Kim była Maria Medycejska? "Dziedzictwo krwi. Potomkowie władców Polski na tronach Europy"

Data: 2021-07-20 10:37:05 | Ten artykuł przeczytasz w 19 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Wielu władców europejskich miało polskie korzenie, a krew Jagiellonów po dziś dzień płynie w żyłach wielu dynastii.

Czy odziedziczone geny oraz wychowanie miały wpływ na postrzeganie przez nich świata, ich postawy i decyzje? Czy pamiętali o związkach z Polską, krajem ich przodków?

Bohaterami książki są wybrani władcy europejscy, którzy odegrali znaczącą rolę w historii Europy lub zapisali się jako twórcy dynastii. Nie zabraknie też osób, których nawet nie podejrzewa się o pokrewieństwo z władcami naszego kraju, jak chociażby Maria Medycejska, jedna z najsłynniejszych królowych Francji

Autorka w pełen pasji sposób prowadzi czytelników ścieżkami, które zahaczają o alkowy, kuchnie i tajemne sekretarzyki. Odkrywa zamknięte pokoje i wydobywa na jaw skrzętnie skrywane tajemnice. To wspaniała lekcja historii.

Obrazek w treści Kim była Maria Medycejska? "Dziedzictwo krwi. Potomkowie władców Polski na tronach Europy" [jpg]

Do lektury najnowszej książki Iwony Kienzler Dziedzictwo krwi. Potomkowie władców Polski na tronach Europy zaprasza Wydawnictwo Bellona. Ostatnio prezentowaliśmy fragment pierwszego rozdziału Knut Wielki – wnuk Mieszka I władcą Anglii, Danii i Norwegii, tymczasem już teraz zachęcamy do przeczytania kolejnej części pochodzącej z rozdziału Maria Medycejska – praprawnuczka Kazimierza Jagiellończyka na tronie Francji:

Trucizna, zdrady i intrygi – Florencja Medyceuszy 

Czytelnicy tej książki z pewnością znają losy trzech muszkieterów w służbie króla Ludwika XIII, Atosa, Portosa i Aramisa, oraz d’Artagnana, który później do nich dołączył. Powieść Trzej muszkieterowie Aleksandra Dumasa ojca jest z pewnością najpopularniejszym utworem tego pisarza. Historię o przygodach czterech zawadiaków przetłumaczono na wiele języków, doczekała się też wielu ekranizacji. Zarówno powieść, jak i jej filmowe wersje cieszą się popularnością również w naszym kraju, choć zapewne niewielu zdaje sobie sprawę, że król, któremu służą muszkieterowie, był prapraprawnukiem naszego Kazimierza Jagiellończyka. A to za sprawą matki Ludwika XIII, Marii Medycejskiej, która była córką Joanny, najmłodszej córki Ferdynanda I Habsburga i Anny Jagiellonki, a ta z kolei jako pierworodna córka Władysława Jagiellończyka, króla Czech i Węgier, była wnuczką króla Kazimierza Jagiellończyka i jego żony, królowej Elżbiety Rakuszanki, jak również bratanicą trzech władców naszego państwa z dynastii Jagiellońskiej: Jana Olbrachta, Aleksandra Jagiellończyka i Zygmunta Starego. Dwóch pierwszych stryjów Anna nigdy nie poznała, ale serdeczne więzy łączyły ją z Zygmuntem, który jeszcze jako królewicz bez widoków na koronę polską przebywał na dworze jej ojca w Budzie, gdzie romansował z urodziwą Katarzyną Ochstat zwaną Telniczanką. 

Przyszły król Polski szczerze lubił swoją bratanicę, a kiedy doczekał się syna, postanowił ożenić go z jej najstarszą córką, Elżbietą. Dopiął swego, ale jego stryjeczna wnuczka nie znalazła szczęścia nad Wisłą – chorobliwie nieśmiałej, zahukanej młodej dziewczynie, w dodatku chorej na padaczkę, nie udało się zdobyć serca swojego małżonka, który zdradzał ją niemal od pierwszych dni po ślubie. Wycieńczona epilepsją zmarła po dwóch latach małżeństwa, a „zbolały wdowiec”, uwolniony wreszcie od niekochanej małżonki, czym prędzej poślubił swoją największą miłość – Barbarę Radziwiłłównę. Kiedy wieści o śmierci Elżbiety dotarły na dwór Ferdynanda, oboje rodzice opłakali tę stratę, gdyż zmarła królowa była ich pierworodną córką, która przyszła na świat po pięciu latach oczekiwań na potomka. 

Nie wiadomo, dlaczego kochająca się para, jaką tworzyli Habsburg i Jagiellonka, czekała tak długo na pierwsze dziecko, z całą pewnością przyczyną nie były problemy z zajściem w ciążę ani jej donoszeniem przez Annę, bowiem żona Fryderyka odziedziczyła zdrowie po swojej babce, Elżbiecie Rakuszance, i urodziła całkiem sporą gromadkę małych Habsburgów. Fryderyk i Anna w ciągu dwudziestu jeden lat wyjątkowo zgodnego pożycia doczekali się aż... piętnaściorga dzieci! Jak obliczyli współcześni badacze, Jagiellonka rodziła średnio co szesnaście miesięcy. Wszystkie ciąże i porody znosiła wyjątkowo dobrze, a z urodzonych przez nią dzieci jedynie dwoje, syn Jan i córka Urszula, nie dożyło wieku dorosłego. Jednak organizm nawet najzdrowszej kobiety ma swoje ograniczenia i Anna zmarła, wydając na świat swoje ostatnie, piętnaste dziecko – córkę Joannę. Nie wiadomo, czy padła ofiarą bardzo wówczas częstej gorączki połogowej, czy jej organizm był osłabiony wieloma ciążami i porodami, nie była zresztą najmłodsza – kiedy po raz ostatni została matką, miała już czterdzieści cztery lata. Ferdynand długo opłakiwał zgon Anny, nigdy już nie pokochał żadnej kobiety i nawet przez myśl mu nie przeszło, by szukać kolejnej żony. Nikt też od niego nie wymagał takich działań, gdyż dzięki płodności zmarłej żony ciągłość dynastii była zapewniona. Wskutek podziału habsburskich ziem między Ferdynanda i jego starszego brata Karola powstały dwie niezależne linie tego rodu, połączone umową sukcesyjną – hiszpańska i austriacka. W historiografii Anna Jagiellonka określana jest mianem matki linii austriackiej. 

Urodzona 24 stycznia 1547 roku arcyksiężniczka Joanna nie poznała ani swojej matki, ani najstarszej siostry Elżbiety, która zmarła w Wilnie dwa lata przez jej urodzeniem i tam została pochowana. Kiedy najmłodsza Habsburżanka przyszła na świat, jej najstarszy brat Maksymilian był już namiestnikiem w Hiszpanii w służbie swego stryja, Karola V, dzierżącego nie tylko tytuł króla Hiszpanii, ale również cesarza rzymskiego, a drugi w kolejności syn, Ferdynand, z woli ojca rządził w Czechach. Starsze siostry Joanny przebywały w domu, dopóki nie wydano ich za mąż, tak jak Katarzynę, która w 1549 roku wyjechała do Mantui, by poślubić Franciszka III Gonzagę. Katarzyna spędziła tam jednak zaledwie cztery miesiące, bo tyle trwało jej małżeństwo zakończone śmiertelnym wypadkiem Franciszka na polowaniu. Jako wdowa wróciła na rodzinny dwór, i jak przypuszczają historycy, usiłowała zastąpić najmłodszej siostrze zmarłą matkę, ale jeżeli nawet tak było, to nie pełniła tej funkcji długo – w 1551 roku znów wydano ją za mąż. Tym razem za dwukrotnie owdowiałego Zygmunta Augusta, jej byłego szwagra. 

Niewiele wiemy o dzieciństwie arcyksiężniczki Joanny, nie można jednak wykluczyć, że wychowywano ją w dość surowych warunkach, mimo że była cesarską córką. Jej zmarła matka była bowiem zwolenniczką dość twardych metod wychowawczych. Uważała, że błędem jest przyzwyczajanie dzieci do życia w dostatku, dlatego z reguły jej synowie i córki jadły czarny chleb, piły tylko wodę, a z okazji świąt i uroczystości dostawały wino tak kwaśne, że cierpł od niego język. Jagiellonka zapewne wychodziła z błędnego założenia, że tak wychowane dzieci, gdy staną się dorosłe, z łatwością zniosą każdą życiową niedogodność. Może jednak najmłodszą Joannę, wychowywaną bez matki, traktowano nieco łagodniej niż jej starsze siostry. Jako arcyksiężniczka i Habsburżanka bardzo szybko stała się pożądanym materiałem na żonę, kobiety z rodu Habsburgów cieszyły się bowiem nie tylko wysoką pozycją, ale także opinią dobrych, uległych, wiernych i bogobojnych oraz bardzo płodnych małżonek. I rzeczywiście, większość z nich wpisywała się w ten schemat. 

Joannę na swoją synową upatrzył sobie Kosma I, wielki książę Toskanii, wywodzący się ze znamienitego bankierskiego i kupieckiego rodu Medyceuszy, od 1434 roku władającego Toskanią. I chociaż był to ród bankierów, to praktycznie stał się potężną dynastią, z którą liczono się nie tylko w Italii, ale i na całym kontynencie, a znajdująca się w ich władaniu Florencja przeobraziła się w centrum intelektualne i artystyczne Europy. Ród ten wydał też trzech papieży – Leona X, Leona XII oraz Klemensa VII. A sam Kosma I w podziękowaniu za wsparcie cesarza Karola V otrzymał od niego w 1532 roku tytuł książęcy, co pozwoliło mu myśleć o skoligaceniu się z rodziną cesarską. Ponieważ był uparty i co ważniejsze – bogaty, dopiął celu i ożenił swojego pierworodnego z najmłodszą arcyksiężniczką. Kiedy zapadła decyzja o ślubie, ojciec Joanny, Ferdynand, już nie żył, a jego miejsce na cesarskim tronie zajął najstarszy z jego synów, Maksymilian, i to właśnie on ostatecznie wydał zgodę na małżeństwo siostry. Swoją drogą Kosmie dopisało szczęście, gdyż cesarz, mając jeszcze kilka sióstr na wydaniu, był gotowy przymknąć oko na niższy status społeczny potencjalnych kandydatów na cesarskich szwagrów. Co ciekawe, nie zamierzał dać siostrze zwyczajowego posagu, wręcz przeciwnie – od swego przyszłego szwagra domagał się sporych pieniędzy na sfinansowanie wojny z Turcją, najwyraźniej uznając, że za przywilej małżeństwa z cesarzówną i siostrą cesarza należy zapłacić... 

Zaręczyny Franciszka z Joanną, która w historiografii zwana jest Joanną Austriacką, ogłoszono 21 marca 1565 roku. Tego dnia zamknięto wszystkie sklepy we Florencji, a wieczorem, ku uciesze gawiedzi, zorganizowano pokaz fajerwerków. Piętnastego grudnia arcyksiężniczka przyjechała do Poggio a Calano, gdzie z radością przywitał ją przyszły teść, obdarowując ją drogocennym naszyjnikiem ozdobionym, jak odnotowali kronikarze, dwudziestoma siedmioma brylantami, stoma pięcioma rubinami i ponad trzema tysiącami pereł. Dzień później arcyksiężniczka uroczyście wjechała do Florencji, odświętnie przystrojonej z tej okazji, ozdobionej dodatkowo słynną fontanną Neptuna, jednym z symboli tego niezwykłego miasta, której budowę ukończono na kilka dni przed przyjazdem Joanny. Ceremonia zaślubin odbyła się 18 grudnia 1565 roku. Z okazji ślubu Kosma z pomocą swoich córek zorganizował też serię wspaniałych przedstawień, w tym inscenizacje bitew, a uroczystości, bale i fety trwały przez okres Bożego Narodzenia i cały karnawał. 

Krótko mówiąc, ślubem dwudziestoczteroletniego Franciszka i osiemnastoletniej arcyksiężniczki cieszyli się wszyscy Toskańczycy z wyjątkiem... pana młodego. Serce młodego księcia należało bowiem do Bianki Cappello, córki weneckiego patrycjusza, do której porzucenia nie skłoniła go ani zmiana stanu cywilnego, ani prawowita małżonka, siostra cesarza. Joanna doskonale zdawała sobie sprawę z obecności „tej trzeciej” w jej stadle, ale ponieważ cieszyła się sympatią swojego teścia, wciąż potężnego Kosmy, ufała, że kiedy spełni pokładane w niej nadzieje i urodzi syna, zdobędzie miłość męża. Tymczasem jak na złość rodziła same dziewczynki. Dwudziestego ósmego lutego 1567 roku wydała na świat Eleonorę, przyszłą księżnę Mantui, rok później urodziła kolejną córkę, Romolę, która zmarła w niemowlęctwie. Ponieważ Franciszek, mimo że nie kochał arcyksiężniczki, sumiennie przykładał się do obowiązków małżeńskich, w 1569 roku Joanna urodziła kolejną córkę, Annę, a potem następne dwie – Izabelę i Lukrecję. Te dwie ostatnie zmarły we wczesnym dzieciństwie. Joanna widziała, jak sympatia okazywana jej przez Kosmę słabnie wraz z narodzinami kolejnych dziewczynek, zwłaszcza że w rodzinie Medyceuszy rodzili się zdrowi chłopcy – obie córki księcia, Izabela i Dianora, powiły synów. Zrozpaczona Habsburżanka, czując się winna, w owych czasach winą za brak męskiego potomka obarczano bowiem wyłącznie kobiety, zdobyła się nawet na desperacki krok. W 1573 roku przekroczyła Apeniny, by dotrzeć do Loreto i pomodlić się w tamtejszym sanktuarium Santa Casa, gdzie znajduje się Święty Domek, ten sam, w którym, jak chce tradycja, mieszkała Matka Boska w Nazarecie. Wydawało się, że Matka Boska spełni jej prośby i da jej wreszcie wymodlonego syna, ale 26 kwietnia 1575 roku nieszczęsna żona Franciszka urodziła kolejną córkę, której nadano imię Maria. Kosma, marzący o przedłużeniu dynastii, nie doczekał się wnuka z legalnego małżeństwa swojego syna; zmarł 21 kwietnia 1574 roku, jeszcze przed narodzinami Marii, przyszłej królowej Francji, a syn wyprawił mu wspaniały pogrzeb. 

Joanna została wielką księżną Toskanii, ale nie poprawiło to jej sytuacji w małżeństwie – Franciszek nadal zdradzał ją z kochanką, którą obsypywał klejnotami i drogimi prezentami. Wobec żony zachowywał się uprzejmie, nadal z nią sypiając, ale niechętnie przebywał z nią na co dzień. Bez entuzjazmu także sprawował obowiązki władcy Toskanii, realizując się w nauce i sztuce, wydając krocie na zakup dzieł do rodzinnej kolekcji i poświęcając się badaniom naukowym. W Casino Medico, nieopodal kościoła San Marco, zbudował nawet laboratorium z prawdziwego zdarzenia, gdzie przeprowadzał eksperymenty, między innymi próbując odtworzyć chińską porcelanę, co mu się ostatecznie nie udało. Zmęczony eksperymentowaniem znajdował wytchnienie w ramionach ukochanej Bianki. Umieścił ją we wspaniałym pałacu, do którego często zaglądał. W Palazzo Ducale, gdzie mieszkała jego prawowita małżonka, bywał znacznie rzadziej. Ku strapieniu poddanych sprawami państwa interesował się niewiele, pozostawiając rządy w rękach biurokratów. Co więcej, nie chciał nawet uczestniczyć w oficjalnych obradach, ale ponieważ musiał znać ich przebieg, wyciął otwory w ścianach komnat, by przez nie podglądać i podsłuchiwać obradujących. 

Dwudziestego dziewiątego sierpnia 1576 roku Joanna otrzymała potężny cios: kochanka jej męża urodziła syna, Antonia. Księżna była zdruzgotana – doskonale wiedziała, że brak męskiego potomka może być podstawą do unieważnienia małżeństwa, co nie byłoby łatwe, ale możliwe do przeprowadzenia. Wprawdzie jej cesarski brat nigdy by się na to nie zgodził, ale kto wie, czy małżonek nie sięgnąłby po truciznę, by pozbyć się bezużytecznej żony. Na szczęście poddani szczerze lubili Joannę, podobnie jak młodszy brat męża, kardynał Ferdynand, który z nieznanych przyczyn nie znosił Bianki, bezustannie nakłaniając Franciszka do jej odprawienia. 

W 1576 roku nadzieja znów wstąpiła w serce Joanny, gdyż po raz kolejny była w ciąży. W maju następnego roku spełniło się jej marzenie, a modły zostały wysłuchane – wreszcie wydała na świat syna, Filipa. Z tej okazji z okien pałacu Ducale rozsypano wiele monet, na jego schodach ustawiono wielkie kadzie z winem, z których poddani księcia mogli czerpać do woli, a wieczorami odbywały się pokazy fajerwerków. Dziecko książęcej pary czuło się dobrze, ale jego matka niedomagała. Wkrótce jednak wydobrzała, a jej małżonek mógł starać się o kolejne dziecko, najlepiej następnego syna, którego narodziny umocniłyby sukcesję Medyceuszy. I rzeczywiście Joanna znów zaszła w ciążę, ale tym razem czuła się znacznie gorzej. Zmarła w kwietniu 1578 roku, a zdaniem medyków dziecko w jej łonie, chłopiec, także było martwe. W akcie desperacji za zgodą księcia położna usiłowała je wyciągnąć z martwego już ciała matki nie za pomocą cesarskiego cięcia, ale przez drogi rodne, i wskutek tych starań urwała mu rączkę, którą potraktowano jak narodzone dziecko i ochrzczono... Kiedy prawnuczka Kazimierza Jagiellończyka zmarła, pogoda w Toskanii uległa znacznemu pogorszeniu i przez cały tydzień panował tak silny mróz, że zmarzły krzewy winorośli. Jak odnotował kronikarz: „Zdawało się, że niebiosa rozpaczają po śmierci księżnej Joanny, którą wszyscy kochali, bo była niemal jak święta”. 

Być może niebo i ziemia były zrozpaczone, podobnie jak poddani Franciszka, ale on sam nie obnosił się z żałobą i zaledwie miesiąc po śmierci żony poślubił swoją długoletnią kochankę, Biankę Capello. Początkowo trzymał ten fakt w tajemnicy, by w 1579 roku ogłosić publiczne święto z okazji swojego drugiego małżeństwa, ale ani jego poddani, ani brat Ferdynand nie byli z tego małżeństwa zadowoleni. Wprawdzie syn Antonio urodził się jako bękart i nie miał prawa do tronu, ale nowa żona księcia, której nikt nie lubił, mogła jeszcze urodzić kolejnego męskiego potomka, który objąłby tron po Franciszku, a tego nikt w Toskanii, nawet brat Franciszka, sobie nie życzył. Tymczasem Bianka bardzo chciała zostać po raz kolejny matką i wydać na świat syna, mówiono nawet, iż w tym celu sięgała po czarną magię. Zanim jednak czary zdążyły zadziałać, 17 października 1587 roku Franciszek niespodziewanie zmarł, a trzy dni później zmarła również Bianka. Oboje podobno umarli z powodu zarazy, ale cała Florencja trzęsła się od plotek, jakoby padli ofiarą trucizny podanej obojgu na rozkaz kardynała Ferdynanda, brata Franciszka. Zmarły książę także miał krew na rękach. I to krew siostrzaną – na jego rozkaz zabito bowiem jego dwie siostry, Dianorę oraz Izabelę, jak również zaledwie trzyletniego syna pierwszej z nich. Franciszek gotowy był na wiele dla zachowania władzy... Kiedy odszedł z tego świata, jego brat kardynał wyprawił mu uroczysty pogrzeb, ale małżonkę rozkazał pochować we wspólnym grobie w San Lorenzo. Wkrótce potem sam przejął rządy w Toskanii. Za zgodą papieża zrzucił kardynalskie szaty i wstąpił w związek małżeński z Krystyną Lotaryńską. Piastowana godność w niczym mu nie przeszkodziła, funkcja kardynała miała bowiem wyłącznie dworski charakter, nie wymagała składania ślubów czystości. Ze swoją małżonką doczekał się dziewięciorga dzieci, w tym następcy – Kosmy II, kolejnego wielkiego księcia Toskanii. 

Syn Franciszka i Bianki jako bastard nie odegrał żadnej politycznej roli, natomiast Filip, jedyny legalny męski potomek poprzednika Ferdynanda na tronie, zmarł z przyczyn naturalnych w 1582 roku, dwa lata później zmarła też Anna. Ze wszystkich dzieci Franciszka i Joanny Austriaczki wieku dorosłego dożyły tylko Eleonora i Maria. Obie księżniczki były atrakcyjnymi partiami nie tyle ze względu na książęcy rodowód i pokrewieństwo po kądzieli z Habsburgami (o Jagiellonach, którzy jako dynastia zniknęli w 1572 roku wraz z bezpotomną śmiercią Zygmunta Augusta, nie wspominano), ile ze względu na posag. O bogactwie Medyceuszy było głośno w całej Europie. Eleonorę zdążył wydać za mąż jeszcze jej ojciec. Księżniczka wzięła ślub 29 kwietnia 1584 roku z przyszłym księciem Mantui i Montferratu, Wincentem I Gonzagą, i opuściła rodzinny dom oraz młodszą siostrę, z którą była bardzo zżyta. Osamotniona Maria, która wkrótce potem straciła także ojca, zamieszkała na dworze swojego stryja, wielkiego księcia Ferdynanda. Jak na członkinię rodu Medyceuszy przystało, księżniczka otrzymała bardzo staranne wykształcenie, ponoć była bardzo uzdolniona artystycznie i od wczesnego dzieciństwa wykazywała wielką biegłość zarówno w rysunku, jak i muzyce. Wiadomo też, że lubiła czytać, i podobnie jak jej zmarły ojciec interesowała się nauką: matematyką, astronomią oraz alchemią. 

Osierocona przez oboje rodziców i znajdująca się pod opieką stryja, dbającego o nią jak o własną córkę, Maria z optymizmem patrzyła w przyszłość, odkąd pewna zakonnica o profetycznych zdolnościach przepowiedziała jej, że zostanie królową Francji. Maria miała wówczas trzynaście lat, a Francją władał Henryk III, dobrze znany w naszej historii jako pierwszy elekcyjny władca Polski, który uciekł z naszego kraju, by objąć tron w ojczyźnie po bezpotomnej śmierci swojego starszego brata, Karola IX. Co ciekawe, zarówno Henryk, jak i jego starsi bracia, zasiadający na francuskim tronie przed nim, byli po kądzieli Medyceuszami. Ich matką była bowiem Katarzyna Medycejska, krewna Marii. Henryk III od 1575 roku był żonaty z Ludwiką Lotaryńską, co nie oznaczało, że Maria nie miała szans na zostanie jego żoną, tym bardziej że po kilku poronieniach małżonka króla nie mogła już więcej zostać matką. Zawsze istniała nadzieja, że monarcha oddali swą bezużyteczną dla ciągłości dynastii żonę i wymieni ją na zdrową i płodną kobietę, o ile wcześniej Ludwika nie wyświadczy mu przysługi i nie umrze. Jednak czas pokazał, że Marii nie było dane zostać żoną przystojnego, słynącego z elegancji i dość osobliwych upodobań erotycznych Henryka, ale jednak przepowiednia się sprawdziła i potomkini Jagiellonów została królową Francji. W tym czasie sytuacja nad Sekwaną bardzo się skomplikowała. 

Książkę Dziedzictwo krwi. Potomkowie władców Polski na tronach Europy kupić można w popularnych księgarniach:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Dziedzictwo krwi. Potomkowie władców Polski na tronach Europy
Iwona Kienzler 0
Okładka książki - Dziedzictwo krwi. Potomkowie władców Polski na tronach Europy

Wielu władców europejskich miało polskie korzenie, a krew Jagiellonów po dziś dzień płynie w żyłach wielu dynastii. Czy odziedziczone geny...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje