Jak daleko do ziemi... Fragment książki "Bezsenna"

Data: 2020-08-13 09:11:29 | Ten artykuł przeczytasz w 8 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Młoda, bogata i ładna Izzy oraz jej przyjaciele prowadzą pozornie idealne życie. Ale zbliżają się egzaminy - a w szkole takiej jak Clerkenwell porażka nie wchodzi w grę. Na szczęście Tigs ma pomysł na rozwiązanie problemów. Mała pigułka, która sprawi, że sprawdzian stanie się dziecinnie prosty, dzięki czemu bohaterowie uzyskają oczekiwane rezultaty. Zdesperowani przyjaciele, aby odnieść sukces, zaczynają brać narkotyk. Ale gdy przykre efekty uboczne nie ustępują, bohaterowie zdają sobie sprawę, że są o wiele gorsze rzeczy niż kilka egzaminów.

Obrazek w treści Jak daleko do ziemi... Fragment książki "Bezsenna" [jpg]

Do lektury powieści Bezsenna zaprasza Wydawnictwo Zielona Sowa. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Rozdział drugi

Izzy rozejrzała się po pokoju i odkryła z ulgą, że wszyscy wyglądają na równie zaskoczonych jak ona. Większość też wysunęła srebrne listki z opakowań i przyglądała się im spod zmarszczonych brwi.

– A więc… – Tigs uniosła rękę, żeby przyciągnąć uwagę całej grupy. Kiedy Juliet podniosła wzrok o ułamek sekundy za późno, Tigs przewróciła oczami i odkaszlnęła. – Hej, Jools? To ważne.

– Sorki. – Juliet zrobiła minę, jakby miała ochotę zapaść się pod ziemię.

– A zatem… – Tigs oparła się plecami o lśniące ciemne drzwi, odliczając na palcach. – Trzy listki tabletek. Dwanaście tabletek w każdym listku. Jedna tabletka co cztery godziny nauki, maksymalnie cztery dawki na dobę.

Noah zmrużył oczy, obserwując Tigs z końca sofy.

– Chcesz powiedzieć, że jedno opakowanie… – wbił wzrok w sufit, dokonując obliczeń – wystarczy na dziewięć dni?

– Przecież właśnie to powiedziałam.

– Niezupełnie. Powiedziałaś, że…

– W porządku. – Tigs zaczęła tracić cierpliwość. – Cztery tabletki dziennie i szlus. Egzaminy pójdą nam jak z płatka i będziemy mogli cieszyć się wakacjami.

– Ale zdajesz sobie sprawę, że do ostatniego egzaminu zostało ponad dziewięć dni? – Noah założył ręce na piersi i uniósł brew, wpatrując się w Tigs.

Dziewczyna westchnęła.

– Na szczęście mamy ciebie. Gdyby nie ty, nie wiem, jak bym to policzyła. – Tigs odsunęła się od drzwi i podeszła do niego, żeby poklepać go po głowie. Noah skrzywił się, więc Izzy uznała, że Tigs zrobiła to trochę za mocno. – Posłuchaj, sami układacie sobie grafik powtórek. Ja tylko ratuję waszą żałosną przyszłość, ale nie zamierzam was niańczyć.

Izzy wciąż miała wątpliwości. Sam pomysł łykania jakichś tabletek, które akurat Tigs zamówiła w Internecie, budził w niej niepokój. Co właściwie zawierały? Wprawdzie Tigs zapewniła ich, że to tylko witaminy i wodorosty nwspomagające koncentrację, ale skąd ta pewność? Tigs mogła sobie mówić, co chciała, ale Izzy i tak podejrzewała, że to oszustwo. Mimo to nie potrafiła się zmusić, żeby oddać tabletki. Nie była nawet w stanie odłożyć ich na stolik kawowy.  Przecież pozostali też tego nie zrobili. A chociaż byli przyjaciółmi, którzy właśnie spędzali razem wieczór w niewyobrażalnie luksusowym apartamencie Tigs, za kilka tygodni mieli zasiąść w pojedynczych ławkach sali egzaminacyjnej, każde z nich zdane wyłącznie na siebie. Na liście wyników znajdowało się tylko jedno pierwsze miejsce. Reszta uczniów z gorszymi wynikami nie będzie się liczyć. Była to podstawowa informacja przekazywana każdemu nowemu uczniowi Clerkenwell.

Izzy schowała tabletki do opakowania, które wcisnęła do kieszeni dżinsów. Nie musiała ich przecież łykać. Ale mogła podjąć decyzję później, w zależności od tego, jak poradzi sobie z powtórzeniem materiału.   Egzaminy nie były dla nich zaskoczeniem. Przygotowywali się do nich od dawna. Musieli zdawać testy próbne i to wielokrotnie. Ale teraz żarty się skończyły. Nadchodzące egzaminy miały być sprawdzianem nie tylko ich samych, indywidualnie i grupowo. Decydowały o pozycji szkoły w rankingach, a nikt nie chciał być osobą, która zaniża średnią.

Izzy roztarła dłonie, żeby je rozgrzać. Miała wrażenie, że dziwny chłód przeniknął je do szpiku kości. Może tylko jej się wydawało, bo nikt inny się nie skarżył. Wyobraźnia płatała jej figle. Dziewczyna się martwiła, to wszystko. Obawiała się, że ktoś się wygada, że jakaś osoba nie dochowa sekretu. Bała się, że zostanie przyłapana. I co wtedy? Czy ktokolwiek z pozostałych miał tak wiele do stracenia jak ona?

Atmosfera w salonie się rozluźniła. Tigs usiadła na oparciu fotela, który zajmował Grey, i co chwila odrzucała do tyłu lśniące włosy. Ignorowała go w ostentacyjny sposób, co – na tyle, na ile Izzy ją znała, a była przekonana, że całkiem dobrze – oznaczało, że obmyśla plan „osunięcia się” prosto na jego kolana. Jeśli chodziło o Greya, Antygona Price hołdowała starej dobrej zasadzie, żeby nigdy, przenigdy się nie poddawać. Chłopak nie miał w tej kwestii nic do gadania. Izzy chciała się przewietrzyć. Podeszła do szklanych przesuwnych drzwi na balkon, który ciągnął się przez całą długość mieszkania, otworzyła je i poczuła chłód. Przed nią rozpościerała się panorama City, a dalej – całego Londynu. Widok z jej mieszkania też był niczego sobie, ale różnica między trzynastym a trzydziestym piątym piętrem była kolosalna. Z góry ludzie wydawali się nie więksi od mrówek – przypominali małe kolorowe kropeczki spieszące w różne strony, kluczące pasażami osiedla ku centrum kompleksu lub wracające w stronę metra. Izzy wyjrzała znad metalowej barierki, zaciskając na niej dłonie i przywierając kolanami do tafli szkła.

– Jak daleko do ziemi… – wyszeptała.

Przebywanie na tej wysokości miało jeszcze jedną wadę: zawsze było wietrznie. Nawet w najspokojniejszy letni dzień tutaj zawsze wiał silny wiatr. Szarpał ją za włosy, zdmuchując je za barierkę. Izzy nie miała ochoty spojrzeć ponownie w dół, ale nie potrafiła się powstrzymać. Było tak za każdym razem, gdy się tu znalazła, i za każdym razem, gdy wyszła na własny balkon. Coś kazało jej patrzeć w dół i wyobrażać sobie, jak długo trwałby upadek z takiej wysokości.

Zmusiła się, żeby puścić poręcz, i zrobiła krok do tyłu, wycofując się bliżej okien i betonowej ściany, gdzie było znacznie bezpieczniej. Gdy rozwarła palce, poczuła ból. Nie zdawała sobie sprawy, że tak mocno ściskała barierkę. A przecież pokonała już swój lęk wysokości. Po przeprowadzce do wieżowca nie miała innego wyjścia. Bez względu na to, jak drogie i pożądane były mieszkania w jej bloku, znajdowały się bardzo wysoko nad ziemią.

Cichy świst, po którym nastąpiło kliknięcie, wystraszył Izzy. Odwróciła się i zobaczyła Tigs uśmiechającą się do niej zza przesuwnych drzwi.

Drzwi były zasunięte.

Palce Tigs spoczywały na blokadzie.

– Tigs… – Izzy odgarnęła włosy z twarzy, ale wiatr zaraz zdmuchnął je z powrotem. – Tigs!

Tigs przesunęła blokadę. Uśmiechnęła się słodko zza szyby, a potem uniosła drugą rękę. Trzymała w niej małego pilota. Trzepocząc rzęsami, przekrzywiła głowę w bok i wcisnęła guzik na miniaturowym pilocie. Zasłony po wewnętrznej stronie szyby zasunęły się płynnie.

Izzy została odcięta od pozostałych.

– Hej! – krzyknęła do Tigs, ale nie doczekała się odpowiedzi.

 

Książkę Bezsenna kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Autor
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje