mickiewicza, dziś najczęściej przypominana jako sekretarz marszałka Piłsudskiego. Ona sama także bardziej od...
Najlepsza książka na zimę 2018! Sprzątały, zmywały, froterowały, prały. Gotowały, cerowały, szyły. Współczuły, przytulały, kochały, ratowały. Ocierały...