Wokół Krainy Czarów

Data: 2015-09-24 11:02:55 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Wokół Krainy Czarów

Lubicie Czarnoksiężnika z krainy Oz, Alicję w krainie czarów i Opowieści z Narni? Jeśli tak, to na pewno spodoba się Wam i ta książka. Catherynne M. Valente w opowieści O pewnej dziewczynce i jej podróży wokół krainy czarów na okręcie własnoręcznie wykonanym zabiera nas w baśniową podróż, podczas której towarzyszymy 12-letniej dziewczynce o imieniu September.

 

September u boku mamy wiedzie nudny żywot na farmie w Nebrasce. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia za sprawą Zielonego Wiatru, który pragnie zabrać September nad potężne Zdradliwe i Groźne Morze, graniczące z Krainą Czarów. A to dopiero początek niezwykłych przygód dziewczynki. Pozycja w maju 2011 r. zadebiutowała na 8 miejscu bestsellerów New York Timesa. Dziś książkę Catherynne M. Valente mają okazję poznać polscy czytelnicy. Zapraszamy do lektury, zachęcamy też do przeczytania premierowego fragmentu książki:

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

ESKAPADA NA GEPARDZIE

w którym dziewczynka o imieniu September zostaje uprowadzona z pomocą gepardzicy, poznaje prawa Krainy Czarów i rozwiązuje pewną zagadkę 

 

dziewczynka

Pewnego razu dziewczynka o imieniu September poczuła się naprawdę zmęczona domem swoich rodziców. Codziennie zmywała tam te same różowo-żółte filiżanki i pasujące do nich kompotierki, spała na tej samej wyszywanej poduszce i bawiła się z tym samym małym, przyjacielskim pieskiem. Ponieważ urodziła się w maju i ponieważ miała znamię na lewym policzku, i ponieważ miała bardzo duże i niezgrabne stopy, zlitował się nad nią Zielony Wiatr. Pewnego wieczora, zaraz po dwunastych urodzinach September, przyfrunął pod jej okno, ubrany w zielony frak, zieloną pelerynę, zielone bryczesy i zielone śniegowce. W końcu ponad chmurami, w dzielnicy biedy, którą zamieszkuje Sześć Wiatrów, jest bardzo zimno.

 

– Wydajesz się wystarczająco marudna i z charakterkiem – rzekł Zielony. – A gdybym tak cię zabrał na gepardzicy Bryzie nad potężne morze graniczące z Krainą Czarów? Niestety ja sam nie mam do niej prawa wstępu, który Skrajnym Zjawiskom Pogodowym jest wzbroniony, lecz z przyjemnością powierzę cię opiece Zdradliwego i Groźnego Morza.

 

– Och, tak! – szepnęła September, której bardzo się nie podobały różowo-żółte filiżanki i małe, przyjazne pieski. 

 

– No cóż, chodź zatem i usiądź przy mnie. Tylko nie pociągnij za sierść gepardzicy, bo gryzie!

 

September wspięła się na kuchenny parapet, zostawiając za sobą zlew pełen piany i różowo-żółtych filiżanek, w których wciąż wiły się złowieszczo herbaciane fusy. W jednej ułożyły się w kształt ciut podobny do taty September, ubranego w długi brązowy szynel, jaki miał na sobie w chwili wyjazdu gdzieś za morze, z karabinem i czymś błyszczącym na czapce. W innej przypominały nieco sylwetkę mamy w roboczym kombinezonie – widać było jej napięte mięśnie, gdy nachylała się nad opornym silnikiem samolotu w fabryce, w której pracowała. Jeszcze inne wyglądały jak rozgnieciona kapusta. 

 

Zielony Wiatr wyciągał do dziewczynki rękę otuloną zieloną rękawicą. September chwyciła ją i wzięła bardzo głęboki oddech. Kiedy przechylała się nad parapetem, jeden but zsunął jej się ze stopy (co później okaże się faktem nie bez znaczenia). Poświęćmy chwilę, by pożegnać mały półbucik z mosiężną klamerką, gdy akurat ze stukotem upada na parkiet. Żegnaj, bucie!

September wkrótce za tobą zatęskni. 

 

– Słuchaj więc – zaczął Zielony Wiatr, gdy dziewczynka usadowiła się w wysokim szmaragdowym siodle, wczepiając palce w nakrapiane futro gepardzicy. – W Krainie Czarów obowiązuje wiele praw i zasad. Wprawdzie pewnego dnia przestaną mnie one dotyczyć, gdy mój wniosek zostanie w końcu rozpatrzony i otrzymam złoty pierścień zapewniający mi immunitet, obawiam się jednak, że jeśli złamiesz jakiś przepis, nie będę mógł ci pomóc. Możesz dostać mandat albo stracić głowę, w zależności od nastroju Markizy.

 

– Jest aż tak straszna?

 

Zielony Wiatr skrzywił się, jeżąc swoją rozczochraną brodę.

 

– Wszystkie małe dziewczynki są straszne – przyznał w końcu – ale Markiza ma za to naprawdę wytworny kapelusz.

 

– Opowiedz mi o tych prawach – poprosiła z powagą w głosie September. Mama nauczyła ją grać w szachy, kiedy była jeszcze mała. Uznała zatem, że skoro zdołała zapamiętać, w jaki sposób przemieszczają się na szachownicy skoczki, to z pewnością uda jej się opanować także prawa Krainy Czarów.

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje