Kiedyś jutro - najnowsza powieść Anny M. Gorgolewskiej to wstrząsająca historia o samotności w rodzinie. Michał ma wszystko oprócz miłości i szacunku rodziców. Chociaż pokornie podporządkowuje się dominującemu ojcu, czeka na swoje kiedyś jutro. Czy uda mu się zmienić coś w swoim życiu? Co stanie się z jego ciężarną przyjaciółką, Lexi? Czy Michał skoczy z najwyższego wieżowca w Łodzi? I jaką rolę w jego życiu odegra emerytowana bibliotekarka oraz tajemnicza młoda kobieta, która śledzi chłopaka?
Kiedyś jutro porusza czytelnika, ale również utwierdza w przekonaniu, że młodzież także potrafi podejmować dobre i mądre decyzje... Warto się o tym przekonać. Warto sięgnąć po powieść Anny M. Gorgolewskiej. Dziś publikujemy premierowe fragmenty książki:
Michał usiadł przy stole. Herbata miała głęboki odcień amarantu i wydzielała słodką woń. Podniósł ostrożnie filiżankę. Wydawała się tak krucha, że z łatwością mógłby ją zgnieść w dłoni. Upił łyk.
–– Gorąca – stwierdził, odstawiając filiżankę na spodek.
–– Gorąca – potwierdziła kobieta. – A to daje nam czas na rozmowę. O czym myślałeś, stojąc w tym oknie?
Michał milczał. Nie wiedział, co odpowiedzieć, bo sam nie miał pojęcia, co mu chodziło po głowie i czego chciał dowieść. Nie wiedział, co przywiodło go do Łodzi. Do tego budynku.
–– Chciałeś skoczyć? – Bezpośredniość kobiety podobała się Michałowi, chociaż go trochę peszyła. – Gdybym nie wyszła, skoczyłbyś?
–– Nie... nie wiem. Może.
–– To nie jest wyjście. W ten sposób od problemów uciekają tylko słabi ludzie.
–– Czy pani córka... – Michał zawiesił głos, spoglądając na fotografie dziewczyny.
–– Nie. – Kobieta westchnęła. Pomimo upływu lat, rozmowa o śmierci córki nie była dla niej łatwym tematem. – Na drugim roku studiów zachorowała. Z początku myśleliśmy, że to zmęczenie spowodowane ślęczeniem po nocach, egzaminami. Okazało się, że to była bardzo agresywna odmiana białaczki. Leczenie dawało słabe rezultaty, chociaż Gosia się nie poddawała.
–– A jednak przegrała?
–– Tak, ale walczyła. To stanowi o sile człowieka, o jego charakterze. O odwadze, jaką trzeba mieć, by zmierzyć się z życiem i z tym, co nam przynosi.
–– Myśli pani, że więcej odwagi trzeba mieć, żeby żyć?
–– Żeby zakończyć swoje życie, też trzeba mieć odwagę. Ale to nie jest żaden bohaterski wyczyn. Za to trzeba być nie lada bohaterem, by na przekór wszystkim i wszystkiemu brać się z życiem za bary. Istnienie jest o wiele trudniejsze niż nieistnienie.
–– Nie zawsze. – Michał popatrzył na kobietę i wzruszył ramionami. – Czasem życie nie pozostawia nam wyboru. Są sytuacje, z których nie ma wyjścia.
–– Nie ma takich sytuacji – zaprotestowała staruszka. – Każdy kij ma dwa końce. Pamiętaj o tym. Nieodwracalna jest tylko śmierć. Z każdą inną sytuacją można sobie poradzić.
–– Jest pani optymistką, a mnie coś ostatnio optymizmu brakuje.
–– Młody jesteś i bierzesz wszystko zbyt emocjonalnie. Emocje to zły doradca. Przed podjęciem decyzji trzeba najpierw dotrzeć do sedna problemu. Rozpatrzyć i korzyści, i straty. I nawet kiedy tych drugich jest więcej, można znaleźć rozwiązanie. Jasne, że czasem wymaga to sporego wysiłku, ale mamy tylko jedno życie i jego jakość zależy od nas samych.
– Pewnie ma pani rację. Takie doświadczenie... taką mądrość zdobywa się z wiekiem. Ludzie nie są nieomylni. Podejmują złe decyzje, także te ostateczne. Błądzą, lecz mają do tego prawo.
– Tak. Jednak mogą uniknąć własnych błędów, ucząc się na błędach innych. Ci, co przeżyli próby samobójcze, często mówią, że w ostatniej chwili chcieli zrezygnować, ale nie mogli się już wycofać. Gdybyś skoczył i w momencie oderwania stóp od parapetu uświadomił sobie, że jednak wybierasz życie, co byś czuł na chwilę przed śmiercią? Żałowałbyś, że nie przemyślałeś sprawy? Chciałbyś za wszelką cenę odwrócić to, co nieodwracalne? Pragnąłbyś ze wszystkich sił żyć?
–– Moja koleżanka popełniła samobójstwo. – Michał upił łyk herbaty, znowu parząc sobie usta. – Próbowałem jej pomóc, ale widocznie starałem się zbyt słabo.
–– Masz wyrzuty sumienia? Niepotrzebnie. Jeżeli ktoś postanowi umrzeć, to nikt, prócz niego samego, nie jest w stanie zmienić tej decyzji. Decyzji, która jest w gruncie rzeczy tchórzostwem, bo odwagi potrzeba, żeby żyć, nie żeby umrzeć. – Kobieta podsunęła Michałowi talerzyk z ciastem. – A ty? Jaka jest twoja decyzja?
–– Nie myślałem o śmierci, a na pewno nie w ten sposób. Znalazłem się tu, bo szukam rozwiązania. Wiem, co jest na jednym końcu kija, lecz drugi koniec jest dla mnie ciągle zagadką.
–– Jeżeli szukasz, to nie jest źle. Obyś tylko wyciągał właściwe wnioski.
–– Staram się. Naprawdę. – Michał pokiwał głową. – Rozmowa z panią to było coś, czego chyba bardzo potrzebowałem. Kumple mają mnie za wychuchanego jedynaka.
–– A rodzina?
–– Rodzina? Lepiej by było, gdybym był na świecie sam, jak pani.
–– No cóż, rozumiem. – Kobieta zamyśliła się i w pokoju na moment zapadła cisza.
informacja nadesłana