Biegając boso

Ocena: 4.63 (8 głosów)
opis
Okładka tej książki mnie urzekła. Tak, w tym przypadku jestem okładkową sroką. Widzimy dziewczynę na samym środku, która odwrócona jest w stronę być może zachodzącego słońca. Jej ubiór, dodatki w postaci biżuterii mają w sobie coś, co przykuło mój wzrok jeszcze bardziej. Gdy przeczytałam opis, pomyślałam, że ta historia na pewno mi się spodoba. Że będzie warta mojej uwagi. "Muzyka dwóch serc. Sonata jednej miłości." możemy przeczytać na okładce... No nie mogło być lepiej. Uwielbiam muzykę, więc to jeszcze bardziej pchnęło mnie do wyboru tej lektury. Książka nie posiada skrzydełek, przez co nie ma zabezpieczenia przed uszkodzeniami mechanicznymi. Stronice są kremowe, czcionka duża, wyraźna. Odstępy między wersami zachowane, marginesy również. Jedyne, co mnie delikatnie irytowało to to, że gdzieniegdzie tusz się nie odbił tak dobrze jak w całej powieści, i w niektórych linijkach są jaśniejsze zdania, lub kilka literek kompletnie nie widać. Literówek brak. Jest to moje pierwsze spotkanie z Amy Harmon. Pamiętam, z jak wielkim hukiem weszła na polski rynek i jak jej książki przypadły do gustu czytelnikom. Ja jednak nie miałam okazji sięgnąć po jej dzieła i sama ocenić. Aż w końcu po kilku powieściach nadszedł ten moment. Oczekiwałam lektury pełnej wzruszeń, łez, radości, smutku, wartości, którymi warto kierować się w życiu, czy też zastrzeżeń i uwag jak nie postępować. A czy to wszystko dostałam? Niestety, ale nie. Z pióra pisarki jestem zadowolona, bo czytało mi się całkiem przyjemnie i szybko nie patrząc na to, że sięgałam po nią tylko na chwilę, niestety spowodowane to było przez brak czasu, który mnie dotknął. Myślę, że bez problemu polubicie styl, jakim posługuje się Amy i niejeden lub niejedna z Was naprawdę będzie zachwycona. Ja zachwycona nie jestem, ale cieszę się, że mogłam spędzić z tą lekturą miło czas. Czytało się szybko i lekko, a to również jest ważne. Naszą główną bohaterką jest Josie. Poznajemy ją gdy ma trzynaście lat, obserwujemy jak dorasta i jak się zmienia. Ma dar - kocha i rozumie muzykę. Jak na swój wiek, jest naprawdę inteligentną osobą i godną podziwu. Który trzynastolatek lub trzynastolatka zachowuje się jak nasza Josie? Mało które dziecko musi przedwcześnie zmądrzeć. Nie chodzi mi o to, by teraz wszystkie dzieciaki przestały korzystać ze swoich przywilejów i zamieniły się w gosposie. Po prostu ta dziewczynka zaskoczyła mnie swoją postawą i to dość pozytywnie. Częściowo rozumiałam ja bardzo dobrze. Gdzieś tam w głębi duszy przeżywałam wszystkie emocje wraz z nią. Polubiłam tę dziewczynę i trochę żałuję, że już o niej nie poczytam. Samuel z kolei to chłopak starszy od dziewczyny o kilka lat. Jego kreacja również przypadła mi do gustu. Nawet chyba bardziej niż Josie... Nie, żebym była zakochana w tym bohaterze, ale po prostu zapałałam do niego sympatią już na samym początku. Cieszę się, że w tej historii poznałam tak cudowne dwie postacie. Pozostałe również są wykreowane dobrze, nie są płascy i papierowi - a żywi. I za to należą się wielkie brawa dla autorki. Zainteresowała mnie swoimi postaciami i sprawiła, że poczułam do nich sympatię. Wielkie dzięki 💗. Właśnie. Powyżej pisałam, że niestety, ale nie dostałam wszystkiego, czego bym chciała. Nie dostała wzruszenia, na które liczyłam. Nie dostałam silnych emocji, które spowodowałyby łzy, jak nie cały wodospad. ALE. Tutaj było troszkę inaczej. Bo wraz z Josie i Samuelem, czułam emocje, z jakimi mierzyli się oni, ale w głębi duszy. Czułam je gdzieś głęboko w sobie, że to było dla mnie dość dziwne doświadczenie. Gdy teraz tak myślę pisząc tą recenzję, to cały czas tak naprawdę wciąż rozmyślam o bohaterach, o tym, co przeżyli i co czuli. Były tutaj chwile, gdy na moich ustach gościł szeroki, szczery uśmiech. Ale i też smutku tutaj nie brakowało. Szczególnie w kilku scenach, kiedy to myślałam, że może mi pęknie serce? Ale nic takiego się nie stało. Podusiło mnie tam w głębi przestało. Wartości? Ostrzeżenia jak nie postępować? Może i tego nie jest wiele. Ale cieszę się, że Amy Harmon przedstawiła realną wizję rodziny, po stracie jednej z najbliższych osób. I to niejednokrotnie. Pokazała nam, jak postępują ludzie, jak przeżywają żałobę, czas samotności i cierpienia. Podobało mi się to. Pokazała nam opcję tego, jak wygląda życie. Że gdy coś zaczyna się burzyć, walić, następuje efekt domina. Wszystko po kolei upada, a tobie, jako poszkodowanemu jest coraz to ciężej. Myślisz, że już nie dasz rady, że nie podołasz światu i obowiązkom, które cię czekają... Ale takich osób jest o wiele więcej. Gdyby każdy chciał się poddać, nasza populacja nie byłaby tak liczna, jak jest faktycznie... Wątek marines, czyli piechota morska, bardzo mnie zaintrygował. Cieszę się, że autorka również w formie listów przedstawiła losy bohaterów. Jest to pewnego rodzaju urozmaicenie, które sprawia, że z jeszcze większym zainteresowanie śledzi się dalsze losy bohaterów. Na uwagę zasługuje również nazewnictwo rozdziałów, które wprowadza nas w klimat muzyki, melodii... Tak samo jak wspominanie o utworach większości wszystkich znanych. Nie wiem, jak Wy, ale ja podczas tej lektury słyszałam niektóre melodie i lepiej mi się tę powieść czytało. Muszę też wspomnieć o tym, że pisarka niejednokrotnie nas zaskakuje. Także chwilami siedziałam z rozdziawioną buzią i nie wiedziałam, jak to możliwe. Dlaczego stało się tak, a nie inaczej? Ale cieszę się, że się coś działo, dzięki temu powieść nie dłużyła się, a wręcz przeciwnie znikła zbyt szybko. Chwilami odnosiłam wrażenie zbyt wielkiej melancholii, trochę nudy, straciłam zainteresowanie. Jest taki moment, w którym nie dzieje się za wiele. A wtedy oczekiwałam naprawdę wielu rzeczy po tej lekturze i myślałam, że się nie zawiodę, a tu taki moment zwątpienia... Jednak nie porzuciłam tej książki i cieszę się ogromnie, bo żałowałabym, gdybym jej nie dokończyła. Reasumując uważam, że jest to historia przede wszystkim o muzyce, która potrafi łączyć ludzi. O silnej relacji przyjaźni, która może przerodzić się w przepiękne uczucie ogromnej miłości. Samo to jest cudowne, ale zobaczycie, po relacji Samuela i Josie, że nic nie jest tak proste jak mogłoby się wydawać. Myślę, że może się Wam spodobać historia tych bohaterów. Ja jestem zadowolona, naprawdę. Może te kilka zgrzytów, które mi nie pasowały czy też wspomniany ciut wyżej moment zwątpienia... Mimo wszystko oceniam tę książkę bardzo wysoko. Historia, która podejrzewam zostanie ze mną na bardzo długo. Której poświęcę jeszcze nie jedną chwilę na rozmyślanie. Jestem przekonana, że dam jeszcze jedną szansę pisarce, a wtedy się okaże, czy trafi do mojego grona ulubionych pisarzy. Ale zanim to będzie... upłynie trochę wody w rzece. :)

Informacje dodatkowe o Biegając boso:

Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2018-08-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788328337787
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Running Barefoot
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Joanna Sugiero
Ilustracje:Brak
Dodał/a opinię: Angelika Ślusarczyk

więcej
Zobacz opinie o książce Biegając boso

Kup książkę Biegając boso

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Słowo i miecz
Amy Harmon0
Okładka ksiązki - Słowo i miecz

Mała Lady Lark odziedziczyła po swojej matce Dar — potrafiła bowiem używać Słów. W świecie, w którym nawet najszlachetniejsza magia...

Pieśń Dawida
Amy Harmon0
Okładka ksiązki - Pieśń Dawida

Amy Harmon Autorka bestsellerów "New York Timesa" Czasem najważniejsze walki to te, których nie spodziewamy się wygrać. Dawid walczył od...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy