Autor piosenki „Pałacyk Michla", Józef Szczepański „Ziutek”, był jednym z bohaterów Powstania Warszawskiego, żołnierzem batalionu „Parasol”, poetą. Uczestniczył w walkach na Woli w rejonie ul. Wolskiej, Żytniej, pl. Kercelego i cmentarzy wolskich. Nie doczekał jednak końca wojny, zginął 10 września 1944 roku w wieku 22 lat. Zdążył jednak opowiedzieć o bohaterskiej, 100-godzinnej obronie barykady w okolicy ul. Wolskiej, powstańczej codzienności i warszawiakach. Jego twórczość to kronika walk „Parasola”.
„Pałacyk Michla” dał mu sławę, „Czerwona zaraza” skazała go na dziesięciolecia niebytu. Władza Ludowa chciała, żeby pamięć o nim umarła raz na zawsze – tak jak o innych bohaterach, którzy znaleźli się po niewłaściwej stronie frontu i nie czekali z radością na „wolność” niesioną przez Armię Czerwoną, tylko stanęli do walki.
Pamięć o bohaterskim dwudziestolatku, który oddał młode życie za Polskę i Warszawę, trwa do dziś. Historię Józefa Szczepańskiego opisuje Małgorzata Czerwińska-Buczek w książce Ziutek. Chłopiec od „Parasola". O swoim bohaterze autorka opowiedziała w wywiadzie opublikowanym na łamach naszego serwisu. Dziś możecie przeczytać o tym, jak powstał najsłynniejszy wiersz „Ziutka" – „Pałacyk Michla".
W lipcu 1944 roku batalion „Parasol” przygotowywał się do rozpoczęcia walki zbrojnej. Na czele 1 kompanii stał, ciągle jeszcze leczący rany po krakowskiej akcji, Stanisław Leopold „Rafał”. Jego łączniczkę „Zetę”, zamordowaną tam przez Niemców, zastąpiła Krystyna Wańkowicz „Anna”, córka pisarza Melchiora Wańkowicza.
Tuż przed wybuchem Powstania, w atmosferze ogromnej euforii, „Ziutek” napisał wiersz Hymn.
Hymn
Hej, do czynu, dzień wolności świta,
Biały orzeł już się w niebo wzbił,
Hej, kto młody, niech dziś za broń chwyta,
Próbujmy naszych młodych sił.
Wolność budzi się, w górę orzeł mknie,
My, młody mężny polski rój – pójdziemy w bój,
Na trud, na znój, by przelać krew,
Na matki zew, za sztandar święty nasz.
Brzmi już zew, wre nam krew, serce drży, w oczach skry,
Moc jest w nas, bo moc to my,
Wstanie znów Polska snów,
Stworzy ją Grup Szturmowych młody huf!
1 sierpnia batalion „Parasol” miał wyznaczone miejsce koncentracji na Woli, w Domu Starców znajdującym się na rogu ulic Karolkowej i Żytniej, bezpośrednio przylegającym do cmentarzy ewangelickiego i kalwińskiego. Oddział liczył ponad 280 żołnierzy, z czego ponad 170 było „parasolarzami”, a pozostali to ochotnicy i ci, którzy nie dotarli do swoich macierzystych jednostek. W ciągu następnych dni stan wzrósł do 574 żołnierzy.
Batalion „Parasol” był częścią zgrupowania „Radosław”. W jego skład wchodziły trzy kompanie, służba motorowa, wywiad i intendentura. Józef Szczepański był żołnierzem I plutonu 1 kompanii.
Wśród ochotników były również dzieci. 3 sierpnia zgłosił się dwunastoletni Witek Modelski. Miał karabin, który wyciągnął prawie spod gąsienic czołgu. Opowiedział, że jego rodzice zginęli w zbombardowanym domu, a on musi walczyć, żeby ich pomścić. „Rafał” przygarnął go do swojej 1 kompanii. Koledzy nadali chłopcu pseudonim „Wicuś”, ale wcale mu się nie spodobał, wręcz przeciwnie, poczuł się bardzo dotknięty. Kategorycznie zażądał, żeby mówiono na niego „Warszawiak”. Był bardzo dzielnym żołnierzem, oddanym swojemu dowódcy. Zginął 20 września na Czerniakowie.
Gdy wybiła godzina „W”, „Parasol” miał bardzo mało broni. Zdobycie jej należało do pierwszych i najważniejszych zadań. 3 sierpnia Józef Szczepański razem z kolegami został wysłany do szpitala opuszczonego przez Niemców – wycofywali się oni w takim pośpiechu, że niewiele zdążyli ze sobą wziąć; zostały nawet karabiny. Jeden z nich trafił w ręce „Ziutka”.
Batalion obsadził ulice Żytnią i Młynarską do zbiegu ulic Ostroroga, Obozowej i Ożarowskiej oraz barykadę u zbiegu ulic Leszno i Żytniej. Jego zadaniem było również utrzymanie ulicy Wolskiej do pałacyku Michlera, zwanego pałacykiem Michla. W pierwszych dniach sierpnia walki o tę placówkę należały do najtrudniejsze i najcięższych. 3 sierpnia żołnierze z plutonu Janusza Brochwicza-Lewińskiego „Gryfa” zajęli pozycje w młynie i w pałacyku Michla. Wspierał ich oddział „Ziutka”, I pluton pod dowództwem kpr. pchor. „Mietka” Antoniego Sakowskiego.
Początkowo było spokojne. Generał Brochwicz-Lewiński w rozmowie z autorką w 2015 roku tak wspominał te dni:
„Wieczorem 4 sierpnia zorganizowaliśmy wieczornicę. Zaprosiliśmy koleżanki i kolegów z innych oddziałów, w sumie około 50 osób. Dziewczęta zrobiły kanapki, były konserwy, herbata, kawa. Było również wino, kilka butelek znalezionych w zatrzymanym niemieckim samochodzie. Około 21.00 Józef Szczepański „Ziutek” usiadł do fortepianu i zaczął grać. Otoczyliśmy go ciasno. Stałem obok. Grał ludową melodię Hymn Podhala, do tego ułożył słowa. Tak powstał Pałacyk Michla, hymn Batalionu „Parasol”. Piosenka żyje do dzisiaj i śpiewana jest przez kolejne pokolenia harcerzy. Jej autor swojego sukcesu nie doczekał. Zmarł 10 września w szpitalu polowym przy Marszałkowskiej na skutek odniesionych ran."
Danuta Kaczyńska „Lena”, sanitariuszka batalionu „Parasol”, w książce Byli żołnierzami „Parasola” tak wspominała ten wieczór:
Tego dnia chłopcy z 1 kompanii urządzili wieczorynkę w obsadzonej przez nich od poprzedniego dnia pozycji przy ul. Wolskiej 40. Mieściła się ona w młynie mechanicznym i w stojącym obok domu – właściwie pałacyku właściciela młyna – Michlera. Siedzieli na wspaniałych dywanach, w luksusowo urządzonych pokojach. Przy oknach stali z pistoletami ci, którym przypadła właśnie służba, pozostali zaczęli rozmawiać. Ktoś zaintonował piosenkę, za chwilę śpiewali wszyscy. „Jeremi”, który przyszedł na placówkę, siadł razem z nami. Rozśpiewany zwykle „Ziutek” nie włączył się do chóru, siadł z boku i coś notował w zeszycie.
– Ziutek, co tak siedzisz z dala – wołali go koledzy chodź do nas, brakuje nam twojego głosu… – Zaraz, zaraz – odpowiedział „Ziutek”.
Po którymś kolejnym przywołaniu podszedł do kolegów.
– Próbowałem coś napisać. Piosenkę – wyjaśnił.
– Dawaj! Pokaż! Zaśpiewaj! – wołali jeden przez drugiego.
„Ziutek” zaczął śpiewać, zaglądając co chwila do zeszytu. Piosenka ułożona była do melodii powszechnie znanej, łatwo wpadającej w ucho.
Pałacyk Michla, Żytnia, Wola, Bronią się chłopcy od Parasola…."
Na Woli powstało pięć pierwszych zwrotek. Piosenka bardzo szybko zrobiła furorę, śpiewali ją wszyscy żołnierze z „Parasola” i w ciągu kilku dni stała się hymnem batalionu.
Pałacyk Michla
Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,
Bronią jej chłopcy od „Parasola”
Choć na tygrysy mają visy
To warszawiaki – fajne urwisy. Hej!
Czuwaj, wiaro, i wytężaj słuch,
Pręż swój młody duch, Pracując za dwóch.
Hej, czuwaj wiaro i wytężaj słuch,
Pręż swój młody duch jak stal.
Każdy chłopaczek chce być ranny,
Sanitariuszki – śliczne są panny,
I gdy cię kula trafi jaka,
Poprosisz pannę, da ci buziaka. Hej!
Czuwaj, wiaro, i wytężaj słuch…
Z tyłu za linią dekowniki,
Intendentura, różne umrzyki,
Gotują zupę, czarną kawę,
Takim sposobem walczą za sprawę. Hej!
Czuwaj, wiaro, i wytężaj słuch…
Nasze dowództwo jest morowe
I w pierwszej linii nadstawia głowę,
A najmorowszy z przełożonych
To jest nasz Miecio – w kółko golony. Hej!
Czuwaj, wiaro, i wytężaj słuch…
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Ziutek. Chłopiec od „Parasola". Publikacja dostępna jest w księgarni swiatksiazki.pl Możecie ją kupić również w innych popularnych księgarniach internetowych: