Ze świata powieści Karin Slaughter nie ma powrotu. „Milcząca żona" – nowa książka autorki bestsellerów

Data: 2020-10-14 15:35:05 | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa, do jakiego doszło podczas zamieszek w więzieniu stanowym, śledczy Will Trent otrzymuje niepokojącą informację.

Jeden z osadzonych twierdzi, że nie jest winny brutalnego przestępstwa, o które go oskarżono. Uważa, że został wrobiony przez skorumpowanych przedstawicieli organów ścigania, a rzeczywisty sprawca – seryjny zabójca kobiet – nadal jest na wolności. Osadzony stawia warunek: jeśli Will wznowi śledztwo w jego sprawie, on dostarczy GBI informacji koniecznej do rozwikłania sprawy zabójstwa w więzieniu.

Zaledwie kilka dni wcześniej kolejna młoda kobieta padła ofiarą bestialskiego mordu w parku narodowym na północy Georgii. To przypadek czy dzieło seryjnego zabójcy?

Obrazek w treści Ze świata powieści Karin Slaughter nie ma powrotu. „Milcząca żona" – nowa książka autorki bestsellerów [jpg]

W miarę jak Will Trent bada okoliczności obu przestępstw, coraz wyraźniej dostrzega, że musi wrócić do starej sprawy, by znaleźć odpowiedź. Minęło prawie dziesięć lat – wspomnienia zdążyły ulecieć, świadkowie zapadli się pod ziemię, dowody zniknęły, a kłamstwa stały się prawdą. Will nie zdoła jednak wyjaśnić tej tajemnicy bez pomocy jedynej osoby, której nie chce w to wikłać: swojej dziewczyny, lekarki sądowej Sary Linton.

Kiedy przeszłość zderza się z teraźniejszością, Will uświadamia sobie, że może stracić wszystko, na czym mu zależy.

Do lektury Milczącej żony – nowej powieści autorki bestsellerów, Karin Slaughter, zaprasza Harper Collins Polska. Dziś w naszym serwisie przeczytacie premierowy fragment książki: 

Beckey Caterino wpatrywała się w najdalsze zakątki studenckiej lodówki. Z narastającą irytacją omiatała wzrokiem etykietki w poszukiwaniu swoich inicjałów na czymkolwiek: opakowaniu serka wiejskiego, gotowym daniu, bajglu, wegańskim hot dogu czy choćby kawałku marchewki.

KP, Kayleigh Pierce. DL, Deneshia Lachland. VS, Vanessa Sutter.

– Suki. – Energicznie zatrzasnęła drzwi lodówki, aż zabrzęczały butelki piwa. Poczęstowała kopniakiem najbliższą rzecz, jaka jej się nawinęła. Tak się złożyło, że był to kosz na śmieci.

Ze środka wypadły puste kubeczki po jogurcie. Po ziemi potoczyły się zmięte torebki po niskotłuszczowym popcornie. Zgniecione butelki po dietetycznej coli. Wszystko podpisane permanentnym markerem, oznaczone dwiema literkami.

BC.

Beckey patrzyła na puste opakowania po jedzeniu, które kupiła za swoje skromne środki. Wszystko wyżarły jej koszmarne współlokatorki, podczas gdy ona siedziała całą noc w bibliotece, przygotowując pracę semestralną, która miała jej zapewnić pięćdziesiąt procent końcowej oceny z chemii organicznej. O siódmej rano czekały ją konsultacje z wykładowczynią. Miała zyskać pewność, że idzie w słusznym kierunku.

Spojrzała na zegarek.

Godzina 4:57.

– Przeklęte suki! – wrzasnęła w stronę sufitu. Zapaliła wszystkie światła, a bosymi stopami niemal wypaliła ślady na wykładzinie w korytarzu. Była wykończona, ledwo utrzymywała równowagę. Torebka czipsów doritos i dwie olbrzymie cynamonowe bułeczki z automatu zamieniły się w żołądku w stwardniały beton. Jedyne, co wyciągnęło ją z biblioteki o tej porze do akademika, to obietnica normalnego posiłku.

– Wstawaj, złodziejko! – Walnęła pięścią w drzwi Kayleigh tak mocno, że otworzyły się szeroko.

W pokoju wisiał dym palonej trawki. Kayleigh wyjrzała spod kołdry, a leżący obok niej facet przewrócił się na bok.

Markus Powell. Chłopak Vanessy.

– Cholera! – Kayleigh wyskoczyła z łóżka. Była całkiem naga, jeśli nie liczyć skarpetki na lewej nodze.

Beckey waliła pięściami w ściany w drodze do swojej sypialni. Najmniejszej sypialni, którą zajęła z własnej woli, ponieważ nie umiała stanąć okoniem wobec trzech swoich rówieśnic dysponujących o wiele zasobniejszymi kontami.

– Nie możesz powiedzieć o tym Nessie! – Wciąż naga Kayleigh biegła za nią. – To nic nie znaczyło, Beck. Urżnęliśmy się i…

„Urżnęliśmy się i…”.

Każda idiotyczna historyjka, którą opowiadały te wredne pindy, zaczynała się od tych trzech słów. Kiedy Vanessa została przyłapana na robieniu laski chłopakowi Deneshii. Kiedy brat Kayleigh nasikał w garderobie. Kiedy Deneshia „pożyczyła” od niej majtki. Zawsze były pijane, ujarane albo bzykały się z kim popadnie, ponieważ to nie był college, to był Dom Wielkiego Brata, z którego nie można cię wywalić na bruk i w którym każdy łapie rzeżączkę.

– Beck, wyluzuj. – Kayleigh pocierała się po nagich ramionach. – Ona i tak chciała z nim zerwać.

Beckey mogła albo zacząć wrzeszczeć na całe gardło, albo wypaść stąd jak oparzona.

– Beck…

– Idę pobiegać. – Otworzyła szufladę, by znaleźć skarpetki, ale wszystkie były nie do pary. Oczywiście. Jej ulubiony sportowy stanik leżał pod łóżkiem. Wyjęła z kosza brudne szorty do biegania, włożyła dwie różne skarpetki, jedną z dziurą na pięcie, ale perspektywa nabawienia się pęcherza mniej ją dołowała, niż gdyby miała tu zostać i szaleć w ataku wściekłości na wszystko i wszystkich.

– Beckey, nie bądź taką jędzą. Ranisz moje uczucia.

Beckey zignorowała te jęki. Owinęła słuchawki wokół szyi, dziwiąc się, że jej iPod leżał dokładnie tam, gdzie powinien. Kayleigh była dyżurną męczennicą w akademiku, wszystkie występki popełniała w imię wyższego dobra. Spała z Markusem, ponieważ Vanessa złamała mu serce. Spisała wyniki testu od Deneshii tylko dlatego, że jej matka byłaby zrozpaczona, gdyby córka zawaliła kolejny rok. Wyżarła Beckey makaron z serem, ponieważ jej ojciec martwił się, że jest za chuda.

– Beck… – zmieniła strategię. – Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? O co ci chodzi?

Beckey już się zbierała, by jej to wyjaśnić, gdy nagle jej wzrok padł na szafkę nocną, gdzie zawsze kładła spinkę do włosów. Teraz jej nie było.

Poczuła, że uchodzi z niej powietrze.

Kayleigh uniosła ręce w geście sugerującym niewinność.

– Ja jej nie wzięłam.

Na chwilę Beckey poraził widok idealnie okrągłych otoczek jej piersi, które spoglądały na nią niczym druga para oczu.

– No dobrze, stara, wyjadłam twoje gówniane żarcie z lodówki, ale nigdy nie tknęłabym twojej spinki. Wiesz o tym.

Beckey poczuła, że w jej piersi otwiera się czarna dziura. Spinka była zrobiona z taniego plastiku, kupuje się takie w zwykłych drogeriach, ale dla niej znaczyła więcej niż cokolwiek innego na świecie, ponieważ była ostatnią rzeczą, jaką dała jej mama, zanim wsiadła do auta, ruszyła do pracy i zginęła przez pijanego kierowcę, który jechał pod prąd na drodze międzystanowej.

– Ej, Blair i Dorota, intrygujcie ciszej. – W drzwiach swojej sypialni stanęła Vanessa. Była spuchnięta od snu, oczy miała jak szparki. Omiotła wzrokiem nagą Kayleigh i zwróciła się do Beckey: – Dziewczyno, nie możesz biegać w porze gwałtów.

Zostawiając za plecami zołzy, ruszyła przed siebie. Korytarz, kuchnia, salon. Wypadła za drzwi na kolejny korytarz. Potem trzy piętra w dół i przez główny pokój rekreacyjny do szklanych drzwi frontowych, które otwierało się kartą magnetyczną, żeby wejść do środka, ale chrzanić to. Musiała uciec od tych trzech potworów. Jak najdalej od ich codziennej wrogości. Od ich kąśliwości, sterczących cycków i taksujących spojrzeń.

Krople rosy osiadały jej na nogach, gdy przecinała trawiasty dziedziniec kampusu. Przeskoczyła betonową barierkę i wbiegła na główną drogę. Powietrze było jeszcze chłodne. Jedna po drugiej gasły latarnie uliczne. Wstawał świt. Drzewa spowijał jeszcze cień. Usłyszała czyjś kaszel w oddali. Wzdrygnęła się nagle.

Pora gwałtów.

Książkę Milcząca żona kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Milcząca żona
Karin Slaughter 3
Okładka książki - Milcząca żona

Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa, do jakiego doszło podczas zamieszek w więzieniu stanowym, śledczy Will Trent otrzymuje niepokojącą informację...

dodaj do biblioteczki
Reklamy