Jared Stray stworzył Simona Corta. "Tajemnica Jareda Straya"

Data: 2021-07-15 10:16:47 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Dyplomowany dziennikarz i niespełniony pisarz, Leon Kornas, otrzymuje książkę, która pochłania go bez reszty. Postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o jej autorze – Jaredzie Strayu, Amerykaninie, którego całe życie otaczał nimb tajemnicy.

Szczątkowe informacje, które udaje mu się odnaleźć, wskazują na niewielkie Wilowice na Roztoczu. Tutaj, w Dworze Horoweckich, Leon Kornas i właścicielka dworu, atrakcyjna pani doktor Barbara Horowecka, zagłębiają się w historię jej przodków i odkrywają fakty, które niczym zadra tkwiły w świadomości okolicznych mieszkańców. Rodzinne tajemnice budzą demony przeszłości…

Podążając za opowieścią, Czytelnik przeniesie się do lat 20. XX wieku. Doświadczy traumy wojny, prześladowań i zwyczajnej ludzkiej zawiści. Świat realny zetrze się ze światem magii, a konsekwencje tego starcia zdominują wybory i decyzje bohaterów.

Obrazek w treści Jared Stray stworzył Simona Corta. "Tajemnica Jareda Straya" [jpg]

Do lektury powieści Tajemnica Jareda Straya Adama Szabata zaprasza Wydawnictwo Lira. Ostatnio na naszych łamach można było przeczytać pierwszy fragment książki, tymczasem już teraz zachęcamy do lektury kolejnej jego części:

Pierwszy raz z twórczością Jareda Straya zetknąłem się pewnego zimowego popołudnia, kiedy złożony gorączką i obłożony stertą papierowych chusteczek leżałem w łóżku, w swoim mieszkaniu nad warzywniakiem. 

Książkę przyniosła mi Marta — moja niezastąpiona przyjaciółka i jednocześnie wspólniczka w interesie. Powieść była oczywiście tylko dodatkiem do „jedynego-w-swoim-rodzaju-rosołu-Marty”, który rzeczywiście był wyjątkowo dobry — a ja obiecałem sumiennie ogłosić to całemu światu. 

Po tym, jak przełknąłem ostatnią łyżkę gorącego wywaru, Marta odebrała ode mnie talerz i podała książkę. 

— Babka w bibliotece mówiła, że to całkiem niezłe. Weź się za czytanie, zamiast leżeć i popadać w rozpacz, bo nie dane ci dzisiaj było razem ze mną liczyć marchewek! 

— Gniazdo... — przeczytałem tytuł i zerknąłem na Martę. — Czy to przypadkiem nie jest poradnik o tym, jak założyć rodzinę? 

Uśmiechnęła się szeroko. 

— Ty jesteś beznadziejnym przypadkiem! A ja nie mam w sobie aż tyle złośliwości, żeby chcieć zmarnować życie jakiejś dziewczynie, podsuwając ciebie jako kandydata na męża! 

Zarzuciła swój nieodłączny różowy plecak na ramię, mrugnęła do mnie i skierowała się w stronę drzwi. 

— Lecę uszczęśliwić jakąś babcię świeżutką, chrupiącą sałatą. À propos... kończą się zapasy w sklepie, więc postaraj się nie przeginać z tym leniuchowaniem. 

— W razie czego przemaluj pietruszki i sprzedawaj jako marchewki! — rzuciłem za nią i dodałem nieco zachrypniętego rechotu. 

Marta — trzydziestoletnia blondynka, szczęśliwa żona o rok starszego Pawła, pracownika banku i matka sześcioletniego, szczerbatego Karola o pucołowatej, okraszonej piegami buzi. Osoba nieprzyzwoicie wręcz optymistycznie nastawiona do życia, autorka bloga o zdrowym odżywianiu i moja wielka, platoniczna miłość. Poznaliśmy się jeszcze w podstawówce. Po studiach na powrót oboje wylądowaliśmy w naszym rodzinnym mieście: ona z wysokim brunetem w marynarce Vistuli, ja — sam, poobijany psychicznie po związku z pewną panią, której imienia postanowiłem nigdy więcej nie wymawiać. 

Cóż można robić w dwudziestotysięcznym mieście z dyplomem z dziennikarstwa? Okazuje się, że to wprost idealne wykształcenie do prowadzenia własnej działalności gospodarczej w branży warzywno-owocowej. Zwłaszcza kiedy za wspólnika bierze się bezrobotną absolwentkę wydziału malarstwa Akademii Sztuk Pięknych — Martę właśnie. Poczytuję sobie za wielki akt samodyscypliny i rozwagi to, że do tej pory moja wspólniczka nie zorientowała się jeszcze, jak bardzo byłem w niej zakochany. 

Przekartkowałem pobieżnie książkę i rzuciłem okiem na dość lakoniczną notkę o autorze: Jared Stray — ur. 1913 (prawdopodobnie w Polsce), zm. 17 maja 1986 roku w swoim domu w Rockdale, w stanie Wisconsin. Autor takich bestsellerów, jak: Gniazdo, Z mroku i Ogrodnik. Za tę ostatnią powieść zdobył Nagrodę Pulitzera w 1985 roku. Postać bardzo tajemnicza. Nie udzielał wywiadów, stronił od spotkań z czytelnikami. 

Wieczorem byłem już w połowie Gniazda i gdyby nie mój dopominający się o jedzenie żołądek, nie oderwałbym się od lektury nawet na chwilę. W miarę, jak zostawiałem za sobą kolejne wersy napisane przez Straya, miałem wrażenie, że oto dotykam czegoś głębszego, czego szukałem od dłuższego czasu, że zgłębiam filozofię życiową człowieka znacznie bardziej doświadczonego niż ja, któremu przyświecała w życiu jakaś większa idea, i najwyraźniej chciał się nią podzielić z czytelnikami. 

Notka biograficzna wyraźnie świadczyła o tym, że nie miał zamiaru nikomu narzucać swoich przemyśleń, a może nawet nie do końca był przekonany o słuszności swoich tez. Jego filozofia wydawała się prosta — życie jest swoistą równoważnią. Po jednej stronie znajdują się wszystkie te rzeczy, które zdaniem pisarza odpowiadają za sukces człowieka: szczęście, miłość, przyjaźń, lojalność, sumienność w pracy, zaufanie, poczucie własnej wartości — stanowią pewnego rodzaju biegun dodatni. Zaś po drugiej stronie umiejscawia to, co może blokować dążenie do sukcesu: pokorę, tęsknotę, empatię, wszelkie sentymenty — czyli biegun ujemny. Sukcesem człowieka, jego szczęściem życiowym, jest według Straya utrzymanie równowagi między biegunami. Jeśli przechylimy się za daleko w stronę „plus”, wcale nie będzie to oznaczać spełnienia. Miłość, która jest przesadą, w każdym wypadku będzie miała znamiona napastliwości czy osaczenia drugiej osoby. Podobnie z przyjaźnią — przestaje nią być, kiedy przyjaciel zmienia się w natręta. Lojalność stanie się wazeliniarstwem, sumienność w pracy — pracoholizmem, zaufanie — łatwowiernością, a poczucie własnej wartości — nadęte i przesadne — zrobi z człowieka narcyza. Jeszcze większe niebezpieczeństwo czyha na tych, którzy za bardzo zbliżą się do bieguna ujemnego. Pokora, tęsknota, empatia — to pierwiastki człowieka słabego. Jak nazwać kogoś, kto pomnoży te cechy w sobie? 

Prędzej wariatem, desperatem, łatwowiernym nieudacznikiem niż człowiekiem szczęśliwym! 

Dla Straya oczywiste było, że życiowy sukces, prawdziwe szczęście, jest sumą tych wszystkich rzeczy, ale tylko w sytuacji ich zrównoważenia. Zbyt duży nacisk na „plus” sprawi, że druga szala uniesie się za wysoko, stanie się niedostępna, nieosiągalna bez jakichś radykalnych ruchów. A czym jest miłość bez empatii? Bez tęsknoty? Czym sumienność bez pokory? Nieszczęście dopada człowieka tylko wtedy, kiedy czegoś mu brak lub kiedy czegoś ma za dużo! 

Bohater powieści zachwycił mnie umiejętnością radzenia sobie z przeciwnościami losu. Można powiedzieć, że Simon Cort był człowiekiem zaradnym. Umiał przenikliwie analizować sytuację, stać go było na głęboką refleksję o swoim życiu. Dzięki temu w krótkim czasie po przybyciu do Rzeczywistości Simon staje się znanym i ogólnie szanowanym prawnikiem. Bryluje w towarzystwie i robi to z taką lekkością, jakby urodził się w tym środowisku. Z czasem zyskuje oddanych przyjaciół, żeni się z piękną kobietą, zostaje ojcem. Ba! Nawet kupuje luksusowy samochód i dom przypominający pałac. I nagle, z dnia na dzień, ten sam Simon Cort przekracza bezpieczną granicę Gniazda. Jego równoważnia błyskawicznie przechyla się w stronę „plus”. Postanawia osiągnąć jeszcze więcej — marzy o karierze politycznej. W pewnym momencie zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli zechce osiągnąć swój cel, będzie musiał to uczynić kosztem chociażby szczęścia własnej rodziny. Mimo wszystko wybiera tę drogę i wtedy jego świat się wali. W życiu bohatera Gniazda rozpętuje się burza, która obfituje w wiele nieszczęść. Żona odchodzi od niego i zabiera syna. Jego asystentka, obdarzona jedynie niewinnym uśmiechem, pozywa go o gwałt. Wszyscy wspólnicy i dotychczasowi przyjaciele w obawie przed tak zwanym ochlapaniem odwracają się od niego. Na domiar złego Cort niefortunnie przebija serce złodziejaszkowi, próbując się przed nim bronić parasolką z metalowym końcem. Zostaje skazany za zabójstwo — jego wyrok to dwadzieścia lat ciężkiego więzienia. 

Myślałem, że Stray pozwoli swojemu bohaterowi zgnić w surowej kamiennej celi, na twardej i zimnej pryczy, za przykrycie mając tylko cienki niczym folia pled. On jednak, w tych właśnie okolicznościach nakazał Simonowi się pozbierać. Zmusił go do refleksji, ratując mu w ten sposób życie. 

Jared Stray stworzył Simona Corta — człowieka, który przechodzi równoważnię z jednej strony na drugą. Cort to imigrant z Fantazji do Rzeczywistości. Czułem, że te symbolicznie nazwane państwa to dwie ojczyzny Straya, a duża część życia Simona Corta, to tak naprawdę losy Jareda Straya. Gniazdo to środek równoważni! To miejsce, do którego dążył Cort, i być może również Stray.

Książkę Tajemnica Jareda Straya kupić można w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Tajemnica Jareda Straya
Adam Szabat0
Okładka książki - Tajemnica Jareda Straya

Dyplomowany dziennikarz i niespełniony pisarz, Leon Kornas, otrzymuje książkę, która pochłania go bez reszty. Postanawia dowiedzieć się czegoś więcej...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Autor
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje