Grudniowa noc nie znała litości. Fragment książki „Czarna sukienka"

Data: 2024-10-24 10:53:09 | aktualizacja: 2024-10-24 10:53:10 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

Kiedy rozpada się świat, kobieta musi znaleźć w sobie siłę, by poskładać go na nowo… 

Rok 1863. Wiktoria Łempicka – pani na Zielnej – wbrew swojej woli musi pożegnać bezpieczny świat, który od wielu lat budowała z mężem. Kiedy ukochany Ksawery, kierując się poczuciem patriotyzmu, rusza do powstania, młoda dziedziczka usiłuje radzić sobie z tęsknotą, strachem i wyzwaniami, które stawia przed nią nowe, pełne zagrożeń życie. Czy uda jej się podołać trudom odmienionej rzeczywistości, zwłaszcza w obliczu coraz gorszych wiadomości? 

W tym samym czasie nestorka rodu, Oktawia Łempicka, ucieka przed okrutną rzeczywistością w przeszłość, do początku XIX wieku, gdy jako młoda dziewczyna marzyła o mężczyźnie, który wydawał się nieosiągalny, i gdy wydarzyło się coś, co mimo upływu sześćdziesięciu lat wciąż nie daje jej spokoju…

Czarna sukienka grafika promująca książkę

Saga wileńska to epicki cykl o heroicznej walce o siebie, o kraj, o miłość, o marzenia w czasie powstania styczniowego. To opowieść o stracie i nadziei w obliczu wojennej zawieruchy, o pięknym, szlachetnym uczuciu wystawionym na próbę i o zmaganiu się z losem. Do lektury powieści Ewy Sobieniewskiej Czarna sukienka zaprasza Wydawnictwo Lira. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Czarna sukienka. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Pamięci Powstańców Styczniowych i ich Rodzin oraz z myślą o tych wszystkich, którzy mieli i mają odwagę sprzeciwiać się dyktaturom, reżimom, złu w 160. rocznicę klęski Powstania Styczniowego  

Po cóż mi niebo, Boga cześć? Mnie nieba nie potrzeba! On może mnie do piekła wieźć bez niego nie ma nieba! Gotfryd August Bürger, Lenore (tłum. Edward Szymański)

Rozdział 1

Litwa, Zielna, zima 1862 roku

Grudniowa noc nie znała litości. Łapczywie pożerała jasność, przyduszała blask dnia, a była tak zawzięta i surowa, że nawet księżyc nie ośmielił się z nią walczyć. Schowany za chmurami pozwolił, by zatriumfował mrok.

Wiktoria Łempicka siedziała w sypialni przy oknie, próbując w ciemności dostrzec sylwetkę męża. Zaraz po śniadaniu Ksawery wyruszył do Hurczynów, gdzie odbyć się miało spotkanie okolicznych ziemian, i choć już dawno minęła pora wieczerzy, nadal nie wracał. Wiktoria bała się tych zebrań, tego, co na nich omawiano i co mogło z nich wyniknąć. Od dwóch lat atmosfera nie tylko w Królestwie, ale i na Litwie robiła się coraz gęstsza, dławiła niepokojem i zapowiedzią coraz trudniejszych dni. Im mocniej car Mikołaj zaciskał pętlę na szyi podbitego narodu, tym ludność mocniej szarpała się i wierzgała. Władze tłumiły wszelkie manifestacje z bezwzględnością, która budziła w upodlonych sercach chęć odwetu i wolności.

Wiktoria od dłuższego czasu żyła w napięciu, odbierającym sen i apetyt. Miała wrażenie, że do jej świata, tego wymarzonego i wypielęgnowanego, zbliża się groźna bestia, gotowa jednym ruchem potężnej łapy burzyć i niszczyć, rozrywać pazurami to, co czułe i delikatne, w miejsce harmonii wprowadzać brutalny chaos. Za nic na świecie nie chciała stracić tego, co od dziesięciu lat budowała wraz Ksawerym w Zielnej. Czasem było jej nawet wstyd, że tak niewiele pozostało z tamtej dziewczynki, dla której walka z wrogiem w obronie ojczyzny była sprawą najwyższej wagi, zaszczytem i chwalebnym obowiązkiem. Teraz lepiej rozumiała swojego ojczyma, który nie poszedł do powstania w trzydziestym pierwszym roku. Jeśli był tchórzem, to i jej należał się ten hańbiący tytuł. Nauczyła się dźwigać carskie kajdany, bo z pozycją zamożnej dziedziczki, szczęśliwej żony i matki nie było to takie trudne. Dopóki był przy niej mąż, dwaj synowie, dopóki mogła zasypiać co noc w ukochanej Zielnej, nie czuła na skórze moskiewskiego knuta. Bestia jednak człapała ku niej. Wiktoria już czuła oddech cuchnący krwią i prochem.

— Ksawery, gdzie ty jesteś? — rzekła na głos, nie odrywając wzroku od okna, które nazywała oknem powitań.

Ponieważ sypialnia znajdowała się na piętrze, to właśnie stąd najłatwiej było dostrzec zbliżający się powóz albo sylwetkę jeźdźca. Wiktoria nigdy nie patrzyła z pokoju za odjeżdżającym mężem. Żegnała go na ganku i odprowadzała długo spojrzeniem.

Teraz mrużyła oczy, próbując w ciemnościach dostrzec choćby zarys postaci — i po chwili odetchnęła z ulgą. Narzuciła pospiesznie szlafrok i zbiegła po schodach do głównej sieni. Niedługo potem do środka wszedł Ksawery w grubym kożuchu i wysokich skórzanych butach. Służący odebrał od niego okrycie i oddalił się dyskretnie.

— Myślałam już, że przenocujesz u Hurczynów. Nie było cię tak długo — rzekła Wiktoria z lekkim wyrzutem.

Ostatnio zrobiła się lękliwa i gdy tylko mąż gdzieś znikał, wyobraźnia podsuwała najczarniejsze obrazy.

Ksawery uśmiechnął się, ale jego oczy pozostały poważne.

— Rozgorzała dyskusja i tak jakoś…

— Pewnie głodny jesteś? Każę zaraz podać. — Ruszyła w stronę jadalni, ale mężczyzna chwycił ją za rękę.

— Nie trzeba. Jadłem już. Hurczynowa nie wypuściłaby nas bez wieczerzy.

Zapadła cisza — nie ta łagodna i przyjemna, lecz złowroga, zapowiadająca rozmowę, której Wiktoria nie chciała. Ksawery zaczął iść po schodach, nie puszczając jej dłoni.

— Chłopcy śpią? — spytał.

— Już dawno, a przynajmniej taką mam nadzieję.

W sypialni zrzucił z siebie surdut, podwinął rękawy koszuli, po czym podszedł do kominka, ukucnął i zaczął poruszać pogrzebaczem rozżarzone drwa. Nic nie mówił, tylko patrzył w ogień. Wiktoria usiadła przy nim, chowając bose stopy pod koszulą.

— Ksawery… — szepnęła błagalnie.

Odłożył pogrzebacz i spojrzał na żonę.

— Wiem, na jaką wiadomość czekasz, i tak mi przykro, że przynoszę inną.

Książkę Czarna sukienka kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Czarna sukienka
Ewa Sobieniewska 0
Okładka książki - Czarna sukienka

Kiedy rozpada się świat, kobieta musi znaleźć w sobie siłę, by poskładać go na nowo…  Rok 1863. Wiktoria Łempicka – pani na Zielnej –...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje