Sprawa katyńska, walka wywiadów i epicka opowieść o Polsce. „Kurier z Teheranu" Wojciecha Dutki

Data: 2020-03-17 09:51:52 | Ten artykuł przeczytasz w 16 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Kurier z Teheranu – najnowsza powieść autora Kuriera z Toledo! Sprawa katyńska, walka wywiadów i epicka opowieść o Polsce podczas II wojny światowej...

Obrazek w treści Sprawa katyńska, walka wywiadów i epicka opowieść o Polsce. „Kurier z Teheranu" Wojciecha Dutki [jpg]

Hrabiemu Antoniemu Mokrzyckiemu nie dane było ułożyć sobie życia u boku żony. Powołany do wojska w stopniu podporucznika otrzymuje rozkaz jako agent Dwójki: ma wywieźć i schować dokumenty agentów polskiego wywiadu w ZSRR. Jednak kampania wrześniowa komplikuje te plany. Mokrzycki staje do walki z Armią Czerwoną w drodze do rumuńskiej granicy. Ta walka poprowadzi go do obozu kozielskiego. Cudem unika Katynia. Staje się świadkiem ponurej tajemnicy, która zaważy na losie Polski podczas wojny światowej...

Jest w powieści Wojciecha Dutki wielka Historia i wielkie pożądanie, zakazana miłość, romans i zdrada, bardzo wyraziści bohaterowie, jest rewolucja i wojna domowa, są wątki szpiegowskie i sensacyjne. Miłośnicy potężnych emocji z pewnością będą usatysfakcjonowani.

- recenzja książki „Kurier z Toledo".

Do lektury powieści Kurier z Teheranu zaprasza Wydawnictwo Lira. Dziś w naszym serwisie możecie przeczytać jej premierowe fragmenty: 

PROLOG

Bejrut, Liban, 7 grudnia 1943 roku

Porucznik Antoni Mokrzycki, lat trzydzieści pięć, spieszył się na statek. Minął tydzień od spotkania wielkiej trójki: Stalina, Roosevelta i Churchilla w Teheranie, a Mokrzycki był najprawdopodobniej pierwszym Polakiem, który poznał prawdę o ich ustaleniach w sprawie polskiej. Był bliski załamania, gdy tylko się o niej dowiedział. Ale zarazem poczuł wściekłość, która nie pozwalała się poddać — niewidzialna nić wzywała go znowu do kraju nad Wisłą. Może i kraj spływał krwią, przesiąkał biedą i zacofaniem, ale to był jego kraj.

W Teheranie Mokrzycki przebywał oficjalnie jako hiszpański dziennikarz bliski generałowi Franco. Jako jeden z niewielu przedwojennych pracowników Dwójki, polskiego kontrwywiadu wojskowego, ostał się w strukturze polskiego wywiadu, zachowując przedwojenne kontakty, w tym te z Hiszpanii z czasów wojny domowej. Jednak druga wojna światowa go nie oszczędziła — stracił wszystkich. Mokrzycki nie umiał już nikogo kochać, nauczył się za to nienawidzić. Przy czym zawsze uważał, że Polska miała dwóch wrogów: Niemcy i Związek Radziecki. I ten drugi był gorszy od Niemców, bo oni zabijali tylko ciało, a Sowieci i ciało, i duszę.

Mokrzycki poznał, czym jest NKWD, jeszcze w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Zajrzał wtedy w paszczę potwora, kiedy wyciągał przyjaciela z łap bezpieki. Wiedział, że NKWD nie zna litości dla nikogo, kto mówi „NIE” Związkowi Radzieckiemu i Stalinowi. Nie miał więc złudzeń, że sprawa katyńska jest dla Sowietów kompromitująca, a dla Brytyjczyków szalenie niewygodna. Walcząc o prawdę, popełnił wiele zła. Nauczył się zabijać, aby samemu nie zostać zabitym.

Wojna zabrała mu wszystko. Wojna wszystko zniszczyła. Ta wojna zdawała się nie mieć końca.

CZĘŚĆ PIERWSZA

Sierpień—październik 1939

Rozdział I

Przebudzenie

Majątek Mokrzyckiego pod Lublinem, 11 sierpnia 1939 roku

Antoni Mokrzycki ocknął się w swoim pokoju nad ranem po częściowo tylko przespanej nocy. Od przyjazdu do Polski wiosną 1939 roku nocami w snach wracał wciąż do Hiszpanii. Tamte dni i noce w Sewilli latem 1936 roku, kiedy kochał naprawdę i był kochany, miały się już nigdy nie powtórzyć. Nie chodziło jedynie o to, że jego Hefajstion nie żył, ale już nigdy nie miała się powtórzyć ta atmosfera przesycona upałem, zapachem kwitnącej lawendy i lepkiej miłości. Tęsknił za Teo, a jego tęsknota przybierała formę fizycznego bólu. Czasami zabity kochanek przychodził doń w nocy. Mokrzycki chciał go we śnie dotknąć i wtedy zawsze powtarzała się ta sama scena:

— Musisz się obudzić.

— Nie chcę się budzić. Chcę zostać z tobą.

— Przykro mi, ale to niemożliwe…

I Teo rozpływał się w powietrzu. Po obudzeniu Mokrzycki żałował, że to był tylko wytwór jego umysłu pogrążonego w rozpaczy. Cierpiał, ale zwlekał się z łóżka, narzucał na siebie szlafrok i starał się prowadzić codzienne życie. Nie dzielili z żoną sypialni, ale fikcja ich małżeństwa cały czas trwała. W lipcu tego roku Monika Mokrzycka-Skirmunt urodziła synka, którego ojcem nie był Antoni, tylko jej kochanek, kuzyn Leszek Piotrowski. Dziecku nadano imię Jaś, po dziadku Antoniego, który zginął w powstaniu styczniowym. W ten sposób Antoni uznawał dziecko za swoje, a żona była mu wdzięczna. Oboje się przecież nawzajem zdradzili, oboje się zranili i oboje potrafili przejść nad tym do porządku dziennego. Monika miała oczywiście Antoniemu za złe romans z hiszpańskim wagabundą, ale któregoś burzowego wieczora Mokrzycki po prostu rozpłakał się na jej kolanach. To wtedy Monika pojęła, jak bardzo mąż cierpi. Po urodzeniu dziecka przestała nienawidzić tego nieznanego z imienia Hiszpana, który tyle znaczył dla jej męża. Nie mówili więcej o tym, co ich podzieliło. Postanowili zacząć od nowa.

Mokrzycki próbował znaleźć pocieszenie w filozofii. W Lublinie zamówił w naukowej księgarni Gebethnera i Wolffa dwie ważne książki filozoficzne. Pierwsza, którą kupił owego lata, była w języku niemieckim, którym władał swobodnie. Bycie i czas Martina Heideggera było z pewnością lekturą poważną i dla nowego adepta filozofii fundamentalną, ale za autorem ciągnęła się nazistowska aura, więc Mokrzycki schował ją głęboko za pazuchę, wychodząc z lubelskiego antykwariatu.

Drugą książką był Traktat logiczno-filozoficzny Ludwiga Wittgensteina, wydany nie tak dawno, bo w 1929 roku. Jednak lektura tego tekstu wymagała ogromnego skupienia. Filozofia w ogóle wymaga czasu, uwagi i precyzji słowa. Dzięki tej książce Mokrzycki zrozumiał, że słowa mają znaczenie. Czy kochając Teo, użył wszystkich koniecznych słów? Czy powiedział Hiszpanowi, że stał się jego drugim oddechem, życiem na jawie, jego wypełnieniem, cierpieniem i radością? Mokrzycki nie był tego pewny, ale wiedział, że druga taka miłość już nigdy się w jego życiu nie powtórzy.

Bo prawdziwa miłość nigdy się nie powtarza, nie można jej kupić, zamówić u demiurga dziejów, wymarzyć i posiąść. Ona się przytrafia. Przychodzi i tylko od nas zależy, czy ją przyjmiemy, czy podepczemy. „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć” — napisał Wittgenstein. Monika i Antoni postanowili objąć milczeniem to wszystko, co ich oddaliło od siebie. Ze względu na żonę i pragnienie ułożenia relacji z nią Mokrzycki postanowił nigdy więcej nie wspominać o zabitym Hiszpanie. Teo miał odtąd istnieć już tylko w pamięci hrabiego.

*

Nazajutrz, 12 sierpnia pod majątkiem Mokrzyckiego zjawił się samochód z Warszawy — citroën avant, ulubione auto sfer rządowych. Wysiadł z niego młody porucznik Wojska Polskiego w polowym mundurze. Kierowca, nie gasząc silnika, czekał w aucie. Oficer zażądał od służby, żeby natychmiast zaprowadziła go do hrabiego Mokrzyckiego. Służąca zaanonsowała przybysza państwu kończącym śniadanie.

Antoni zauważył, że młody oficer jest zdenerwowany, a to nie wróżyło niczego dobrego.

— Chorąży Jakub Kaliński, przyjeżdżam ze sztabu generalnego z rozkazem dla pana hrabiego! — Podoficer przepisowo stuknął obcasami.

Monika przypatrywała się temu z zaniepokojeniem. Z takim samym niepokojem Mokrzycki popatrzył na przesyłkę w szczelnie zalakowanej kopercie.

— Dla mnie?

— Nie inaczej! — Młody człowiek podał Mokrzyckiemu kopertę z pieczątką Drugiego Oddziału Sztabu Generalnego, czyli Dwójki. Kontrwywiad wojskowy przypomniał sobie o hrabim.

Mokrzycki wiedział, co jest w środku — powołanie do wojska i jednocześnie rozkaz wywiadowczy ścisłego przeznaczenia. Tylko do jego własnych oczu. Nie może go przeczytać przy Monice. Wskazał dłonią letnią werandę, dokąd natychmiast przeszedł z oficerem. Złamał pieczęć, otworzył kopertę i wyjął z niej złożoną na dwie kartkę. Wzrok mu spochmurniał.

— Wykonam rozkaz. Kiedy mam się stawić w Warszawie?

— Natychmiast.

— Rozumiem. Chcę powiedzieć żonie, że muszę wyjechać.

— Oczywiście.

Monika przyjęła to ze spokojem. Wiedziała, że znów dzieje się coś niedobrego. Podobnie silne uczucie niepokoju miała wtedy, kiedy żegnała Antoniego na dworcu kolejowym w Warszawie przed jego wyjazdem do Hiszpanii.

— Nie martw się o mnie — powiedziała, skrywając strach. — Wypełnij swój obowiązek.

Mokrzycki popatrzył na Monikę z wdzięcznością, po raz pierwszy od dawna. Źle ją oceniał. I teraz żałował, że nie powiedzieli sobie tylu rzeczy. Powinien był być z nią szczery, gdy oboje trwali w dziwacznym i pełnym konwenansów narzeczeństwie. Powinien był powiedzieć o swoich namiętnościach. Jednak teraz nie było już możliwości, żeby zawrócić czas z powrotem. Podszedł do żony i przytulił ją. Miał nadzieję, że ten wyjazd jest tylko na chwilę, że wróci z Warszawy i być może dane im będzie zaleczyć rany. Mokrzycki wiedział, że oboje się bardzo skrzywdzili. Oboje potrzebowali wybaczenia, ale na to trzeba było czasu.

Poszedł do siebie, by się przebrać. Było bardzo ciepło, więc wybrał spodnie i marynarkę z szarego bielskiego płótna i niebieską koszulę. Do tego ciemnogranatowy krawat w żółte prążki. Monika kupiła mu go kiedyś, ale dotąd go nie zakładał. Nie lubił krawatów od żony. Pożegnał się jeszcze z małym Jasiem i poszedł z oficerem do samochodu.

Mokrzycki, przeczytawszy jeszcze raz rozkaz w aucie, wiedział, że sytuacja zmierza w stronę najgorszą z możliwych. Wojna wydawała się nieuchronna, choć jeszcze wielu ludzi łudziło się, że pogłoski o niemieckiej koncentracji na granicy pozostaną w sferze plotek. Gdzieś na dnie serca on także miał nadzieję, że może interwencja wielkich mocarstw zmieni układ sił, a Hitler nie zaatakuje. Wszak po polskiej stronie znalazły się Francja z trzymilionową armią i Wielka Brytania z najpotężniejszą flotą wojenną w Europie. Polska prasa codzienna starała się utrzymywać wrażenie, że Hitler nie ośmieli się zaatakować. Mokrzycki czytał już wiele razy slogan: „Silni — zwarci — gotowi”, ale ta propaganda nie robiła na nim wrażenia. Był raczej przybity faktem, że polskie wojsko, szósta armia w Europie pod względem wielkości, zostało stworzone do walki z innym wrogiem niż niemiecki Wehrmacht, czyli z Armią Czerwoną. O tym, jak walczą Niemcy, Mokrzycki miał okazję przekonać się dobitnie w Hiszpanii. Mimo tlących się resztek nadziei nie wierzył w rządową propagandę mówiącą, że Anglia i Francja zrobią cokolwiek dla Polski. Dla Hiszpanii nic nie zrobiły. Dlaczego wobec Polski miałyby postąpić inaczej?

*

Pod wieczór tego samego dnia Mokrzycki spotkał się w centrali Drugiego Zarządu Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w Warszawie z jego szefem, pułkownikiem Józefem Smoleńskim. Oficer ten, w randze pułkownika dyplomowanego, w lutym 1939 roku zastąpił na tym stanowisku generała Pełczyńskiego. Mokrzycki nie znał go zbyt dobrze, ale z uwagi na wojenną gorączkę, jaka udzielała się wszystkim, nie zdziwiło go, że został wezwany mimo wakacyjnej aury w sposób tak nagły.

Gabinet pułkownika był ciasny, a jego biurko niedbale zawalone papierami. Szef sprawiał wrażenie zestresowanego i przepracowanego. Mokrzycki zauważył, że pułkownik bardzo się pocił. Sierpień był tego roku upalny. Okno pozostawiono otwarte, ale do wnętrza dostawało się tylko rozgrzane, duszne powietrze.

— Pozwoliłem sobie wezwać pana na osobiste polecenie ministra Becka.

Jezu, znów Beck. Mokrzycki pomyślał, że ostatnim razem polecenie szefa naprawdę daleko go zawiodło. Był ciekawy, co teraz każą mu zrobić.

Pułkownik wskazał Mokrzyckiemu gestem, by usiadł. Sam wstał zza biurka i podszedł do hrabiego.

— Czy ukończył pan szkołę podchorążych? — zapytał znienacka pułkownik.

— Oczywiście. Jestem podchorążym rezerwy — odparł Mokrzycki.

— Został pan właśnie wcielony do sił zbrojnych. Z uwagi na pana zasługi dla naszego wywiadu w Hiszpanii prezydent Mościcki postanowił pana awansować do stopnia podporucznika. Patent oficerski i pasowanie z rąk prezydenta odbierze pan w Belwederze w Święto Wojska Polskiego.

— Kiedy? — zapytał zdumiony Mokrzycki.

— Za trzy dni.

Podporucznik to najniższy stopień oficerski w Wojsku Polskim.

— O niczym innym nie marzę — pozwolił sobie powiedzieć Mokrzycki, ledwie kryjąc ironię. — Właśnie niedawno żona urodziła dziecko. Mam syna. Na imię mu Jaś.

— Widzę, że się pan nie cieszy — westchnął pułkownik. — Ale dziś rodzina musi zejść na dalszy plan. Wezwaliśmy pana, ponieważ odegrał pan ważną rolę w pracach sekcji IIB1 . Miał pan kontakty z tym pisarzem… Hemingwayem. Pana raporty o polskich komunistach, w tym WalterzeŚwierczewskim, zrobiły na nas wrażenie. Przyznaję, że to głównie ja czytałem pana doniesienia. Ma pan u nas dobrą opinię.

— Dziękuję, panie pułkowniku.

— Otrzyma pan od nas zadanie — powiedział przełożony. — Bardzo ważne zadanie.

— Słucham.

— Jesteśmy zdania, że wojna z Niemcami jest nieunikniona. To wiedza operacyjna wywiadu. Niemcy od kwietnia na polecenie Hitlera przygotowali plan ataku na nasz kraj. Nazwali go Fall Weiss, czyli Wariant Biały. Niemcy zaatakują z kierunku Śląska, Prus Wschodnich oraz z byłego terytorium Czechosłowacji.

Mokrzycki nie chciał uwierzyć w to, co usłyszał. Wywiad polski o wszystkim wiedział, a władze nie robiły nic, aby temu zapobiec.

— Jak jest ustawiona nasza armia?

— Wzdłuż granic.

Mokrzycki zdawał sobie sprawę, że takie ustawienie nic nie da, jeśli Niemcy zastosują tę samą taktykę, co w Hiszpanii. Zmasowane uderzenie pancerne przy wsparciu artylerii i lotnictwa. Blitzkrieg. Wojna błyskawiczna.

— Co na to wódz naczelny? — Mokrzycki miał na myśli marszałka Rydza-Śmigłego.

— Nic.

— Jak to nic?

— Wódz naczelny wierzy w Anglię i Francję. Twierdzi, że one przyjdą nam z pomocą, gdy Hitler na nas napadnie.

— A pan?

Pułkownik Smoleński spojrzał wymownie na Mokrzyckiego. To było pytanie retoryczne.

— Uważam, że musimy zabezpieczyć nasze srebra rodowe, czyli dane wywiadu. Zbyt ciężko pracowaliśmy, aby nasze sukcesy miały teraz przepaść. Niemcy nie mogą trafić na spis naszych agentów w Związku Radzieckim, a zapewniam pana, że chętnie by się tego dowiedzieli. Pan ma opinię jednej z najlepiej poinformowanych w Dwójce osób na temat NKWD.

— Przecenia mnie pan pułkownik.

Mokrzycki popatrzył badawczo na przełożonego. Doświadczenia z Hiszpanii podpowiadały mu inne rozwiązanie. Należałoby zapytać, ile Sowieci wiedzieli o polskim wywiadzie, jak bardzo był on podatny na zagrożenie ze strony służb komunistycznych.

— Tym bardziej musimy uważać, żeby te dane nie wpadły w ręce Sowietów, panie pułkowniku.

Smoleński popatrzył na hrabiego ze zrozumieniem. Nikt w Polsce nie wiedział, jak w razie ataku niemieckiego zachowa się Związek Radziecki.

Obydwaj byli pracownikami wywiadu nie od dzisiaj, więc podejrzewali najgorsze. Stalin od początku lat trzydziestych prowadził przeciwko Polsce krwawą dywersję. Polacy musieli utworzyć Korpus Ochrony Pogranicza, ale były to siły zbyt słabe, aby zabezpieczyć całą wschodnią granicę.

— Ile wie o nas NKWD? — zapytał Mokrzycki.

— Dużo — odparł bez wahania pułkownik Smoleński. O wiele za dużo. Nie mamy za wiele możliwości za wschodnią granicą, ale te, które nam pozostały, są na wagę złota.

Pułkownik wstał i podszedł do kasy pancernej. Wskazał na nią dłonią.

— Tu jest wszystko. Cała nasza praca. — Pokazał kilkanaście teczek osobowych. — Pana zadaniem jest zabezpieczyć listę naszych agentów u Sowietów przed Niemcami.

Po chwili zawahania pułkownik dodał:

— I nie tylko przed nimi. Przed każdym. Tego nikt nie może już zobaczyć. Pan jest ostatnim człowiekiem, który widzi te materiały jako „tajne specjalnego znaczenia”.

— Od kiedy mam zacząć?

— Od zaraz. Proszę zapoznawać się z tymi materiałami wyłącznie tutaj. Może pan to zrobić w moim gabinecie. Nie wolno ich kopiować i nie wolno o nich mówić z nikim nieupoważnionym.

I tak Mokrzycki zasiadł do lektury. Wszedł tego dnia w posiadanie największych tajemnic polskiego wywiadu w Związku Radzieckim. Kilka nazwisk polskich agentów było naprawdę zaskakujących. Stał się jednym z niewielu ludzi mających wiedzę tajną, specjalnego znaczenia, oddanych do dyspozycji naczelnego wodza. Po lekturze tych teczek Mokrzycki uznał, że polski wywiad naprawdę miał być z czego dumny. Postanowił nauczyć się na pamięć prawdziwych danych kontaktowych kilku osób w Moskwie, tych najważniejszych. Miał wrażenie, że mogą mu się przydać już wkrótce.

W naszym serwisie możecie już przeczytać kolejny fragment książki Kurier z Teheranu. Powieść Wojciecha Dutki kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Kurier z Teheranu
Wojciech Dutka2
Okładka książki - Kurier z Teheranu

Hrabiemu Antoniemu Mokrzyckiemu nie dane było ułożyć sobie życia u boku żony. Powołany do wojska w stopniu podporucznika otrzymuje rozkaz jako agent Dwójki:...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje