Powieść o miłości bez grama sentymentalizmu. „Diamentowy plac" Merce Rodoredy

Data: 2022-03-24 12:36:39 | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Rok 1930, Barcelona. Piękna Natalia zostaje poproszona do tańca przez Quimeta. Pewny siebie młodzieniec oświadcza, że w ciągu roku się z nią ożeni. I dopina swego. Nazywa ją czule Colometą - Gołąbką - i kocha dziwną, egoistyczną miłością. Tymczasem przyszłość w pochłoniętej wojną Hiszpanii staje się coraz bardziej niepewna. Zaborczy i nieco dziecinny Quimet wpada na coraz to nowe pomysły zarobkowania, aż w końcu zaczyna hodować gołębie. Kiedy biznes upada, wyrusza na front. Natalia z dwójką dzieci stara się przeżyć. Haruje dzień i noc i powoli traci wiarę w lepsze jutro. Szczęście się jednak do niej uśmiechnie.

Diamentowy plac to pięknie napisana powieść o bohaterstwie, za które nie otrzymuje się laurów. Opowieść o wielkich marzeniach i równie wielkich rozczarowaniach. Miłość jest tu zapomnianym skarbem odkrytym po latach bólu i przemocy. Rodoreda w pozbawiony sentymentalizmu sposób przedstawia życie zwykłych ludzi, którzy znaleźli się w niezwykłej sytuacji. Opowiada o miłości codziennej, trudnej, a czasem niemożliwie wręcz wymagającej. Takiej, która zdarza się najczęściej.

Nowy przekład Anny Sawickiej - tym razem z języka oryginału - wydobywa całe piękno tej prozy.

Obrazek w treści Powieść o miłości bez grama sentymentalizmu. „Diamentowy plac" Merce Rodoredy [jpg]

Można do tej książki podejść jako do jednego z najważniejszych dzieł katalońskiej literatury XX wieku i przeczytać ją w skądinąd słusznym założeniu, że klasyków różnych narodów znać warto, ale chyba jednak lepiej spojrzeć na Diamentowy plac jak na po prostu znakomitą i świeżą powieść: to historia dziewczyny, która staje się kobietą, opowieść o życiu prostym, pełnym bólu, ale i radości czasem trochę też. Dokonany z oryginału przekład Anny Sawickiej wydobywa z prozy Merce Rodoredy jej charakterystyczny ton: subtelny, rzeczowy, bez wielkich słów i wykrzykników, jakby to wszystko zostało opowiedziane półszeptem – Tomasz Pindel.

Julieta zajrzała do mnie do cukierni i powiedziała, że przed licytacją bukietu odbędzie się licytacja kawiarek" - kiedy czytam pierwsze słowa książki Merce Rodoredy po polsku, czuję dreszcz. Nareszcie! Kultowa katalońska powieść w końcu doczekała się tłumaczenia godnego oryginału. Sama tylko nie wiem, co w „Diamentowym placu" zachwyca mnie bardziej: genialny język, energia tej opowieści czy prawda kobiecego doświadczenia – Aleksandra Lipczak

Merce Rodoreda (1908-1983), jedna z najwybitniejszych postaci literatury katalońskiej XX wieku. Po hiszpańskiej wojnie domowej przebywała na emigracji we Francji, a od 1954 w Szwajcarii. Do Katalonii powróciła w 1979. Rok później otrzymała nagrodę Premi d'Honor de les Lletres Catalanes jako wyraz uznania dla całego dorobku pisarskiego. Powieści Rodoredy były porównywane do twórczości Virginii Woolf, uwielbianej przez katalońską pisarkę. Głównymi bohaterkami jej powieści są kobiety, a styl narracji - poetycki, symboliczny i oryginalny - stał się inspiracja dla wielu późniejszych autorów.

Do lektury Diamentowego placu zaprasza Wydawnictwo Marginesy. Dziś na naszych łamach przeczytacie fragment publikacji: 

Estradę orkiestry udekorowano asparagusem i papierowymi kwiatami przymocowanymi cienkim drucikiem. A muzycy, spoceni, podwinęli rękawy. Moja matka zmarła lata temu, nie mogła mi służyć radą, a ojciec ponownie się ożenił. Ojciec żonaty z inną, a ja bez matki, która mnie kiedyś rozpieszczała. Ojciec żonaty, ja młodziutka, sama na Diamentowym placu, czekałam na licytację kawiarek, a Julieta zawołała, przekrzykując muzykę, nie siadaj, bo pognieciesz sukienkę! i przed oczami miałam światełka ukryte w kwiatach i łańcuszki posklejane wodą z mąką, i ludzi wokół, zadowolonych, i kiedy tak błądziłam myślami tu i tam, jakiś głos szepnął mi do ucha: zatańczymy?

Najpierw szybka riposta, że nie umiem, dopiero potem odwróciłam się i spojrzałam. Przed sobą miałam twarz, tak blisko, że nie mogłam jej się dobrze przyjrzeć, wiedziałam tylko tyle, że to twarz chłopaka.

Nie szkodzi, odpowiedział, ja świetnie tańczę i panią nauczę. Pomyślałam o biednym Perem, który o tej porze w podziemiach restauracji Colón w białym fartuchu przygotowywał jedzenie, i znów palnęłam jak głupia:

– A co, jak się dowie mój narzeczony?

Tamten chłopak przysunął się do mnie jeszcze bliżej i rozbawiony zapytał: taka smarkata i już ma narzeczonego? A kiedy się roześmiał, otworzył szeroko usta i zobaczyłam wszystkie zęby. Miał małpie oczka, był ubrany w białą koszulę w niebieskie prążki, mokrą pod pachami, z rozpiętym kołnierzykiem. I nagle ten chłopak odwrócił się tyłem, wspiął się na palce, rozejrzał na prawo i lewo, potem spojrzał na mnie, usłyszałam: przepraszam, i zaczął krzyczeć: Ej!... nie widzieliście mojej marynarki? Leżała obok muzyków! Na krześle! Ej!... I tak dowiedziałam się, że mu zabrali marynarkę, że zaraz wróci, i żebym była uprzejma na niego zaczekać. Wołał: Cintet!... Cintet!

Julieta, w kanarkowej sukni z zielonymi aplikacjami, zjawiła się nie wiadomo skąd i poprosiła: zasłoń mnie, muszę zdjąć buty... dłużej nie wytrzymam... Uprzedziłam ją, że muszę tu stać, bo pewien młody człowiek szuka marynarki i chce tańczyć ze mną za wszelką cenę, i kazał mi tu czekać. A na to Julieta: tańczcie, tańczcie... I było bardzo ciepło. Dzieciaki za rogiem puszczały fajerwerki i petardy. Na ziemi leżało pełno pestek arbuza, a pod ścianami mnóstwo łupin i puste butelki po piwie; na tarasach też odpalali petardy. I na balkonach. Widziałam twarze mokre od potu i chłopców, jak je ocierali chusteczkami.

A muzycy z radością: no to gramy! Wszystko piękne jak na obrazku. I paso doble. I kiedy tak kołysałam się w rytm muzyki w górę i w dół, z daleka, a raczej z bardzo bliska, dotarł do mnie głos tamtego chłopaka, i usłyszałam: no proszę, umie pani tańczyć! Poczułam silną woń potu i zwietrzałych perfum. A małpie oczka błyszczały tuż przy moich, a po obu stronach twarzy medale uszu. Guma wpijała mi się w ciało, a moja matka nie żyje, więc nie wiem, czy dobrze zrobiłam, mówiąc tamtemu chłopcu, że mój narzeczony jest kucharzem w Colón, a on się roześmiał, że bardzo mu współczuje, bo jeszcze w tym roku zostanę jego panią i królową. I będziemy tą parą, która wylosuje bukiet na Diamentowym placu.

Powiedział: moją królową.

Poskarżył się, że kiedy nazwał mnie swoją panią, nawet na niego nie spojrzałam, no to spojrzałam, a wtedy zaczął się przekomarzać: niech pani tak na mnie nie patrzy, bo zaraz będą musieli mnie zbierać z ziemi, a ja wtedy mu powiedziałam, że ma małpie oczka, czym go znów rozśmieszyłam. Guma w pasie wrzynała się jak nóż, a orkiestra tarari! tarara! I Julieta gdzieś przepadła. Bez śladu. A ja miałam przed sobą tamte oczy, które mnie uwięziły, jakby mieścił się w nich cały świat, i nie było dokąd uciec. A noc podążała przed siebie, na wozie gwiazd, i bal trwał, a bukiet już wylosowany, i tamta dziewczyna z bukietem, w niebieskiej sukience, wirowała w tańcu... Moja mat- ka na cmentarzu Sant Gervasi, a ja na Diamentowym placu. Sprzedaje pani słodkości, tak? Miód i konfitury?... A muzycy zmęczeni już wkładali instrumenty do pokrowców, ale znów je wyciągnęli, bo ktoś zamówił walca dla wszystkich i wszyscy kręcili się jak bąki. I kiedy walc się skończył, ludzie zaczęli się rozchodzić. Zmartwiłam się, bo zgubiłam Julietę, a na to tamten chłopak, że on też zgubił Cinteta i powiedział: kiedy zostaniemy całkiem sami, kiedy wszyscy zamkną się w domach, a ulice opustoszeją, pani i ja zatańczymy na palcach walca, na Diamentowym placu... i raz, i dwa... Colometo. Spojrzałam na niego spłoszona i wyjaśniłam, że mam na imię Natàlia, a kiedy usłyszał, że nazywam się Natàlia, zaśmiał się i zdecydował, że pasuje do mnie tylko jedno imię: Colometa. Gołąbka. Wtedy rzuciłam się przed siebie, a on pobiegł za mną, proszę się mnie nie bać... nie widzi pani, że nie może zostać sama na ulicy, bo mi jeszcze panią ukradną?... i złapał mnie za rękę, i zatrzymał, nie widzi pani, Colometo, że mi panią ukradną? A moja matka nie żyje, a ja stoję jak głupia, a gumka w pasie ciśnie, ciśnie, jakbym była przywiązana drutem do gałązki asparagusa.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Diamentowy plac. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Diamentowy plac
Merce Rodoreda0
Okładka książki - Diamentowy plac

Rok 1930, Barcelona. Piękna Natalia zostaje poproszona do tańca przez Quimeta. Pewny siebie młodzieniec oświadcza, że w ciągu roku się z nią ożeni. I dopina...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje