Nie lubię zgrywać bohatera. "W płomieniach"

Data: 2021-04-21 08:00:01 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Pełny zmysłowości i nieszablonowego humoru debiut o płomiennym uczuciu. Trzyma w napięciu do ostatniej strony.

Kiedy Rafał wyciąga drobną kobietę z pożaru, nie wie jeszcze, że jego cały świat runie w posadach. Dla niej złamie wszystkie swoje zasady. Dla niej zaryzykuje własne życie. Czy to wystarczy Marcie, gdy pozna prawdę o mężczyźnie, który wcale nie jest bohaterem? Jak potoczą się losy dwóch osób różniących się od siebie niczym woda i ogień? Czy płomień namiętności wystarczy, by uchronić rodzące się uczucie?

Obrazek w treści Nie lubię zgrywać bohatera. "W płomieniach"  [jpg]

W płomieniach to pierwsza część cyklu Cztery żywioły, które łączy jedno – gorące, namiętne uczucie wystawione na próbę. Bohaterowie powieści będą musieli walczyć z demonami przeszłości, by wygrać w najważniejszym starciu swego życia, a stawką będzie miłość. Do lektury debiutanckiej powieści Magdaleny Szponar zaprasza Wydawnictwo Szósty Zmysł. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy i drugi rozdział powieści oraz rozdział trzeci, tymczasem dziś prezentujemy Wam czwarty rozdział książki: 

Rafał

kilka dni później

Minęło już kilka dni od mojej wizyty w szpitalu. Nie mogę się zebrać, aby jechać tam ponownie. Chyba nie chcę poznać prawdy. Tymczasem czeka mnie kolejna służba. Na szczęście wczoraj dość szybko skończyłem mój romans z Johnnym Walkerem, więc jestem w miarę dyspozycyjny. Jednak na wszelki wypadek do pracy pojechałem taksówką. To się, kurwa, nazywa odpowiedzialność. Ojciec byłby ze mnie dumny. Ale nie żyje, więc nie będzie.

– Dzień dobry! – Wchodząc do remizy, usłyszałem powitalne skomlenie Młodego. Już czułem, że to będzie piękny dzień.

– Spierdalaj – odpowiedziałem.

Młody zatrzymał się nagle, o mało nie przewracając się przy tym przez własne nogi. Pięknie. Od dziś muszę niańczyć jakiegoś głupka z castingu do straży. Jest u nas taka niepisana umowa, że aspirant z podziału dostaje pod opiekę świeżaka. Młody parę tygodni temu skończył kurs i myśli, że będzie bohaterem.

To się, kurwa, zdziwi.

– Młody… – zawołałem.

– Mam na imię…

– Gówno mnie to obchodzi. Póki co jesteś „Młody”. Widzisz tamtego mana?

– Widzę.

– Ma lśnić. Przed śniadaniem – rozkazałem i, nie powiem, czułem się z tym zajebiście dobrze.

Odchodząc, spojrzałem na jego rozdziawioną gębę i młodziutką twarz, wyrażającą szok… i wkurwienie. Dobrze, bardzo dobrze. Nic mnie nie cieszy bardziej niż temperowanie niepokornych charakterów.

– Michalski! – usłyszałem głos komendanta. – Mogę cię prosić?

– Jasne, szefie – odpowiedziałem i jak za każdym razem, gdy mnie wołał, zastanawiałem się, dlaczego zawsze zwraca się do mnie po nazwisku. Za cholerę nie kumam tego całego pieprzonego psychologicznego zachowywania dystansu w pracy. Kiedy Andrzej pije u mnie wódkę, jakimś cudem staję się „Rafałem”. 

– Co jest? – zapytałem, zastanawiając się, czy Młody zdążył się poskarżyć.

– Nic takiego. Chodzi o tę dziewczynę z ostatniego pożaru na Chełmońskiej.

Momentalnie stężałem. Nie pojechałem do szpitala, żeby nie wiedzieć, co z nią. I chyba, sądząc po minie szefa, nie usłyszę niczego dobrego.

– Obudziła się. Niewiele pamięta. Jej lekarz prosił, żebym wysłał do niej strażaka, który ją ratował. Ciągle o ciebie pyta.

Milczałem. Bo i co, do jasnej cholery, miałbym powiedzieć?

– Rozumiem, że pojedziesz tam zaraz po służbie. Nie wiem, o co chodzi dokładniej. Była tam policja, u nas zresztą też. Coś im nie pasuje z tamtym pożarem, a dziewczyna chyba nie umie im pomóc.

– Jasne, szefie.

Wyszedłem na korytarz i byłem tak roztrzęsiony, że zignorowałem Hankę, sekretarkę szefa, która coś do mnie mówiła.

Skierowałem się w stronę koszar, a stamtąd prosto na dach naszej remizy. Nikt oprócz mnie tam nie zagląda. No, przynajmniej do niedawna. Wcześniej byli jeszcze Krystian i Olek. Ale o tym nie mam siły myśleć. Usiadłem na murku i zastanawiałem się, co dalej zrobić. Nie lubię zgrywać bohatera, nie kręci mnie ten cały splendor, łzy wzruszenia ludzi, których udało się uratować. Wolę o sobie nie słuchać. To, że ktoś zawdzięcza mi życie, nie oznacza jeszcze, że jestem dobrym człowiekiem. Bo, uwierzcie mi, nie jestem.

Książkę W płomieniach kupić można w księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Cztery żywioły. W płomieniach
Magdalena Szponar1
Okładka książki - Cztery żywioły. W płomieniach

Pełny zmysłowości i nieszablonowego humoru debiut o płomiennym uczuciu. Trzyma w napięciu do ostatniej strony. Kiedy Rafał wyciąga drobną kobietę z pożaru...

dodaj do biblioteczki
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje