W turystycznej miejscowości Wicierz na brzegu morza młoda rodzina znajduje zwłoki. Denatką okazuje się matka warszawskiego radnego. Mężczyzna nie wierzy jednak, że kobieta utonęła podczas samotnej kąpieli lub popełniła samobójstwo. Prawdę ma ustalić podkomisarz Robert Lew. Trafia on na ślady wskazujące, że jej syn może mieć rację, i rozpoczyna śledztwo. Wspólnie z miejscową policjantką Jowitą przesłuchują rodziny wypoczywające na kempingu i typują pierwszego podejrzanego. Ten trop doprowadza ich do informacji o innym niejasnym utonięciu, do którego doszło wcześniej. Poszlaki wskazują, że w Wicierzy może działać seryjny morderca. Niestety brakuje jednoznacznych dowodów na potwierdzenie tej tezy. Gdy w kolejnych tygodniach znika młoda wczasowiczka, podkomisarz stawia wszystko na jedną kartę…
Wydawnictwo: Prozami
Data wydania: 2023-02-22
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytułowy Wicierz z powieści M.M. Perr to nadmorska miejscowość. Woda wyrzuca na brzeg ciało kobiety. Wszystko wskazuje na to, że utonęła. Jednak jej syn nie wierzy w wypadek, a ponieważ jest wpływową osobą zamierza to wykorzystać. Jako konsultant do tej sprawy zostaje wysłany warszawski podkomisarz Robert Lew. Znajduje on pewne zaniedbania w prowadzeniu śledztwa i zaczyna ponownie je badać. Wkrótce okazje się, że były inne podobne sprawy. Czy w turystycznej miejscowości grasuje seryjny morderca? A może podobieństwa to zbieg okoliczności, w końcu nad morzem zdarzają się utonięcia?
„Wicierz” to porządnie napisany kryminał. Robert Lew rzetelnie prowadzi sprawę analizując kolejne tropy i dowody wyciągając wnioski. Autorka nakreśla też coś, co możemy nazwać profilem psychologicznym sprawcy. Pokusiła się o „wejście” do jego głowy i napisania kilku fragmentów z jego punktu widzenia. Są one krótkie, ale to wystarczy, żeby czytelnik wyczuł jaki to człowiek, jakie ma problemy, a co za tym idzie motyw. A ów motyw? Zdradzę tyle, że pomysł jaki rozwinęła M. M. Perr dość często pojawia się w powieściach kryminalnych, jednak ona dodała tu pewien element, który nie czyni go tak oczywistym, jak mogłoby się wydawać, przez co sprawca, jego tzw. psychologia jest bardziej skomplikowana.
Obok sprawy kryminalnej dużo miejsca poświęcono wątkom z życia prywatnego Roberta Lwa. Szybko sprawdzam i... to już czwarty tom z tym bohaterem. Przyznam, że od początku książki wyczuwałam, że jest to postać, którą autorka od jakiegoś czasu rozwija. Trochę ciążyło mi, że wcześniej jej nie znałam, ale udało mi się szybko to nadrobić. M. M. Perr sprawnie streściła to co istotne, dzięki czemu pewna luka została wypełniona. A jaki jest sam podkomisarz? Spodobała mi się ta postać. Można go wpisać w nurt „detektyw z problemami”, ale – o dziwo – nie ma w tym wątku wielkiej dramy. Robert Lew nie użala się nad sobą. W pracy pozostaje profesjonalistą, a z tym co przyniósł mu los mierzy się najlepiej jak potrafi.
Miałam ochotę przeczytać porządny kryminał i taki dostałam. Nadmorski kurort (kocham morze), morderstwo (w końcu to kryminał) i dobrze poprowadzona fabuła, gdzie czytelnik jest współdetektywem. Do tego ciekawy profil mordercy. W tym wymiarze nie mam zarzutów. Musicie sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, na ile lubicie wątki prywatne w powieści. Czy nie przeszkadza wam, kiedy życiu detektywa pisarz/pisarka poświęca równie dużo uwagi. Podkomisarza Roberta Lwa możemy poznać bardzo dobrze, jako policjanta i człowieka. Mi się ta postać bardzo spodobała i jestem pewna, że przeczytam inne książki, w których się pojawia.
Niektóre kryminały potrafią mnie zaskoczyć. Tutaj nie mamy tylko pustej opowieści, ale i inne drobne wątki, które zwróciły moją uwagę. Pierwszym jest wartość pieniądza, którego Mikołaj, syn Roberta w ogóle nie rozumie. Dla niego liczą się tylko markowe ubrania i wygoda. Jest zły na ojca za różne błahe rzeczy, a tak naprawdę to u niego brak jakiejkolwiek organizacji. Zwala na niego winę za własne błędy, których w ogóle nie widzi. Z kolei jego ojciec zbyt mało czasu z nim spędza non stop podkreślając, że jest już dorosły i sam może wszystko załatwić. Jakby nie zauważa, że nie zawsze chodzi tu o jego nieporadność, tylko o chęć spędzenia z nim czasu.
Kolejną ciekawą rzeczą było ukazanie w jaki sposób prowadzili śledztwo. Choć początkowo nie wiedzieliśmy nic o pobocznych bohaterach, to jednak w wyniku rozmów z nimi można było poznać inne postacie. Nastąpiło tu jakby podkreślenie dość sporej tuszy jednej ze wczasowiczek. Mówiła i zachowywała się dziwnie, choć przypisano jej rolę opieki nad dziećmi. Autor jednak sam zwracał nam uwagę na osoby bardziej podejrzane. Podkreślał ich pewne cechy czym chciał odwrócić naszą uwagę, jednak osiągał skutek odwrotny do zamierzonego. Nie poświęcił również uwagi opisom miejsc, jakby nie wyszczególniał co gdzie się działo, tylko sami musieliśmy się tego domyśleć. Niby wiemy, że odnaleźli tu zwłoki starszej kobiety, więc tym bardziej dziwi nas, dlaczego na okładce widnieje młoda osoba? Podpowiem wam tylko, że dużo później to wyjdzie. Dziwne tutaj było to, że bohaterów można było tutaj polubić, bez względu na to co kto o kim sądził. Dobrane bardzo charakterystycznie, by same kojarzyły się z numerem domku. W większej całości książka wciąga, ale bywają takie drobne momenty, które sugerują, że będą ciekawe, ale już mniej nas interesują. Co jakiś czas czytamy tutaj o pewnej osobie, której tożsamości nie znamy, lecz której zachowanie bardzo nas interesuje. Jest to oznaczone innym drukiem i powiewa sprawami psychologicznymi. Niby sprawy wydają się proste, ale wcale takie nie są. Rodzina zmarłej staruszki bardzo drąży w tej sprawie i długo nie wiemy o co im chodzi. Im dalej, tym tych niewiadomych zaczyna przybywać. Nieco rozpraszało moją uwagę nazwisko podkomisarza, który prowadził całą sprawę. Chyba przypisywałam mu zbyt wiele cechy i to mnie gubiło. Jednak jako całość przyznaję, że książka jest warta przeczytania.
Dlaczego dopiero teraz poznałam tę serie?!!! Bije się w pierś, bo mam trzy tomy do nadrobienia, a za chwilę kilka zdań na temat czwartej części serii „Podkomisarz Robert Lew”. Nie wiem, jak to się stało, ale w trakcie czytania coś mi nie pasowało, więc przeglądając Lubimy czytać okazało się, że „Wicierz” to czwarty tom podkomisarzem w roli głównej. W szoku jestem, bo poważnie nie miałam kłopotu co i kto…! Jak już jakaś sytuacja wyszła na jaw, to zawsze miałam lekkie opisanie, co było wcześniej. Fakt chęć poznania wcześniejszych części rosła im bardziej zbliżałam się ku końcowi. Podkomisarz Robert Lew wraca z nowymi sprawami, które wymagają 100% skupienia, lecz, jak już większość z was wie oprócz pracy jest jeszcze rodzina i konsekwencje wcześniejszych decyzji.
Zapraszam na takie strony z książkami celu przeczytania opisu (o ile ktoś lubi wiedzieć co go spotka i co będzie w środku, bo ja raczej z tych, co lubią być zaskoczone, lecz czasem zdarzy mi się ciut zerknąć) Tam dowiesz się z czym przyjdzie się tym razem zmierzyć i gdzie wyląduje w celu wyjaśnienia zabójstwa kobiety. Co mnie zafascynowało? To, że za każdym razem pudłowałam w typowaniu mordercy (kiepskim byłabym policjantem), jak już w 100% wiedziałam, że to ta osoba to nagle gong w czoło kolejny zły obrany kierunek. To jest dla mnie zabawa, która wciąga i uprzedzam, że bardzo uzależnia. Podchodząc do „Wicierz” i wertując rozdziały myślę sobie, że tym razem uda się i przewidzę zakończenie i tu chylę czoła dla autorki, bo fantastycznie zamotała tymi sznureczkami, kto, z kim dlaczego.
Jeżeli jesteś fanem książek Przemysława Piotrowskiego, a mowa o serii z Brudnym to tutaj poczujesz się jak „w domu” Mimo zawodu, jaki wykonuje widać drugą ludzką stronę medalu. Normalne problemy, syn w trudnym wieku do okiełznania oraz szereg różnych spraw, jakie potoczyły się w poprzednich tomach. Zanim powstanie piąty tom ja muszę poznać te trzy pierwsze. Nie można się nudzić, a rozwiązanie zagadki morderstwa daje wielką satysfakcję czytelnikowi.
Tytuł:
𝗗𝗿𝘂𝗴𝗮 𝘀𝘇𝗮𝗻𝘀𝗮
𝑊𝑠𝑧𝑦𝑠𝑐𝑦 𝑜 𝑚𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑎𝑝𝑜𝑚𝑛𝑖𝑐𝑖𝑒, 𝑎 𝑗𝑎 𝑜 𝑤𝑎𝑠 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦.
Kiedy 𝑊𝑖𝑐𝑖𝑒𝑟𝑧 trafiło w moje ręce, byłam przekonana, że to kryminał niemający nic wspólnego z żadną serią. Otóż po głębszej analizie okazało się, że jest to już czwarta część serii kryminalnej Podkomisarz Robert Lew autorstwa M.M.Perr, a poprzednie części zostały bardzo dobrze przyjęte przez czytelników. Wiecie doskonale, że lubię czytać serie po kolei, bo zazwyczaj łączą się one ze sobą w taki czy inny sposób. Tu punktem stycznym jest Robert Lew owdowiały policjant, który samotnie wychowuje dwójkę dzieci. W zasadzie to jedno, bo starsza latorośl opuściła już domowe pielesze. Dlaczego sytuacja życiowa policjanta tak wygląda, można domyślić się jedynie z kilku zdań w tekście 𝑊𝑖𝑐𝑖𝑒𝑟𝑧𝑎. Nie ma to natomiast znaczącego wpływu na fabułę książki, którą bez problemu można czytać jako oddzielną powieść. Akcja kryminału dzieje się w malutkiej nadmorskiej miejscowości, w której przez większą część roku mieszka zaledwie dwudziestu mieszkańców. Latem to miejsce, ukryte jak by się wydawało przed światem, ożywa i zmienia się w oazę paru tysięcy ludzi, którzy o tym miejscu wiedzą. W tej malutkiej miejscowości na brzegu morza młoda rodzina znajduje zwłoki, a denatką okazuje się matka warszawskiego radnego.
Para z piętnastoletnim stażem małżeńskim przyjeżdża do Wicierza z trójką dzieci, by naprawić relacje. Wyjazd jednak nie należy do udanych, więc ojciec rodziny, wymyśla spacer po plaży brzegiem morza w celu poszukiwania skarbów. Niestety dzieci zamiast obiecywanych trofeów, znajdują zwłoki kobiety.
Miejscowa policja szybko chce zamknąć sprawę i uznać śmierć kobiety za wypadek lub samobójstwo, lecz jej syn nie odpuszcza i kategorycznie żąda wyjaśnienia sprawy, sądzi bowiem, że jego matka została zamordowana. Hipoteza przypadkowego utonięcia, czy samobójstwa, postawiona przez miejscową policję jest dla niego nie do przyjęcia. Żąda konsultacji z kimś ze stołecznej policji. Do sprawy zostaje oddelegowany Podkomisarz Lew, doświadczony śledczy, który początkowo traktuje sprawę, jako zwykłą formalność. Sekcja zwłok wykazuje, że kobieta utonęła, jednak w jej płucach odnaleziono słodką, chlorowaną wodę. Wkrótce okazuje się, że matka radnego nie była pierwszą ofiarą utonięcia tego lata i podkomisarz Lew zaczyna podejrzewać, że kobiety mogą być ofiarami tego samego mordercy. Postanawia bardziej zaangażować się w zlecone śledztwo, ale trudno będzie namierzyć zabójcę w miejscowości, gdzie wciąż przyjeżdżają i wyjeżdżają turyści.
𝑊𝑖𝑐𝑖𝑒𝑟𝑧 to świetnie skonstruowany rasowy kryminał z przesympatycznym podkomisarzem Robertem Lwem w roli głównej. Doświadczony policjant z Warszawy pracuje w duecie z miejscową policjantką Jowitą. Kobieta, obserwując pracę zawodowca, zdaje sobie sprawę, że popełniła mnóstwo błędów w śledztwie, zaprzepaszczając tym samym możliwość ujęcia mordercy, lecz Robert jest daleki od jej osądzania.
Czytać tak wyśmienicie skonstruowany kryminał, to była czysta przyjemność. Nie ma tu cudownych zbiegów okoliczności, nieprawdopodobnych przeczuć śledczych, jest tylko żmudne, rzetelnie prowadzone śledztwo. Łączenie poszczególnych faktów, jak kropek w rebusie, które fascynują zawartą w sobie tajemnicą i możliwością jej odkrycia. Nie wiadomo, czy śledczym udałoby się do końca te kropki połączyć i złapać sprawcę, ale znika kolejna kobieta. Turystka. Psychopata zaczyna poczynać sobie coraz śmielej, bo czuje się bezkarnie i nie zwraca uwagi na toczące się śledztwo. Robert natomiast jest przekonany, że za zbrodniami stoi ten sam człowiek i zaczyna o nim myśleć, jak o seryjnym mordercy, analizować, co było powodem popełnionych przez niego zbrodni.
Dla zagęszczenia atmosfery pojawia się, co jakiś czas narracja człowieka, którego tożsamości autorka nie ujawnia, ale łatwo się domyślić, że jest mordercą. Krok po kroku przedstawia jego przeszłość i co go doprowadziło do tego, że stał się bezwzględnym mordercą. Czy podkomisarzowi uda się w końcu wpaść na jego trop?
𝑊𝑖𝑐𝑖𝑒𝑟𝑧 to bardzo dobry kryminał ze świetnie wykreowanymi postaciami, zwłaszcza Roberta Lwa. Jego życie prywatne pozostawia wiele do życzenia, bo nie jest przykładnym ojcem, chociaż bardzo się stara. Jego zaangażowanie w pracę, sprawia, że często jest nieobecny w życiu swojego dziecka. Robert jest typem psa policyjnego, który gdy raz zwietrzy trop, to nie odpuści, aż do końca, zaniedbując przy tym relacje z nastoletnim synem. Doskonały policjant, lecz nie zbyt dobry rodzic bowiem samotny ojciec nie ma lekko. Robert zdaje sobie sprawę z tego, że jego syn może czuć się zaniedbywany, lecz nie tylko nie próbuje czegokolwiek tłumaczyć, ale potrafi głośno się do tego przyznać.
M.M.Perr dokonała nie tylko analizy mrocznego umysłu człowieka, który został mordercą, szukającym w swoim pojęciu doskonałości w dokonywanych zbrodniach, ale przedstawiła obraz tego, z czym musi zmagać się samotny ojciec, który często był zmuszony wybierać pomiędzy pracą a kontaktami ze swoim dzieckiem. 𝑊𝑖𝑐𝑖𝑒𝑟𝑧 to prawdziwa gratka nie tylko dla miłośników kryminalnych zagadek, ale również dla tych wszystkich, którzy cenią sobie wątki obyczajowe. Kolejna powieść, którą czyta się szybko i z ogromnym zaangażowaniem. Oczywiście, czekam na ciąg dalszy losów podkomisarza Lwa i jego syna oraz na nową sprawę kryminalną, z którą będzie musiał kolejny raz zmierzyć się doświadczony policjant.
𝑇𝑒𝑟𝑎𝑧, 𝑔𝑑𝑦 𝑧𝑛𝑎ł 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑐𝑧𝑦𝑛ę, 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑚𝑜𝑔ł𝑜 𝑠𝑖ę 𝑧𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖ć. 𝑀ó𝑔ł 𝑜𝑑𝑧𝑦𝑠𝑘𝑎ć 𝑑𝑎𝑤𝑛𝑜 𝑢𝑡𝑟𝑎𝑐𝑜𝑛ą 𝑘𝑜𝑛𝑡𝑟𝑜𝑙ę. 𝑀𝑢𝑠𝑖𝑎ł 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ć 𝑡𝑜, 𝑐𝑜 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑖𝑒𝑛 𝑏𝑦ł 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ć 𝑑𝑎𝑤𝑛𝑜 𝑡𝑒𝑚𝑢, 𝑎 𝑑𝑜 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑤𝑐𝑧𝑒ś𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑎ł 𝑜𝑑𝑤𝑎𝑔𝑖.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Prozami.
W książce mamy miejscowość turystyczną, morze, plaże, turyści. A wśród nich seryjny morderca i ofiary, którymi są kobiety w różnym wieku. Miejscowa policja jest bezradna więc do śledztwa zaangażowali podkomisarza z Warszawy, Roberta Lwa. Kto nastaje na życie kobiet? Która jest następna w kolejce? Jakie zabójca ma motywy?
Książkę czytało mi się bardzo dobrze, tak jak i pozostałe części. I muszę przyznać, że do końca nie wiedziałam kto jest zabójcą. Całkowicie obstawiałam kogoś innego więc duży plus za to, że powieść nie jest przewidywalna.
W książce jest poruszony również inny problem: praca, a opieka nad dziećmi. Kto czytał wcześniejsze części to wie, że podkomisarz przeżył tragedię i został samotnym rodzicem. Musi godzić bardzo wymagającą pracę z wychowywaniem nastolatków, co czasami wydaje się niemożliwe do pogodzenia. I tutaj główny bohater również jest rozdarty, zmaga się z wyrzutami sumienia, że nie poświecą synowi więcej czasu. Jak rodzić sobie w takiej sytuacji? Czy zdoła nawiązać dobre relacje z synem?
Książkę bardzo polecam jak i pozostałe części.
Nieszczęśliwy wypadek czy morderstwo z premedytacją? Czy kobieta, która utonęła w turystycznej miejscowości, miała coś na sumieniu? Czy jej śmierć była rozliczeniem z błędami i dobrze skrywanymi tajemnicami?
Cykl kryminalny z podkomisarzem Robertem Lwem był na mojej liście czytelniczych zainteresowań od długiego czasu. Jak to często przewrotnie bywa, wspólną przygodę zaczęłam dopiero od czwartego tomu. Nie stanowiło to jednak dużego problemu. Podczas lektury nie czułam dyskomfortu, a w mojej głowie nie kłębiły się pytania spowodowane niewiedzą i nieznajomością poprzednich książek. Wszelkie nawiązania i wspomnienia pozwoliły mi odtworzyć obraz sytuacji prywatnej i zawodowej komisarza.
W tym miejscu warto wspomnieć, że Lew to interesująca postać. Mężczyzna po przejściach. Doświadczony przez życie. Z dużym i ciężkim bagażem przeżyć. Intrygujący jako śledczy. Zdeterminowany i bystry. Ale tym, co naprawdę mnie przekonało, jest duży realizm i możliwość znalezienia w podkomisarzu prawdziwie ludzkiego oblicza. Uwielbiam taką autentyczność wynikającą z przekonaniu, że na miejscu książkowego bohatera mógłby znaleźć się każdy z nas.
I ja spróbowałam wcielić się w jego rolę, podczas lektury odgrywając swego rodzaju detektywa amatora. Każdy sympatyk lektur z dreszczykiem dobrze wie, jaka to przyjemność próbować na własną rękę znaleźć winnego i poskładać wszystkie elementy układanki. To wspaniałe uczucie stać się częścią śledztwa. Szukać motywów, śladów, powiązań.
Akcja „Wicierza” nie jest przesadnie zawiła czy skomplikowana. Nie znaczy to jednak, że w książce niewiele się dzieje. Już pierwsze strony powieści sugerują, że autor przygotował dla nas coś interesującego. W kolejnych rozdziałach rzeczywiście pojawia się kilka niespodzianek. Podążając za podkomisarzem Lwem sprawdzamy informacje, rozmawiamy ze świadkami, obserwujemy i kombinujemy. Wypadek czy morderstwo? Siła przyrody czy ludzkie instynkty?
Oprócz wątku kryminalnego znaczącą rolę w książce odgrywa życie prywatne głównego bohatera. Jest to jednak jak najbardziej zrozumiałe, skoro „Wicierz” stanowi część serii. Czy stanowi to problem? Zależy od czytelniczego podejścia, od oczekiwań i zaangażowania. Ja osobiście wolę bardziej krwawe książki, w których to mrok i niepokój grają pierwsze skrzypce, a tutaj trochę mi tego zabrakło. Ostatecznie nie mam jednak dużego żalu do autora.
Szczególnie, że powieść naprawdę dobrze się czyta. Niewymuszony sposób opowiadania, przyjazny czytelnikowi styl, lekkość w przelewaniu myśli na papier, umiejętne oddanie uczuć bohaterów. Mam wrażenie, że taka narracja może zrekompensować każde potknięcie czy niedociągnięcie.
„Wicierz” to historia dobrze przemyślana i dobrze napisana. W wolnym czasie prawdopodobnie sięgnę po wcześniejsze części cyklu kryminalnego z podkomisarzem Lwem.
„Wszyscy o mnie zapomnicie, ale ja o was nigdy”
„Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew...”. Z reguły z wakacji przywozimy miłe wspomnienia. Po powrocie znad morza wciąż przez jakiś czas kołysze nas do snu szum fal, czujemy na skórze morską bryzę i słyszymy krzyk mew. Tymczasem jedna z rodzin wakacji nad Bałtykiem nie będzie dobrze wspominać. Podczas spaceru po plaży oprócz muszelek znaleźli zwłoki kobiety...
Podkomisarz Robert Lew zostaje oddelegowany do Słupska, by wspomógł w śledztwie miejscową policję. Zwłoki znalezione na plaży okazały się za życia być matką jednego z warszawskich radnych. Syn nie wierzy, że utonęła lub popełniła samobójstwo i postawił na nogi stołeczną policję. W trakcie rozmów, które Lew prowadził wraz z miejscową policjantką Jowitą ze słupskiej policji, trafił na niepokojące ślady i frapujące informacje, który budzą w nim podejrzenie, że faktycznie matka radnego nie utonęła, ale było też i może będzie więcej ofiar. Spokojna miejscowość Wicierz zamienia się w pole walki pomiędzy śledczymi a tajemniczym mordercą. A czas ucieka...
Od razu przyznam się do tego, że nie czytałam poprzednich części z podkomisarzem Robertem Lwem. Jednak zupełnie nie przeszkadzało mi to w odbiorze lektury. Liczne nawiązania, wspomnienia i dialogi podpowiadały i dawały wyobrażenie, co się wcześniej wydarzyło w życiu prywatnym policjanta. Podobało mi się w lekturze to, że nie była krwawa, dosadna, wulgarna, nie epatowała przemocą. Polubiłam głównego bohatera, policjanta z krwi i kości starającego się pozbierać po traumatycznych rodzinnych wydarzeniach i tym samym borykającym się z bagażem przykrych doświadczeń, co odbijało się niekorzystnie na jego relacjach z synem. W pracy podkomisarz to istny pies tropiący z bardzo dobrym instynktem. Bystry, cierpliwy, koleżeński i na dodatek bez nałogów. Można wykreować takiego bohatera? M.M. Perr udowadnia, że można!
Wisienką na torcie było samo zakończenie: proste i logiczne. Owszem uważnie czytając, samemu można było wydedukować co i jak, ale finał historii nie był przekombinowany, naciągany i pisany na siłę, byleby tylko zaskoczyć czytelnika, co niestety zdarza się niektórym autorom i nie wychodzi to wcale na dobre opisywanej historii.
Jeśli szukacie przyjemnego, ale wciągającego kryminału z intrygującą zagadką, niejednoznacznymi postaciami, z bogatym tłem obyczajowym i rodzinnym, którego akcja dzieje się na kempingu w małej miejscowości podczas wakacyjnych upałów to Wicierz będzie idealną lekturą umilającą wieczory i odrywającą od rzeczywistości.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Prozami.
Jest to pierwsza książka autorki, po którą sięgnęłam, ale z pewnościąq nie ostatnia! ?
Historia opowiada o prowadzonej przez podkomisarza Roberta Lwa sprawie, która początkowo wydaje się prosta - ot utonięcie. Jednak im bardziej sprawdzane są tropy, tym więcej wskazuję na seryjnego mordercę. Nic nie jest jasne, a dodatkowo wszelkie ślady na ciałach ofiar są niszczone przez wode i zwierzęta. ?Kolejne porwanie i nadzieja na ocalenie ofiary...
Dodatkowo Lew zabiera ze sobą syna, mając nadzieję na wspólnie spędzony czas nad morzem. Ale jak to w życiu nic nie jest takie łatwe, ciezko jest spełnić oczekiwania innych i pogodzić pracę z rodzicielstwem...
Bardzo mile zaskoczyła mnie ta książka, nie ma tutaj przesadnie pokazanej brutalności, wszystko jest napisane zrozumiale, fajnym językiem. ? Podobało mi się również pokazanie jego relacji z synem, jakie problemy ma ojciec samotnie wychowujący dziecko???
Ciekawiła mnie od pierwszych do ostatnich stron!? Pióro autorki bardzo przypadło mi do gustu, nie ma zbędnych opisów, a wszystko jest ze smakiem ?
Konieczne musze przeczytac poprzednie tomy, ponieważ jestem bardzo ciekawa wcześniejszych spraw podkomisarza Lwa?
Grupa maturzystów gubi szlak w czasie zamieci śnieżnej w Bieszczadach. Szukając schronienia w stojącej na uboczu chacie, dokonują makabrycznego...
Zu, wielka krakowska artystka, trafia w ciężkim stanie do szpitala. Nikt nie wie, co robiła wcześniej i dlaczego ma rany na dłoniach. Do szpitala przyjeżdża...