Jeśli jesteście miłośnikami powieści Joanny Chmielewskiej lub gatunku cozy crime fiction, któremu czasami w języku polskim przypisuje się określenie „komedia kryminalna", zapewne znacie już Agatę Brok, przebojową trzydziestolatkę, która pewnego dnia odkryła w sobie talent i zamiłowanie do rozwiązywania zagadek kryminalnych. Agata jest bohaterką cyklu książek Iwony Wilmowskiej Prywatne śledztwo Agaty Brok. Otwierającą serię powieść Nikt nie słucha starych ludzi nasza recenzentka w swoim tekście określiła jako bardzo wciągającą, przemyślaną i intrygującą powieść obyczajowo-kryminalną. Właśnie ukazała się najnowsza odsłona cyklu – Strata, w której w życiu głównej bohaterki zachodzą niemałe zmiany. Można ją czytać jako kontynuację bardzo udanego cyklu, można też z powodzeniem traktować jako niezależną powieść – zapraszamy więc do przeczytania fragmentów książki:
Halina Skowron wyszła spod prysznica i stanęła przed lustrem. Chwyciła wiszący obok umywalki ręcznik i starła ze szkła parę. Nachyliła się i uważnie się sobie przyjrzała.
Wdowa. A więc tak właśnie wygląda wdowa. Bolek nie żył, a ona została wdową. Im dłużej wpatrywała się w swoje odbicie, tym bardziej zaczynała w to wierzyć. Rzeczywiście, tak może wyglądać wdowa. Jej twarz była blada i pomarszczona, z głębokimi bruzdami wyżłobionymi przez smutek. Źle pofarbowane, cienkie, matowe włosy niczym macki wychudzonej ośmiornicy smętnie zwisały do ramion. Z dawnej burzy loków w zasadzie nic już nie zostało. Trudy życia, kiepskie odżywianie i brak pieniędzy na kosmetyki sprawiły, że wyglądała przynajmniej o dziesięć lat starzej niż jej rówieśniczki. Gdy liczy się każdy grosz, a ty stajesz przed wyborem, czy odłożyć na dobry krem czy kupić kaszkę dla dziecka, to decyzja jest oczywista. Kupujesz tę kaszkę i, co więcej, nigdy nie żałujesz, że dokonałaś takiego wyboru. Halina też nie żałowała. A jednak gdy spotykała koleżanki ze szkoły, zwykle miała ochotę zapaść się pod ziemię. Wiedziała, co myślą, gdy na nią patrzą – że się zaniedbała, zmarnowała, że im jej szkoda. Widziała to w ich oczach aż nazbyt wyraźnie.
Nie chciała współczucia. Całe życie musiała radzić sobie sama. Rodzice nie pomagali przy dzieciach, mąż był raczej ciężarem niż wsparciem. Życie zahartowało ją jak mało kogo. I była pewna, że teraz też sobie poradzi. Ba! Zapewne będzie jej nawet lepiej. Nie zamierzała nikomu tego mówić, ale tak właśnie myślała. Liczyła na to, że po śmierci Bolka będzie jej po prostu lżej. Nie będzie musiała już łożyć na jego nałóg. Dzieci będą spokojniejsze.
Sebastian nie będzie tęsknił za ojcem. Wiedziała, że syn na pewno go nie szanuje, pewnie też nie kocha. Jest jeszcze Anetka. Ją ta śmierć dotknie chyba najmocniej, ale – jak to dziecko – trochę popłacze, a z czasem zapomni. I będzie się dalej chowała bez ojca pijaka. Koniec końców, zmiana na lepsze.
Halina spojrzała na zegarek. Dziesiąta. Dzieci były w szkole. Sebastian sam jakiś czas temu zaoferował, że będzie odprowadzał Anetkę, żeby matka mogła trochę dłużej pospać. Kochany chłopak. Zamknięty w sobie, ale kochany. Niedługo będzie musiała po nich pojechać. Najpierw odbierze Sebka, potem razem pojadą po Anetkę. Będzie musiała im powiedzieć, co się stało. I dobrze ukrywać swoje uczucia. Ani jej dzieci, ani nikt inny nie powinien się dowiedzieć, że dla niej wieść o śmierci Bolka nie jest wcale taka zła. Trzeba będzie trzymać fason, okazać żal po śmierci męża. Tak właśnie należało zrobić. I Halina na pewno świetnie sobie z tym poradzi. Skoro przez większość życia udawała przed ludźmi, że wszystko jest w porządku, choć wcale w porządku nie było, to z oszustwem w drugą stronę też na pewno jej się uda.
Gdy tylko policjanci wyszli, poczuła, że natychmiast musi wejść pod prysznic. Potrzeba oblania ciała gorącą wodą i wyszorowania go szorstką gąbką była zaskakująca i dojmująca. Teraz, gdy miała to już za sobą, rzeczywiście czuła się lepiej. Jak nowo narodzona. Jakby zdarła z siebie skorupę, którą obrastała przez ostatnie kilkanaście lat. Skorupę smutku, beznadziei, żalu nad własnym życiem.