Daria młoda dziewczyna, która całe życie poświęca na zemstę. Jej celem jest pogoń za mordercami matki. Dociera do Bytomia, gdzie na imprezie poznaje Dawida. Chłopak czuje się zagubiony, przez wszystkich odrzucany i niekochany. Gdy w jego życiu pojawia się Daria, czuje, że jego życie nareszcie nabiera sensu.
Czy Daria złamie serce Dawidowi? Ile chłopak jest w stanie poświęcić dla miłości?
Królewska rozgrywka to historia miłosna, w której nie zabraknie uczucia, poświęcenia i pragnień. Tym razem to kobieta łamie męskie serca, a mężczyzna stara się walczyć z demonami swojej wybranki. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Dlaczemu. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki:
Prolog
Chciałeś żyć pełnią życia, być do końca artystą
W przenośni i dosłownie ponad normę ci wyszło
I nie mierzyłeś nisko, chciałeś sięgać obłoków
Nade wszystko zawsze chciałeś dobrze dla kroków
Zawsze do upadłego, tak od słowa do czynu
Ale kto jak nie my zawsze ponad maksimum…
Bezczel – „Żyć aż do bólu”
24 marca 2018
MORDERSTWO CZY SAMOBÓJSTWO? TAJEMNICZA ŚMIERĆ ŚLĄSKIEGO RAPERA
Jak donosi Wojewódzka Komenda Policji w Katowicach, sprawa tajemniczej śmierci śląskiego rapera nadal jest w toku. Miesiąc po skazaniu większości dilerów narkotykowych śląskiego półświatka mężczyzna został znaleziony martwy na starej, opuszczonej budowie. Policja bada sprawę, jednak do czasu sekcji zwłok nie można jednoznacznie stwierdzić, że było to samobójstwo. Z relacji osób z najbliższego otoczenia rapera wynika, iż mężczyzna nie przejawiał zachowań autodestrukcyjnych, nie chorował na depresję, nie był również uzależniony od żadnych używek. Przy jego ciele znaleziono kradzioną broń. Czyżby zadarł z niewłaściwymi ludźmi?
Urodzony w Bytomiu, od szesnastego roku życia działający w kulturze hiphopowej. Osoby znające rapera nie mogą uwierzyć w jego śmierć: „To jest niemożliwe. Jeszcze niedawno umawialiśmy się na nagrywki, nie wierzę, by ot tak postanowił odebrać sobie życie. To twardy chłopak, wychowany na blokach, nieważne, w jakie problemy wpadł, nigdy się nie poddawał. Ktoś musiał mu pomóc, innej opcji nie widzę”.
„Był naprawdę dobrym kolegą, czy do kielicha, czy do pomocy, zawsze można było na niego liczyć. Przeżył w swoim życiu już tak wiele, nie poddałby się tak łatwo. Rest in peace”.
„Sprzedał i się zabił? Każdy, tylko nie on. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą, każdy, kto go znał, o tym wie. Niech mu ziemia lekką będzie”.
Jak więc było naprawdę? Zabił się czy został zamordowany?
Na to pytanie odpowiedź chcą znać zapewne nie tylko bliscy zmarłego, ale również jego fani. Na ostateczną odpowiedź trzeba jednak poczekać do momentu skończenia śledztwa.
Redaktor naczelny Gazety Śląskiej, Piotr Kowal.
1
Dzień się zaczyna i nagle lawina niezałatwionych spraw ryje mi formę
Dzień się zaczyna, to i ja zaczynam rozmyślać nad jego końcem
A jak jestem w dole, to biorę se worek, choć to nie pomaga w ogóle
Na krótką chwilę pomaga zapomnieć, że w ogóle istnieje problem…
Opał – „Bullet time”
Dawid
– To było genialne, stary! Normalnie rozwaliłeś scenę! – odezwał się Marcin, gdy już wszyscy rozsiedliśmy się na kanapach w jego mieszkaniu.
Razem z nami był jeszcze Sebastian, Łukasz ze swoją dziewczyną Amandą i Kamil. Godzinę temu zakończył się mój koncert w popularnym w Bytomiu klubie. Było dużo osób, zagrałem kawałki, które ludzie uwielbiają. Na szczęście są to też utwory, które ja sam bardzo lubię, a to dlatego, że są najbardziej mroczne.
After zdecydowaliśmy się zrobić u Marcina, w dwupokojowym mieszkaniu w bloku. Pierwszy toast wznieśliśmy po wejściu do mieszkania, zaraz potem Kamil puścił muzykę i od tamtej pory nie szczędzimy sobie alkoholu, co już zaczyna być widoczne po towarzystwie. Lukas z Amą powoli przekraczają granicę, ich ręce coraz częściej błądzą po zakazanych terenach i jeszcze chwila, a będziemy mieli prywatny pokaz porno. Sebie włączył się czarny humor, a Kamil przeistoczył się w didżeja i zmienia piosenki szybciej niż dziewczyny, żadnej nie pozwalając dotrwać do końca. Podobno ma do nas dołączyć jeszcze jakaś koleżanka Marcina, ale na razie księżniczki nie widać, a mnie to cieszy. Nie lubię, gdy na imprezach pojawiają się jakieś laski, poza naszymi oczywiście, bo zwykle są zbyt namolne i za bardzo zależy im na trafieniu do naszych łóżek. No bo wiecie, która dupa nie chciałaby zostać wyruchana przez rapera? Przecież większość z nich marzy o bad boyu i to właśnie w nas go szuka. Jakby fakt, że nagrywasz rap, od razy był jednoznaczny z byciem kryminalistą. Choć w sumie, jeśli na to spojrzeć trzeźwo, to, o ironio, najlepsze rapy powstają na blokach i w zakładach karnych. Jeśli nie wychowałeś się w patologii, to o czym ty chcesz rapować? O studiach i furze od tatusia? Tak więc każda laska ślini się na nasz widok, jakby ktoś jej proponował wielkie lody waniliowe polane czekoladą, a dzieje się tak tylko dlatego, że robimy hip-hop. Skłamałbym, mówiąc, że nie korzystam z tych przywilejów, ale co innego, gdy sam sobie taką wybieram w tłumie, a co innego, gdy zostanie zaproszona przez jednego z nas i już myśli, że jest kimś. To jest naprawdę meczące, do tego dochodzi słuchanie, jak to ona kocha naszą muzykę, cytowanie naszych tekstów i pytanie, czy podpiszę się jej na cycku. Ileż można!?
Dlatego nie ucieszyłem się, gdy Marcin wspomniał, że ktoś do nas dołączy. Jestem zmordowany po koncercie i jedyne, czego w tej chwili chcę, to zalać się wódą, doprawić dobrym skunem i zawinąć do domu. No ale co zrobić, przecież nie odmówię kumplom. Siedzę więc rozwalony na sofie i myślę nad swoim pojebanym życiem, w którym porażka goni porażkę. Właściwie nie ma w nim nic, na czym mogłoby mi zależeć, no poza muzyką. Smutne, prawda?
– Atmosfera była dziś zajebista! Uwielbiam takie koncerty, na których tłum zlewa się z muzą, a ja mogę płynąć – odpowiadam i sięgam do kieszeni spodni po woreczek strunowy z towarem i bletki. Uśmiecham się sam do siebie i robię miejsce na stole, by skręcić blanta. Prawdziwa miłość…
– Taaa, popłynąć, tylko uważaj, żebyś się kiedyś w tym tłumie nie utopił – rzuca Seba.
– Co masz na myśli? – Patrzę na niego ostro.
– Nic konkretnego – ucina temat, a ja mam wrażenie, że coś ukrywa. Nie drążę, będzie chciał, to sam powie.
– Dejw, a widziałeś te małolaty? Przecież wystarczyłoby jedno twoje słowo, a oddałyby ci się w kiblu, takie były napalone śmieje się Kamil, na co krzywię się nieznacznie. A nie mówiłem?
– Trzeba było skorzystać, może teraz by cię tak jaja nie bolały i byś tak nie skakał jak ratlerek – rzucam i wybucham śmiechem, gdy widzę jego minę.
– Pojebało? Przecież to ledwo butelkę z mlekiem odstawiło, jeszcze mi prokuratora brakuje! – Wygląda tak, jakby właśnie sobie przypomniał coś przerażającego, przez co śmieję się jeszcze głośniej, bo to naprawdę zabawne.
– A ja bym tam zaliczył, taka to musi być gładka i ciasna. Potem można udawać, że się jej nie zna, kto ci udowodni, jak użyjesz gumy? – odpowiada mu rozmarzony Seba.
Oglądam się na niego, chociaż jego odpowiedź specjalnie mnie nie dziwi, zawsze kręciły go nastolatki, nie zmieniło się to, nawet gdy sam skończył osiemnaście lat. Nie pochwalam tego, ale też nie reaguję, dopóki te swoje pragnienia trzyma w spodniach. Pofantazjować w końcu może każdy.
– Lukas, miej litość, idźcie do pokoju – upominam kumpla, naprawdę nie mam dziś ochoty na takie zabawy, a ich zaczyna ponosić. Nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje. Czuję się zmęczony i wszystko mnie drażni. Muza mnie męczy, fani mnie męczą, męczy mnie dosłownie wszystko. Jedyne, co mnie nie męczy, to zioło. Tylko gdy czuję w płucach ten słodki dym, potrafię wyluzować. Nie jestem uzależniony, mogę przetrwać bez tego długo. Nie palę codziennie, nie jestem też po tym niebezpieczny, jak to straszą dzieci w szkole. Po prostu się odprężam, gdy życie za bardzo na mnie napiera. Wtedy mogę wziąć oddech, przez chwilę mogę być kimś bez problemów, zrytej bani i chujowej przeszłości.
Kumple zaczynają rozmowę o jakimś nowym projekcie. Nasza napalona para znika w drugim pokoju, a ja kończę skręcać blanta. Opadam plecami na oparcie sofy, podpalam końcówkę jointa, wciągam powietrze do płuc i zamykam powieki. Słodka rozkosz rozpływa się po moim ciele, czuję, jak wraz z THC do mojego organizmu wpływa luz, jak moje ciało ogarnia spokój, a każdy demon siedzący w mojej głowie chowa się gdzieś w kącie. Mrok zostaje zastąpiony gęstą mgłą spokoju i luzu. O tak, tego było mi trzeba! Na moje usta wypływa leniwy uśmiech, czuję się szczęśliwy. Zaciągam się ponownie i zatrzymuję dym w płucach na dłużej. Szybko brakuje mi tchu, ale wiem, że dzięki temu poczuję ulgę. Słyszę, jak Marcin wstaje, pewnie idzie do kibla. Nie mam jednak jeszcze ochoty na powrót, chcę wyrwać życiu kilka sekund dla siebie. Tych kilka sekund skradzionego szczęścia….
Czy kiedyś byłem prawdziwie szczęśliwy? Nie wiem. Dzieciństwo w domu dziecka nie należało do najlepszych, potem na ulicy nie było lepiej, nie ma co się oszukiwać. Kiedyś, parę lat temu, myślałem, że złapałem życie za rogi i ukradłem takie szczęśliwe chwile, które zostaną ze mną na zawsze. Jakże się wtedy myliłem… Żałuję każdej z tamtych chwil, poza jedną, która notabene również została mi odebrana. Od tamtej pory jestem jeszcze bardziej wściekły na świat, w mojej duszy już na stałe zagościł mrok, a pustka w sercu zajęła całą jego powierzchnię. I nawet nie próbuję już z tym walczyć ani tego zmieniać. Los nie każdemu rozdaje szczęśliwe karty, mnie najwidoczniej dostała się bardzo chujowa talia.
Ponownie się zaciągam, moje ciało już totalnie odpuściło sobie walkę, a alkohol wraz z ziołem postanowiły zapewnić mi wieczór życia. Dla większości ludzi takie zachowanie byłoby pewnie karygodne, dla mnie to jedyny moment, w którym opuszczam gardę. Bo tylko wtedy mam tak naprawdę na wszystko wyjebane… I cieszyłbym się tym uczuciem jeszcze przez jakiś czas, gdyby nie fakt, że ktoś bezczelnie wszedł buciorami w moje myśli…
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Królewska rozgrywka. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych: