Ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którym wystarczy odpowiedź na pytanie, kto zabił, oraz na tych, którzy chcą wiedzieć, dlaczego. Kiedy w podwarszawskim sierocińcu zostają zamordowane trzy zakonnice, Policji Państwowej niemal natychmiast udaje się schwytać mordercę. Nie jest to jednak zwykły człowiek, a jego dziwny wygląd i tajemnicze pochodzenie stanowią zagadkę nie do rozwiązania.
Dla wychowanego w cieniu praskich kamienic Romana Burego stopień przodownika w Policji Państwowej wydaje się szczytem możliwości. Jednak jego doświadczenie wojskowe, ciężka ręka oraz talent do wydobywania z ludzi informacji sprawiają, że zostaje wciągnięty do śledztwa, które odmieni jego życie już na zawsze.
Poznaj brutalne oblicze ulic Warszawy okresu międzywojennego. Zanurz się w pełnej tajemnic historii, w której prawda jest ważniejsza niż prawo. Uważaj jednak, ponieważ, by do niej dotrzeć, należy rozwikłać tajemnicę szaleństwa Złego Samarytanina.
Zapraszamy do przeczytania książki Jarosława Dobrowolskiego Zły Samarytanin.
Są takie kryminały, które udowadniają, że ten gatunek jest wielką sztuką i wspaniałą ucztą literacką, taką z deserem. Jarosław Dobrowolski, dotychczas autor fantastyki i horrorów, stworzył książkę, którą pamięta się długo po zakończeniu lektury. „Zły Samarytanin" wbija w fotel – pisze nasza redaktorka, Danuta Awolusi, w recenzji tej książki.
W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Zły Samarytanin. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Zakłady się skończyły, kibice wrócili pod ring, by stłoczyć się tak bardzo, że niemal przelewali się przez liny. Tymczasem Piętka ustawił zawodników naprzeciwko siebie, aby przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Nie dopuszczał ich do siebie, tylko pozwalał, aby wrzawa zebranych, która osiągała właśnie niewyobrażalne apogeum, gotowała im krew w żyłach. Wtedy dopiero dał znak do rozpoczęcia walki.
Zamiast rzucić się na siebie, mężczyźni obchodzili się niczym dwa szykujące się do starcia barany. Samson uniósł pięści w klasycznej gardzie bokserskiej, spiął barki, a brodę przytulił do klatki piersiowej. Tymczasem jadowicie uśmiechnięty Cygan miał nonszalancko opuszczone ręce, które dyndały swobodnie, jakby wcale nie miał zamiaru ich nawet podnosić.
Pierwszy ruch wykonał Samson. Wystrzelił do przodu, wyprowadzając błyskawiczny lewy prosty, którego nie powstydziłby się zawodnik Legii Warszawa. Cygan odskoczył w ostatniej chwili, jedynie o włos unikając pięści przeciwnika. Widać było, że zaskoczyła go szybkość szczupłego Żyda, lecz i on potrafił się ruszać. Zmarszczył nos, a nawet przezornie podniósł ręce do niewprawnej gardy ulicznika. Łokcie trzymał niedorzecznie szeroko, a pięści na wysokości skroni, zupełnie jak byle obwieś spod budki z piwem.
Roman poczuł, jak łechce go czuły dotyk nadziei. Postawa Cygana jasno wskazywała, że jest najzwyklejszym łachudrą, a nie bokserem. Jego garda odsłaniała żebra i wątrobę, nie wspominając już o szczęce czy nosie. Wprawny pięściarz kogoś takiego rozkładał kilkoma prostymi wyprowadzonymi z półdystansu.
Szybki atak Samsona po raz kolejny minął cel o włos. Mężczyzna zrobił wypad z lewym prostym, a przewidując kierunek uniku Cygana, kontynuował klasycznym lewym i następującym po nim prawym. Roman widział jego pracę biodrami, skręty na stopach i trudne do uchwycenia ruchy barków, którymi niemal nie zdradzał elementów wyprowadzanej kombinacji. Cygan zaś, schodząc w bok, uniknął pierwszego ciosu, a dwa kolejne jakimś cudem zdołał przyjąć na gardę.
Wyglądało to, jakby Samson miał przewagę techniczną wspartą niebagatelną szybkością. Zasięg zaś zdecydowanie przemawiał na jego korzyść. Choć nawet jeden cios nie doszedł jeszcze celu, Roman liczył już w myślach wygraną. Wtedy też nastąpiła rzecz niebywała. Zachęcony pozorną pasywnością przeciwnika Samson rzucił się do przodu, chcąc upolować jego szczękę. Ugiął kolana i zręcznie zamarkował lewy prosty na korpus tylko po to, by odbić się z ugiętych nóg i doskoczyć z wysokim lewym, za którym natychmiast leciał prawy sierp…
Cygan przeniósł ciężar ciała na lewą nogę, skręcił się w biodrach i odbił sierp Samsona. Będąc już w bliskim dystansie, złapał przeciwnika za barki i z potwornym impetem uderzył czubkiem głowy w wielki nos żydowskiego boksera.
Tłum ucichł z wrażenia.
Książkę Zły Samarytanin kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,