Harper i zagubiona wiedza to pełna przygód opowieść o trzynastoletniej dziewczynie, która za sprawą zagadkowego wehikułu zostaje przemieniona w złotego orła i przenosi się do Świata Ptaków. W tej krainie legendy przeplatają się z prawdą, rzeczy magiczne mogą okazać się realne, a tajemnice zatopionej Atlantydy co rusz wypływają na powierzchnię oceanu wiedzy. Dzięki sile umysłu można tu przenosić ciężkie głazy i porozumiewać się telepatycznie. Latające kufry służą cennymi radami, a największymi wrogami bohaterów są ich wewnętrzne blokady i strach.
Czy Harper pokona swoje słabości i odnajdzie Szmaragdową Czaszkę, by uratować umierającego przyjaciela? Czy uchroni ludzi przed prehistorycznymi gadami, które zapragnęły powrócić do naszego świata i nim zawładnąć?
Niedawno swoją premierę miała pełna przygód powieść dla młodzieży Harper i zagubiona wiedza autorstwa Kingi Langley. Ostatnio mogliście przeczytać pierwszy fragment tej historii, dziś natomiast zachęcamy do przeczytania kolejnej jego części:
Pewnego zwyczajnego ranka pani Steller, zmywając w kuchni naczynia, z zaciekawieniem wyjrzała przez okno i spostrzegła eleganckiego mężczyznę około siedemdziesiątki, który wolnym krokiem przechadzał się po chodniku przed jej oknami. Był to pan Horacy Rolling,
właściciel starej i owianej niezbyt pochlebnymi legendami posiadłości znajdującej się dokładnie naprzeciwko jej domu.
Mężczyzna chodził bardzo powoli, jakby badał grunt pod stopami, zanim zrobi kolejny krok. Nieznacznie pochylony do przodu, opierał się na solidnej drewnianej lasce, która stukała głośno metalowym zakończeniem raz po raz, kiedy dotykał nią ziemi. Włosy pana Horacego sięgały ramion i prawie wszystkie były białe, jakby zmartwienia z przeszłości odebrały im naturalny kolor i zamieniły w srebrny kruszec, delikatnie układając w fale. Patrząc na jego twarz, można było wywnioskować, że wiele w życiu przeszedł, ale łagodne rysy zdradzały, że jego serce nadal wypełniała życzliwość. Nosił ubrania eleganckie, ale zupełnie odbiegające od współczesnych strojów, w jakich można było zobaczyć ludzi dookoła. Jego garnitur, pod którym miał kamizelkę, pożółkłą koszulę i brązowy krawat, przypominał kolorem zardzewiałą zieleń. Wyglądał dostojnie, ale zarazem dziwnie, jakby dopiero co wyszedł z przedstawienia teatralnego, w którym grał rolę lorda z początku ubiegłego wieku.
Pan Rolling od lat był tematem plotek sąsiadów. Nikt nigdy nie widział go robiącego zakupy w żadnym z lokalnych sklepów spożywczych. Mężczyzna nie bywał też w tutejszych restauracjach. Zaglądał jedynie codziennie rano do małego sklepiku z prasą i pieczywem, mieszczącego się na końcu ulicy, do którego piekarz bardzo wcześnie dowoził świeży chleb, bułki i pachnące rogaliki. Pan Horacy kupował tam tylko poranny dziennik z lokalnymi wiadomościami – przysuwał go do nosa i brał głęboki wdech, by poczuć zapach papieru i farby drukarskiej, która przypominała mu czasy, gdy na świecie nie było jeszcze Internetu. Właściciel sklepiku, pan Thomson, bardzo lubił pana Rollinga. Zawsze się denerwował i robił groźne miny, marszcząc przy tym krzaczaste brwi, gdy ludzie próbowali go wypytywać o niezwykłego klienta.
Wszyscy w okolicy spekulowali, a nawet byli pewni, że rodzina Rollingów i sam Horacy skrywają mroczną tajemnicę, której od lat nie mógł rozszyfrować żaden biegły detektyw ani zastępy inspektorów policji, łącznie ze słynnym na cały świat Scotland Yardem. Niestety nigdy nie udało się rozwikłać zagadki zaginięcia trzynastoletniej Harper, jedynej córki pana Horacego. Przepadła jak kamień w wodę. A że zdarzyło się to przed ponad dwudziestu laty, stworzono nieskończenie wiele niewiarygodnych historii, które były powtarzane i przekręcane tyle razy, że nikt już nie potrafił stwierdzić, co naprawdę wydarzyło się tamtego dnia w olbrzymiej posiadłości Rollingów.
Pani Steller skończyła myć naczynia i zaczęła rozmyślać nad wszystkimi usłyszanymi opowieściami na temat sąsiada. W tym czasie pan Horacy minął wielką bramę swojej posiadłości, która zawsze pozostawała otwarta, i zniknął za ciężkimi drzwiami prowadzącymi do jego rezydencji.
– Minęły już dwa tygodnie, odkąd tu mieszkamy. Powinniśmy wybrać się z wizytą do pana Rollinga – zaproponowała w końcu dzieciom. – Wygląda na miłego starszego człowieka i musi czuć się bardzo samotny w tym wielkim domu.
Jednak Lily i Tony spojrzeli tylko na siebie wymownie, robiąc przy tym dziwaczne miny, jakby ta propozycja zupełnie nie przypadła im do gustu.
– Mamo, koleżanki opowiadały w szkole, że to straszny dziwak, od którego wszyscy trzymają się z daleka. Jego dom jest nawiedzony… – Przy ostatnim słowie ośmioletnia Lily ściszyła głos. – Jego córka zniknęła w nieznanych okolicznościach dawno temu i nigdy nie odnaleziono jej ciała. Podejrzewa się, że została zamordowana, a jej zwłoki pewnie ukryto gdzieś w tym okropnym domu albo w ogrodzie i dlatego tam teraz straszy. Zresztą jej mama też gdzieś przepadła kilka lat później i z całej rodziny został tylko pan Rolling, który pewnie jest nienormalny.
– Lily! Co ty wygadujesz?! – zapytała z niedowierzaniem pani Steller, lekko marszcząc brwi. – Ludzie lubią opowiadać niestworzone historie, zwłaszcza o innych, więc nie powinnaś słuchać plotek, a tym bardziej ich powtarzać.
– Ale to prawda! Nela mi mówiła. Ona tu mieszka od urodzenia i jej rodzice wszystko dokładnie pamiętają.
– No, ja też słyszałem, że od czasu zniknięcia tej dziewczyny w ich domu straszy i dzieją się dziwne rzeczy, więc nikt przy zdrowych zmysłach tam nie chodzi – wtrącił Tony z poważną miną, zajadając miętowe czekoladki.
– Mamo, nie ma powodu się tam wybierać. Pewnie to duch tej biednej dziewczynki nęka swoją rodzinę za tę zbrodnię! – Lily była wyraźnie poruszona.
Pani Steller jednak nie dała się przekonać dzieciom i następnego dnia cała trójka stanęła przed drzwiami rzekomo nawiedzonego domu, w którym samotnie mieszkał Horacy Rolling.
Rezydencja była ogromna. Mogłoby w niej zamieszkać co najmniej sześć rodzin. Dookoła budynku rosło mnóstwo drzew różnego rodzaju, wśród których dominowały potężne stare dęby. Ich korony były tak rozłożyste, że przysłaniały olbrzymią część posiadłości, stanowiąc skuteczną barierę przed wścibskimi spojrzeniami sąsiadów.
Drzewa te miały z pewnością po kilkaset lat, gdyż ich pnie były tak grube, że z trudem mogłoby je objąć kilku rosłych mężczyzn. Budynek wyglądał przerażająco. Zbudowano go z ciężkiego kamienia prawdopodobnie przed wiekami, a fasada z czasem straciła blask – stała się ciemna i brzydka. Okna pokrywał brud wgryzający się w szkło od lat. Firany i zasłony przypominały pożółkłe prześcieradła, które przy odrobinie wyobraźni mogłyby się zamienić w upiory.
Większość okien miała zamknięte okiennice, na których czas odcisnął swoje piętno. Ściany w wielu miejscach porastał mech, a do wysokości kilku metrów wił się bluszcz lub jakieś inne pnącze, które centymetr po centymetrze pochłaniało posiadłość. Drzwi wejściowe, wysokie na prawie trzy metry, składały się z dwóch ciężkich skrzydeł w kolorze brudnej zieleni, bogato zdobionych rzeźbieniami.
– Mamo, lepiej stąd chodźmy – wyszeptała wyraźnie przestraszona dziewczynka. – Zobacz tylko, jak tu strasznie. Te wielkie drzewa tak się dziwnie kołyszą, jakby chciały powiedzieć: „Uciekajcie stąd, póki jeszcze możecie!”.
– Lily, naprawdę ponosi cię fantazja. To bardzo smutne, co spotkało tę biedną dziewczynę i jej rodzinę, ale samotność i odrzucenie przez ludzi to niezwykle przykre doświadczenie. Ledwo się tutaj przeprowadziliśmy, a każdy, kogo spotykam, nie opowiada o niczym innym, tylko o panu Rollingu – powiedziała mama i zastukała w drzwi ciężką kołatką o rozecie w kształcie głowy mężczyzny, przedstawiającej legendarnego celtyckiego Zielonego Człowieka otulonego liśćmi dębu i żołędziami.
Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał, więc pani Steller ponownie chwyciła za kołatkę i zadudniła kilka razy.
Po kolejnej minucie dało się słyszeć odgłos powolnych, zbliżających się kroków, a potem ktoś odsunął ciężką zasuwę i otworzył skrzypiące ze starości drzwi. W progu stanął widywany przez nich dotychczas tylko z daleka starszy mężczyzna w okularach prawie spadających mu z nosa.
– Dzień dobry! Czemu zawdzięczam wizytę tak miłych gości? – zapytał ciepłym i bardzo życzliwym głosem pan Rolling, poprawiając binokle.
– Dzień dobry! – odparła z uśmiechem kobieta. – Jesteśmy nowymi sąsiadami. Chcieliśmy się przywitać i przedstawić. Nazywam się Diana Steller, a to moje dzieci, Lily i Tony. Przynieśliśmy panu domowe ciasteczka i mały prezent z Londynu – powiedziała, wręczając gospodarzowi koszyczek ze słodkościami.
– Bardzo dziękuję! To miło z pani strony, ale czy nie ostrzegali was sąsiedzi, że lepiej trzymać się z daleka od mojego domu? – zapytał lekko zmieszany staruszek, podnosząc nieznacznie jedną brew i drapiąc się po głowie.
– Słyszeliśmy jakieś plotki, ale kto by w nie wierzył. Gdyby tu były duchy, pewnie przyleciałyby do naszego domu, a na razie żaden nas nie odwiedził – zażartowała kobieta.
– Skoro tak, to zapraszam serdecznie! – Gospodarz uśmiechnął się pogodnie i wpuścił gości do środka.
Książkę Harper i zagubiona wiedza kupić można w dobrej cenie poniżej: