„Wicierz" - najnowszy kryminał M. M. Perr

Data: 2023-02-21 13:54:27 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

W turystycznej miejscowości Wicierz na brzegu morza młoda rodzina znajduje zwłoki. Denatką okazuje się matka warszawskiego radnego. Mężczyzna nie wierzy jednak, że kobieta utonęła podczas samotnej kąpieli lub popełniła samobójstwo. Prawdę ma ustalić podkomisarz Robert Lew. Trafia on na ślady wskazujące, że jej syn może mieć rację, i rozpoczyna śledztwo. Wspólnie z miejscową policjantką Jowitą przesłuchują rodziny wypoczywające na kempingu i typują pierwszego podejrzanego. Ten trop doprowadza ich do informacji o innym niejasnym utonięciu, do którego doszło wcześniej. Poszlaki wskazują, że w Wicierzy może działać seryjny morderca. Niestety brakuje jednoznacznych dowodów na potwierdzenie tej tezy. Gdy w kolejnych tygodniach znika młoda wczasowiczka, podkomisarz stawia wszystko na jedną kartę…

Obrazek w treści „Wicierz" - najnowszy kryminał M. M. Perr [jpg]

Do lektury powieści M. M. Perr Wicierz – najnowszej książki z cyklu z podkomisarzem Robertem Lwem – zaprasza Wydawnictwo Prozami. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment powieści: 

Wspólny wyjazd na dłużej nad morze w wakacje to był prezent Filipa dla żony z okazji rocznicy ślubu. Sam znalazł przepiękny drewniany domek z widokiem na morze – przestronny i gustownie urządzony. W łazience była ogromna wanna z hydromasażem, w ogródku balia, sauna i basen. Do domku przylegała również stodoła, w której był urządzony małpi gaj dla dzieci z drabinkami i huśtawkami. Pomysł wydawał się świetny. Mieli tu zregenerować swoje zszarpane nerwy, a dzieci dobrze się bawić. Tymczasem dzieci tak jak się kłóciły w domu, tak samo nie przestawały walczyć ze sobą na wakacjach. W dodatku przez cały tydzień było chłodno i wiało, a tego ranka na domiar złego obudził ich rano stukot kropli deszczu o parapet. Ula całkiem straciła nadzieję. Leżała bez sił na białej kanapie, którą dzieci zdążyły już ubrudzić dżemem borówkowym.

– W nocy był sztorm – powiedział Filip głośno. – A to znaczy, że dzisiaj na plaży możemy znaleźć prawdziwe skarby.

– Ja nie idę. Pada – stwierdziła Basia.

– Jakie skarby? – zaciekawił się Tymon.

– Chcę kupę – powiedział Szymon.

Filip wziął głęboki oddech i uśmiechnął się szeroko, starając się wzbudzić w sobie wystarczająco dużą dozę charyzmy.

– Mówię o najprawdziwszych skarbach, a nie takich udawanych. Już prawie nie pada, ale piasek będzie jeszcze mokry. Do tego jest pochmurno i zimno...

– I to ma nas przekonać? – prychnęła Basia.

– Właśnie tak! Bo to znaczy, że będziemy na plaży całkiem sami – powiedział Filip i klasnął głośno w ręce. – Kiedyś w taki dzień jak ten znalazłem bursztyn wielkości mojej pięści.

– Naprawdę? – krzyknęły razem dzieci.

– Naprawdę! – odparł.

– I gdzie on teraz jest? – zapytał Szymon, wystawiając głowę przez uchylone drzwi toalety.

– Sprzedałem go i kupiłem swój pierwszy samochód.

– Był tyle wart?

– Jasne. Taki bursztyn zdarza się naprawdę rzadko, a to dopiero początek. Czasami morze wyrzuca stare złote i srebrne monety, które zatonęły wraz ze statkami, albo coś jeszcze lepszego. To co? Kto idzie ze mną?

– Ja! – krzyknęły dzieci i wybiegły do przedpokoju nakładać buty.

– Samochód, co? – powiedziała Ula, uśmiechając się pierwszy raz od początku wyjazdu.

– No może ten bursztyn nie do końca był wielkości mojej pięści – mrugnął do niej Filip.

– A co zrobisz, jak nic nie znajdą na tej plaży i znowu zaczną marudzić? – zapytała go żona.

– Wskoczę do morza i zacznę w nie rzucać wodorostami – odparł Filip.

– Trzymam cię za słowo – powiedziała Ula, wyciągając spod łóżka buty z grubą gumową podeszwą, których miała nadzieję w ogóle nie zakładać w czasie wakacji.

Prawie przestało padać. Drobne krople zimnego deszczu popychane przez wiatr zraszały im twarz, ale dzieci wydawały się dobrze bawić. Biegały od jednej zatoczki do kolejnej. Zbierały muszle i patyki wyrzucone przez fale. Plaża, tak jak się spodziewali, była pusta. Przez chwilę mogli znowu jak dawniej wziąć głęboki oddech. Słychać było tylko mewy i szum ciągle niespokojnych jeszcze fal. Chwilowy błogostan przerwał im paniczny krzyk Szymona, do którego po sekundzie dołączyli Tymon i Basia. Krzykowi dzieci dorównywał tylko krzyk mew, które nagle wzbiły się w niebo i krążyły groźnie nad nimi. Ula i Filip rozglądali się dookoła. Dzieci chwilę wcześniej zniknęły im z pola widzenia, wyprzedzając ich znacznie w miejscu, gdzie plaża lekko zakręcała w prawo. Ruszyli biegiem w kierunku, z którego dochodził krzyk.

– Co się dzieje? – zawołał Filip do dzieci, gdy w końcu zobaczył je stojące na skałach.

Dzieci nie odpowiadały. Ich krzyk ucichł. Stały przerażone, patrząc na coś w dole, czego na początku Filip nie mógł dostrzec. Ula, która najpierw ruszyła w kierunku lasu, a dopiero później zawróciła do morza, przez co znajdowała się wyżej i zobaczyła ciało wcześniej niż mąż. Wydała głośny jęk i w pierwszym odruchu znieruchomiała. Dopiero po chwili, ponownie spoglądając na przestraszone twarze swoich dzieci, podbiegła bliżej. Mimo całej miłości do nich nie mogła się zdobyć na to, by wejść na skały, gdzie one stały. Nie miała odwagi spojrzeć z bliska na to, na co patrzyły one teraz.

– Do mnie! – krzyknęła. – Nie patrzcie tam! Biegnijcie do mnie!

Sparaliżowane strachem dzieci trwały w tym samym miejscu do momentu, gdy ojciec zaczął po kolei brać je na ręce i przenosić do matki. Jej uścisk nie przyniósł im jednak ukojenia. Nic nie mogło wymazać obrazu, który na zawsze wbił się do ich młodych głów i serc. Mewy odczekały chwilę, po czym, zataczając coraz mniejsze koła, wróciły do swojego miejsca żerowania.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Wicierz. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Wicierz
M.M. Perr 7
Okładka książki - Wicierz

W turystycznej miejscowości Wicierz na brzegu morza młoda rodzina znajduje zwłoki. Denatką okazuje się matka warszawskiego radnego. Mężczyzna nie wierzy...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Pokaż wszystkie recenzje