Lubicie Czarnoksiężnika z krainy Oz, Alicję w krainie czarów i Opowieści z Narni? Jeśli tak, to na pewno spodoba się Wam i ta książka. Catherynne M. Valente w opowieści O pewnej dziewczynce i jej podróży wokół krainy czarów na okręcie własnoręcznie wykonanym zabiera nas w baśniową podróż, podczas której towarzyszymy 12-letniej dziewczynce o imieniu September.
September u boku mamy wiedzie nudny żywot na farmie w Nebrasce. Pewnego dnia jednak wszystko się zmienia za sprawą Zielonego Wiatru, który pragnie zabrać September nad potężne Zdradliwe i Groźne Morze, graniczące z Krainą Czarów. A to dopiero początek niezwykłych przygód dziewczynki. Pozycja w maju 2011 r. zadebiutowała na 8 miejscu bestsellerów New York Timesa. Dziś książkę Catherynne M. Valente mają okazję poznać polscy czytelnicy. Zapraszamy do lektury, zachęcamy też do przeczytania premierowego fragmentu książki:
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ESKAPADA NA GEPARDZIE
w którym dziewczynka o imieniu September zostaje uprowadzona z pomocą gepardzicy, poznaje prawa Krainy Czarów i rozwiązuje pewną zagadkę
Pewnego razu dziewczynka o imieniu September poczuła się naprawdę zmęczona domem swoich rodziców. Codziennie zmywała tam te same różowo-żółte filiżanki i pasujące do nich kompotierki, spała na tej samej wyszywanej poduszce i bawiła się z tym samym małym, przyjacielskim pieskiem. Ponieważ urodziła się w maju i ponieważ miała znamię na lewym policzku, i ponieważ miała bardzo duże i niezgrabne stopy, zlitował się nad nią Zielony Wiatr. Pewnego wieczora, zaraz po dwunastych urodzinach September, przyfrunął pod jej okno, ubrany w zielony frak, zieloną pelerynę, zielone bryczesy i zielone śniegowce. W końcu ponad chmurami, w dzielnicy biedy, którą zamieszkuje Sześć Wiatrów, jest bardzo zimno.
– Wydajesz się wystarczająco marudna i z charakterkiem – rzekł Zielony. – A gdybym tak cię zabrał na gepardzicy Bryzie nad potężne morze graniczące z Krainą Czarów? Niestety ja sam nie mam do niej prawa wstępu, który Skrajnym Zjawiskom Pogodowym jest wzbroniony, lecz z przyjemnością powierzę cię opiece Zdradliwego i Groźnego Morza.
– Och, tak! – szepnęła September, której bardzo się nie podobały różowo-żółte filiżanki i małe, przyjazne pieski.
– No cóż, chodź zatem i usiądź przy mnie. Tylko nie pociągnij za sierść gepardzicy, bo gryzie!
September wspięła się na kuchenny parapet, zostawiając za sobą zlew pełen piany i różowo-żółtych filiżanek, w których wciąż wiły się złowieszczo herbaciane fusy. W jednej ułożyły się w kształt ciut podobny do taty September, ubranego w długi brązowy szynel, jaki miał na sobie w chwili wyjazdu gdzieś za morze, z karabinem i czymś błyszczącym na czapce. W innej przypominały nieco sylwetkę mamy w roboczym kombinezonie – widać było jej napięte mięśnie, gdy nachylała się nad opornym silnikiem samolotu w fabryce, w której pracowała. Jeszcze inne wyglądały jak rozgnieciona kapusta.
Zielony Wiatr wyciągał do dziewczynki rękę otuloną zieloną rękawicą. September chwyciła ją i wzięła bardzo głęboki oddech. Kiedy przechylała się nad parapetem, jeden but zsunął jej się ze stopy (co później okaże się faktem nie bez znaczenia). Poświęćmy chwilę, by pożegnać mały półbucik z mosiężną klamerką, gdy akurat ze stukotem upada na parkiet. Żegnaj, bucie!
September wkrótce za tobą zatęskni.
– Słuchaj więc – zaczął Zielony Wiatr, gdy dziewczynka usadowiła się w wysokim szmaragdowym siodle, wczepiając palce w nakrapiane futro gepardzicy. – W Krainie Czarów obowiązuje wiele praw i zasad. Wprawdzie pewnego dnia przestaną mnie one dotyczyć, gdy mój wniosek zostanie w końcu rozpatrzony i otrzymam złoty pierścień zapewniający mi immunitet, obawiam się jednak, że jeśli złamiesz jakiś przepis, nie będę mógł ci pomóc. Możesz dostać mandat albo stracić głowę, w zależności od nastroju Markizy.
– Jest aż tak straszna?
Zielony Wiatr skrzywił się, jeżąc swoją rozczochraną brodę.
– Wszystkie małe dziewczynki są straszne – przyznał w końcu – ale Markiza ma za to naprawdę wytworny kapelusz.
– Opowiedz mi o tych prawach – poprosiła z powagą w głosie September. Mama nauczyła ją grać w szachy, kiedy była jeszcze mała. Uznała zatem, że skoro zdołała zapamiętać, w jaki sposób przemieszczają się na szachownicy skoczki, to z pewnością uda jej się opanować także prawa Krainy Czarów.