Szlak Srebrnych Mgieł miał być wyprawą życia dla Beaty i Witka. Los chciał jednak inaczej, a z pięknych planów pozostały zgliszcza. Jej ukochany mąż Witek, druga połowa pomarańczy, ginie w wypadku samochodowym. Zostaje ból, pustka, samotność i tęsknota za ukochanym. Co noc Beata śni, że razem z mężem przemierzają urzekający Szlak Srebrnych Mgieł.
Wreszcie kobieta podejmuje wyzwanie i wyrusza w podróż, by w rocznicę ślubu stanąć nad Kruczym Wąwozem. Czy starczy jej odwagi i determinacji, by osiągnąć cel? Czy na szlaku odnajdzie wewnętrzny spokój?
Nie szukajcie Szlaku Srebrnych Mgieł na mapach, w przewodnikach i w internecie. Nie znajdziecie go tam. Każdy z nas ma swoją własną drogę. Przemierzamy ją przez całe życie i tylko od nas zależy, czy spotkamy na niej krystalicznie czyste jeziora, polany pełne kwiatów, srebrne mgły, zachwycające wschody i zachody słońca, konstelacje gwiazd i dzikie konie.
Szlak Srebrnych Mgieł to pasjonująca opowieść o człowieku i jego wewnętrznej sile. Na podróż szlakiem Srebrnych Mgieł zaprasza autorka powieści - Joanna Tekieli. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki Szlak Srebrnych Mgieł. Dziś wraz z Wydawnictwem Szara Godzina zachęcamy do lektury kolejnej odsłony tej historii:
Sny o Szlaku Srebrnych Mgieł nawiedzały ją coraz częściej. Czekała na nie z utęsknieniem, bo dawały jej chwile szczęścia i bliskości. Traktowała je jak nagrodę za jej wierność i pamięć. Miała wrażenie, że tylko nadzieja na sen, w którym znów powędruje u boku Witka wśród pięknych kwiatów i krystalicznie czystych strumieni, dodaje jej sił do przetrwania kolejnego dnia. Poza tym wciąż czuła, jakby umarła razem z mężem. Została tylko pusta powłoka. Przed ludźmi udawała, że pogodziła się z tym, co ją spotkało, a potem wracała do domu i znów stawała się martwa. Nauczyła się zachowywać pozory normalnego życia, żeby uśpić czujność otoczenia.
– Powinnaś znów zacząć spotykać się z ludźmi – powiedział pewnego dnia teść, więc Beata od czasu do czasu zostawiała na wierzchu w mieszkaniu jakieś bilety do kina lub folder z muzeum albo nie odbierała telefonu i oddzwaniała po jakimś czasie, mówiąc, że była w teatrze.
– Chyba nie będziesz do końca życia nosić żałoby? Rok to za długo! – stwierdziła koleżanka z pracy, więc Beata znów zaczęła nosić kolorowe kostiumy.
– Strasznie jesteś blada, źle wyglądasz – martwiła się teściowa, więc kupiła podkład i róż i codziennie się malowała.
Tylko nocami, kiedy łaskawy los zsyłał jej kolorowe sny o Szlaku Srebrnych Mgieł, ożywała, śmiała się i oddychała pełną piersią.
Dwunastą rocznicę ślubu z Witkiem Beata spędziła na cmentarzu, siedząc przy grobie i wpatrując się w czarny granit.
– Tak bardzo bym chciała leżeć tutaj obok ciebie – szepnęła. – Nie mam już siły, kochany…
Tego wieczoru znów poczuła pokusę, żeby skończyć z życiem, ale zabrakło jej odwagi. Nie potrafiła sama się okaleczyć, a bała się, że tabletki nie zadziałają dostatecznie szybko, że ktoś coś zauważy, wezwie pogotowie i przywrócą ją do życia. Wiedziała, że wtedy teściowie zrobią wszystko, żeby zapobiec kolejnej próbie. Już teraz patrzyli na nią z niepokojem i coraz częściej wspominali o terapii.
Zamkną mnie w jakimś psychiatryku i ubezwłasnowolnią…
Położyła się do łóżka, tuląc do siebie poduszkę Witka. Nocą ponownie znalazła się na szlaku, ale tym razem wszystko było bardziej tajemnicze, niejasne, nierzeczywiste. Witek wydawał się jej jakiś daleki, znów stał po przeciwnej stronie Kruczego Wąwozu, machał do niej i wołał coś, czego nie była w stanie usłyszeć. Wokół niego unosiły się płatki białych i różowych lilii, wirowały na wietrze, wplątywały się w jego włosy. Wyglądał na bardzo szczęśliwego – jego śmiech niósł się po całej dolinie i odbijał się echem od wapiennych skał. W pewnym momencie rozłożył szeroko ręce, jakby zapraszał ją, by padła mu w ramiona, nie zważając na to, że dzieli ich przepaść.
Beata obudziła się i jak zawsze spojrzała na ślubne zdjęcie. Tym razem w uśmiechu Witka było coś oczekującego i krzepiącego, co dodało jej sił i pokazało właściwą drogę. Stanęła przed lustrem w łazience i umyła twarz, a potem nałożyła makijaż, żeby zamaskować cienie pod oczami i poszarzałą cerę. Tego ranka jednak nie dostrzegła w swoich oczach tej samej co zwykle pustki – czaił się w nich jakiś błysk, który rozpaliła ta odkryta kilka dni wcześniej iskra. Znalazła nowy cel i ta świadomość dodała jej skrzydeł.
– Pod koniec sierpnia chciałabym wziąć cztery tygodnie urlopu – powiedziała do szefowej.
Kobieta spojrzała na nią zaskoczona, jakby fakt, że pracownica, która od wielu miesięcy wygląda jak zombie, mogła myśleć o czymś takim jak wakacje. Uśmiechnęła się jednak i kiwnęła głową.
– Niby preferujemy dwutygodniowe urlopy, ale dla pani, pani Beatko, zrobię wyjątek – powiedziała. – A gdzie to się pani wybiera na tak długo?
– Jadę do Ameryki, do luksusowego hotelu – skłamała. – Potrzebuję odpoczynku i relaksu!
– O tak, na pewno dobrze to pani zrobi.
Wersję o luksusowym hotelu powtarzała wszystkim znajomym, a także teściom, bo bała się, że gdy usłyszą o jej planach, będą próbowali je wyperswadować. Nie chciała się z nikim kłócić ani przekonywać do swoich racji – nie miała na to sił. Chciała tylko podążyć Szlakiem Srebrnych Mgieł i w trzynastą rocznicę ślubu stanąć nad Kruczym Wąwozem.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Szlak Srebrnych Mgieł. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych: