Olaf Limba otrzymuje za swoją książkę Nagrodę Nobla. To książka będąca zapisem dziennikarskiego śledztwa, w której autor ujawnia wiele tajemnic i zbrodni z poprzedniego systemu. Po sukcesie zgłasza się do niego tajemniczy milioner Bernard, człowiek z przeszłością w komunistycznych Służbach Bezpieczeństwa, obecnie zajmujący się biznesem oraz prowadzeniem badań nad zjawiskami paranormalnymi. Namawia Olafa do współpracy... To spotkanie uruchamia całą lawinę zdarzeń, która wciąga bohatera w niebezpieczną grę. Po seansie u hipnotyzera Wady i spotkaniu się z badaczem zjawisk paranormalnych Olaf próbuje pojąć znaczenie zdjęć znajdujących się w przekazywanych mu kopertach. Dokąd zaprowadzi go to śledztwo? Co dzieje się naprawdę, a co jest tylko mistyfikacją?
Do lektury powieści Trzecia strona medalu zaprasza Wydawnictwo Lira. Dziś w naszym serwisie przeczytacie jej premierowe fragmenty:
Prolog
Dzielnica domków jednorodzinnych w centrum Warszawy straciła swój dawny blask. Wille, które powstawały zaraz po wojnie, lata świetności miały już za sobą. Coś dziwnego wyczuwało się jednak w tej okolicy. Wszystkie budynki otoczone były wysokimi ogrodzeniami. Na płocie każdego z nich można było znaleźć informację, która firma ochroniarska pilnuje danego obiektu. Z podwórek dobiegały odgłosy głośnego ujadania psów. Nie widać było nigdzie spacerowiczów ani bawiących się dzieci.
Olaf bez trudu odnalazł numer siedemnaście. Był to ostatni dom na ulicy. Zaparkował mercedesa, którego najlepsze lata również minęły bezpowrotnie, dzięki czemu idealnie wpisywał się w klimat otoczenia. Podszedł do furtki i wcisnął przycisk domofonu. Po chwili przez trzeszczący głośnik usłyszał chropowaty głos starszego mężczyzny.
— Kto tam? Halo? Kto dzwoni? — Padło z głośnika.
— Kurier z przesyłką do pana — odpowiedział.
— Ale ja niczego nie zamawiałem. To musi być jakaś pomyłka.
— Pan Mieczysław Wybraniec? To jest numer siedemnaście, tak? Taki jest na bramie.
— Tak. Zgadza się — odparł chropowaty głos. — Ale ja niczego nie zamawiałem.
— Wie pan, jak to teraz jest. Niczego człowiek nie zamawia, a i tak coś przysyłają. Proszę otworzyć. To bezpłatna przesyłka.
Bzzzzzzzz — zabrzmiał sygnał zwalniający zamek w furtce i Olaf pewnym krokiem ruszył w stronę drzwi domu, w których — podpierając się na lasce — czekał zdziwiony właściciel posesji. Czujnym wzrokiem rozglądał się na boki, czy zaraz zza winkla nie wyskoczy wściekły wilczur. W prawej ręce trzymał plik kartek, a lewą schował do kieszeni, gdzie na wszelki wypadek włożył gaz pieprzowy.
— Pan jest kurierem? — zapytał zdziwiony Wybraniec.
— W pewnym sensie tak. Przesyłam pozdrowienia od Hansa Limby.
— Kogo? — odparł staruszek, któremu to nazwisko zaczynało coś mówić, ale nie mógł skojarzyć, gdzie i kiedy je słyszał.
— Od Hansa Limby, skurwysynu! Pamiętasz go? Pamiętasz, jak go biłeś? Patrz! Patrz, kurwa! — powiedział, podsuwając Wybrańcowi pod nos jakiś papier.
Bardziej zaskoczony niż wystraszony Wybraniec miał już powiedzieć, że nie widzi bez okularów, ale zdał sobie sprawę z tego, że ma do czynienia z kimś, kto wie o nim wszystko.
— Ale czego pan chce? Proszę stąd wyjść. Proszę wyjść, bo zadzwonię po policję — odparł wyraźnie już zdenerwowany.
— Jedną ręką bym cię udusił, ty skurwielu. Jedną ręką, gdybym tylko chciał. Pamiętasz go? Pamiętasz?!
— To było tyle lat temu… To chyba ten volksdeutsch?
W tym momencie Olaf nie wytrzymał i uderzył pięścią w twarz Wybrańca, a ten upadł przerażony. Już miał kopnąć leżącego staruszka, gdy w ostatniej chwili przyszło otrzeźwienie i opanował nerwy. Patrzył przez chwilę, jak starzec z wielkim trudem, z pomocą laski, podnosi się z ziemi. Spojrzał mu prosto w oczy i dostrzegł w nich strach. Napawał się widokiem przestraszonego, bezbronnego mężczyzny. Wybraniec otworzył usta i chciał już coś powiedzieć, ale Olaf bezceremonialnie napluł mu w twarz, rzucił w niego papierami, odwrócił się i wychodząc, krzyknął:
— Jak nie pamiętasz, to sobie przypomnisz, skurwielu!
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książkiTrzecia strona medalu. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych: