W ubiegłym roku mężczyzna postanowił wypożyczyć z lokalnej biblioteki książki poruszające tematykę LGBTQ. Następnie, zamiast je przeczytać, postanowił je spalić, a sam akt zniszczenia książek przedstawił na nagraniu umieszczonym na Facebooku. Teraz trafi przed sąd.
Pod koniec ubiegłego roku pisaliśmy o tym, że mężczyzna z Orange City w USA dokonał nietypowego wybryku. W październiku 62-letni Paul Dorr, który jest przywódcą „grupy religijnej” Rescue the Perishing, postanowił wypożyczyć książki o tematyce LGBTQ z lokalnej biblioteki. Były to cztery tytuły dla dzieci i młodzieży, mówiące o akceptacji i tolerancji.
Czytaj także: Religijny fanatyk spalił książki należące do biblioteki
19 października mężczyzna wrzucił książki do beczki, którą następnie podpalił. Proces palenia książek transmitował na żywo na Facebooku. Wówczas pojawiła się mowa o tym, że mężczyzna może uniknąć konsekwencji, gdy odda te same tytuły do biblioteki. Ten zaś twierdził, że może książnicy przekazać pieniądze, ale z całą pewnością nie odkupi tych samych książek, które spalił.
Prokuratura hrabstwa Sioux postanowiła skierować sprawę do sądu. Paul Dorr domagał się jednak odwołania zarzutów, twierdząc, że do tej pory za nieoddanie książek do biblioteki na czas, nie trafiało się przed oblicze sądu, prokuratura zaś uwzięła się na niego z powodu przesłania, jakie miał jego czyn. Niestety, sąd nie przychylili się do jego prośby.
Jego [Dorra – przyp. red.] działania polegały na celowym zniszczeniu materiałów bibliotecznych, które wypożyczył. Nie ma dowodów wskazujących, że inni użytkownicy biblioteki, którzy nie zwrócili swoich materiałów bibliotecznych, chcieli je zniszczyć, czy nawet, że je zniszczyli – uzasadniała decyzję o odrzuceniu wniosku sędzia Lisa Mazurek, o czym czytamy m.in. w materiale thegazette.com.
Sędzia powiedziała również, że stan Iowa ma uzasadniony interes, by rozpocząć tę sprawę ze względu na to, że Dorr celowo zniszczył rzeczy należące do majątku stanu Iowa i hrabstwa, a nie do niego samego. Mężczyźnie za spalenie książek grozi grzywna w wysokości do 625 dolarów (ok. 2400 zł) oraz pozbawienie wolności do 30 dni. Jego proces rusza 6 sierpnia.
Czytaj także: Nicholas Sparks homofobem? Popularny pisarz przeprasza
Przypomnijmy, że w kwietniu tego roku podobna sytuacja miała miejsce w Polsce. Książki takie jak Harry Potter czy Zmierzch zostały spalone przed kościołem w Gdańsku. Wówczas mówiono nie tylko o zanieczyszczeniu środowiska, ale być może także o konsekwencjach z artykułu 196 kodeksu karnego, tj. obrazy uczuć religijnych.
Czytaj także: Palą książki! Harry Potter na stos. To naprawdę dzieje się w 2019 roku.
O akcji spalania Pottera w Polsce głośno było także poza granicami naszego kraju. W przypadku polskiego duchownego, który postanowił spalić książki, nałożony został mandat przez Straż Miejską, natomiast prokuratura 10 kwietnia umorzyła śledztwo ze względu na „brak znamion czynu zabronionego”.
Co sądzicie o paleniu książek? Czy takie zachowania powinny być bardziej piętnowane?