Emilia wraca do domu, żeby rozliczyć się ze swoją rodziną i ze sobą. Nie jest to łatwe, gdy ma się do czynienia z apodyktycznym ojcem i nieżyjącą matką. Nowa sytuacja zmusza dziewczynę do podjęcia ważnych wyborów, które będą rzutować na jej dalsze życie.
Czym jest miłość i jak ją odnaleźć? Na to pytanie Emilia szuka odpowiedzi w drugiej części Bieszczadzkiej Rapsodii – w powieści Kochaj mnie.
Różne oblicza uczuć, walka z przeciwnościami losu i poszukiwanie recepty na szczęśliwe życie towarzyszą bohaterce w codziennej drodze do upragnionej prawdziwej miłości. Czy uda się jej znaleźć własne miejsce na ziemi?
Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. W naszym serwisie przeczytacie wywiad z Karoliną Klimkiewicz, a dziś prezentujemy fragmenty powieści Kochaj mnie:
Dymitr
Stałem pod adresem domu, który dał mi Kuba. Myśli wirowały w mojej głowie. Szukałem odpowiedzi na pytania, których bałem się zadać. Niepewny tego, co powinienem zrobić, powiedzieć czy czuć, wpatrywałem się w budynek, mając nadzieję, że los zadecyduje za mnie. Czas mijał, a drzwi nieruchomo stały między mną a nią niczym mur, który broni fortecę przed zdobyciem. Z tym wyjątkiem, że ja nawet nie starałem się jej zdobyć. Po prostu stałem gotowy na pogodzenie się z faktem, że przecież powinienem uszanować jej wybór, bo nikogo nie zmuszę do miłości, a tym bardziej do bycia ze mną.
Westchnąłem i podszedłem do drzwi. Pod wpływem impulsu nacisnąłem na dzwonek, w duchu modląc się, żeby dom był pusty. Nienawidziłem się za to okropnie.
– Dzień dobry. Słucham. – Otworzyła mi elegancka kobieta w średnim wieku. Pewnie jej macocha.
– Dzień dobry. Szukam Emilii.
Kobieta na dźwięk imienia dziewczyny posmutniała.
– Wyprowadziła się. Już tu nie mieszka.
– Dymitr! – Usłyszałem swoje imię z głębi domu. – Co tutaj robisz? – zapytała Łucja. Wyraźnie zdziwiła ją moja obecność.
– Znacie się? – spytała matka.
– Tak. – Dziewczyna pokiwała głową i zmarszczyła brwi, stając pomiędzy mamą a mną. – Emilia się z tobą skontaktowała?
– Nie. Sam postanowiłem przyjechać.
– Zaproś pana do środka.
– Nie ma potrzeby – zaprotestowałem. – Skoro nie zastałem Emi, to nie będę przeszkadzał.
– Wejdź. Myślę, że musimy porozmawiać – powiedziała Łucja stanowczo i otworzyła szerzej drzwi.
Czułem, że nie mam wyboru. Westchnąłem raz jeszcze i przekroczyłem próg mieszkania.
– Chodź do salonu. Napijesz się czegoś?
– Nie, dziękuję.
– Dlaczego przyjechałeś? – drążyła.
Jej mama nie ukrywała zainteresowania i również się do nas dosiadła. Uśmiechnąłem się nerwowo i skupiłem uwagę na swojej rozmówczyni.
– Chciałem z nią porozmawiać – oświadczyłem, nie wdając się w szczegóły.
– Myślę, że powinieneś dać jej trochę czasu.
– Możliwe… – Nie czułem się komfortowo. Chciałem odbyć tę grzecznościową rozmowę i wyjść.
– Nie odpuścisz?
– Problem w tym, że w zasadzie nie wiem, co się stało. – Pokusiłem się o odrobinę szczerości, bez której pewnie nie zostałbym wypuszczony.
– Może za mocno naciskałeś? Ona potrzebuje wolności i możliwości decyzji. Gdy się boi, ucieka. Po czasie zazwyczaj wraca – pocieszała mnie.
Milczałem, nie wiedząc, co mam odpowiedzieć. Łucja ewidentnie coś rozważała. Po chwili wstała i wyszła z salonu, a gdy znów się pokazała, na stół rzuciła karteczkę.
– To jej numer i adres.
– Lusia, może nie powinnaś… – Jej matka w końcu przemówiła.
– Może i nie.
Mimo to podsunęła mi kontakt.
– Dziękuję – odpowiedziałem.
– Proszę, ale wiedz, że nie robię tego dla ciebie.
– Tym bardziej jestem ci wdzięczny.
Nie przedłużając, pożegnałem się i opuściłem ich dom, w dłoniach trzymając najcenniejszą rzecz w całym moim życiu. Gdy tylko znalazłem się na zewnątrz, wyciągnąłem telefon i wybrałem numer zapisany przez Łucję. Odczekałem trzy sygnały, gdy w końcu usłyszałem jej głos.
– Witaj, Emi… – powiedziałem po krótkiej chwili.
– Dymitr…
– Chciałbym z tobą porozmawiać.
– Dymitr, ja…
– Jestem we Wrocławiu. Możemy się spotkać?
– We Wrocławiu? Ale co… Nieważne, nie wiem, czy to dobry pomysł, jednak skoro jesteś… – gubiła się. – Dobrze, wyślę ci adres.
Pozwoliłem jej na to. Nie chciałem, żeby Łucja miała z tego tytułu nieprzyjemności.
– Do zobaczenia – rzuciłem, żeby po chwili usłyszeć ciszę.
W naszym serwisie zamieściliśmy już kolejny fragment książki Kochaj mnie. Powieść Karoliny Klimkiewicz kupicie w popularnych księgarniach internetowych: