Trwają Wirtualne Targi Książki. W ich ramach Wydawnictwo Harde zaprasza czytelników do lektury powieści Inspektor Anders i praskie dossier – kryminału opowiadającego o legendzie rzymskiej policji, profesorze Andersie, który tym razem wyrusza do Pragi, by znaleźć tajemnicze dossier. Jego zawartość jest bardzo niebezpieczna, mogąc pogrążyć wielu czeskich przedsiębiorców. Czy misja Andersa się powiedzie? Z jakimi niebezpieczeństwami będzie musiał się zmierzyć? O tym warto przekonać się podczas lektury.
Powieść Inspektor Anders i praskie dossier dostępna jest w wersji elektronicznej w popularnych księgarniach z e-bookami. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam jej premierowy fragment. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Wchodząc do hotelu, Anders wciąż myślał o Józefie K. W styczniu, zachęcony przez Marguerite, znalazł DVD z filmem Orsona Wellesa Proces. Obejrzawszy go, porównał szczegóły z powieścią, po czym je przedyskutowali. Teraz zastanawiał się nad tymi powiązaniami. W jego rzeczywistości zmaterializował się oszust podający się za powieściowego urzędnika, jakiś Józef K. owładnięty myślą o mordowaniu, a z całą pewnością o zemście. Była to wielka zmiana w bohaterze Kafki, który – jeśli nie w filmie, to w książce – był ofiarą i potulnie poszedł na śmierć.
Nagle się zatrzymał. Z miejsca obok lady recepcjonisty patrzyła na niego blada twarz Ivy Litery. Kobieta wstała. Anders zatrzymał się i obserwował, jak kobieta się zbliża. Wyglądała jak uosobienie eteryczności – obraz wiosny, która nadeszła wcześniej! Wspaniałe kasztanowe włosy pod zielonym kapeluszem; kostium z różowo- zielonego tweedu podkreślający wąską talię i biodra. Zdjął kapelusz, a wtedy wyciągnęła do niego smukłą dłoń. Wymienili krótki uścisk.
– Inspektorze – szepnęła konfidencjonalnie. – Człowiek, o którym mówiłam, spotka się z panem jutro o dziesiątej trzydzieści rano. Tutaj. – Wsunęła mu w rękę karteczkę. Brązowe oczy go taksowały. – Musi pan być cierpliwy. Jest nieprzywykły do spotkań z ludźmi.
– Dziękuję. – Wskazał jej fotele, ale pokręciła głową.
Przeczytał notatkę. Człowiek, z którym miał się spotkać, nosił nazwisko Litera. Przez sekundę Anders sądził, że będzie się nazywał się Boraviča. Włożył karteczkę do kieszeni.
– To pani krewny?
– Ojciec. – Rozejrzała się szybko po foyer.
Anders powoli skinął głową. Rodzinne związki: Beranowie, a teraz Literowie. Dlaczego zwlekała z ujawnieniem tego?
– Jest bardzo skryty. Ufam, że zachowa pan dyskrecję?
Chciała chronić jego anonimowość.
– Zachowam. Czy mogę zaproponować pani kawę? Może drinka?
Znów pokręciła głową.
– Moja kotka czeka na kolację.
Anders się uśmiechnął. Jeszcze nikt nie odrzucił jego zaproszenia, wymawiając się w ten sposób. Pod ramieniem trzymała parasolkę – w tych samych kolorach, co kostium, z rzeźbioną drewnianą rączką zakończoną głową kaczki pomalowaną na zielono i brązowo. We własnych oczach przyćmiewała wszystkie kobiety w foyer. Bezapelacyjnie.
– Do widzenia, inspektorze. Mam nadzieję, że się panu powiedzie.
Anders patrzył, jak toruje sobie drogę przez tłum gromadzący się przed kolacją i zastanawiał, czy jej komunistyczne poglądy zgasły jak za naciśnięciem wyłącznika światła w 1989 roku, czy też nadal tliły się jak nocna lampka w ciemnym pokoju. Konspiracyjny sposób bycia kobiety umacniał jego dotychczasowe wrażenie: to królowa sceny. Coraz wyraźniej czuł, że miała specjalne moce. Niczego nie powiedziała, ale jego instynkt i wspomnienie dawnej rzymskiej przyjaciółki ukazywały mu tę możliwość jak nową potrawę postawioną na stole i czekającą na spróbowanie.
Spotka się z jej ojcem z uprzejmości i ze względu na Marguerite, wygłosi prelekcję i opuści Pragę. Nie zmienił postanowienia. Oligarcha i Bleča trafili do kosza.
Na ulicy, głęboko zamyślona, eleganckim ruchem wąskich białych nadgarstków otworzyła parasolkę w wiosennych barwach. On ma wątpliwości w kwestii tego, w co jest zaangażowany, z rezerwą odnosi się do wielu spraw. Widziała to. Był też ludzki i godny zaufania. Powtórne spotkanie ją w tym utwierdziło. Jednak nie wyczuwała niczego na temat jego przyszłości. To pewnie jeszcze przyjdzie. Dobrze się przystosował do fizycznej niepełnosprawności. A jego stan psychiczny? Trudniejsze terytorium. Jest mężczyzną Marguerite. Iva Litera zaczęła iść. Musiał być ostrożny. Dwie godziny temu sprawdziła go w internecie. Pewnego dnia usłyszy o jego losie. Czuła to głęboko w sobie. Osłonięta parasolem, w ulewnym deszczu, poszła przez plac w stronę Starego Miasta. Pod wpływem impulsu zboczyła na chwilę z drogi, żeby przejść obok Teatru Narodowego. Świat teatru zepchnął ją do zapadni, w zapomnienie. Powodem był jej wiek czy środowiskowy ostracyzm? Co do jej losu nic nie było jasne, ale wszystko w swoim czasie. Kilka głów obróciło się na widok tego wiosennego obrazu, na parasolu z rączką w kształcie kaczej główki lśniły krople deszczu. Powiedziała sobie: głowa do góry! Nadal niezła z ciebie sztuka. Dla nich i dla takiego mężczyzny jak on.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment powieści Inspektor Anders i praskie dossier. E-book kupicie w popularnych księgarniach internetowych: