Symbolizm w słowach. Fragment „Księgi ludzi"

Data: 2019-12-04 09:45:58 | Ten artykuł przeczytasz w 15 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Lubimy myśleć o sobie jako o istotach wyjątkowych – ale czy naprawdę coś różni nas od zwierząt? Przecież nasza biologia jest taka sama.

W oryginalnej i intrygującej podróży po świecie ziemskiego życia Adam Rutherford – brytyjski genetyk, autor książek popularyzujących naukę, bada rozmaite cechy, które uznawano niegdyś za wyłącznie ludzkie, wykazując, że wcale takimi nie są. Nie jesteśmy jedynym gatunkiem, który się porozumiewa, wytwarza narzędzia, korzysta z ognia albo uprawia seks wyłącznie dla przyjemności, i do tego niekoniecznie seks heteroseksualny. Więcej na ten temat przeczytacie w naszym tekście Co łączy ludzi i zwierzęta? To nasza kultura jest tym, czym przewyższamy wszystko, co można obserwować w przyrodzie.

Księga ludzi to opowieść o tym, jak staliśmy się istotami, którymi dziś jesteśmy. Najnowsze odkrycia naukowe nadają książce charakter pasjonującego kompendium cech jednoznacznie potwierdzających, że nasze miejsce jest w świecie zwierząt, lecz ukazujących również, jak wyjątkowymi ich przedstawicielami jesteśmy.

Adam Rutherford w swojej „Księdze ludzi" zabiera czytelnika w niezwykle ciekawą podróż tropami ewolucji i odkrywa w niej wiele ludzkich, ale też zwierzęcych osobliwości.

- recenzja „Księgi ludzi"

Do lektury zaprasza Wydawnictwo Prószyński i S-ka. Dziś w naszym serwisie prezentujemy premierowy fragment publikacji:

Wszystkie słowa i znaczenia, które przechowujesz w mózgu, oraz wszystkie te, których się jeszcze nauczysz, nie widnieją po prostu zapisane w przeglądowej tabeli, gdzie są udostępnione na wypadek, gdyby okazały się potrzebne. Pojmujesz słowa. Jeśli skierujesz wzrok na czyjś nos, rozpoznajesz, że przyglądasz się nosowi, ponieważ na podstawie doświadczenia wiesz, jak wyglądają nosy. Kiedy odczytujesz słowo „nos”, nie patrzysz na ten fragment anatomii. Mimo to wiesz również, o czym piszę. Oprócz tego mógłbym tu dodać inne słowa przymiotniki mające wzmocnić przekaz tego, co mam na myśli. Jeśli pomyślisz o wielgachnym, czerwonym nosie, połączysz trzy niezależne pojęcia – wielkość, barwę i rodzaj obiektu – i scalisz je ze sobą nie tylko w symboliczny opis wyimaginowanego przedmiotu, lecz także w abstrakcyjny obiekt niemający rzeczywistych podstaw, lecz mimo to wyobrażalny. Plastyczność symbolizmu to skomplikowana i zmyślna rzecz.

Językoznawcy na ogół uważają, że zawarty w słowach symbolizm z wyjątkiem wyrazów onomatopeicznych jest wynikiem arbitralnego wyboru. „Bzyczenie” rzeczywiście brzmi podobnie do znaczenia tego słowa, ale już wyrazy: deux, zwei, ni, tše pedi, rua, núnpa oraz tsvey wszystkie oznaczają liczebnik porządkowy większy od jednego i mniejszy od trzech, choć w istocie tych słów nie tkwi żaden powód, dla którego każde z nich znaczy to samo.

Weźmy kaszalota, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu powołanego do życia nad powierzchnią planety Magrathea w powieści „Autostopem przez galaktykę". Zaskoczony swoim stworzeniem, spadając, toczy wesołe rozważania o pochodzeniu słów:

„Rany! Hej! A cóż to nagle tak szybko zbliża się w moim kierunku? Tak bardzo szybko. Takie ogromne, takie kanciaste i takie spękane. Wymaga odpowiedniej, oddającej ogrom i masywność nazwy… jak… ły… ały… kały… skały! To jest to! Świetna nazwa – skały.

Czy będą dla mnie miłe?"

Słowo i jego znaczenie

Biedny stary kaszalot. Używał paradoksalnie przesadnego słownictwa przy porównywaniu wyrazów, gdy próbował wykoncypować de novo odpowiednią nazwę dla rozciągającego się pod nim, śmiercionośnego dlań lądu. Można by wywnioskować, że w istocie słowa „skały” tkwi jakaś nieodłączna cecha odnosząca się do ich fizycznych właściwości .

Wyniki badania z 2016 roku sugerują istnienie w źródłosłowie pewnych wyrazów najsubtelniejszych aluzji do przyrodzonych cech rzeczy, do których się odnoszą, a to zjawisko ma mieć zasięg uniwersalny. Językoznawcy analizowali setkę słów zakwalifikowanych do podstawowego zbioru słownictwa 62 procent języków świata. Słowa te obejmowały zaimki, elementarne czasowniki odnoszące się do ruchu oraz rzeczowniki określające części ciała i obiekty przyrodnicze, takie jak „ty” i „my”, „pływać” i „chodzić”, „nos” i „krew”, „góra” i „chmura”. Analiza miała charakter probabilistyczny, co oznacza, że autorzy obliczali metodami statystycznymi prawdopodobieństwo, iż brzmienie słów w niespokrewnionych językach wykazuje podobieństwo częściej, niżby to mogło być dziełem przypadku. Angielskie słowo, którego używamy do opisywania wrażenia powstającego przy odbiorze zmysłem wzroku energii elektromagnetycznej o zakresie długości fali od 620 do 750 nanometrów, brzmi red („czerwone”). W innych językach europejskich o zasięgach zbliżonych do siebie w czasie i przestrzeni słowa oznaczające czerwień również zawierają wiodącą głoskę „r”: rouge, rosso, røt. Głoska „r” występuje jednak jako kluczowy element określeń czerwieni z prawdopodobieństwem większym niż przypadkowe także w językach niepowiązanych z indoeuropejskimi * . Słowo zaś opisujące wystającą część ciała z dwiema dziurkami, znajdującą się na środku twarzy i służącą głównie do wykrywania zapachów, w językach na całym świecie prawdopodobnie będzie miało głoskę „n” albo nosowe brzmienie.

To nie musi oznaczać, że słowa o podobnym brzmieniu mają wspólne korzenie, ale może wskazywać, iż neurologiczna konstrukcja umożliwiająca mowę identyfikuje bardzo podstawową, ukrytą gramatykę, która każe pewnym słowom ciążyć w kierunku określonych dźwięków. Nasze mózgi mogą delikatnie kierować nas ku pewnym brzmieniom przypominającym w jakiś sposób rzeczy, które opisują.

Chociaż już o tym wiemy, wykrycie tego efektu wymagało dogłębnej analizy danych, ponieważ jest on subtelny w przypadku języków niespokrewnionych. Symbolizm w słowach generalnie nie jest nieodłączną cechą. Używane na całym świecie określenia oznaczające nos mogą przejawiać tendencję do nosowego brzmienia, ale wyrazy: nez, Nase, hana, nko, ihu, pȟasú oraz noz nie są nosem, tylko go opisują w myśl przyjętego uzgodnienia.

Tak więc każdy język musi się opierać na zdolności przypisywania jakiejś rzeczy czemuś innemu. Znając dziesiątki tysięcy wyrazów, możesz je porządkować i budować z nich zdania zgodnie z wyuczoną składnią, żeby przekazywały swoje znaczenie, a robisz to za każdym razem, kiedy mówisz, unikając przy tym totalnego galimatiasu. Czy to nie świadczy o bystrości? Wyszukałem słowo „galimatias” tylko po to, by posłużyć się mało znanym, nietypowym bądź archaicznym wyrazem, lecz nawet jeśli go nie znasz, możesz z kontekstu zdania dokładnie domyślić się jego znaczenia.

Co to jest słowo?

Słowo to symboliczna jednostka znaczeniowa, określająca jakąś rzecz lub czynność, albo emocję. Kiedy jednak papuga naśladuje głos, nie sądzimy, że przypisuje symboliczne znaczenie wypowiadanym słowom. Po prostu je imituje. Komunikujemy się również niewerbalnie, poprzez symboliczne gesty, w tym sensie, że sam gest nie musi naśladować czynności, która po nim następuje. Niektóre nasze gesty demonstrują wymaganą czynność, jak typowy, powtarzany, przywołujący ruch palca lub ręki, oznaczający „podejdź tutaj”. Z innymi zaś sprawa wyraźnie ma się inaczej, bo ich znaczenie to kwestia uzgodniona kulturowo. Uniesiona ręka z dłonią zwróconą na zewnątrz w wielu kulturach oznacza albo „stop”, albo „witaj”. Ten gest wykonuje wizerunek nagiego mężczyzny na złoto-aluminiowych plakietkach, umieszczonych na pokładzie sond kosmicznych Pioneer 10 i 11 na wypadek, gdyby – mknąc poprzez Drogę Mleczną – napotkały przedstawicieli kosmitów. Zawsze uważałem to za nieco dziwaczne, jako że ten ruch ręką dla obdarzonego rękami kosmity mógłby znaczyć „chciałbym cię spoliczkować” lub nawet „proszę, zapłodnij mnie siłą, po czym zdziesiątkuj mój gatunek”, nie znałby on bowiem konwencji tak arbitralnej, że i dla wielu ludzi może oznaczać coś zgoła przeciwnego.

Czy szympansy mówią?

Te obawy potwierdza poznana niewerbalna symbolika gestów u szympansów zwyczajnych i karłowatych. Chwycenie się za górną część ramienia w przypadku szympansa karłowatego może znaczyć „wejdź na mnie”, a u zwyczajnego – „przerwij to, co robisz”, zwłaszcza pod adresem młodego osobnika. Zamaszysty gest podrapania się po górnej części przedramienia dla szympansa karłowatego może znaczyć „rozpocznij pielęgnację”, a dla zwyczajnego – „ruszaj ze mną w drogę”. Uniesione ramię u szympansa karłowatego znaczy „zamierzam wspiąć się na ciebie”, a u zwyczajnego – „sięgnij po tę rzecz”.

U bonobo typowym zjawiskiem jest fakt, że rozliczne gesty oznaczają „przystąp do kopulacji” lub „rozpocznij ocieractwo genitalne”, a najoczywistszy z nich polega na ujęciu się pod boki i zaprezentowaniu genitaliów, co wydaje się po prostu oznaczać pytanie „zainteresowany?”. Miejmy nadzieję, że kosmici, którzy znajdą sondy kosmiczne Pioneer, nie dorównują szympansom karłowatym jurnością. Szympansy zwyczajne nie mają aż takiej obsesji na punkcie krocza, ale choć w porównaniu z bonobo wychodzą na cnotliwe, to machanie gałęzią lub dotknięcie barku u obu gatunków rodzaju Pan wydaje się oznaczać „zabierzmy się do rzeczy”. Możemy śmiało przypuścić, że te gesty są symboliczne i wyuczone, nie tylko dlatego, iż niekoniecznie przypominają żądaną czynność (choć zaprezentowanie genitaliów ma dość oczywiste znaczenie), lecz ponieważ u obu odmiennych gatunków znaczenie gestów jest różne.

„Mowa" piesków  preriowych i świerszczy

Wiemy również, że inne ssaki są zdolne do wyuczonego symbolizmu sygnałów głosowych. Pieski preriowe (nieświszczuki) oraz werwety wydają okrzyki alarmowe, specyficzne dla danego drapieżnika, i postępują zgodnie z nimi. U małp niskie chrząknięcie ostrzega przed szybującym nad nimi orłem, a w odpowiedzi zwierzęta spoglądają w górę i kryją się pod drzewami; donośne sapanie towarzyszy dostrzeżeniu lamparta, a małpy kierują się w stronę najcieńszych konarów drzew, mogących utrzymać ich ciężar, lecz nie ciężar drapieżnika; pisk w wysokiej tonacji ostrzega przed wężem, a prawidłowa reakcja polega na powstaniu na tylne łapy i zbadaniu powierzchni gruntu.

Symbolizm sygnałów akustycznych nie ogranicza się jednak do naczelnych. Cykanie to odgłos energicznego pocierania o siebie dwóch części ciała, który w nocy wydają świerszcze oraz tysiące innych owadów, obwieszczających swoją dostępność seksualną. Nie oznacza on tylko „jestem tutaj, gotów na to”, gdyż wiele odgłosów różni się tonem i oprócz wezwania do seksu ma na celu znakowanie terytorium i alarmowanie. A skoro już jesteśmy przy owadach, to słynny taniec wywijany pszczół miodnych jest niczym innym, jak tylko symbolicznym gestem, choć niesłyszalnym, lecz przekazującym informacje o odległości i kierunku, dotyczących miejsca, w którym znajduje się woda lub nektar.

Fakt, że zwierzęta się porozumiewają, wcale nie zaskakuje. Nasze dotychczasowe badania nad komunikowaniem się zwierząt wykazały już, że zdolność zwierząt innych niż ludzie do przekazywania informacji drogą wyraźnych komunikatów lub symbolicznych gestów to zjawisko szeroko rozpowszechnione i częste.

„Słownik" zwierząt

Wszystkie dostępne dowody sugerują również, że ta komunikacja w niczym nie przypomina naszej, przynajmniej pod względem liczby jednostek znaczeniowych w ich słowniku. Jak już pisałem na kartach tej książki, warto zauważyć, że niemal cała przyroda umyka naszej uwadze i powinniśmy wykazać trochę pokory wobec rzeczy, których jeszcze nie odkryliśmy. Od połowy lat osiemdziesiątych XX wieku wiemy o infradźwiękowych odgłosach wydawanych przez słonie, które porozumiewają się w ten sposób z innymi słoniami z użyciem dźwięku o częstotliwości poniżej naszego zakresu słyszalności, co ma tę zaletę, że przebywa on wielokilometrową odległość z niewielkimi zniekształceniami. Zaczynamy mieć niezłe pojęcie o sposobie przekształcania przez delfiny i niektóre wieloryby drgań powietrza w szum rozchodzący się w wodzie; u tych dwóch przedstawicieli waleni mechanizm może przypominać działanie naszej krtani, ale w przypadku innych wielorybów, takich jak fiszbinowce, naprawdę go nie znamy.

Wiele hodowanych w niewoli wielkich małp opanowało zbiór arbitralnych, symbolicznych gestów w wyniku instrukcji udzielanych przez opiekujących się nimi naukowców. Niektóre sławy z rzędu naczelnych, takie jak samiec bonobo Kanzi, urodzony w 1980 roku na Uniwersytecie Stanu Georgia, albo gorylica Koko, urodzona w 1971 roku w ogrodzie zoologicznym w San Francisco (umarła w czerwcu 2018 roku), zdołały opanować setki znaków składających się na podstawowy język. To, czy po prostu uczyły się ich na pamięć, czy w pewnym stopniu rozumiały same znaki, jest sprawą dyskusyjną. Pies szaleje na dźwięk słowa „spacer” lub „park” nie dlatego, że wie, czym jest owa miła, zielona przestrzeń, lecz po prostu w wyniku powtarzającego się skojarzenia tego słowa z radosnym wypadem. Mieliśmy z żoną zwyczaj posługiwania się francuskim słowem glace, żeby nie uprzedzić naszych dzieci o możliwej gratce w postaci lodów. Jednakże, podobnie jak psy, nasze nieznające francuskiego dzieci wkrótce się zorientowały, że gdy w parku wypowiadamy w zdaniu słowo glace, często pojawiają się później lody.

Wspomniane hodowane w niewoli małpy miały w słowniku nader pokaźną liczbę znaków, liczoną w setkach, co odpowiada mniej więcej poziomowi trzylatka. Jednakże małpy inne niż ludzie nie mają wyczucia gramatyki ani nie potrafią stworzyć zdania, a typowy trzylatek z łatwością układa zdanie złożone z czterech słów: „Ja naprawdę chcę cukierka”. Żadna z wielkich małp nie nadaje swoim komunikatom struktury ani czasu gramatycznego. To, co łatwo przychodzi dzieciom, jest zgoła czymś innym. Geny, mózgi, budowa anatomiczna i środowisko tworzą tło, na którym dzieci uczą się skomplikowanych, abstrakcyjnych, arbitralnych i symbolicznych słów, gramatyki, składni i języka, a robiąc to, nie muszą się nawet starać.

Symbolizm komunikatów słownych, a przynajmniej głosowych, podobnie jak symbolizm gestów, nie ogranicza się do ludzi. Jak w przypadku innych opisanych w tej książce przykładów, musimy zachować ostrożność przy formułowaniu wniosków, że podobne zachowania u zwierząt i u nas świadczą o wspólnym pochodzeniu ewolucyjnym. Właściwości genu FOXP2 u nas i u innych posługujących się głosem zwierząt pokazują wyraźny ewolucyjny precedens, dotyczący genetyki, neuronauki i anatomicznej mechaniki wydawania dźwięków ustami, występujący od ptaków przez małpy i delfiny aż po ludzi (choć nie dzielimy go z owadami, które wydają odgłosy za pomocą odnóży i innych części ciała). Nadawanie owym symbolom – odgłosom i gestom – znaczenia wydaje się szczególną cechą pewnych gatunków, ale pod względem zakresu i zaawansowania tego zjawiska wyprzedzamy inne o całe lata świetlne.

Musimy mówić, opisywać, streszczać, przewidywać i wymieniać się informacjami o myślach naszych oraz innych osób. Może w naturalnym środowisku życia, z dala od naszych wścibskich umysłów, komunikaty goryli stają się bardziej złożone pod wpływem mechanizmu, którego jeszcze nie poznaliśmy. Ich sposób komunikowania się w toku ewolucji dopasował się do tego, co robią goryle, i nie wyznacza ewolucyjnych ani neurologicznych szablonów umożliwiających zrozumienie mechanizmów naszych działań. Teraz bowiem język stanowi wyłącznie naszą cechę.

Wyłącznie naszą, choć neandertalczycy prawdopodobnie i pod tym względem byli podobni do nas. Przypuszczalnie odkryjemy, że również denisowiańczycy mogli mówić, jeśli tylko kiedykolwiek odkryjemy nieco więcej ich doczesnych szczątków.

W naszym serwisie możecie już przeczytać kolejny fragment Księgi ludzi. Publikację kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Księga ludzi. Opowieść o tym, jak staliśmy się nami
Adam Rutherford0
Okładka książki - Księga ludzi. Opowieść o tym, jak staliśmy się nami

Lubimy myśleć o sobie jako o istotach wyjątkowych - ale czy naprawdę coś różni nas od zwierząt? Przecież nasza biologia jest taka sama. W oryginalnej...

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje