Policjantka Barbara Raszewska wyjeżdża na letnisko Basiula z tajną misją. Odgrywając rolę letniczki, tropi sprawcę kradzieży dokonanych na terenie wczasowiska oraz obserwuje charyzmatycznego duchownego, właściciela pensjonatu przyrodoleczniczego ,,Zdrowie". Kobieta integruje się z wczasowiczami, bierze udział w osobliwych terapiach, oddaje się uzdrowiskowym rozrywkom, a jednocześnie porządkuje swoją bolesną przeszłość.
Basiula to powieść historyczno-obyczajowa z zagadką kryminalną w tle. Jej akcja rozgrywa się w Zagłębiu Dąbrowskim na terenie kurortu Basiula, a wątki fikcyjne przeplatają się z autentycznymi wydarzeniami. Marzena Orczyk-Wiczkowska wspaniale oddała atmosferę lat 30. i realia przedwojennego uzdrowiska. Edycja książki z dużym, wygodnym drukiem do czytania. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina.
„Basiula" to przyjemna, literacka uczta, dosyć wysublimowana, ale też lekka.
- recenzja książki „Basiula"
– Myślę, że przyglądanie się snom daje możliwość wejścia w tę część naszej psychiki, z którą na co dzień się nie komunikujemy. Właśnie tam, głęboko w nieświadomości, bohaterka mojej książki zamknęła prawdę o swojej przeszłości. Do tej prawdy Barbara dochodzi jednak powoli, stopniowo uwalniając zawartość wszystkich zamkniętych szufladek pamięci, w czym pomagają jej między innymi sny – mówiła w naszym wywiadzie Marzena Orczyk-Wiczkowska, autorka powieści.
W ubiegłym tygodniu na naszych łamach opublikowaliśmy premierowy fragment książki Basiula. Dziś prezentujemy kolejną odsłonę tej historii:
Jej siostra przełknęła ostatni kęs ciasta, przytknęła serwetkę do ust, po czym zwróciła się do Barbary: – Mało letników, to i mało dzieci. A w ogóle to co w tym dziwnego, że ma dziecko? Żonę miał, więc potomstwo też się pojawiło, normalna sprawa. Poza tym w Kościele Narodowym nie ma akurat nakazu celibatu dla księży. I dobrze, bo to niezdrowa reguła, tak uważam. Co do księdza Andrzeja, nieważne, co o nim piszą w gazetach. Grunt, że pomaga. – W pełni się zgadzam – wtrąciła Zofia. – Ale chyba przez tę kiepską prasę znacznie mniej letników w pensjonacie. Kiedyś trzeba było rezerwować pobyt z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Pamiętasz? No i jeszcze teraz kradzieże… – W ostatnich dniach nic złego się nie działo – powiedziała Róża.
– Może złodziej przeniósł się w inne miejsce.
– Albo się przyczaił – zasugerowała jej siostra. Na twarzy rudowłosej pojawił się grymas niezadowolenia.
– Kochana, nie mówmy już o przykrych sprawach – poprosiła. – W końcu jesteśmy na wakacjach. No i to, co najcenniejsze, mam w sejfie u księdza.
– Ja się nie boję złodziei – odparła Zofia obrażonym tonem. – A to, co najcenniejsze, mam przy sobie. Prawda, skarbie? – dodała, uśmiechając się z czułością do syna.
Chłopiec pokiwał głową i wyciągnął rękę w stronę leżącego na stole ołowianego żołnierzyka. Jego matka pośpiesznie podała mu figurkę, po czym zerknęła na siostrę.
– Ale to, że zostawiasz w pokoju biżuterię, nie jest rozsądne – rzekła do niej. Ta przewróciła oczami.
– To tylko jedna broszka i dwa naszyjniki. Przecież nie mogę wyglądać jak uboga krewna samej siebie – zaśmiała się. – Poza tym to tylko srebro, kamienie półszlachetne i sztuczne perły – dodała lekceważąco, sięgając po leżące w salaterce suszone jabłka. – A zegarek zawsze mam przy sobie. – Uniosła jeden plasterek w dwa palce i wolno uniosła do ust.
W tym momencie w drzwiach sali jadalnianej pojawił się Nikodem Nadolski. Róża poruszyła się na krześle, przełykając pośpiesznie kawałek owocu. – O, jest nasz galant – szepnęła z ekscytacją.
Nadolski wolnym krokiem przeszedł przez salę, rzucając okraszone szerokim uśmiechem „Dzień dobry i smacznego szanownym damom” w stronę siedzących z Barbarą kobiet, po czym zajął miejsce przy stoliku pod ścianą, obok mężczyzny z wąsikiem.
– Normalnie Eugeniusz jak malowany – rzekła Róża z błyskiem w oku. – Kiedyś poznałam pana Bodo – rozmarzyła się. – W Warszawie. Ach, cóż to jest za mężczyzna! Idealny.
– Wygląd to nie wszystko – mruknęła Zofia. – Poza tym to chłystek.
– Nikodem? Nie przesadzaj. Pełnoletni jest nie od wczoraj – stwierdziła artystka. – No właśnie, ciekawe, ile może mieć lat? – zastanowiła się, odpowiadając sobie po chwili: – Musi być około trzydziestki.
Zofia pokręciła z dezaprobatą głową.
Książkę Basiula kupicie w popularnych księgarniach internetowych: