Już w najbliższy czwartek poznamy tegorocznego laureata Literackiej Nagrody Nobla. Tymczasem "The Guardian" przygotował ranking tegorocznych faworytów do literackiej Nagrody Nobla. Według bukmacherów, w tym roku najpewniej Nobla otrzyma izraelski pisarz Amos Oz.
Landbrokes podaje, że szanse Oza wynoszą 4/1, algierskiej powieściopisarki Assia Djebary 5/1, hiszpańskiego autora Juana Goytisolo 6/1, a Amerykanów Joyce Carol Oates i Philipa Rotha – 7/1. Według niektórych specjalistów nie jest to jednak gwarancja otrzymania przez Oza nagrody - szanse zeszłorocznego laureata, Jean Marie Gustaw Le Clézio wynosiły wówczas jedynie 14/1.
Prócz tego wśród 10 twórców mających największe szanse znaleźli się także syryjski poeta Adonis, Włosi Claudio Magris i Antonio Tabucchi, a także japoński prozaik Haruki Murakami. Tradycyjnie spośród polskich twórców liczy się wyłącznie Adam Zagajewski, który w "poczekalni noblowskiej" trwa od wielu lat. Na swą szansę czeka także legendarny już Salman Rushdie czy ostatnio przypomniany przez wydawnictwa Albatros oraz Znak Ian McEwan.
Co roku do Komitetu Noblowskiego wpływa około 350 zgłoszeń. Wszyscy prezentowani autorzy mieszczą się w pierwszej setce mających największe szanse.
A oto książki potencjalnych Noblistów, które przybliżamy w naszym wortalu:
Amos Oz "Jak uleczyć fanatyka"
Trzech wykładów Amosa Oza wygłoszonych na uniwersytecie w Tybindze po zamachach terrorystycznych na Word Trade Center, a opublikowanych w książce „Jak uleczyć fanatyka?” studium fanatyzmu nazwać nie można .Ale to inspirująca, fascynująca opowieść o różnych odmianach tego zjawiska i o tym, jak można uniknąć stania się fanatykiem. A może nawet – jak uświadomić innym konsekwencje z fanatyzmu wynikające.
Są więc wykłady te szkicami z pogranicza literaturoznawstwa, socjologii i politologii… Ich lekkość, prosty i komunikatywny język oraz cudowne poczucie humoru sprawiają, że książka „Jak uleczyć fanatyka?” atrakcyjna jest dla każdego Czytelnika. To wielka opowieść o kompromisie i jego swoista rehabilitacja. Bowiem kompromis nie zawsze musi być tylko zdradą własnych ideałów. Może stać się podstawą, na której bardzo wiele można zbudować. Szkoda, że tak rzadko pamiętają o tym polscy politycy.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Amos Oz "Nie mów noc"
Wydana w kieszonkowej Czytelnikowskiej serii NIKE powieść Amosa Oza „Nie mów noc”, wbrew rozmiarom, traktuje o wielkich sprawach, choć w wymiarze mikrokosmicznym. Czytelnik przypomina wydaną u nas w roku 2000 historię – a jest to opowieść, nad którą warto się pochylić.
„Nie mów noc” traktuje o związku dwojga bohaterów. Ona – Noa – jest nauczycielką. On – Teo – dużo starszy i doświadczony – to architekt. Noa i Teo mieszkają w małym miasteczku, położonym w pobliżu pustyni. Tworzą zgodną parę, wzajemnie się rozumieją i uzupełniają, mogą na sobie polegać. W ten idylliczny obraz wkracza jednak tajemnicza tragedia. Jeden z uczniów klasy, którą prowadziła Noa, umiera z niewyjaśnionych powodów – jego zgon wiąże się najprawdopodobniej z narkotykami. Ojciec chłopca chciałby w miasteczku założyć ośrodek odwykowy jego imienia, na ten cel przekazuje pieniądze, a do pracy przy tym projekcie wybiera Noę, ulubioną nauczycielkę syna. Od tej pory zacznie się w książce pojedynek dwóch osobowości. Noa niespodziewanie zaangażuje się w skazany na niepowodzenie pomysł – poświęca czas i siły, by zrealizować marzenie obcego mężczyzny. Teo usiłuje tonować jej zapał, staje się niechcianym głosem rozsądku, sceptykiem, który ma zamiar uchronić ukochaną przed głębokim rozczarowaniem.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Philip Roth "Konające zwierzę"
Według naszych modernistycznych twórców praprzyczyną i motorem ludzkich działań była chuć. Philip Roth w swej powieści z 2001 roku (wydanej właśnie nakładem Czytelnika) konstatuje, że chuć jest nie tylko początkiem, ale i – wbrew powszechnie panującej opinii – końcem życia człowieka.
Siedemdziesięcioletni wykładowca (prowadzący w Stanach Zjednoczonych seminarium krytyki stosowanej), znany recenzent i krytyk, przyznaje się do jednej zaledwie słabostki – wrażliwości na kobiecą urodę. Owa bagatelizowana przez bohatera słabostka oznacza oczywiście otwarte propagowanie wolnej miłości. Przez egzystencję i mieszkanie wykładowcy przewijają się setki kobiet – przeważnie byłych studentek, ale też dawnych znajomych, którym nie ułożyło się w życiu. Bohater koncentruje się szczególnie na jednej minionej historii. Consuela Castillo, Kubanka, zawładnęła jego starzejącym się ciałem (w chwili rozpoczęcia romansu miał sześćdziesiąt dwa lata) i umysłem. Rozkochała w sobie „profesora pożądania” i zniknęła z jego życia, ale nie z pamięci. Powróciła, gdy okazało się, że okrutny los drwi sobie z jej urody i młodości.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Philip Roth "Oszustwo"
Philip Roth po raz kolejny udowadnia, że jeden temat – temat ludzkich namiętności i seksu – potrafi opowiedzieć na wiele różnych sposobów. W wynajętym pokoju spotyka się ze swoimi kochankami żonaty mężczyzna. Kolejne partnerki, także uwikłane w swoje związki, mające rozmaite zobowiązania wobec towarzyszy życia, mężów i eksmężów, powierzają Philipowi swe tajemnice. Dzielą się z nim zmartwieniami, przemyśleniami, spostrzeżeniami i… wikłają się w romans.
Ale tym razem najważniejsze są nie tyle erotyczne uniesienia, co rozmowy. Książka składa się tylko i wyłącznie z dialogów, bardzo rzadko pojawiają się nawiasowe wtrącenia mające charaktery didaskaliów, pozwalające na przykład zaakcentować śmiech lub płacz. Strzępki rozmów muszą wystarczać – na ich bazie czytelnicy powinni dopowiedzieć sobie całą resztę, odtworzyć przebieg wydarzeń i domyślić się fabuły. Wśród dialogów bywają kilkuzdaniowe refleksje poprzedzające lub podsumowujące spełnienie, zdarzają się też długie i niekoniecznie szczere rozmowy.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Philip Roth "Dziedzictwo. Historia prawdziwa?"
Książka, po lekturze której powracają pytania o granice intymności, autobiografizm w literaturze, ale tez poruszająca temat przemijania, utraty bliskich, towarzyszenia im w umieraniu. To „Dziedzictwo. Historia prawdziwa” Philipa Rotha. Powieść wstrząsająca i osobista. Powieść, której hasłem przewodnim mogłyby się stać słowa „dlaczego człowiek musi umierać? Wystarczy to jedno pytanie, aby każdego doprowadzić do szaleństwa”.
Osiemdziesięciosześcioletni mężczyzna, który kondycją zadziwić może wielu młodszych od siebie, doznaje paraliżu części twarzy. Nie potrafi się pogodzić z nagłą niesprawnością, wstydzi się bezradności. Kolejne badania wykazują, że przyczyną paraliżu jest guz mózgu – guz, który nie ma charakteru złośliwego, jednak rozrasta się i stanowi coraz większe niebezpieczeństwo. Philips musi teraz zadbać o ciężko chorego ojca, a także wspólnie z nim podejmować najważniejsze decyzje dotyczące przyszłości. Zamiast Freudowskiego „zabicia” ojca, staje się jego opiekunem, powiernikiem, daje mu wsparcie. Musi też zastanowić się, czy lepiej będzie zgodzić się na operację, czy zostawić wydarzenia swojemu biegowi. Które rozwiązanie przyspieszy śmierć, które złagodzi przyszłe cierpienia, wreszcie – do jakiego stopnia można się posunąć w ratowaniu najbliższej osoby?
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Philip Roth "Kompleks Portnoya"
Opublikowanie tej powieści w latach 60. XX wieku było punktem przełomowym w literaturze amerykańskiej. Nietrudno się domyślić, jakie wrażenie wywołała książka Philipa Rotha, jeśli jeszcze dziś, mimo – wydawałoby się całkowitej swobody twórczej, może „Kompleks Portnoya” wywoływać zażenowanie, niesmak a nawet sprzeciw co wrażliwszych czytelników. Opublikowanie tej historii stało się głośnym wydarzeniem literackim – a skandal mógł posłużyć jako najlepsza reklama. Dzisiaj właściwie „Kompleks Portnoya” w obliczu literackich eksperymentów i bezustannych prób wstrząśnięcia odbiorcami za sprawą poruszania kontrowersyjnych wątków nie zaskakuje: kilkadziesiąt lat temu budziła żywe emocje, współcześnie pruderia lekturowa wydaje się być nie na miejscu.
Czytelników Philipa Rotha nie zdziwi fakt, że fabuła tej historii kręci się wokół dwóch wątków: seksualności i kwestii żydowskiej. Kluczem do odczytania jest już sam tytuł – wyjaśniony zresztą zaraz na początku: kompleks Portnoya to „zaburzenie, w którym silne obiekcje moralne i skłonności altruistyczne pozostają w ciągłym konflikcie z ekstremalnymi pragnieniami seksualnymi, często o charakterze perwersyjnym”. Umieszczenie takiej informacji przed właściwą powieścią łagodzi brzmienie tekstu, przygotowuje czytelników na rozwój wydarzeń, a także uzasadnia i wyjaśnia stosowane przez pisarza rozwiązania treściowe. Spielvogel zaznacza, że w przypadku kompleksu Portnoya „występują liczne akty ekshibicjonizmu, voyeuryzmu, fetyszyzmu, autoerotyzmu i oralnych stosunków płciowych”. To daje mniej więcej trafny obraz książki – bo inspirowany odkryciem „kompleksu Portnoya” Roth nie odejdzie daleko od tego wątku, a opisy masturbacji w powieści będą niejednokrotnie budzić obrzydzenie czytelników.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Claudio Magris "Na oślep"
„Mimo wszystko nie można zatkać ust pacjentowi” – stwierdza triumfalnie narrator i jednocześnie główny bohater najnowszej powieści Claudio Magrisa „Na oślep”. Opowiadający zmienia tożsamość – raz nazywa się Salvatore Cipicco, z jego opowieści i oskarżeń dowiadujemy się, że reprezentuje włoskich komunistów, że był więziony w Dachau, a potem w łagrze (Sali Otok). Innym razem twierdzi, że jest Jorgenem Jorgensenem – duńskim marynarzem z XIX wieku, korsarzem, którego los rzuca do Islandii i czyni tamtejszym królem, by potem zrobić zeń tasmańskiego galernika.
Tak naprawdę nie wiadomo do końca, kto i kiedy dokładnie opowiada. Nie wiadomo, gdzie toczy się akcja. Nie ma jednej osi fabularnej, przyczynowo-skutkowego ciągu wydarzeń. Historię przedstawia Cipicci, monolog głównego bohatera jest jednocześnie jednostronną rozmową z lekarzem psychiatrą. Autor wywodu znajduje się w klinice świadomy swojego aktualnego miejsca pobytu odpowiada na ukryte przed czytelnikiem pytania lekarza. Całe „Na oślep” jest zatem spowiedzią jednostki, spowiedzią o tyle nietypową, że łączącą w jedną całość nie tylko rozmaite biografie, ale także wplatającą w przeżycia jednego człowieka niechlubną i ponurą historię XX wieku.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Haruki Murakami "Na południe od granicy, na zachód od słońca"
Hajime od lat pielęgnuje w sobie wspomnienie Shimamoto, pierwszej ukochanej z okresu dzieciństwa, i porównuje do niej każdą poznaną dziewczynę. Kiedy już jako dorosły mężczyzna spełniony w życiu osobistym i zawodowym przypadkowo ponownie spotyka Shimamoto, okazuje się, że dawna fascynacja przetrwała. Hajime decyduje się rzucić swą rodzinę i wykorzystać szansę daną mu przez los. Czy jednak możliwy jest powrót do przeszłości?
Książka Haruki Murakamiego „Na południe od granicy, na zachód od słońca” to piękna opowieść o niespełnionej miłości i pogoni za nieosiągalnym ideałem. Co leży na zachód od słońca i czy na południe od granicy znajdziemy raj, czy też zwykłą szarą rzeczywistość?
Książka szczególnie spodoba się osobom, które są zafascynowane kulturą, mentalnością, a także codziennością mieszkańców kraju kwitnącej wiśni. Proza Murakamiego jest w swej prostocie tak niepozorna, a zarazem genialna, że nie sposób obok niej przejść obojętnie.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Haruki Murakami "Norwegian Wood"
Ta nostalgiczna powieść zaczyna się od słów piosenki Beatlesów o tym samym tytule i tak jak piosenka opowiada o spotkaniu chłopaka z dziewczyną. Spotkaniu, które na zawsze go zmieniło. Przyniosła autorowi ogromny sukces. Tylko w Japonii sprzedano 3,5 miliona egzemplarzy.
Tokio, koniec lat sześćdziesiątych: jazz, wolna miłość, dzieci kwiaty, protesty na uczelniach.
Toru Watanabe spotyka piękną Naoko. Ich wzajemna fascynacja i uczucie obciążone są samobójczą śmiercią ich wspólnego przyjaciela i depresyjną naturą dziewczyny. Wkrótce w życiu Toru pojawia się Midori, zwolenniczka niezależności i swobody seksualnej. Obie kobiety są dla młodzieńca bardzo ważne. W kręgu miłości, przyjaźni i śmierci, Watanabe staje się dojrzałym mężczyzną.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Haruki Murakami "Wszystkie boże dzieci tańczą"
Zbiorek sześciu krótkich opowiadań, niezależnych fabularnie. Mamy tu rozpoznawalny na pierwszy rzut oka świat Murakamiego, napędzany nieposkromioną wyobraźnią pisarza, która raz po raz rozsadza ramy realnizmu, przenosząc czytelnika to w świat snów, to marzeń, to czystej surrealnej fantazji. Okazuje się, że Murakami czuje się świetnie również w zwartej, oszczędnej i precyzyjnej kompozycji, jaką narzuca forma krótkiego opowiadania. Kilkoma słowami zarysowuje wyraziste, sugestywne światy, a każda z historii jest przekonująca, pełna i satysfakcjonująca. Każdy z bohaterów odbywa jakąś podróż - czy to w geograficznym, czy jedynie wewnętrznym, duchowym wymiarze - do której bodźcem staje się trzęsienie ziemi: każdy z nich odkrywa w sobie jakąś tajemnicę, którą próbuje przeniknąć albo po prostu pogodzić się z jej istnieniem, każdy ma jakąś obsesję, która zatruwa mu życie, każdy jest uwikłany, bądź dopiero wikła się w skomplikowane relacje z innymi ludźmi.
Po przeczytaniu krótkiej adnotacji na okładce książki dowiedziałam się, że książka ta jest zbiorem opowiadań. Z doświadczenia wiem, że to nic dobrego nie wróży. Nie przepadam za tą formą literacką. Miałam wielokrotną okazję i przyjemność przeczytać opowiadania moich ulubionych pisarzy - niestety, zawsze kończyło się to w taki sam sposób. Rozczarowaniem. Aż do tego razu.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Haruki Murakami "Przygoda z owcą"
Główny bohater, przeciętny mieszkaniec zwyczajnego współczesnego miasta, żyje sobie spokojnie swoim zwykłym życiem. Jednak pewnego dnia przyjaciel przysyła mu tajemniczą fotografię, przedstawiającą owce na pastwisku. Jedna z owiec ma na grzbiecie gwiazdę. Od tego momentu życie bohatera przestaje być zwyczajne...
Na scenie wydarzeń zjawia się Boss - szef potężnej organizacji kontrolującej media i reklamę. Rozkazuje bohaterowi odnaleźć owcę z gwiazdą na grzbiecie. Zaczyna się opowieść kryminalna obfitująca w różne niesamowite wątki. Bohater w towarzystwie swojej przyjaciółki, obdarzonej niezwykle czułym słuchem, przemierza Japonię, spotyka tajemniczego Sheep Mana - owcę, która mówi i pod wieloma względami przypomina człowieka; przeżywa przygody niczym z filmów Kubricka albo Lyncha.
Mówi się, że kiedyś musi być ten „pierwszy raz”. I dla mnie ta książka była „pierwszym razem z Murakamim”. Gest całkowicie spontaniczny, niezaplanowany, odruchowy. Biblioteka, drugi rząd na prawo od drzwi, trzecia półka od góry. Patrzę, spoglądam – jest! Biorę i uśmiecham się do siebie w duchu. Literatura japońska, tego jeszcze nie miałam. Co to będzie, co z tego wyniknie?
Haruki Murakami "Tańcz, tańcz, tańcz"
Jedyną szansą na odnalezienie sensu życia jest taniec. Jednak nie taki jak ten z popularnych programów typu „Taniec z gwiazdami” czy „You can dance”, bowiem tam sprowadzono go do bezsensownego, widowiskowego pląsania, które ma ucieszyć, dać zapomnienie widowni przed telewizorem. Taniec pomagający odszukać sens, to nie wprawne gibanie się do taktów muzyki, a dostosowywanie się do wydarzeń niesionych przez życie. Przypomina trochę surfowanie lub skakanie z windy do windy. Trudno się w nim odnaleźć, a jeszcze trudniej utrzymać się na szczycie załamującej się fali bądź wskoczyć do rozpędzonej windy bez uszkodzenia ciała. Niemniej jest to możliwe i tę wymagającą sztukę stara się uprawiać główny bohater powieści Haruki Murakamiego – próbuje tańczyć w taki sposób, aby zadziwić cały świat.
Można powiedzieć, że przypadek z niego beznadziejny. Ma trzydzieści cztery lata, zostawiła go żona, a ludzie nie rozumieją. Czuje się wyobcowany, trochę tak jakby był przybyszem z innej planety lub innego świata. Stara się w tym wszystkim jakoś połapać, jednak cały czas odnosi porażki. Jedyną nadzieją staje się powrót do Sapporo i mieszczącego się tam hotelu „Pod Delfinem”, w którym kilka lat wcześniej spędził wspaniałe dni u boku Kiki – ekskluzywnej call girl. Rzeczona kobieta nawołuje go w snach, płacze nad nim i wzywa. Mężczyzna, coraz bardziej pogrążony w beznadziei, poddaje się i wraca do Sapporo, gdzie stary hotel zastąpiono nowoczesnym budynkiem, na którego szesnastym piętrze znajduje się przejście do innego świata, a zarazem klucz do znalezienia połączeń z rzeczywistością.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Adam Zagajewski "Anteny"
Jest w tym tomie kilka pięknych, frapujących, doskonale spointowanych wierszy. Nade wszystko te, w których autor spogląda w przeszłość: chodzi zarówno o doświadczenie osobiste, jak i tropy dotychczasowej twórczości. „Pytam ojca: co robisz całymi dniami? Wspominam” – tak brzmi motto do wiersza zatytułowanego „W małym mieszkaniu” (mieszkaniu w Gliwicach). W pięknym rytmie tego tekstu przeszłość staje się bliska, ona odżywa – tak w pamięci ojca, jak i w samym tekście, przywołany zostaje i nabiera barw nawet ten obszar, który pozostaje dla autora tajemnicą: „(...) epizody, o których nigdy się nie dowiem, / pocałunek kobiety, która nie została moja matką, // lęk i słodki agrest twojego dzieciństwa, obrazy wyjęte / z tej pogodnej otchłani, kiedy mnie jeszcze nie było.” „W małym mieszkaniu” nie wyznacza jednak klimatu całego zbioru - wiele tekstów zawartych w „Antenach” wydaje się suchych, w których sprawność warsztatu i predylekcje do prowadzenia intelektualnej gry z czytelnikiem, zastępują błysk poezji – odbicie nieskończoności. Odseparowanie od uczuć to bodaj najpoważniejszy problem Adama Zagajewskiego. Na szczęście (jak chciałoby się powiedzieć) – pozostają tak osobiste wiersze jak przywołany przed chwila, który klimatem przypomina bodaj najbardziej znany tekst Zagajewskiego, czyli „Jechać do Lwowa”.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Adam Zagajewski "Płótno"
Pięknie wydany tomik przyciąga już samą szatą graficzną, gdzie całą okładkę zajmuje fotografia zamyślonego Adama Zagajewskiego. Wszystko to, w kolorze głębokiej, stonowanej sepii tworzy aurę prostoty i tajemnicy za razem. Ten stan rzeczy sprawia, że gładzę książkę, oglądam z każdej strony, a otwierając pierwszą ukazuje mi się wspaniały, melancholijny szkic Jana Lebensteina.
W tomiku znajdziemy ponad pięćdziesiąt wierszy, a każdy z nich posiada swoją wyraźną indywidualność i mocno zaznacza się w przestrzeni lirycznej. Autor eseju „Obrona żarliwości” jest wierny swym przekonaniom, co do charakteru poetyki, która powinna dbać o głębokie sfery ludzkiej egzystencji i właśnie o żarliwość, zaangażowanie w ujmowaniu rzeczywistości.
W związku z powyższym w tomiku znajdziemy wiele głębokich tematów – śmierć, samotność, wojna, epifania. Ujmowanie ich zaczyna się najczęściej od konkretu wywiedzionego z codzienności. Ta rzadka umiejętność poetycka, nadawania prozaicznym sprawom życia głębokiego sensu, lecz bez zbędnego, kiczowatego patosu, cechuje poetykę Zagajewskiego, a w szczególności jego tomik „Płótno”
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Salman Rushdie "Czarodziejka z Florencji"
Salman Rushdie, brytyjski pisarz i eseista hinduskiego pochodzenia, w swojej najnowszej powieści pt.„Czarodziejka z Florencji” udowadnia, jak wiele ma do powiedzenia i jak obszerna jest jego wiedza na temat kultury, historii i geografii subkontynentu indyjskiego. Jednak nie tylko Indie, ale także w dużej mierze Europę Zachodnią bierze w swoich rozważaniach pod uwagę, budując powieść na fundamentach tak zdawać by się mogło odległych kulturowo i religijnie państw.
Do Sikri, stolicy szesnastowiecznych Indii, przypływa tajemniczy, młody wędrowiec, który ma do przekazania władcy ważną wiadomość. Dzięki swojej bystrości i znajomości kilku magicznych sztuczek, zostaje dopuszczony przed oblicze Akbara. Cesarz jest oczarowany osobą Mogora dell’Amore’a, jasnowłosego przybysza z Florencji, który snuje przed władcą rzekomo prawdziwą opowieść o zaginionej księżniczce Qarze Koz. Opowieść okazuje się długa i wielowątkowa, a gawęda wędrowca zdaje się nie mieć końca.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Ian McEwan "Betonowy ogród"
Moralna degradacja typowej amerykańskiej rodziny zaczyna się śmiercią ojca, który umiera na zawał upadając twarzą w świeżo wylany w ogrodzie beton. Matka czwórki ich dzieci popada w depresję, coraz rzadziej wychodzi z łóżka, zapada się w sobie. Życie rodziny przenosi się do jej sypialni, by stopniowo gasnąć. Przed śmiercią wymusza na dzieciach przyrzeczenie, że zawsze będą się trzymać razem, że będą dbać o siebie i dom, by nie rozdzieliła ich opieka społeczna.
Rodzeństwo: dwie dziewczynki i dwóch chłopców wychowuje się więc samo. Tuż po śmierci matki postanawiają utrzymać ten fakt w tajemnicy. A będzie to tym łatwiejsze, że mieszkają na uboczu, nie mają więcej rodziny, a do tego właśnie zaczęły się wakacje. Postanawiają sami pochować ciało matki. Tylko jak to zrobić? Zakopać w ogrodzie? Nie, to wydaje się zbyt pretensjonalne. Szybko wyszłoby na jaw. A może zanieść do piwnicy i zabetonować w wielkiej skrzyni? Plan wydaje się prosty. I udaje się. Zostają teraz sami, mogą robić, co tylko chcą. Przecież są wakacje.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ
Ian McEwan "Pierwsza miłość, ostatnie posługi"
Osiem wczesnych opowiadań laureata wielu nagród literackich, znanego na polskim rynku księgarskim od wielu lat, autora cenionego i szanowanego przez czytelników za takie tytuły jak np. „Betonowy ogród", „Dziecko w czasie", „Niewinni" czy „Sobota". McEwan wielu osobom może być bliższy dzięki zrealizowanym na podstawie jego scenariuszy filmom („Niewinni", „Pokuta").
Wszystkich jednak - kinomanów i urlopowiczów, ale i tych, którzy łapią oddech po pracy, a lubią dobrą prozę – zachęcam do sięgnięcia po „Pierwszą miłość, ostatnie posługi". Zachęcam zwłaszcza osoby wrażliwe, dla których tematyka opowiadań, ich obyczajowość, wchodzenie w życie, w miłość, w śmierć może być niezłym szokiem.
Bohaterowie książki nie są pięknymi ludźmi, czasem to prawie jeszcze dzieci, czasem to młodzież tyle co dorosła, wplątana w zawiłości życia, w okrutną przeciętność losu, zagubienia, samotności – ludzie potrzebujący akceptacji, rozmowy, bliskości na pogmatwanych ścieżkach do raju, gdzie nie wszyscy mają wstęp.
Pochodzą z biednych rodzin lub ich wcale nie mają, próbują zmierzyć się z życiem, z pierwotnymi instynktami, doświadczają seksualności, nie wiedząc, co dobre, a co złe. Próbują zatrzymać dzieciństwo, w śmierci widzą tylko kolejność losu, zdobywają „reputację", popełniając wszystkie grzechy dorosłości – wiele złego uchodzi im na sucho.
Miłość przeplata się tu ze śmiercią. Autor przewrotnie tytułowe opowiadanie zbioru umieścił na końcu, bo wszystko zawiera się w tym tytule.
Przeczytaj recenzję tej książki w naszym wortalu - TUTAJ