Przeczytajcie fragment powieści „Barnim: Woda"

Data: 2017-09-06 21:49:24 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Przeczytajcie fragment powieści „Barnim: Woda

BARNIM: Woda to kolejna odsłona przygód tytułowego samotnika i wagabundy. Tym razem stara się on pomóc mieszkańcom odizolowanej od świata osady odnaleźć odpowiedzi na temat ich przeszłości, niestety nie on jeden jest na ich tropie. W "Wodzie", która jest drugą powieścią cyklu, akcja nabiera tempa. To, co dotąd wydawało się proste i zrozumiałe, wikła się i komplikuje. Barnim musi stawić czoła nowym i starym wrogom, ale też własnym demonom, dowiadując się przy tym coraz więcej o wykuwającym się układzie sił w tej części odradzającego się świata.

Więcej informacji o serii: http://barnimsaga.com . Koniecznie przeczytajcie premierowy fragment powieści:

Błądzę wzrokiem po równych, pewnie stawianych literach i myślę o tym, w co znów się wplątałem, kiedy na ścieżce ze wsi słyszę kroki. Zwijam kartkę i chowam ją przed deszczem w luźnym rękawie wilgotnej, workowatej sutanny, której nieustanna mżawka dodała kilka kilogramów. Na polanę przed chatą Interpretatora Iwana wchodzi Jura.

–      Rozmawiałeś z Interpretatorem? – pyta z nadzieją w głosie.

–      Spóźniłem się. – Podchodzę do Jury i podaję mu list. Przebiega go wzrokiem. Czyta raz jeszcze, uważniej. Podnosi głowę i spogląda mi prosto w oczy.

–      Czytałeś.

–      Czytałem.

–      Gdzie on jest?

–      W chacie. Powiesili go, żeby upozorować samobójstwo.

Jura bez słowa rusza w stronę chałupy i znika w środku. Po kilku chwilach pojawia się z powrotem.

–      Pomożesz mi? Z tym, co w liście. – Jest spokojny. Zadumany. Nie wydaje się wstrząśnięty.

–      Jura, jestem wdzięczny, że pomogliście mi zwiać Magnusowi, ale kolejnej rozróby nie potrzebuję. Sytuacja, w której mnie zastaliście, była bezpośrednią konsekwencją ostatniego razu, kiedy przyjąłem zlecenie i wmieszałem się w sprawy, które lepiej było ominąć szerokim łukiem. Nawet nie wiem, o co mnie prosisz. – Czuję się niezręcznie, odmawiając, ale mam dość własnych kłopotów, przypominających o sobie w najmniej spodziewanym momencie.

–      Może zróbmy inaczej, Barnimie. Z tego, co mówisz, wynika, że imasz się różnych zajęć. Wynajmę cię do pomocy. – Jura nie traci rezonu.

–      Nie jestem w takim dołku, żeby brać każde zlecenie…

–      Zapłacę ci, ile zażądasz.

Zaczynam się bać jego determinacji.

–      Nie chodzi o pieniądze. – Jeszcze walczę.

–      No to zapłacę ci inną walutą. Dostaniesz zapasy i wyposażenie na dalszą podróż. Odpowiem na każde twoje pytanie, na które będę znał odpowiedź.

–      Sprawdźmy to ostatnie: skąd macie elektryczność? – Akurat ta kwestia wydaje mi się wyjątkowo frapująca.

–      Tama. Mała turbina wodna w instalacji na wale umieszczona w tym domku, o który pytałeś. Zasila ledwie kilka sprzętów, bo jeszcze doskonalimy technologię. Nie jest łatwo odtworzyć cuda techniki. Czy twoje pytanie oznacza, że przyjmujesz zlecenie?

–      Załóżmy, że tak. Czego dokładnie ode mnie oczekujesz? – W obliczu uporu Jury rezygnuję z walki. A może od początku sam siebie oszukuję. Bez dwóch zdań, intryguje mnie, o co tu chodzi.

–      Pomocy w wydobyciu pojemnika o takiej wielkości – mój rozmówca rozsuwa dłonie na szerokość kroku – i umieszczeniu go w bezpiecznym, wskazanym przeze mnie miejscu.

–      Nie brzmi to strasznie. A daleko do tego starego Wierszyna?

–      Ledwie paręset metrów. – Jura uśmiecha się, ale nie podoba mi się ten uśmiech.

–      Wobec tego nie bardzo rozumiem, w czym problem.

–      To po drugiej stronie zapory. Pod wodą. Spiętrzyliśmy rzekę po to, żeby zalać stary Wierszyn razem z jego tajemnicami.

–      No, to faktycznie trochę komplikuje sprawę – stwierdzam, zarazem pytając samego siebie, dlaczego nic nigdy nie może być łatwe. – Macie jakiś sprzęt, który ułatwiłby wydobycie?

–      Mamy dokładne mapy…

–      To też, ale chodziło mi bardziej o jakiś akwalung, keson, coś w ten deseń.

–      Co to jest keson?

–      Taki dzwon, który zanurza się w wodzie. Jeśli podłączyć do niego pompę podającą powietrze, to umożliwia pracę na głębokości bez wychodzenia na powierzchnię. – Wspominam ostatni raz, kiedy przed laty nurkowałem w ten sposób. Po plecach przebiega mi zimny dreszcz.

Aha, no więc nie mamy kesonu. Akwalungu też nie.

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Barnim. Woda
Bernard Berg1
Okładka książki - Barnim. Woda

"BARNIM: Woda" to kolejna odsłona przygód tytułowego samotnika i wagabundy. Tym razem stara się on pomóc mieszkańcom odizolowanej od świata...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje