W Zjadaczce grzechów – niezwykłej i poruszającej historii – Opowieść podręcznej spotyka się z Alicją w krainie czarów. Za kradzież bochenka chleba czternastoletnia May zostaje skazana dożywotnio na straszną karę: zostaje Zjadaczką Grzechów – kobietą społecznie wyklętą, brutalnie napiętnowaną, która musi wysłuchiwać wyznań umierających i w ramach pogrzebowego obrządku spożywać rytualne pokarmy, symbolizujące ich grzechy, aby w ten sposób wziąć na siebie winę za ich występki. Niespodziewanie zostaje wplątana w spisek z morderstwem w tle na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii i aby ocalić życie, musi znaleźć w sobie siłę i pomścić śmierć poprzedniczki, mimo społecznego odrzucenia.
Zjadaczka Grzechów żyje wśród nas.
Nikt jej nie widzi, nikt jej nie słyszy
Grzechy naszego ciała stają się jej grzechami
W milczeniu zabiera je ze sobą do grobu.
Zjadaczka Grzechów żyje wśród nas.
Jedna z najbardziej oczekiwanych książek 2020 roku. – Lit Hub
„Zjadaczka Grzechów" to mroczna i ekscytująca opowieść. (...) Wielkie brawa dla Megan Campisi! – Emma Donoghue
„Zjadaczka Grzechów", z całym bogactwem historycznych detali, odmalowanych z wielką wyobraźnią, to po części horror, po części kryminał, a ostatecznie - ponadczasowa opowieść o kobiecie odzyskującej władzę nad swoim życiem. Czytałam z zachwytem od początku do końca. – Christina Dalcher
Intrygujący, imponujący debiut... Poruszający portret niesprawiedliwości, odmalowany przez Campisi, staje się jeszcze bardziej przekonujący dzięki inteligencji i uczuciom May, jej frustracji i żałobie. Ta zapierająca dech w piersiach opowieść to prawdziwa uczta dla fanów powieści historycznej. – Publishers Weekly
Do lektury zaprasza Wydawnictwo Świat Książki. Dziś w naszym serwisie znajdziecie premierowy fragment książki Zjadaczka Grzechów:
(…)
Mija kolejny tydzień i następna grupa dziewcząt wędruje z celi do sądu. W ich oczach widać nadzieję, są zdenerwowane, niepewne. Sama czuję się wtedy starsza, mądrzejsza. A potem, kiedy ostatnia z nich przechodzi przez drzwi, strażnik woła nagle:
– May Owens. I nagle ja także jestem cała zdenerwowana, pogubiona, pełna nadziei.
– Coś nowego? – pytam.
Strażnik omija mnie wzorkiem. Tego dnia tuż przy bocznych drzwiach sądu stoją dwaj Słudzy Pańscy, ci od nowej wiary, w czarnych szatach. Zastanawiam się, czy przyszli się za nas pomodlić. Pisarz szybko odprawia wszystkie pozostałe dziewczęta. Tak jak poprzednio odczytuje ich przestępstwo, a potem pyta, czy mają kogoś, kto mógłby się za nimi wstawić. Siostry, które pracowały w królewskiej kuchni, muszą zapłacić grzywnę, ale już dzisiaj pójdą do domu. Pisarz czeka aż do końca, dopóki nie ogłosi wszystkich wyroków, i dopiero wtedy wywołuje moje imię. Tym razem wypowiada je szybko. Nawet na mnie nie patrzy. Nawet nie podnosi wzroku znad papierów. Po prostu mówi coś o komunii. Albo zamianie. Mój wyrok został zamieniony. Rozumiem tylko tyle, że nie zostanę powieszona ani skazana na grzywnę. Mam otrzymać inną karę. Dziewczęta szemrzą między sobą. Czuję uderzenie krwi z tyłu głowy. Łomocze mi w uszach. Malutki zielony pączek nadziei kieł‑ kuje w moim sercu. Jedna z sióstr kiwa do mnie zachęcająco, a ja uśmiecham się do niej. Więc nie całkiem do mnie dociera, gdy pisarz ogłasza, że mam „zostać zjadaczką grzechów”.
– Że jak? – pytam głupkowato. Jak gdyby pisarz tylko czekał na pytania dziewcząt. Ale on skinieniem daje znak Sługom Pańskim. Coś połyskuje w ręce pierwszego z nich. Drugi trzyma niewielkie pudełko i rozwidlony patyk. Podchodzą do mnie i nagle z całej siły pragnę na‑ ciągnąć na głowę kołdrę i skryć się pod nią przed światem. Pierwszy z nich podnosi ciężką mosiężną obrożę z dużym pochyłym „Z” wiszącym na froncie i masywnym zamkiem z tyłu. Trzymając obrożę ponad moją głową, wypowiada słowa:
Zjadaczka grzechów chodzi pośród nas,
Nikt jej nie widzi, nikt jej nie słyszy.
Grzechy naszego ciała stają się jej grzechami,
Zabierze je ze sobą do grobu.
Nikt jej nie widzi, nikt jej nie słyszy
Zjadaczka grzechów chodzi pośród nas.
Słudzy Pańscy wkładają mi obrożę na szyję. Jest ciężka i zimna, nie licząc miejsca, gdzie jeden z nich trzymał ją w dłoni, i nagle przypomina mi się wędzidło w końskim pysku, zupełnie jak gdyby miał zaraz wetknąć mi je do ust. Ale to jest jeszcze gorsze, to, co się dzieje potem. Drugi ze Sług Pańskich przytrzymuje zamek i wsuwa zapinkę. Czuję w całym ciele, nawet w kiszkach, jak zaskakują zapadki. Chwytam obrożę. Szybko przebiegam palcami po metalu, żeby wyczuć zamek. Pociągam go z całą siłą, na jaką mnie stać. A mam silne dłonie praczki. Grube, szorstkie palce. Mosiądz wrzyna mi się w szyję, mimo to ciągnę. Szarpię tak mocno, że w końcu się przewracam na ziemię. Zaskoczyło mocno. Zaczynam krzyczeć na głos:
– Dlaczego ja?! – ale w chwili, gdy moje słowa nabierają kształtu w powietrzu, głosy wokół mnie także przybierają na sile. Wszyscy odmawiają teraz Modlitwę Pańską: Panie mój, światłość światłości, Na wiek wieków. Cuda niechaj się dzieją w imię twoje. Chroń nas grzeszników, Teraz i w godzinę śmierci naszej. Próbuję jeszcze raz starając się przekrzyczeć ich głosy. „Błagam!” Ale sama ledwie słyszę dźwięki wydobywające się z mojego gardła. Zostały pochłonięte przez Modlitwę Pańską. Nikt mnie nie usłyszy. Nikt nie będzie mnie słuchał. Pierwszy ze Sług Pańskich patrzy w sufit, ale kiedy się odzywa, domyślam się, że mówi do mnie.
– Zjadaczka grzechów zabiera grzechy wszystkich ludzi w milczeniu ze sobą do grobu. Ona sama nigdy nie może wyznać swoich grzechów i uzyskać rozgrzeszenia. Wszelako jeśli będzie wiernie, z prawdziwą pokorą i posłuszeństwem, poddawać się woli Stwórcy, Ewa nie będzie mogła po jej śmierci zabrać takiej zjadaczki grzechów do siebie. Jej dusza wzniesie się do Stwórcy. Wszelako Stwórca wie o wszystkim. Zjadaczka grzechów musi więc być posłuszna w myślach i uczynkach przez całe swoje życie.
– I niech tak się stanie – przytakuje drugi Sługa Pański, a za nim wszyscy obecni na sali, jak na zakończenie jakiejś modlitwy. Wtedy drugi Sługa Pański otwiera swoje pudełko. Wewnątrz widzę igłę, butelkę inkaustu i obcęgi zupełnie jak te używane przez kowala. Próbuję poderwać się z ławki, ale drugi Sługa Pański chwyta swój patyk i rozwidlonym końcem przyszpila moją szyję. Przyciska mnie do ściany w taki sposób, że jestem schwytana w pułapkę, jak skazaniec w dybach. Pierwszy Sługa Pański bierze obcęgi, siłą otwiera mi usta i chwyta nimi mój język. Potrzebuje sporo czasu, żeby za pomocą igły wypisać inkaustem literę „Z” na moim języku. Trwa to tak długo, że język wysycha mi jak kołek, tak bardzo, że prawie nie czuję ukłuć. Tak długo, że moje łkania powoli słabną, przechodząc w westchnienia, a potem w czkawkę. Kiedy już skończyli swoje, Słudzy Pańscy puszczają mnie wolno. Mój język pulsuje obrzmiały, ledwo mi się mieści w ustach; czuję smak krwi i paskudny smak inkaustu, który na zawsze naznaczył mnie jako zjadaczkę grzechów. Tym właśnie będę aż do dnia swojej śmierci. Dziewczyna stojąca obok odsuwa się pospiesznie, jak gdyby moje ciało zaczęło czernieć i pokrywać się wrzodami, jakbym padła ofiarą zarazy. Pozostałe, które poprzednio patrzyły na mnie szeroko otwartymi oczami, gdy widziałam w nich zdumienie, zachętę, albo zazdrość, zamykają się na mnie, jak pijawki opite krwią. To ostatni raz, kiedy na mnie patrzą. Ostatni raz, gdy w ogóle ktokolwiek na mnie patrzy.
Książkę Zjadaczka grzechów kupicie w popularnych księgarniach internetowych: