„Taki jest bowiem los chamów wszystkich czasów: spuścić łeb i nie dyskutować ani z panami, ani z bogami, ani z żadnymi mocami tego świata, i przyjąć w milczeniu wszystkie kije bo inaczej się nie da”[1]. Ale byli tacy, którzy nie wytrzymali, w których coś pękło i nie chcieli się godzić na dalsze baty, ucisk, pańszczyznę. Jakub Szela wpisał się na karty historii, jako jeden z przywódców krwawej chłopskiej rabacji na ziemiach Królestwa Galicji i Lodomerii w 1846 roku. Postać ta obrosłą legendami i to właśnie one stały się przyczynkiem jednej z powieści Radka Raka o wiele mówiącym tytule „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”.
I to jest, kochani, baśń „pełną gębą”. Historia, realia życia w tamtych czasach zostały ubarwione magią, lokalnymi wierzeniami i przesądami. Do tego wyjątkowy język, jakim została napisana ta powieść. Radek Rak uchwycił w nim i chłopskość, i niezwykłość. Jest tak brzydko, brudno, prostolinijnie, a przy tym poetycko i onirycznie. Mistrzostwo świata.
Wróćmy jednak do fabuły. Dla mnie najciekawsza była jej warstwa społeczna, dlatego trochę utknęłam w środkowej części książki, gdzie królowały czary i legendy. Radek Rak zarówno panów i chłopów pokazuje, jako nieokrzesanych. Z tym, że ci pierwsi mają władzę absolutną, a tym drugim pozostaje się z tym godzić. Niepiśmienni chłopi nie znają prawa i nie wiedzą, gdzie i jak odwołać się od nadużyć, przemocy jakich muszą doświadczać. W ich przypadku to pańskie słowo jest prawem. W przypadku Jakóba pewne okoliczności były zapalnikiem do zemsty, a może realizacji marzenia. Jakób chciał być panem. Czy aż tak można odwrócić kolej rzeczy? Czy to nie będzie przeczyć ogólnie przyjętym zasadom porządku świata?
Historia opowiedziana w „Baśni o wężowym sercu...” jest też interesująca w kontekście zaborów i działalności niepodległościowej. Można powiedzieć, że galicyjscy chłopi zostali podburzeniu przez austriackich urzędników, chcących stłumić szykowane powstanie. Że ktoś umiejętnie wykorzystał ich do swoich celów. W posłowiu do książki Arkadiusz S. Wiech, historyk, opowiada o tożsamości narodowej zamieszkujących Galicję ludzi. Kto czuł się Polakiem, a kto „tutejszym”? A z powieści Radka Raka wyłania się brak wspólnoty interesów tych ludzi. Społeczeństwo bardzo podzielone, traktujące siebie jak wrogów, jak niegodnych chodzić po jednej ziemi. Jak oni mieli wygrać z zaborcą? Jedna z postaci mówi: „Tylem czekał na powstanie! Czy ja będę bił Niemca, czy chama – jeden chuj!”[2] Kto jest prawdziwym przeciwnikiem, a kto powinien być sprzymierzeńcem? - na to pytanie szlachta nawet nie próbowała odpowiedzieć. Dla niej chłop to nie był ktoś z kim należy się liczyć, z kim należy współpracować.
W „Baśni o wężowym sercu...” znalazłam przede wszystkim oryginalność. Historię i legendę w jednym, a do tego opowiedzianą w wspaniałym stylu. Książkę pełną niejednoznacznych bohaterów i wydarzeń, od której nie mogłam się oderwać.
[1] Radek Rak, „Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”, wyd. Powergraph, Warszawa 2020, s. 74.
[2] Tamże, s. 417.
Wydawnictwo: powergraph
Data wydania: 2019-09-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 460
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
Joanna Manikowska
Napisana przepięknym językiem opowieść o poszukiwaniu miłości i spełnienia, literaturze i życiu, których czasem nie można od siebie oddzielić. Do sanatorium...
Zapraszamy do powieści wykreowanej przez Radka Raka z tęsknoty za czasami, które odeszły, miastem, które nigdy nie istniało i historią, która nie mogła...