Gdy wyjdziesz z kokonu, poczujesz swoją siłę. „Faza kokonu" Joanny Gajewczyk

Data: 2024-09-26 14:48:23 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Renata, zmagając się samotnie z emocjonalnymi bliznami po chorobie i rozstaniu, poszukuje spokoju nad jeziorem. Odkrywa jednak, że sielskie okolice kryją mroczne sekrety i niespodzianki. Od niepokojącego znaleziska martwej świni, przez spotkania z barwnymi postaciami lokalnej społeczności, aż po serię zagadkowych zdarzeń, pobyt kobiety nad jeziorem staje się czymś więcej niż tylko ucieczką od rzeczywistości. 

Na dodatek relacja Renaty z Harutem, jednym z mieszkańców wioski, otwiera przed kobietą nowe perspektywy i pomaga jej w konfrontacji z własnymi lękami. 

Faza kokonu - grafika promująca książkę

Faza kokonu Joanny Gajewczyk to opowieść o odkrywaniu siebie, o sile, którą można czerpać z przyrody, oraz o odnajdywaniu piękna życia nawet pośród jego przeciwności. Ta pełna emocjonalnego napięcia, z kryminalnymi wątkami i psychologicznymi introspekcjami powieść to nie tylko historia o przezwyciężaniu i akceptacji, ale też wciągająca zagadka, której rozwiązanie wcale nie jest takie oczywiste.

– Faza kokonu to nieoczywista książka – pisze Danuta Awolusi w recenzji powieści Joanny Gajewczyk. – Śmiało można odebrać ją jako kryminał, powieść psychologiczną czy obyczajową. Czytelnik znajdzie w niej rozrywkę, mroczny i niepokojący klimat, ale też dużo nadziei i wzruszeń. To historia o tym, że zawsze jest szansa na nowy początek, a większość złych rzeczy, jakie nas spotykają, może stać się trampoliną do lepszego życia. Oczywiście, kluczem jest akceptacja siebie. To fundament, na bazie którego można zbudować niemal wszystko.

– Nie chciałam pisać wyłącznie o chorobie nowotworowej i jej przebiegu, bo takie pozycje są już dostępne na rynku. Skupiłam się na równie istotnym aspekcie akceptacji siebie i odbudowy samooceny, która często mocno cierpi w obliczu choroby nowotworowej. Rak piersi to nie tylko medyczna walka, ale także zmaganie się z utratą atrybutów kobiecości, takich jak włosy, rzęsy, brwi czy piersi. To wszystko sprawia, że samoocena spada, a poczucie własnej wartości zostaje wystawione na próbę. Chciałam napisać o tym, jak na nowo odnaleźć w sobie siłę, zaakceptować siebie i swoje ciało, nawet kiedy przestaje spełniać oczekiwania narzucone przez społeczeństwo. Moja powieść dotyka tematów wewnętrznej odwagi, która pomaga przejść przez te trudne momenty i odkryć w sobie piękno, które nie jest zależne od zewnętrznych cech – mówi w naszym wywiadzie Joanna Gajewczyk, autorka powieści.

Do lektury zaprasza Wydawnictwo Mięta. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Faza kokonu:

Prolog

Podniosłam się powoli i usiadłam na łóżku. Zakręciło mi się w głowie. Dałam sobie chwilę, by szpitalny pokój przestał wirować. Byłam oszołomiona po narkozie, cieszyłam się jednak, że końska dawka leków przeciwbólowych stłumiła cały ból po operacji. Poleżałabym jeszcze dłużej, ale mój organizm zadecydował inaczej. Przed momentem poczułam ciepło między udami. No tak, pojawił się okres. Akurat teraz. W kilka godzin po usunięciu prawej piersi. Po prostu idealny moment na zabawę z podpaskami.

Musiałam wstać. Perspektywa czerwonej plamy na materacu zmusiła mnie do działania.

Odruchowo uniosłam prawą rękę, by poprawić włosy. Poczułam silny opór naciąganych mięśni, któremu towarzyszyło echo bólu stłumionego przez prochy. Ramię zastygło w połowie drogi i zrozumiałam, że muszę opuścić głowę, by zrobić to, co zamierzałam. Przechyliłam ją lekko, tak by móc sięgnąć tyłu. Tam gdzie od leżenia zrobiło się gniazdo z włosów. Poruszałam palcami, choć nie łudziłam się, że cokolwiek osiągnę.

– A do dupy z tym – mruknęłam.

Byłam przecież w szpitalu. Nikt mnie nie oglądał, więc przejmowanie się fryzurą nie miało sensu.

Gdy minęły zawroty głowy, wstałam. Utrzymałam pion, więc mogłam bezpiecznie podreptać do szpitalnej łazienki. Cieszyłam się, że wybrałam łóżko tak blisko. Wystarczyło kilka kroków – i już zamykałam za sobą drzwi.

Podeszłam powoli do lustra. W odbiciu zobaczyłam kobietę. Była tak podobna do mnie, a jednocześnie tak zupełnie inna.

To, że postrzeganie miałam stępione przez leki, to jedno, ale teraz nie poznawałam siebie i jednocześnie czułam w sobie coś nowego. Jakiś zalążek nowej istoty, która musiała stworzyć się od początku.

Od momentu usłyszenia diagnozy.

Rak piersi.

Już wtedy, w jednej chwili, jak domek z kart rozpadła się moja tarcza, którą każdy z nas buduje przez całe życie. Tarcza określająca nas – to, kim chcemy być lub kim wydaje nam się, że jesteśmy. Wyryte są na niej nasze marzenia, tajemnice, pragnienia i wszystkie smutki. Nasze zachowania, reakcje na wszystko, co spotyka nas w życiu, a wreszcie nasze myśli. Miłość namalo wana jest ciepłą czerwienią. Smutek – szarością i głęboką czernią. Niechęć i rozczarowanie mają kolor brudnej zieleni. Przyjaźń skrzy się jasnym złotem i przechodzi w soczysty pomarańcz symbolizujący radość.

Naga wkroczyłam w nowy etap życia. Bezbronna, przestraszona, stojąca na krawędzi przepaści. Mogłam w nią skoczyć albo kroczyć wzdłuż niej, dając sobie czas na odbudowę.

Nowej, mocnej tarczy, takiej, która się dopasuje.

Do nowej mnie.

Spojrzałam w dół. Klatka piersiowa owinięta była opatrunkiem, ale już mogłam dostrzec brak wypukłości.

Piersi nie było. Część mojego ciała zniknęła. Bezpowrotnie. Świadomość tego faktu była bardzo dziwna. Obca.

Musiałam tam zajrzeć. Zerknąć pod bandaże, upewnić się, że naprawdę jej nie ma. Ciekawość walczyła z lękiem, ale była silniejsza. Rozpięłam guziki piżamy i bardzo powoli i ostrożnie, tak by nie zrobić sobie krzywdy, spróbowałam choć trochę odchylić bandaż.

Długa na kilkanaście centymetrów rana wyglądała drastycznie. Spuchnięta, czerwona i zszyta. Małe plasterki jak przecinki znaczyły ją na całej długości. Pod pachą zobaczyłam grubą fałdę. Była tak nieestetyczna, wręcz obrzydliwa, że szybko odwróciłam od niej wzrok. Domyślałam się, że gdy opuchlizna zejdzie, wszystko powinno wyglądać lepiej, ale w tym momencie szok puchł w mojej głowie jak ta rana.

Musiałam go opanować. Natychmiast. Przypomniałam sobie słowa lekarza, który powiedział, że głowa to pięćdziesiąt procent szans na wyleczenie. Jeśli damy się pożreć strachowi, zwątpieniu i wszelkim lękom, szanse na wyzdrowienie spadną dramatycznie.

Spojrzałam sobie w oczy. Dobra, kobieto. Ogarniasz się teraz. To tylko brak cycka. Najważniejsze, że pozbyłaś się guza. Nie straciłaś ręki czy nogi. Rana się zagoi, więc nie przeżywaj, a Adam obiecał, że potem dorobimy nowy. Wskakuj pod prysznic, bo zaraz tak cię zaleje okres, że jeszcze z tą raną naprawdę będziesz wyglądać jak aktorka grająca w filmie „Teksańska masakra piłą mechaniczną".

Uśmiechnęłam się do siebie. Tak przyjaźnie, chcąc dodać sobie otuchy, choć w oczach nadal czaił się lęk, a uśmiech był bardziej wymuszony niż prawdziwy. Weszłam do kabiny prysznicowej. Ostrożnie i powoli, trzęsącymi się rękami, podmyłam się. Potem się wytarłam, przykleiłam podpaskę do majtek i położyłam się w łóżku. Ta aktywność zmęczyła mnie tak, jakbym przebiegła przynajmniej pięć kilometrów.

Pod górę.

Gdy pielęgniarka przyszła sprawdzić, jak się czuję, koleżanka z łóżka obok naskarżyła, że byłam pod prysznicem. Kobieta w białym fartuchu nagle zamieniła się w wysłannika piekieł i ochrzaniła mnie, nie przebierając w słowach.

Pouczona, by prosić o pomoc i się oszczędzać, zasnęłam.

Książkę Faza kokonu kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Faza kokonu
Joanna Gajewczyk 2
Okładka książki - Faza kokonu

Gdy wyjdziesz z kokonu, poczujesz swoją siłę. Renata, zmagając się samotnie z emocjonalnymi bliznami po chorobie i rozstaniu, poszukuje spokoju nad jeziorem...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje