Nie mogła istnieć dla niego. Fragment powieści „Powierzchnia. W poszukiwaniu prawdziwej siebie"

Data: 2019-07-02 10:01:02 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Nie mogła istnieć dla niego. Fragment powieści „Powierzchnia. W poszukiwaniu prawdziwej siebie

Czterdziestoletnia Kinga znów wkracza na szlak cudów. Opuszcza Krościenko, w którym przed pięciu laty znalazła wiarę, nadzieję i miłość, by wraz z mężem ruszyć do Międzyzdrojów w upragnioną podróż poślubną. Choć czuje się szczęśliwa i spełniona, w jej sercu od jakiegoś czasu tkwi niezrozumiały niepokój. Czy rzeczywiście w jej życiu wszystko jest tak idealne, jak się na pierwszy rzut oka wydaje, i czy wymarzona wyprawa nad morze pomoże jej poznać prawdę?

Powierzchnia to kontynuacja znakomicie przyjętego przez czytelników Szlaku Kingi. Do bohaterki poprzedniej książki dołączają dwie nowe postaci – dziewiętnastoletnia Skylar i znana pisarka Ksenia Liśkowiak. Obie kobiety, tak jak kiedyś Kinga, znajdują się w przełomowym momencie swojego życia. Jeszcze nie wiedzą, że aby odnaleźć szczęście, trzeba przyjąć łaskę wiary, zaufać nadziei i otworzyć się na prawdziwą miłość… Czy Kinga pomoże im odkryć to, co znajduje się pod skrywającą ich serca powierzchnią?

Katarzyna Targosz jak zwykle zaskakuje i jak zwykle porywa czytelników w świat inny niż ten znany z popularnych seriali czy powieści dla kobiet – świat, w którym prawda, dobro i piękno zawsze zwyciężają i w którym każdy z nas chciałby się choć na chwilę znaleźć. Do lektury zaprasza Wydawnictwo eSPe. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowe fragmenty powieści. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Wybrzeże Bałtyku, okolice Świnoujścia

Morze falowało spokojnie w niestrudzonym i nieustannym ruchu. Fale były niewielkie i leniwie zalewały piaszczysty brzeg. Choć było wyjątkowo ciepło jak na poranek początku października, słońce skryło się za nisko wiszącymi szarymi chmurami. W tym mdłym świetle morska woda przybrała barwę stali.

To, jak kolor wody zmieniał się w zależności od oświetlenia, wciąż ją fascynowało. Łagodny róż przed zachodem i płynne złoto, kiedy słońce kryło się za horyzont, turkus i błękit w pogodne dni, szarozielone bałwany podczas sztormu – morze było jak kameleon, wciąż pokazujący swe inne barwy i oblicza.

Siedzieli obok siebie na wielkim głazie, patrząc na falujący ogrom wód. To było ich miejsce. Dzikie, nieznane, na pozór trudno dostępne. Nikt inny tu nie przychodził. Tutaj byli wolni, tutaj byli sobą.

Jedno miejsce, krótkie chwile spędzane na rozmowach lub wspólnym milczeniu – to wszystko, co mieli. Ale kiedy byli razem, niczego więcej nie potrzebowali.

Nie chciała się nad tym zastanawiać, ale nawet gdyby spróbowała, nie umiałaby wytłumaczyć tego, co było między nimi. Nie wierzyła w żadne głupie teorie o połówkach jabłka czy kosmicznym braterstwie dusz. A jednak, on istniał na tym świecie dla niej.

A ona nie mogła istnieć dla niego...

Jej życie dzieliło się na dwa etapy – spotkania z nim i czekanie na nie. Czekanie wypełnione świadomością, że jest tak bardzo nie na swoim miejscu. Spotkania pełne gorzkiej słodyczy i poczucia winy, bo doskonale wiedziała, że nie powinna na nie przychodzić.

To był obłęd.

To było najprawdziwsze, co miała.

Kiedy go poznała, raczej ją denerwował. Oczywiście od razu zauważyła, że jest bardzo w jej typie... Ale przy tym wydał jej się cwaniakiem i niechcianym natrętem. Miał jej pomóc w jednej zawodowej sprawie, a pomógł jej odnaleźć samą siebie. A może siebie zagubić? Czasami sama nie wiedziała...

Choć w jakimś sensie był dla niej zgubą, za żadne skarby nie cofnęłaby czasu, by go nie spotkać.

Tak szybko stał się jej przyjacielem. Jedynym powiernikiem i wsparciem. Sama siebie zaskoczyła, gdy odkrywała, jak inna jest w jego towarzystwie. Wolna, pełna życia – taka, jaka była naprawdę.

Tylko jemu mogła zwierzyć się z najskrytszych myśli, z tego całego galimatiasu emocji, z którym wciąż musiała się zmagać i którego nikt wcześniej nie był w stanie pojąć. To, co było między nimi, stale ewoluowało, i doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Zbliżali się do niebezpiecznej krawędzi. Do granicy, zza której nie było już powrotu. To on był w tej relacji strażnikiem rozsądku. Choć może to wcale nie był rozsądek, a jedynie zdrowy instynkt samozachowawczy. Wiedzieli przecież, że to, co jest między nimi, może ich zniszczyć.

Oparła głowę na jego ramieniu. Jej szaroblond loki spłynęły na jego czarną koszulkę. Z kieszeni skórzanych spodenek wyjęła telefon.

–Jedno zdjęcie – powiedziała, włączając przednią kamerę i wyciągając dłoń tak, by obiektyw objął ich oboje. – Chcę mieć to jedno zdjęcie.

Obrócił twarz od morza i na chwilę spojrzał w kierunku telefonu, posyłając w obiektyw to swoje poważne spojrzenie ciemnych oczu, które sprawiało, że cała się w nim zatracała.

Wiedziała, że to najwyższy moment, by zakończyć spotkanie. Czekało na nią jej zwyczajne życie.

Życie polegające na dbaniu o swoją „powierzchnię".

Nową powieść Katarzyny Targosz możecie już kupić w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Powierzchnia. W poszukiwaniu prawdziwej siebie. Opowieści z Wiary
Katarzyna Targosz1
Okładka książki - Powierzchnia. W poszukiwaniu prawdziwej siebie. Opowieści z Wiary

Czterdziestoletnia Kinga znów wkracza na szlak cudów. Opuszcza Krościenko, w którym przed pięciu laty znalazła wiarę, nadzieję i miłość...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy