W świecie dwóch rodów rdzeń poszerzający zdolności człowieka jest najcenniejszym darem. W zamierzchłych czasach rodzeństwo Roomouerów stało się legendą, gdy zdobyło nieosiągalny stuprocentowy rdzeń i przejęło kontrolę nad rodem „F”izyków. Jednak zdrada jednego z braci znanego jako Bezwładny obaliła ich imperium, a on sam zniknął w mrocznym cieniu.
Tysiąc lat później świat staje na krawędzi przemiany, gdy pewien młodzieniec zostaje obdarowany niezwykłym stuprocentowym rdzeniem – darem, który miał być zarezerwowany tylko dla króla „F”izyków. Jednocześnie Bezwładny wychodzi z ukrycia, gotów zdobyć władzę raz jeszcze. Ale nie jest sam – pozostałe rodzeństwo, nawet martwe, zastawiło przed śmiercią na niego pułapki.
W tej epickiej opowieści o mocy, zdradzie i przetrwaniu ścierają się całe pokolenia, a losy obu rodów spoczywają w rękach młodego bohatera. Z każdym dniem walki każdy zaczyna wątpić w słuszność swojej idei. Czy nowy dziedzic jest kluczem do przyszłości, czy może stać się narzędziem zagłady? Rozpoczyna się walka, w której intrygi, tajemnice i potęga rdzeni kształtują losy wszystkich ludzi.
Do przeczytania książki Jana Woźniaka Fizyka równa śmierci zaprasza BookEdit. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment publikacji:
Spotkanie po latach
Była to naprawdę mroczna noc, pełna tajemniczości. Lekki wiatr sprawiał, że tu i ówdzie słychać było szum liści, a także szelest ściółki leśnej. O tej porze zwierzęta zazwyczaj kryją się w lesie, jedna tylko sarna nie spała w swoim legowisku. Dostrzegła postać w białym kaftanie z kapturem i takiej samej pelerynie i za nią ruszyła. Cała postać lśniła w odbijanych, padających na nią promieniach księżyca. To był dość wysoki osobnik, nie widać było jednak jego twarzy. Nocą las człowieka przeważnie przeraża i rzadko do niego wchodzi bez ochrony, więc było to osobliwe zjawisko. Zwierzę szybko pomknęło za postacią, gdy tylko ta zniknęła mu z pola widzenia. Sarna i „biała” postać znajdowali się w samym środku lasu. Co jakiś czas osobnik na leśnej dróżce odwracał się, nieraz zaklął, kiedy się przewrócił lub potknął. W ten sposób sarna zorientowała się, że osoba, za którą podąża, to dorosły mężczyzna – oczywiście tego nie rozumiała.
Nagle sarna się zatrzymała. Ujrzała bowiem coś, czego się nie spodziewała. Dotychczas żaden człowiek nie zboczył w lesie ze ścieżki o tej porze, w dodatku kompletnie bezbronny człowiek. Niepewnym krokiem ruszyła za nim. Po pięciu minutach marszu stanęła obok wielkiego dębu, a dziesięć metrów od niej „biała” postać także przystanęła. Wtedy coś błysnęło, a raczej oświetliło teren wokół tajemniczego gościa. Sarna przyglądała się, wystawiając oczy zza dębu rosnącego w pobliżu. Była świadkiem niesamowitej sceny.
Mężczyzna w białym ubraniu unosił w ręku biały długopis i patrzył wprost na innego człowieka, który najwyraźniej wbrew swej woli wisiał nieco nad ziemią przytrzymywany za dolne i górne kończyny gałęziami drzew.
Sarna nigdy nie widziała, by gałęzie drzew w taki dziwny sposób oplatały człowieka, a nawet by tak się wygięły wbrew prawu przyrody i – co ważne – fizyki. Gdy w końcu dostrzegła twarz wiszącego, stwierdziła, że dość obficie krwawi, a jego twarz przybrała gorzki uśmiech. Człowiek był w średnim wieku, miał krótkie, czarne jak smoła włosy, niebieskie oczy, które pobłyskiwały w świetle księżyca. W końcu „biały” mężczyzna przemówił do wiszącego:
– Wróciłem, mój drrrrogi. Wróciłem – zachichotał.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Fizyka równa śmierci. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,