Największy lęk, ale i fascynację, rodzi to, co nieznane – dlatego wiosenny atak epidemii i związane z nim zamknięcie było doświadczeniem tak dojmującym. Na szczęście obostrzenia i zakazy nie obejmowały jednej ważnej dla człowieka czynności – pisania.
Ogłoszony przez Instytut Literatury konkurs na dzienniki pandemiczne przyniósł 260 nadesłanych tekstów. W niniejszym tomie prezentowane są fragmenty 24 wyróżnionych przez jury prac. Strategie pisarskie autorów różnią się tak, jak różniły się ich sposoby radzenia sobie z nową sytuacją: od wiwisekcji języka, jakim o epidemii mówimy, przez reportażową ewidencję zdarzeń, po autoterapeutyczne wyznania. Utrata pracy, trudne relacje rodzinne, rozstania i powroty, osobliwości zdalnego nauczania, radość z obecności rybików cukrowych i wyimaginowanych przyjaciół, bzy, który nigdy nie pachniały tak intensywnie, szukanie odpowiedzi w literaturze i zwykłe próby utrzymania się na powierzchni falującej groźnie rzeczywistości – intymne historie i słowne fotografie pisane w bólu, z wściekłością, czasem rezygnacją, ale i z humorem i nadzieją.
I być może rację mają ci, którzy twierdzą, że aby w pełni zrozumieć pandemię, musimy poczekać i spojrzeć na nią z dystansu. Ale jeśli ktoś będzie chciał kiedyś wniknąć w stan naszego ducha z czasów pierwszego zamknięcia, będzie musiał sięgnąć do bezpośrednich zapisów z tamtych dni – takich jak ta antologia.
Zapraszamy do lektury książki Wiosnę odwołano. Antologia dzienników pandemicznych. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy fragment – relację pisarki Izabeli Szolc. Dziś w naszym serwisie przeczytacie kolejny fragment – tym razem tekst Sebastian Wojdyło Historia o tym, jak zostałem Übermenschem:
Zbliża się północ, lokal pustoszeje, barmani informują wszystkich o rychłym zamknięciu. Właściciel – jak widzę – nadrobił już te dwa tygodnie przyszłego zamknięcia. Wychodzę zobaczyć, jak wygląda sprawa przed lokalem. Stoliki posprzątane, wszystko pochowane – ok. W drzwiach obok mnie staje właściciel i też „dogląda” interesu. Widzę jakąś szarpaninę – to Grześ, spoko chłopak, nasz były barman, i jakiś facet w płaszczu. Podchodzę. Facet w płaszczu wyzywa Grzesia od pedałów, bo Grześ ma na głowie kapelusz Fedorę. Staram się interweniować i zasugerować facetowi, żeby sobie poszedł i nie robił awantury. Jest nie tylko pijany, ale też ostro naszurany; robi się coraz bardziej agresywny. Odpycham go i mówię mu, żeby sobie poszedł. Zaczyna się wycofywać. Szybko wracam do lokalu, ale mam przeczucie, że to jeszcze nie koniec. W drzwiach natomiast stoi ciągle pijany jak bela właściciel i doskonale się bawi, patrząc jak jego były pracownik jest upokarzany i wyzywany. Szybko lecę na bar.
Książkę Wiosnę odwołano kupicie w popularnych księgarniach internetowych: