Królowa Bona. Smok, co na Wawelu osiadł. Fragment książki „Cudzoziemskie żony i matki władców Polski"

Data: 2021-04-23 14:40:01 | Ten artykuł przeczytasz w 13 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Pierwsi Piastowie brali sobie za żony księżniczki czeskie lub pochodzące z Rzeszy, w późniejszych czasach, aż do rozbicia dzielnicowego, większość stanowiły mieszkanki Rusi. Jagiellonowie i Wazowie chętnie żenili się z Habsburżankami, uważanymi za płodne. Nasi władcy poślubiali również Litwinki, Francuski, czy Węgierki, w gronie naszych królowych znalazła się także jedna Włoszka.

Wszystkie cudzoziemskie księżniczki przybywające do naszego kraju, były na ziemiach swojego przyszłego męża uroczyście witane, co nie gwarantowało im szczęśliwego pożycia, chociaż wiele z nich znalazło miłość i szczęście w związku, niektóre jednak musiały tolerować u boku swego królewskiego małżonka kochanki.

Obrazek w treści Królowa Bona. Smok, co na Wawelu osiadł. Fragment książki „Cudzoziemskie żony i matki władców Polski" [jpg]

Wśród cudzoziemskich żon władców Polski nie brakowało silnych indywidualności i wiele z nich zasługuje wręcz na osobną publikację. Dlatego też powstała najnowsza książka Iwony Kienzler - Cudzoziemskie żony i matki władców Polski. Jedną z jej bohaterek jest królowa Bona. Sprawdźcie, co na jej temat pisze Iwona Kienzler:

Króla Zygmunta Jagiellończyka, zapamiętanego w historii pod przydomkiem Stary, 2 października 1515 roku spotkała niewypowiedziana tragedia: tego dnia zmarła jego ukochana pierwsza żona, niespełna dwudziestoletnia Barbara Zapolya. Nieszczęsny monarcha, który małżonkę kochał szczerze i bezgranicznie, pogrążył się w rozpaczy. Współcześni zanotowali, że „zanosił się od płaczu” i „chorował na głowę i żywot”, czyli, używając współczesnego języka, miewał ataki migreny i bóle żołądka połączone z niestrawnością. W końcu ktoś wpadł na pomysł, aby na Wawel sprowadzić niegdysiejszą królewską kochankę, Katarzynę Telniczankę. Jej obecność pomogła Zygmuntowi przetrwać ciężki czas żałoby. Ukojenie przynosiły mu też polowania w niepołomickiej puszczy. Ale nie tylko król wypłakiwał oczy po stracie Barbary śmierć młodej, urodziwej, łagodnej, słynącej z dobroci i pobożności królowej okryła smutkiem także poddanych. Ta delikatna niczym polny kwiat kobieta podbiła serca mieszkańców Polski i Litwy, a przecież nie była wymarzoną kandydatką na żonę monarchy. W przeciwieństwie do swoich poprzedniczek, żon wcześniejszych władców, Kazimierza Jagiellończyka czy Aleksandra Jagiellończyka, nie była królewską córką ani nawet księżniczką. Wywodziła się ze znamienitego węgierskiego rodu Zapolyów, a jej brat, wojewoda siedmiogrodzki Jan, był potężnym, bajecznie bogatym magnatem, w którego posiadaniu znajdowały się siedemdziesiąt dwa zamki. Ponadto był poważnym kandydatem do węgierskiego tronu w razie śmierci wciąż bezdzietnego Ludwika II Jagiellończyka. Barbara, wychodząc za mąż za polskiego króla, wniosła naprawdę duży posag. Jednak to pozornie niedobrane małżeństwo, przynajmniej pod względem wieku, bo mąż był od żony starszy o ponad dwadzieścia lat, okazało się bardzo szczęśliwe, a Zygmunt naprawdę kochał Barbarę. Prawie nigdy się nie rozstawali, a kiedy monarcha musiał opuścić żonę, niemal codziennie pisał do niej listy pełne miłosnych wyznań. Nic więc dziwnego, że owdowiały przedwcześnie monarcha popadł w rozpacz, a nawet w odrętwienie, wręcz zapominając o sprawach państwa. Barbara była królową, o jakiej dla swego władcy poddani marzyli: skromna, cicha, ładna i pobożna, a co ważniejsze – nie interesowała się polityką. Przynajmniej pozornie, bo zdaniem Marcina Kromera, postami i modlitwami wypraszała u Boga łaski dla Polski w wojnach i w dyplomacji. Co więcej, za sprawą swojej pobożności, pokory i miłosiernych uczynków, była uważana przez poddanych niemal za świętą.

Na Zygmuncie spoczywały jednak obowiązki dynastyczne. Wprawdzie Jagiellonowie byli władcami elekcyjnymi, ale szlachta z reguły wybierała na kolejnego króla syna poprzedniego monarchy z tej dynastii, dlatego z niecierpliwością czekano na narodziny królewskiego potomka. Tymczasem monarcha z krótkiego, bo trwającego zaledwie trzy lata, małżeństwa z Barbarą doczekał się dwóch córek – Jadwigi oraz Anny. Oczywiste było więc, że po odczekaniu stosownego okresu żałoby wciąż będącego w sile wieku czterdziestoośmioletniego władcę należało ożenić. Zygmunt także był świadomy ciążącego na nim obowiązku, ale kwestii swojego drugiego małżeństwa nie poświęcał zbyt wiele uwagi, składając to w ręce doradców i dostojników państwowych, a ci z uwagą rozglądali się po europejskich dworach.

W sprawy matrymonialne naszego króla wtrącił się także cesarz, który chciał wykorzystać okazję, by przez małżeństwo Zygmunta włączyć nasz kraj w orbitę wpływów habsburskich. Przedstawił trzy kandydatki na przyszłą królową Polski: Eleonorę, najstarszą córkę Filipa Pięknego i Joanny Aragońskiej, królową neapolitańską Joannę IV oraz księżniczkę Bonę Sforzę. Ta ostatnia była jego powinowatą, cesarz Maksymilian był bowiem żonaty z Bianką Marią Sforzą, rodzoną siostrą ojca Bony.

Tymczasem Jan Łaski, ówczesny prymas Polski, opowiadał się za kandydaturą księżniczki mazowieckiej Anny, wdowy po księciu Konradzie i matki dwóch nieletnich synów pochodzących z tego związku, Stanisława i Janusza. Łaski chciał przy okazji owego mariażu zespolić Mazowsze z Koroną, ale król nie zapałał entuzjazmem do tego projektu, spoglądając raczej na księżniczkę Eleonorę, która miała w posagu wnieść nie tylko trzysta tysięcy dukatów, ale także Flandrię i Burgundię, gdyby jej bracia, Karol i Ferdynand, umarli bezpotomnie. I wówczas do akcji przystąpiła matka jednej z kandydatek, księżna Izabela Sforza, która chciała godnie wydać za mąż swoją ukochaną córkę. I dopięła swego, zwłaszcza że przysłany na polski dwór portret włoskiej księżniczki bardzo przypadł Zygmuntowi do gustu.

Przyszła królowa Polski urodziła się 2 lutego 1494 roku jako trzecie z czworga dzieci Giana Galeazzo Sforzy i jego małżonki Izabeli Aragońskiej z Neapolu. Po mieczu wywodziła się z dumnego rodu Sforzów, której członków określa się jako ludzi władczych, upartych i nieznoszących sprzeciwu. Jej matka zaś należała do władającego od 1442 roku Neapolem starożytnego królewskiego rodu Aragonów, którzy szczycili się pochodzeniem od Karola Wielkiego. Ojciec Bony był wprawdzie legalnym spadkobiercą księstwa Mediolanu, ale w dniu śmierci swego ojca, Galeazza Marii Sforzy, miał zaledwie siedem lat, więc formalnie władzę w księstwie przejął jego stryj, Ludovico Sforza, znany w historii jako „Il Moro”, i nie zamierzał zrezygnować, nawet kiedy bratanek osiągnął pełnoletność. Prawdę mówiąc, Gian Galeazzo nie palił się do objęcia rządów w swoim dziedzicznym księstwie. Jego małżeństwo z górującą nad nim intelektualnie Izabelą trudno byłoby zaliczyć do udanych, książę zresztą wolał towarzystwo mężczyzn. Mimo to para doczekała się aż czworga dzieci, które zostały poczęte w ramach obowiązków małżeńskich, bowiem tak właśnie Gian traktował współżycie z żoną. Il Moro wprawdzie nie obawiał się bratanka, ale zorientowawszy się, że Izabela jest kobietą niezwykle ambitną i inteligentną i mogłaby zmusić gnuśnego małżonka do próby przejęcia władzy w Mediolanie, na wszelki wypadek zmusił parę, by zamieszkała w Pawii. Gian Galeazzo zmarł tam niespodziewanie w 1494 roku, a niebezpodstawne plotki głosiły, iż został otruty przez niebezpiecznego stryja.

Po śmierci męża Izabela wraz z dziećmi przeniosła się do Mediolanu, gdzie mieszkała pod czujnym okiem potężnego Sforzy, z niepokojem przyglądającego się objawom sympatii, jawnie okazywanej synowi księżnej i zmarłego Giana, trzyletniemu wówczas Francesco Sforzy. Chcąc zminimalizować ryzyko utraty władzy na rzecz małoletniego księcia, odseparował go od matki i sióstr, które musiały wyprowadzić się z rezydencji Sforzów. Nie wiadomo, jakie plany wobec chłopca miał Il Moro, bo w 1499 roku wybuchła wojna z Francją, a władający tym krajem Ludwik XII zdobył Mediolan, obalił Il Moro, a młodego Francesca zabrał do Paryża. Rok później Izabela z córkami opuściła Mediolan, by w rodzinnym Neapolu znaleźć opiekę władającego tym państwem krewnego – swojego stryja Fryderyka Neapolitańskiego. Władca pomógł jej objąć w posiadanie nadane jeszcze przez Il Moro lenne włości, w których skład wchodziły dwa księstwa w Apulii i Kalabrii – Bari oraz Rossano; po latach miała je odziedziczyć Bona. Niestety, należący do rodziny męża Izabeli Mediolan został bezpowrotnie stracony. Księżnej nie było dane żyć w pokoju w swoich rodzinnych stronach, bo wkrótce wojna dotarła także do Królestwa Neapolu. Fryderyk Neapolitański został obalony, a Izabela wraz z innymi członkami rodziny znalazła schronienie w Zamku Aragońskim na wyspie Ischia. Trzeba przyznać, że los obszedł się wyjątkowo okrutnie z Izabelą – księżna nie tylko straciła większość swego majątku, ale także trójkę z czworga swoich dzieci. W 1512 roku jej jedyny syn Francesco zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku na polowaniu, najstarsza córka Hipolita zmarła, przeżywszy zaledwie osiem lat, odeszła też Bianca, najmłodsza z czwórki rodzeństwa. Jedynie Bona, której nadano imię po babce ze strony ojca, Bonie Sabaudzkiej, kobiecie o silnej indywidualności, dożyła wieku dorosłego. Trudno się dziwić, że Izabela kochała ją całym sercem, wychowując najlepiej, jak umiała, i troszcząc się o jej przyszłość.

W 1502 roku księżna, wywalczywszy u Ferdynanda Katolickiego uznanie swoich praw do księstw Bari i Rossano, przeniosła się do Bari i zamieszkała w Castello Normanno Svevo.

Jak na renesansową księżniczkę przystało, młodziutka Bona otrzymała staranne wykształcenie, zgodnie z obowiązującą wówczas zasadą nakazującą kształcić tak samo dzieci obojga płci. Dlatego jej edukacją zajęli się dwaj wybitni włoscy humaniści, Crisostomo Colonna i Antonio de Ferraris, ucząc ją łaciny, literatury klasycznej, matematyki, historii, prawa, nauk przyrodniczych, teologii, a nawet geografii. Przyszła królowa Polski otrzymała także wykształcenie muzyczne, potrafiła grać na kilku instrumentach i świetnie tańczyła. Jeździła też konno oraz uwielbiała polować. Crisostomo Colonna tak o niej pisał: „Księżniczka Bona jest bardzo uczona, okazuje sangwiniczne usposobienie, wzrostu średniego, ani za chuda, ani za tęga, bardzo łagodna, umie na pamięć cztery księgi Wergiliusza, liczne listy Cycerona, epigramaty różne, dużo dzieł włoskich, a także poezję Petrarki, pisze i wysławia się w sposób niezwykle uczony”. Od dziecka wpajano Bonie przekonanie, że przedstawicielki płci pięknej na polu polityki i rządów państwem sprawdzają się równie dobrze jak mężczyźni. Zresztą w renesansowych Włoszech nie brakowało kobiet zajmujących się polityką, wystarczy wspomnieć ciotkę księżniczki, waleczną Katarzynę Sforzę, małżonkę Hieronima Riarii, wspomnianą Bonę Sabaudzką czy drugą babkę Bony, Hipolitę Sforzę. Z kolei cioteczna babka przyszłej królowej, Baptysta Sforza, księżna Urbino, wielka znawczyni antycznej literatury, słynęła z błyskotliwych popisów retorycznych, a przyrodnia siostra Baptysty, Ginewra, władczyni Bolonii, uchodząca za wyjątkową piękność, umiejętnie wspierała swego małżonka w rządach. Kobiety parające się polityką nazywano wówczas we Włoszech virago (jędza, herod-baba), co miało podkreślać ich męskie cechy, ukryte w pozornie słabym i delikatnym kobiecym ciele. Jeden z nauczycieli przyszłej królowej, Antonio Galateo, napisał do niej w liście: „Zacznij po trochu nabywać wiedzę o mężczyźnie, ponieważ urodziłaś się, by rządzić mężczyznami”.

Urodziwa, dysponująca niemałym posagiem i starannie wyedukowana Bona stała się wkrótce bardzo cennym materiałem na żonę. Wśród starających się o jej rękę nie brakowało członków najznamienitszych rodów, ale wszystkich przyćmił król Polski Zygmunt I, władca jednego z najpotężniejszych państw ówczesnej Europy, i to właśnie za niego ambitna Izabela zgodziła się wydać córkę.

Po stosownych negocjacjach przedmałżeńskich i ustaleniach dotyczących posagu panny młodej oraz późniejszej oprawy, 6 grudnia 1517 roku, w dzień patrona Bari, świętego Mikołaja, w odświętnie udekorowanej największej sali zamkowej odbyły się zaślubiny per procura, na których pana młodego godnie zastępował wojewoda Stanisław Ostroróg. Izabela nie tylko zadbała o wyjątkową oprawę wydarzenia, ale zaprezentowała też przybyszom z Polski imponującą wyprawę swojej córki. Bale i festyny z okazji zaślubin księżniczki trwały trzy dni, a w przerwach omawiano szczegóły intercyzy. Urodziwa księżniczka bardzo szybko zdobyła przychylność przysłanych do Bari dostojników z Polski, którzy w wystosowanym do Zygmunta liście dosłownie rozpływali się w zachwytach nad jej urodą i przymiotami. „Co się tyczy piękności osoby samej, nic się ona nie różni od portretu, który WKM pan Crisostomo przywiózł zapewniali króla. – Najpiękniejsze jasne włosy, podczas gdy, co tym dziwniejsze, rzęsy i brwi czarne, oczy raczej anielskie niż ludzkie, czoło gładkie i pogodne, nos prosty, żadnego garbu ani zakrzywienia niemający, policzki różowe i jakby wrodzonym wstydem ozdobione, usta podobne najwyższemu koralowi, zęby równe i nadzwyczaj białe, szyja prosta i zaokrąglona, pierś śnieżnej białości, nadobne ramiona, rąk zaś piękniejszych widzieć nie można. Słowem, czy spojrzeć na całą postać, czy na jej części z osobna, wszystko jest najpiękniejsze i pełne wdzięku”. Po zakończeniu zabaw i załatwieniu wszelkich formalności związanych z małżeństwem i dalszym życiem Bony w ojczyźnie męża, przyszła królowa wraz z towarzyszącym jej orszakiem wyruszyła w drogę do Polski, a do celu podróży dotarła na wiosnę 1518 roku. Z mężem po raz pierwszy spotkała się przed Krakowem, gdzie w specjalnym namiocie monarcha czekał na nią w towarzystwie świeckich i duchownych dostojników.

Urodziwa Włoszka o włosach blond z pewnością spodobała się Zygmuntowi, możemy też podejrzewać, że król, choć był znacznie starszy od oblubienicy, także przypadł jej do gustu. W tamtych czasach uchodził bowiem za bardzo przystojnego mężczyznę: dokumenty z epoki opisują go jako wysokiego, o inteligentnym wejrzeniu, pięknych dłoniach i rumianej twarzy, co uchodziło wówczas za oznakę zdrowia. Słynął także z herkulesowej siły mówiono, że potrafi bez wysiłku łamać w ręku talie kart lub podkowy, a nawet rwać grube powrozy.

Wkrótce okazało się, że po delikatnej, kruchej, skromnej, cichej i wręcz dziecięco naiwnej Barbarze Zapolyi, tym razem Zygmuntowi dostała się żona zupełnie innego formatu: kobieta niebywale ambitna, inteligentna i energiczna, która nie zamierzała wspierać go wyłącznie modlitwami w zamkowej kaplicy. Wręcz przeciwnie – wzorem licznych kobiet ze swojej rodziny chciała czynnie uczestniczyć zarówno w polityce, jak i w rządzeniu państwem, a do tego poddani Zygmunta nie byli przyzwyczajeni.

Książkę Cudzoziemskie żony i matki władców Polski kupić można w popularnych księgarniach internetowych: 

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Cudzoziemskie żony i matki władców Polski
Iwona Kienzler 0
Okładka książki - Cudzoziemskie żony i matki władców Polski

Pierwsi Piastowie brali sobie za żony księżniczki czeskie lub pochodzące z Rzeszy, w późniejszych czasach, aż do rozbicia dzielnicowego, większość...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo