Niebezpieczne przygody nie są dla panien z dobrych domów? "Zadziorna baronówna"

Data: 2021-06-10 10:29:36 | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Wśród szlachcianek dwudziestopięcioletnia baronówna Sabina Ostrowska uchodzi za podstarzałą ekscentryczkę… wręcz czarną owcę. W powszechnej opinii Bóg pokarał ją inteligencją, kąśliwym językiem i żywym temperamentem. Poza tym (o zgrozo!) nie posiada męża, a nawet nie zamierza słuchać o żadnym kawalerze.

Sabinę śmiertelnie nudzi salonowe życie. Kryminalne śledztwa, które w kręgach arystokracji prowadzi jej ojciec, to co innego. Wprawdzie niebezpieczne przygody nie są dla panien z dobrych domów, ale ciotka Gertruda widzi w nich szansę na utemperowanie niesfornej bratanicy i wydanie jej za mąż. Baron Wiktor Godlewski wydaje się kandydatem wręcz idealnym…

Czy ten podstępny plan się powiedzie?

Obrazek w treści Niebezpieczne przygody nie są dla panien z dobrych domów? "Zadziorna baronówna" [jpg]

Zadziorna baronówna to pierwszy tom cyklu obyczajowo-historycznego W dolinie Narwi, którego fabuła rozgrywa się na Podlasiu w pierwszej połowie XIX wieku. Do lektury powieści Urszuli Gajdowskiej zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Tymczasem już teraz zachęcamy Was do lektury premierowego fragmentu powieści:

Uspokój się, Gertrudo!

– Uspokoić się!? Chyba sobie nie zdajesz sprawy z powagi sytuacji, Edgarze. Nie mówimy tu o nieopierzonej debiutantce, na której cześć wyprawiasz prywatny bal w stolicy, ani o młodej pannie, dla której szykujemy toaletę na kolejny sezon. Mam na myśli drugi, może trzeci. Nie… straciłam rachubę. – Rozłożyła wymownie wachlarz, wywracając oczami.

– Wiesz przecież, że nie szczędzę środków…

– Nie o środki mi chodzi. Sama mogłabym sprezentować jej garderobę pełną sukien balowych, dziennych, porannych, do jazdy konnej i jakich tylko chce.

– Zatem wyjaśnij mi, o co ta cała awantura.

– Jesteś moim bratem – zmieniła ton na nieco cieplejszy – ale także mężczyzną.

– Tak? – Baron najwyraźniej zwietrzył podstęp.

– A jako mężczyzna – ciągnęła – nie masz zupełnie głowy do wychowywania córki.

– Dałem jej najlepsze wykształcenie, miała kilka guwernantek, nauczyciela tańca, dobrych manier.

– Ależ ja jej nie oskarżam o brak znajomości zasad. Wie, którego użyć widelca, jak dygnąć czy zatytułować list.

– Powiedz wprost, co masz jej lub mi do zarzucenia. Wiesz, że nigdy nie potrafiłem odnaleźć się w gąszczu kobiecej paplaniny.

Ciotka wyraźnie starała się opanować, próbując zapanować nad drżącą w emocjach lewą powieką.

– Chodzi o jej ledwie zawoalowane uwagi.

– Ledwie zawoalowane? – Najwyraźniej nie zrozumiał, o co może chodzić.

– O dwuznaczność wypowiedzi, wtrącanie niby-niewinnych słówek. – Przyjrzała się jego zagubionym oczom. – Powiem wprost. O jej cięty język. – Nabrała powietrza. – I jeżeli ty z tym czegoś nie zrobisz albo mnie nie pozwolisz zainterweniować, to gwarantuję ci, że ta dziewczyna nigdy nie znajdzie sobie męża. Uroda i majątek to zdecydowanie za mało przy tym, jak traktuje konkurentów.

– Nie uważam, żeby było aż tak tragicznie, jak to opisujesz, moja droga. Owszem, zdarza się jej powiedzieć słowo za dużo albo wyrazić nieco dobitniej własne zdanie, ale to chyba nie jest powód, by zrazić do siebie prawdziwego mężczyznę. A tylko takiego widzę u jej boku.

– Prawdziwy mężczyzna, kochany bracie, nie poślubi awanturnicy, która może publicznie podważyć jego autorytet i wystawić go na pośmiewisko. Prawdziwy mężczyzna musi mieć kontrolę nad swoją żoną.

– Jestem zaskoczony. – Wyprostował się, przyglądając się jej uważnie. – Ty, kobieta, która cytuje Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki*, głosisz takie tezy? Nie posądzałem cię o taki dualizm, siostro. We własnym małżeństwie ustanowiłaś autonomię, a innym chcesz zabronić poszukiwania takiego układu?

– Takie układy są dla rozsądnych kobiet. Sabinie raczej przydałaby się twarda ręka. I to jak najszybciej. Inaczej skończy, w najlepszym wypadku, jako dama do towarzystwa swojej przyszłej bratowej, nie występując publicznie. Może oczywiście wstąpić do zakonu, ale stamtąd najpewniej ją pogonią, zanim się rozgości w swojej celi – westchnęła. – I doskonale wiesz, że mam rację.

– Być może.– Co zatem postanawiasz?

– Muszę to przemyśleć. – Podszedł do barku, by nalać sobie kolorowego trunku.

– Alkohol przed obiadem?

Zignorował jej uwagę.

– Mówiłaś, że masz dwie sprawy.

– Zgadza się. – Znów nabrała powietrza. – Sabina, delikatnie mówiąc, w niezdrowy sposób interesuje się twoimi przedsięwzięciami. Nie mógłbyś zaspokoić jej ciekawości, tak by wreszcie mogła zająć się tym, czym powinna?

– Czy wspominała może, o jakie przedsięwzięcia chodzi?

– Nie wprost. W zasadzie to niewiele mnie to interesowało. Uważam, że mężczyźni mogą mieć swoje tajemnice. Podobnie jak my, kobiety.

– Właśnie.

– Ale…

– Ale? – zdziwił się, jakby wcześniejsze stwierdzenie ucinało całą dyskusję. Dla większości jego rozmówców zapewne tak, ale nie dla ciotki Gertrudy.

– Ale dość mam tych jej podchodów i corocznych lamentów. Zamiast skupiać się na poszukiwaniu męża, knuje tylko, jak cię przekonać, byś dał jej szansę wzięcia udziału w jakimś przedsięwzięciu. Nie interesuje mnie, o co dokładnie chodzi. Chcę, byś zaspokoił wreszcie jej ciekawość i pozwolił mi wydać ją za mąż.

– Wykluczone.

– Chyba się przesłyszałam?

– Wykluczone – powtórzył nieznoszącym sprzeciwu, chłodnym tonem.

– Chcesz, żeby ją wytykali palcami?

– Oczywiście, że nie.

– To przestań być taki uparty i wprowadź ją do swego świata na tyle, na ile możesz, tak by nie narazić interesów, a jej dać namiastkę tego, za czym od lat goni.

– Zdaje się, że nie tak dawno sama byłaś przeciwna jej zainteresowaniom.

– Zgadza się. Wtedy jednak nie przyjrzałam się kawalerom, którzy dla ciebie pracują.

– Słucham?

– Oj! – żachnęła się. – Przestań udawać, braciszku. Wiem, że każdy dżentelmen ma swoich ludzi dbających o jego interesy. Dotąd jednak nie miałam przyjemności im się przyjrzeć.

– A teraz miałaś?

– Kiedy przybyłam z Anglii i po trudach dalekiej podróży twój syn gościł mnie w warszawskiej rezydencji, natknęłam się na dwóch jego towarzyszy odprowadzających go… – przerwała, rozglądając się, czy nikt ze służby nie kręci się w pobliżu – …a raczej wlokących do domu.

– Dziwne, że mi o tym nie wspomniał.

– Nie miał prawa tego pamiętać. A tamci dwaj chyba nie spodziewali się ujrzeć mnie w jego sypialni.

Nawet nie próbował dopytywać, co Gertruda robiła w sypialni dorosłego bratanka.

– Rozumiem, że zachowałaś ten incydent dla siebie.

– Jesteśmy rodziną. Oczywiście, że nikomu nic nie mówiłam. Wnioskuję jednak, że przyjaciele Roberta nie są ani żonaci, ani rażąco nieodpowiedni do ręki Sabiny, skoro mają powiązania z tobą. Nie pracowałbyś przecież z kimś o słabym charakterze czy przesadnie splamionym honorze.

– Zawsze podziwiałem twój kunszt knucia intryg, jednak tym razem przeszłaś samą siebie.

– Jestem pewna, że któryś z tych młodzieńców byłby w stanie poskromić twoją córkę. Gdyby nie posiadali odpowiednich predyspozycji, z pewnością nie przyjąłbyś ich pod swoje skrzydła, Edgarze. – Złożyła wprawnym ruchem trzymany w dłoni wachlarz. – Dam ci czas na przemyślenie naszej rozmowy, powiedzmy do jutrzejszego wieczoru.

Książkę Zadziorna baronówna kupić można w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Zadziorna baronówna
Urszula Gajdowska6
Okładka książki - Zadziorna baronówna

Wśród szlachcianek dwudziestopięcioletnia baronówna Sabina Ostrowska uchodzi za podstarzałą ekscentryczkę… wręcz czarną owcę. W powszechnej...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo