Adela. Krok w przyszłość Anety Krasińskiej to opowieść o tym, jak czasami igra z nami los, kontynuacja losów bohaterki, opisanych w książce Adela. Krok w przeszłość.
Aneta Krasińska mówi w swych powieściach o tym, jak dziś wyglądają relacje między ludźmi, o tajemnicach skrywanych nawet w rodzinie i po prostu o życiu. Życiu, które niejednokrotnie potrafi nas zaskoczyć. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki Adela. Krok w przyszłość. Dziś czas na ciąg dalszy tej historii:
Adela ukradkiem zerknęła na męża. Nie musiał nic więcej wyjaśniać. Od trzech miesięcy regularnie wracał do tematu listów. Kiedy po raz pierwszy je zobaczyła, czuła, jak jej serce rozpada się na tysiące drobnych kawałków bez szans na ich ponowne połączenie. Kilkanaście kolorowych kopert nadgryzionych zębem czasu wypadło z zaadresowanej do niej dużej, szarej koperty. Nie potrzebowała nazwiska nadawcy. Wiedziała, kto przysłał te listy. Zebrała je z podłogi i przycisnęła do serca. Ogarnęła ją chęć, by natychmiast je otworzyć i przeczytać, ale w głowie wciąż pobrzmiewało ostrzeżenie, by pozostawić przeszłość w spokoju. Przecież właśnie to obiecała sobie po ostatniej rozmowie z Krystyną. Najlepszym wyjściem jest zapomnienie. Dlaczego więc wbrew temu listy pojawiły się w jej domu? Czyżby dawną opiekunkę po tylu latach dopadły wyrzuty sumienia? Już bardziej strach, że na łożu śmierci ksiądz jej nie odpuści grzechów! Czy w ten sposób zdobyte dowody mogą kogoś uszczęśliwić? Od trzech miesięcy każdego dnia budziła się z tym pytaniem i marzyła, by przestać myśleć o ich treści. Nie była jednak na tyle silna, by pozbyć się dokumentów potwierdzających bezduszność osoby, którą w dzieciństwie darzyła miłością.
– Rozmawialiśmy już o tym – stwierdziła chłodno i odwróciła się do dziecka.
– Owszem, ale widzę, że ze sobą walczysz i jak dużo energii kosztuje cię ta sprawa. Może więc lepiej poznać tę drugą wersję?
– Nie potrzebuję jej – odparła, nie patrząc na niego.
– Nawet jeśli jej nie potrzebujesz, jest niezbędna naszej rodzinie – naciskał i nie czekając na kolejne wymówki, skrył się w sypialni.
Adela słyszała, jak otwiera drzwi szafy i wyjmuje ubrania. Chciała podbiec i najzwyczajniej w świecie przytulić się do niego, ale coś ją hamowało. Jakby pomiędzy nią a resztą świata wyrosła bariera. Kiedyś sądziła, że miarą sukcesu jest to, ile człowiek posiada. Pewnie dwadzieścia lat temu niewielu postawiłoby na to, że zdoła zdobyć wykształcenie, rozkręcić firmę i założyć rodzinę. A jednak dokonała tego wszystkiego. Dlaczego więc wciąż nie potrafiła oddychać pełną piersią? Dlaczego wciąż spoglądała wstecz, jakby w obawie, że wszystko, co posiada, jest tylko snem? Gdy straciła rodziców, obsesyjnie marzyła o własnym domu. Długo wierzyła, że stworzy go dla niej Patrycja. Straciła jednak na to nadzieję, a raczej zepchnęła w podświadomość. W każdym facecie szukała partnera, który dałby jej namiastkę rodzinnego ciepła. Może źle trafiała, a może jej oczekiwania przerażały innych? Kiedyś nawet wybrała się w tej sprawie do psychologa. Myślała, że obca osoba szybciej dostrzeże problem i spróbuje jej pomóc. Czy to była stracona godzina? Może gdyby stała na baczność albo klęczała na grochu, bardziej zapadłaby jej w pamięci. Tymczasem starszy, przyjemnie uśmiechający się psycholog, w eleganckim garniturze z kolorową muszką uwiązaną pod śnieżnobiałym kołnierzykiem, wskazał jej leżankę i poprosił, by opowiedziała o swoich problemach. Jak tu mówić o przedwczesnej stracie rodziców, przedłużającym się pobycie w bidulu i pogrzebanych nadziejach na artystyczny sukces człowiekowi, który przez całą wizytę wypatruje czegoś za oknem? Do pewnego momentu nawet jej nie przeszkadzało, że stał tyłem do niej. Nie czuła się speszona, ale kiedy w jej głowie rodziły się kolejne pytania, którymi strzelała jak z karabinu, a psycholog wciąż pochłonięty był podziwianiem pięknego parku, poddała się. Wyszła i w recepcji uiściła opłatę za wizytę u znanego i cenionego profesora psychologii. Cena odpowiadała długości tytułu na jego wizytówce. Niesmak Adeli osiągnął rozmiar Wału Miedzeszyńskiego.
– Będę rano – usłyszała głos Alberta wkładającego buty w przedpokoju. Nie pocałował jej. Nawet nie zajrzał do pokoju.
Książkę Adela. Krok w przyszłość kupicie w popularnych księgarniach internetowych: