Ratunku! Wymyśliłam męża to zadziorna i pełna humoru opowieść o tym, że kto się czubi, ten się lubi.
Flora i Bartek, małżonkowie. On do bólu praktyczny, nieskory do zmian, mało romantyczny osobnik o ironicznym poczuciu humoru. Ona – niezdarna marzycielka pragnąca w związku odrobiny czułości. Lecz nie z nim takie numery. Musiałby się stać kimś innym. A co, jeśli ona, przy użyciu skrywanych przed nim umiejętności, może wyczarować nową, lepszą wersję męża? I przy okazji spełnić inne wielkie marzenie. Flora ma szansę się przekonać, jaki wpływ na małżeństwo mają domysły i pragnienia. A wszystko to w asyście przyjaciół, których śmiało można nazwać galerią osobliwości... To znaczy osobowości.
Ratunku! Wymyśliłam męża to idealna propozycja dla wszystkich wielbicielek Miss agent, Bridget Jones i wszelkich perypetii z gatunku komedii romantycznych.
„Ratunku! Wymyśliłam męża" to połączenie prozy obyczajowej ze sporą dawką humoru.
- recenzja książki „Ratunku! Wymyśliłam męża"
Do lektury zaprasza Katarzyna Kowalewska – autorka docenionych przez czytelników powieści Pudełko z pamiątkami (2020) i Podmiejski na koniec świata (2021). Pisarka opowiedziała o swojej książce w wywiadzie, który opublikowaliśmy na łamach serwisu. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam fragment książki Ratunku! Wymyśliłam męża. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Weekend spędziliśmy w hotelu na Mazurach, który posiadał bogatą ofertę wellness i spa. Barnaba rozpoczynał poranki w hotelowym aquaparku, ja w siłowni na orbitreku, po czym spotykaliśmy się w łaźni parowej. Następnie jedliśmy razem śniadanie. Specjalnością szefa kuchni były owoce morza, więc z upodobaniem rozkoszowaliśmy się smakiem homarów i krewetek.
Felicjo, kochanie – zagadnął mój mąż wpatrzony w spokojną taflę jeziora. Była dziesiąta rano, połowa września, słońce na nieskazitelnie błękitnym niebie przypominało o wakacjach w Algarve, na które zabrałam tę samą sukienkę od Asi Przetakiewicz, którą właśnie miałam na sobie. Zresztą Barnaba włożył lnianą koszulę kupioną na tamtym urlopie. – Może zakończymy ten weekend spacerem wzdłuż jeziora?
Uniosłam brew.
To znaczy, że nie pójdziemy na masaż aromatyczny dla par?
Barnaba, właściciel firmy medialnej, miał bardzo niewiele wolnego czasu, więc jeśli już go wykroił z napiętego grafiku, lubił wszystko dokładnie planować. Zdziwiła mnie jego propozycja, zważywszy że na jedenastą mieliśmy umówiony masaż, by o trzynastej zjeść szybki lunch i uciekać do Warszawy, żeby odebrać Ingę od koleżanki. Wieczorem Barnaba miał się spotkać ze wspólnikiem, żeby omówić finanse. Spacer wzdłuż jeziora oznaczał nieoczekiwaną zmianę planów.
Odrobina spontaniczności jeszcze nikomu nie zaszkodziła – odparł Barnaba, puszczając oko.
Jesteś taki romantyczny – powiedziałam z rozmarzonym uśmiechem. – Pozwól tylko, że zabiorę z pokoju sweter.
Co tak tłuczesz w te klawisze? Aż w sypialni słychać – mruknął Bartek, przeciągając się i eksponując pod pachą dziurę w koszulce.
Flora z hukiem zatrzasnęła pokrywę laptopa.
Aaa, piszę notkę na bloga o kawach w książkach – odparła zmieszana. – Muszę ten tekst opublikować najpóźniej w poniedziałek, a sam research zajmie mi ze dwa dni.
Czyli cały dzień spędzisz na klepaniu literek. Fantastycznie – powiedział, ziewając, i skierował kroki do kuchni.
Książkę Ratunku! Wymyśliłam męża kupicie w popularnych księgarniach internetowych: