Wielu polskich pisarzy złożyło właśnie rezygnację z członkostwa w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich. Swoją decyzję argumentują współpracą SPP z utworzonym w ubiegłym roku Instytutem Literatury.
W piątek, 14 sierpnia, Justyna Sobolewska, dziennikarka Polityki, poinformowała na swoim profilu na Facebooku o rezygnacji części pisarzy z członkostwa w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich, jednej z najstarszych polskich instytucji zrzeszających pisarzy.
Jak dowiadujemy się z postu zamieszczonego na Facebooku, decyzja podjęta przez pisarzy związana jest ze współpracą SPP z Instytutem Literatury, nowym polskim instytutem literackim, stworzonym przez Ministerstwo Kultury w 2019 r.
Pisarze oskarżają władze Stowarzyszenia o legitymizowanie „działań antykonstytucyjnych”, jakie – ich zdaniem – podejmuje rząd Prawa i Sprawiedliwości. Wśród twórców, którzy podpisali się pod rezygnacją, znaleźli się m.in. Hanna Krall, poeci Jerzy Kronhold i Adam Zagajewski oraz noblistka Olga Tokarczuk. Pisarze w uzasadnieniu stwierdzają:
Obecnie władze SPP pod pretekstem „tarczy dla literatów” postanowiły pójść na pełną współpracę z Instytutem Literatury, uznając widocznie ten urząd za instytucję charytatywną, a nie ideologiczną. [...] Każdy ma prawo do własnych poglądów i indywidualnych decyzji. Gorzej, gdy angażuje w nie autorytet organizacji. Jeszcze gorzej, gdy próbuje przy tym działać konspiracyjnie, jak pani prezes Oddziału Warszawskiego SPP, która – anonsując perspektywy współpracy z Instytutem Literatury – w rozsyłanych członkom biuletynach nawołuje: „Proszę nie informować o inicjatywie znajomych spoza SPP, gdyż inicjatywa została stworzona z myślą o nas i warunkiem publikacji jest bycie członkiem SPP (obojętne jakiego oddziału)”.
Pełen tekst uzasadnienia znajduje się poniżej:
Stowarzyszenie Pisarzy Polskich powołali w 1989 roku ci, którzy w latach stanu wojennego nie uznali atrapy rozwiązanego przez władze Związku Literatów Polskich. Wyrosłe z ducha opozycji demokratycznej SPP zobowiązuje się w swoim statucie do obrony „godności i suwerenności literatury narodowej, praw ludzkich i swobody tworzenia”.
Obecnie władze SPP pod pretekstem „tarczy dla literatów” postanowiły pójść na pełną współpracę z Instytutem Literatury, uznając widocznie ten urząd za instytucję charytatywną, a nie ideologiczną. Nie podzielamy tej opinii. Instytut, jak sądzimy, niezależnie od deklarowanej misji jest z zamierzenia placówką polityczną. Stworzono ją, by kupić sobie przychylność zbiorowości raczej niechętnej antykonstytucyjnym poczynaniom, godzącym w prawa człowieka i obywatela. Od powstania w lutym 2019 roku instytut ten miał trudności z akceptacją w środowisku literackim. Obecna postawa SPP zmienia tę sytuację.
Każdy ma prawo do własnych poglądów i indywidualnych decyzji. Gorzej, gdy angażuje w nie autorytet organizacji. Jeszcze gorzej, gdy próbuje przy tym działać konspiracyjnie, jak pani prezes Oddziału Warszawskiego SPP, która – anonsując perspektywy współpracy z Instytutem Literatury – w rozsyłanych członkom biuletynach nawołuje: „Proszę nie informować o inicjatywie znajomych spoza SPP, gdyż inicjatywa została stworzona z myślą o nas i warunkiem publikacji jest bycie członkiem SPP (obojętne jakiego oddziału)”. Jak widać, rzeczywiście obojętne, jakiego oddziału.
Jak powiedział Lec, zdarza się, że chorąży wieje w przeciwnym kierunku niż sztandar. Nie chcemy biec pod sztandarem SPP w peletonie ucieczki od wolności. Pora się rozstać: rezygnujemy z członkostwa w stowarzyszeniu, któremu życzymy zachowania godności i suwerenności.
Janusz ANDERMAN
Wojciech Bonowicz
Małgorzata DZIEWULSKA
Aleksander FIUT
Andrzej JAGODZIŃSKI
Ireneusz KANIA
Hanna KRALL
Jerzy KRONHOLD
Ryszard KRYNICKI
Małgorzata ŁUKASIEWICZ
Leonard NEUGER
Adam POMORSKI
Tadeusz SŁAWEK
Małgorzata SZPAKOWSKA
Paweł ŚPIEWAK
Olga Tokarczuk
Barbara TORUŃCZYK
Anna WASILEWSKA
Adam ZAGAJEWSKI
W komentarzu pod tekstem chęć odejścia z SPP zadeklarowała także Inga Iwasiów, autorka m.in. książki Kroniki oporu i miłości. W komentarzu badaczka napisała: Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych uczestniczyłam w powołaniu oddziału szczecińskiego, było to ważne w perspektywie obywatelskości, tradycji i nadziei na decentralizację kultury. [...] Szczeciński oddział zamarł/umarł i tak, więc moje wystąpienie ma charakter symboliczny. Jednak nie chcę być liczona do potencjalnych beneficjentek manipulacji, zmuszających ludzi do świadomego lub mimowolnego żyrowania polityki kulturalnej PiS.
Osobne stanowisko zajął także wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, poeta i prozaik, dr Jerzy Franczak.
Szanowni Państwo,
postanowiłem wystąpić z SPP. Pozwalam sobie przedstawić krótkie uzasadnienie tej decyzji – a czynię to z tej prostej przyczyny, iż Państwo również muszą zmierzyć się z opisanym poniżej dylematem.
Niedawno pełną parą ruszyła współpraca z Instytutem Literatury. Pisarze zrzeszeni z SPP namawiani są do skorzystania z „dużych i malutkich możliwości” (jak głosi filuterny list z centrali), takich jak składanie propozycji książkowych, współpraca z Nowym Napisem, oddawanie utworów do internetowego repozytorium tego pisma. Uważam takie działanie za niedopuszczalne i niezgodne z etosem Stowarzyszenia.
Instytut Literatury oraz jego medialne organa to instytucje powołane do istnienia na ruinie bogatego pejzażu kulturalnego. Jak Państwo z pewnością wiedzą, Ministerstwo Kultury nie przyznało dotacji dziesiątkom pism literackich o bogatej tradycji. To samo dotyczy innych inicjatyw związanych ze spontaniczną działalnością kulturotwórczą rozmaitych środowisk. Środki finansowe przesunięte zostały do nowych instytucji oraz tytułów, którymi zawiadują ludzie z odgórnego nadania. Oferowane stawki (słynne już 500+ za wiersz, 1000 za przedruk, 2000 za opowiadanie) świadczą dobitnie o właściwej stawce przedsięwzięcia: idzie o skaptowanie jak największej ilości twórców, którzy mają legitymizować całą operację.
Rozumiem, że pokusa jest znaczna – w grę wchodzą niebotyczne honoraria oraz obietnica dotarcia do szerszej liczby czytelników (raczej złudna, gdyż ci ostatni, wiedzeni instynktem, omijają publikacje IL szerokim łukiem). Uważam jednak, że każdy pisarz powinien samodzielnie skonfrontować się z pytaniem, czy zamierza brać udział w tej aferze. Dla mnie odpowiedź była od początku prosta – bez wahania odrzuciłem oferty druku i współpracy redakcyjnej, które uznałem za propozycje korupcyjne. Mimo to nie oceniam indywidualnych wyborów; kto chce, niech przyjmuje zaproszenie na statek od namiestników władzy i bawi się w „towarzysza podróży”. Nie godzę się jednak na sytuację, w której SPP włącza się w systemowe nęcenie i wabienie, budzące skojarzenia z analogicznymi praktykami z PRL. Czyniąc w ten sposób, namawiając literatów do uprawomocnienia tego ogromnego, ideologicznego szwindlu, Stowarzyszenie staje się narzędziem destrukcyjnej polityki kulturalnej. Zapomina o swoich korzeniach i upodabnia się do ZLP sprzed roku 1989.
Z poważaniem,
Jerzy Franczak
Instytut Literatury powstał w lutym 2019 r. i od samego początku wzbudzał kontrowersje, m.in. za sprawą utworzenia literackiego kwartalnika „Napis”, którego wydawaniem miał się zajmować. Zauważono, że w Polsce istnieją już pisma literackie o bardzo dużym dorobku, a ponadto od ponad 20 lat istnieje już czasopismo o takiej nazwie – „Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej”. Wówczas postanowiono zmienić jego nazwę na „Nowy Napis”.
Z powodu pandemii koronawirusa Instytut Literatury odpowiada także za przyznawanie funduszy w ramach programu „Tarcza dla literatów”. Środki, które IL otrzymał od Ministerstwa Kultury, wesprzeć mają twórców – otrzymają oni honoraria za teksty umieszczane na stronie NowyNapis.eu oraz zakup licencji. Instytut skontaktować miał się także z organizacjami branżowymi – Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich, Związkiem Literatów Polski, Unią Literacką oraz „przedstawicielami środowisk młodoliterackich, zarówno tych z dużym dorobkiem, jak i niszowych, niezależnie od wieku, światopoglądu i innych pozaliterackich czynników”.
W niedzielę, 16 sierpnia oświadczenie wydała prezes Zarządu Głównego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich - Anna Nasiłowska. W informacji umieszczonej na stronie internetowej SPP prezes organizacji podkreśla, że szanuje „różnorodność postaw” członków organizacji i zaapelowała o „niepoddawanie się politycznym emocjom”. Całe oświadczenie przeczytać można w naszym artykule.